Temat: Freelancer zarabia do 5000 pln brutto oraz inne...
Miłosz Wojaczek:
A ja zauważyłem taki pewien jeszcze inny trend, chyba o tym nie pisaliście (nie wiem, nie czytam totalnie wszystkiego - sorry : )
Ludzie już po części kumają kto to "freelancer"
Czasem kumają, czasem nie kumaj
, tylko jest takie trochę przekonanie, że to jest osobisty grafik-koder-programista-spec-od-wszystkiego
No właśnie tacy co mają takie przekonanie to raczej nie kumają.
Oczywiście grono informatyków zna się trochę na graficie, koduje/programuje,
montuje szafki i podłączy neostradę, ale co to ma do rzeczy ???
Chirurg plastyk też wie co to przeziębienie, złamanie czy ból głowy
, ale jakoś nikt do niego nie przychodzi z przeziębieniem.
Jak ktoś chce wieszać szafki to spoko, jak nie to trzeba konsekwentnie ich nie wieszać.
i np. o ile mam obliczone, że muszę mieć w miesiącu 3-4 średniej wielkości klientów (czy też "fuszek") by było "fajnie", to taki klient już nie do końca chce pojąć, że owszem - ma indywidualne traktowanie, ale hola - jest jednym z "3-4-5" osób, które traktuję aktualnie indywidualnie. Taki trochę przesadyzm, czasem z jakimś głupim tekstem, że ja wszystko zrobię szybko (a jest np. 17:50, wychodzę od klientki z materiałami i dopiero jutro mam zamiar zasiąść na spokojnie do ich wrzucania na stronę), jakieś spodziewanie się dostępności od 6 rano do 22...
Czasem jeśli chce się zarobić więcej, to oczywiście można poświęcić 16h dziennie,
tylko czy to ma sens ?
Kodeks pracy etatowców mówi że za soboty,niedziel, święta i noc pracodawca powinien płacić dodatkowo 100% stawki, pozostałe dni dodatkowo 50%.
Czyli jeśli jakaś firma chciała żebym pracował 32h przez sobotę i niedziele to o ile wam się chce to wystarczy powiedzieć stawkę razy 64h. Czemu nie podejść podobnie na freelancu ?
Działam wg. zasady "daj więcej niż klient się spodziewa", ale muszę przyznać, że jest to trudne w takim sensie, że klient weźmie dłoń, łokieć, ramię... bez opamiętania...
Beznadziejne działanie, bez obrazy ale to jak całowanie czyjejś d...
oby tylko był zadowolony, i na naszym rynku bardzo łatwo można trafić
na firmę która w zamian weźmie ramię i jeszcze więcej.
Mówię tu o fuszkach, bo długoterminowe rzeczy, wypracowaną współpracę, albo współpracę B2B (z takim ciutkę większym "B") - to jest jakoś normalniej. A jak jest firemka "pani Jola, co ma sklep z butami" to jest właśnie w ten sposób - że budzi się pirania, gdy się dopieszcza. Tacy drobni przedsiębiorcy, jednoosobowe firemki.
Tak jak piszesz, nie ma znaczenia czy to duża czy mała firma
, bardziej istotna jest osoba z którą bezpośrednio współpracujesz.
Zawsze może trafić się pirania, a wtedy jak w naturze - jeśli nie wyskoczysz z wody
to ci coś odgryzie.