Temat: jestem załamana :(
Miałem się powstrzymać od dalszego komentarza ale... nie mogę. Po prostu nie mogę. Nie mam pojęcia skąd część komentujących bierze podobne bzdury - platformersi, palikoty, żyjący w innej rzeczywistości, wyznający wiarę w "polską zieloną wyspę" czy po prostu macie problemy natury psychicznej (możliwa dowolna kombinacja powyższych)? Sorry za te słowa, ale aż mnie skręca jak czytam niektóre komentarze, nóż się w kieszeni otwiera i ma się ochotę zrobić coś strasznego. Ale postaram się być maksymalnie kulturalny, aczkolwiek dosadny.
Skomentuje to tak:
1. Panie Pawle Leśniak i inni podający linki - proszę mi pokazać kogoś, kto został zatrudniony z wydatną pomocą portalu (jakiegokolwiek). Proszę mnie źle nie zrozumieć - po prostu wiele osób przez wiele miesięcy non stop siedzi na tych portalach i nic z tego... Przykre ale prawdziwe... Wiem, że chcieliście dobrze, ale jak pracy praktycznie nie ma, a wymagania pracodawców są chore (patrz dalsze komentarze) to nie tędy droga.
2. Panie Mathias Ziolo - a pracodawcy oprócz korupcji, wyimaginowanych (conajmniej na równi z wciskaniem ludziom TV plazmowych jako bardziej ekonomiczne i ekologiczne) problemów i szukania dziury w całym, ewentualnie niewolników, mają jakieś sensowne wymagania? Jak tak to proszę wypisać - przykładowe stanowisko w firmie i faktyczne wymagania. Ocenimy.
3. Pani Katarzyno Goldschmidt - proszę przeczytać komentarz 2. Wielu pracodawców to ludzie, którzy w normalnym państwie prawa byliby leczeni albo karani (zależy czy mają zaburzenia czy ich zachowanie wynika z faktu, że są po prostu wredni).
4. Panie Waldemarze Szczepański - jak można być szczęśliwym, jeśli się nie jest? Nie da się. Wszystko dzięki bezduszności pracodawców. Zero jakiejkolwiek etyki. Szczerze wątpię w skuteczność gimnastykowania się przy tworzeniu CV - co ma wyjść to wyjdzie na rozmowie i CV nie pomoże. Oczywiście nie można tego zaniedbać ale spójrzmy na realia - ilu pracodawców w ogóle porównuje CV? Gdyby selekcja była taka, jak się o niej mówi to mielibyśmy ponad 90% mniej partaczy w każdej dziedzinie.
5. Panie Kszysztofie Janiak - proszę przeczytać komentarz 4.
6. Panie Pawle Bojarski - proszę przeczytać komentarz 2. Napisał bym coś więcej ale musiałbym użyć słów, których nie wypada. Proszę się dwa razy zastanowić, zanim następnym razem coś Pan napisze. Może Pan napisze w jakich to szkołach rekrutują? Bo ja mam informacje, że zwalniają. Nie chciałbym nikomu źle życzyć ale Panu przydałoby się trochę pokory i żeby poczuł Pan, jak to jest być bezrobotnym.
Nie macie pojęcia ilu ludzi w moim i nie tylko regionie przymiera głodem, nie macie zielonego pojęcia jaki wyzysk panuje w wielu zakładach pracy. I że pedagogów się na mnożyło? Przy dzisiejszych realiach (demoralizacji młodych) tych pedagogów (tych dobrych bo partaczy też nie brakuje a bywa, że partacze mają pracę bo mają "plecy") przydałoby się wielokrotnie więcej. A oferty? Wysłałem ponad 200 CV, potrafię diagnozować i naprawiać komputery (w stopniu o wiele bardziej zaawansowanym niż większość domorosłych "informatyków"), znam się na fizyce, w tym bardzo dobrze na fizyce jądrowej, dobrze na kosmologii i współczesnych teoriach wszechświata, znam specjalistyczne techniki odzyskiwania danych i informatyki śledczej, z wykształcenia jestem psychologiem (mój konik to procesy poznawcze i psychologia kliniczna, więc potrafię diagnozować i "naprawiać" także ludzi), tworzę muzykę (nawet mamy zespół, który z powodów również finansowych jest narazie w podziemiu) i znam się na montażu audio. Wystarczy do CV? Zapewniam, że nie wystarczy. Może kilka % firm, z tych, które się w ogóle do mnie odezwało (kilka to chyba nawet zbieracze danych osobowych - ich oferta pojawiała się od nowa przez kilka miesięcy) jest nieskorumpowana. Przykład? Świetne referencje, dobre CV i rozmowa kwalifikacyjna na której się wykazałem. I co? Pracę dostała moja bardzo bogata (i wredna) koleżanka z roku. Po czym , po kilku dniach stanowisko się zwolniło (można się było spodziewać, że nie da sobie rady). Do mnie się oczywiście nie odezwali. I chyba nie wiecie jakie są realne koszty egzystencji. W końcu mam pracę. Nie w zawodzie ale społeczną. Może za niezbyt wiele ale mogę pomagać ludziom takim jak ja i jak Pani Monika, którzy są pokrzywdzeni przez chory system (pracy nie załatwię niestety). Jak trochę odłożę to założę własny gabinet i pracodawcy z "wymaganiami" będą mogli mnie "cmoknąć".
Może ktoś pomyśli, że po tym komentarzu, pod imieniem i nazwiskiem, jestem wszędzie spalony? Zapewniam, że od początku byłem spalony bo nie mam "pleców". Nie wiecie jakim obowiązkowym i lojalnym jestem pracownikiem i ile potrafię zrobić dla firmy i pracodawcy. Ale nigdy nie byłem i nie będę niewolnikiem. A takich dzisiaj raczej nie zatrudniają.
Więc Pani Moniko - proszę się nie dawać, szukać do skutku, pytać znajomych. Przyjdzie czas, że sytuacja (również na rynku pracy) się zmieni. Tylko poziom ubóstwa i ilość pokrzywdzonych musi przekroczyć pewną krytyczną barierę - ale po jej przekroczeniu nie chciałbym być w skórze tych, co za to odpowiadają (w tym wielu pracodawców).