Temat: Brak odzewu po rozmowie rekrutacyjnej... ;)
Andrzej Pieniazek:
Tak jak już parę razy podkreślałem, jest to chyba sprawa mentalności Polaka, który zawsze zaczyna od (winienia) innych, zamiast skoncentrować się na sobie.
Pominę wymownym milczeniem ten stereotyp prezentowany szczególnie przez osoby pracujące w korporacjach zagranicznych :>
Bo tak naprawdę jak ktoś jakiejś pracy nie dostał to nie rekruter jest winny, nawet jak nie zachowywał się jak należy albo nie był za bardzo kompetentny.
To, że prawie wszyscy, którzy zmieniali w swoim życiu pracę, szukali jej, spotkali się z brakiem obiecanego odzewu, jako wyniku któregoś tam etapu rekrutacji, nie świadczy o tym, że obwiniamy rekruterów o nieotrzymanie danego stanowiska!
Wielokrotnie były przytaczane
pozytywne przykłady, gdy
mimo nie otrzymania danego stanowiska - rekruter potrafił oddzwonić, powiadomić o tym e-mailem, czy nawet zwykłą pocztą (sama podałam taki przykład). Większość tu dostrzega takie podejście i chciałaby, aby to było standardem, jak w innych krajach. Zwykła kultura w komunikacji międzyludzkiej.
No chyba, że "mentalność Polaka" dotyczy również firm HH! ;>
Wałkowaliśmy już również temat tego, że kandydaci po jakimś czasie sami dzwonią.
Chyba zgodzi się Pan ze mną, Panie Andrzeju, że informacja zwrotna o tym, dlaczego kogoś nie zakwalifikowano na dane stanowisko, choćby było to z powodu za niskich kompetencji, czy cech osobowościowych - jest dla potencjalnego kandydata cenna?
Z kolei, gdy przekażę CV w odpowiedzi na jakąś rekrutację, to jeśli nie otrzymam nawet żądanego przeze mnie każdorazowo potwierdzenia odpowiedzi (ustawienia programu pocztowego), to nie mam pewności, czy moje dokumenty dotarły do firmy, czy może dotarły i wylądowały w koszu.
Mówimy, że jakieś zjawiska występują zbyt często - jeśli są w więcej niż 60 %, to można chyba powiedzieć, że nagminnie. Gdyby były rzadsze, to byśmy ich w ogóle nie zauważali i traktowali jako przeoczenie.
Ostatnio słyszałam w radiowej "Trójce" reportaż o tym, jak ludzie listy piszą do premiera.
Bardzo różne, czasem śmieszne. ŻADEN list nie pozostaje bez odpowiedzi, bo jest obowiązek odpowiedzi w ciągu 14 dni.
Nie tylko Pańska firma stosuje dedykowane, własne oprogramowanie. Poza tym, istnieje już oprogramowanie komercyjne do tego typu zadań (OfficeHR, Humanway, TalentFinder, iSelect i inne). Pytanie nadal pozostaje, dlaczego mimo tak zaawansowanych narzędzi nadal jest problem z informacją zwrotną?
Może to raczej "czynnik ludzki", który nie potrafi w odpowiedni sposób przekazać prostej informacji, bojąc się może dodatkowych pytań ze strony kandydata?
I stawiam na to, że w ramach oszczędności firmy, rekruterzy rzeźbią sobie te informacje w Excelu :>
Każdą dyskusję trzeba kiedyś zakończyć, najlepiej jakimiś wnioskami.
Ja bym chętnie zobaczyła jeszcze w tej dyskusji, że zgłasza się pani X z firmy HHInternationalCośTam i mówi: "my zawsze odpowiadamy naszym kandydatom, nie boimy się pytań kandydatów o to dlaczego nie otrzymali danego stanowiska".
Być może to jest też jakaś wskazówka dla GL, aby narzędzia (nie tylko wyszukiwarka) dostępne rekruterom rozwijać w odpowiednim kierunku.