Temat: Jaki procent zapytań kończy się u Was realizacją zlecenia?
te skurczybyki robią sobie z człowiekiem co chcą. Włos się jeży...
jeśli odpisujesz na "anons" firmy, w większości przypadków musisz skonstruować odrębny LM i nie raz i nie dwa przekonstruować CV pod daną ofertę (już nie mówiąc,o staraniu się,żeby to nie były naskrobane patykiem na piasku wypociny, na ściągniętym z neta arkuszu: to już passe...)
Każdy chce CV,LM-czyli do nich to TRZEBA się napocić,żeby zapukać,ale skurwysynki już odpukać,choćby ze zwyczajnym "spierpapier" to już nie mają czasu...
*(jeszcze fajniej jest zresztą,jak żadnych cholera informacji merytorycznych nie zamieszczą,a każą pisac LM-gddzie niby? na utopijne stanowisko?!-padaka...)
Odsetek tych pukających samych z siebie,jest maciupeńki, ale jeszcze mniejszy, ten,który się tyczy adekwatnego stanowiska do kwalifikacji. Jestem grafikiem,ewentualnie wspomagam przy PRze,eventach, takie tam. Rzadko mi się zdarza dostać propozycję roboty w swoim fachu. Zazwyczaj ludzie twierdzą,że grafik to programista i to od wszystkiego, albo,że skoro umiem podstawy mapowania w 3Ds,to mogę tworzyć hiperrealistyczne animacje organiczne 3d z użyciem metod motion capture :))
Zresztą, wiele nie tracą,tylko ja tracę czas,bo wtedy ich odsyłam do odpowiedniego człowieka...
z tych co zapukają na maila osobiście, zazwyczaj 0,000000100 ciągnie dyskusje po humanitarnej wycenie roboty. Na GL raczej same gawędziarze w stylu "kiedyś tam będziemy potrzebowali Pani usług", "za 2tygodnie pewnie się odezwiemy" (sraty pierdaty),ewentualne "zapraszam Panią na kawę"-te lubię najbardziej O_O. Choć jeszcze fajniejsze "Witam"- i człek ma zagwostkę o co biega...
Dorota S. edytował(a) ten post dnia 19.03.10 o godzinie 15:39