Temat: Bądźmy uczciwi w ogłoszeniach szukam, dam pracę
Realnie oceniając tą konkretną sytuację, po miesiącu byłbym biegły i samodzielny w robocie w tej firmie, po kwartale byłbym szpec, po pół roku szpec z pagonami. Mam pewne doświadczenie w zaopatrzeniu (choć nie w branży spożywczej), i generalnie nie ma się co fokusować na tym, że moja praktyka jest bardziej związana z tworzeniem sprzedaży.
Ale nie o to chodzi.
Raz, że to kolejny dowód na to, że robienie wielkiej tajemnicy z budżetu przewidzianego na opłacenie takiego stanowiska pracy to dziecinada i domowe przedszkole.
Dwa, że ja rozumiem, że teoretycznie jest kryzys, realia są jakie są, stawki wynagrodzeń spadły, jest masa ludzi poszukujących pracy etc., to jednak jakieś minimum zdrowego rozsądku trzeba zachować. Nie da się kupić obiadu w dobrej restauracji za cenę hamburgera z dworcowej budy, nie da się kupić nowego opla za cenę starego fiata.
Nie można oczekiwać, że buła z mielonym kupiona pod dworcem będzie podana, przyszykowana jak danie w dobrej knajpie, nie można oczekiwać, że stary fiat zapewni komfort i bezpieczeństwo jazdy takie, jak nowy opel, i nie rozkraczy się po przejechaniu 100 km....
Jak już wcześniej zauważył p. Piotr - oczekiwanie, że ktoś podejmie się odpowiedzialnej pracy, powiązanej z nadzorowaniem zespołu, wymagającej wiedzy, odpowiedniej osobowości i sporego zaangażowania za "czapkę gruszek", to delikatnie mówiąc postawa kabaretowa, żeby nie nazwać tego dosadniej.
Nie wiem, na co ci ludzie liczą, ale obawiam się, że własnie tacy pracodawcy potem tworzą opinię, że nie da się dobrych ludzi znaleźć do pracy, albo narzekają na pracowników po kilku miesiącach uciekających do konkurencji.
Dodam, że naprawdę nie chodzi o hurtowienkę wujka w garażu obsługującą sklepy w dwóch dzielnicach Krakowa, ale solidnego i dużego gracza w tej części spożywki.
Zastanawiające. Chyba jednak trzeba wyjeżdżać do Norwegii :o).
Sobiesław P. edytował(a) ten post dnia 19.05.12 o godzinie 15:56