Temat: Uwaga na zlecenia od ....
Bartosz Mózg:
Włodek Z.:
Z tym, że sądy gospodarcze opierają swoje działania na dokumentach wyłącznie. Nie masz dokumentu - nie ma roszczenia.
To raczej jasne, bez umowy (materiału dowodowego) jest trudniej.
Skądinąd wiadomo, że to jest równie jasne, jak to, że na autostradzie można wyprzedzać z prawej strony.
W skrajnych przypadkach kiedy nie ma żadnych śladów współpracy, próby dochodzenia swojej należności mogą być bezcelowe.
W sądzie gospodarczym na pewno bezcelowe.
Warto też wiedzieć, że procedura jest taka, że jeśli składając pozew popełni się pewne błędy, to już później nie da się ich naprawić; cena za maksymalne uproszczenie i przyspieszenie.
Oczywiście, dlatego czasami warto skorzystać z porady prawnika, przy pisaniu pozwu - nie są to mega wielkie koszty, w porównaniu z pewnością jaką zyskujemy. Wszytko oczywiście zależy od kwot o jakie walczymy i też z kim walczymy.
Podsumowując
Najprostsze i najszybsze jest postępowanie uproszczone. Tylko trzeba pamiętać, że nie ma dochodzenia, świadków, przekazów ustnych, itd... Wyłącznie dokumenty.
Oczywistym jest, że dokument stwierdzający istnienie podstawy roszczenia, a ponadto wezwania do zapłaty z potwierdzeniem odbioru, jak również inne dokumenty zależne od konkretnego przypadku, bo przecież nie zawsze chodzi o zapłatę, ale może to być 1000 innych spraw, jak np. żądanie obniżenia ceny, bo coś nie tak wyszło itd.
Sąd nie będzie wzywał do uzupełnienia lub czekał na dostarczenia brakujących dokumentów.
Nie dostarczysz potwierdzenia, że wzywałeś do zapłaty - sąd może kazać się wypchać wierzycielowi.
Ponadto, z "poradami prawniczymi" na temat "jak zabezpieczyć sobie możliwość odzyskania należności" radziłbym zaznajomić się możliwe wcześnie, a nie jak nóż na gardle. Domaganie się zapłaty jest istotną częścią działalności zarobkowej, podobnie, jak wiedza na temat samego przedmiotu działalności. Więc skoro programowania się uczy zanim zacznie się wykonywać np. strony zarobkowo, to dlaczego nie nauczyć się "pilnowania" własnych wierzytelności?
Aha. No i pamiętać o przepisach dot. przedawnienia.
A jak już się dostanie z sądu, to co się chciało, to czasem jest to dopiero początek drogi, bo bywa, że komornik ma straaaaaszne kłopoty nawet ze znalezieniem siedziby dłużnika :)
p.s. uzupełniłem wcześniejsze wpisy, bo może komuś to naświetli zagadnienie, a wiem, że często zapomina się o takich sprawach, jak odpowiednie dokumentowanie, zwłaszcza, gdy wszystko wydaje się iść dobrze. W dużych firmach, to i tak większość spraw ma poparcie w papierach, notomiast w małych i malutkich? Zdarza się, że właściciel umrze i co wtedy? Nikt nic nie będzie pamiętał;)
Pozdrawiam
EOT
Włodek Z. edytował(a) ten post dnia 21.09.10 o godzinie 11:24