konto usunięte

Temat: Gowin o pensjach w NBP: bulwersujące

Gowin o pensjach w NBP: bulwersujące.

- Jeśli doniesienia dotyczące zarobków w NBP się potwierdzą, byłby to fakt niezwykle bulwersujący i oczekiwałbym, że władze tego banku przedstawią opinii publicznej uzasadnienie takich szokująco wysokich zarobków - powiedział wicepremier Jarosław Gowin.


Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch współpracowniczkach prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa Narodowego Banku Polskiego Kamili Sukiennik. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł.

"Według naszych informacji awans dyrektorski dostała w sierpniu 2016 r. Porównując jej oświadczenia majątkowe sprzed awansu i po nim, oszacowaliśmy, że po podwyżce w sierpniu zarabia ok. 65 tys. miesięcznie wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami. Dla porównania – były prezes NBP Marek Belka dostawał w sumie ok. 57 tys. zł miesięcznie"

- napisała "GW". Według najnowszych doniesień medialnych pensja Wojciechowskiej wynosić może nawet ok. 80 tys. zł miesięcznie.

Sprawa wywołała falę krytyki ze strony polityków opozycji. Zareagował także m.in. senator PiS Jan Maria Jackowski, który na swojej stronie internetowej poinformował, że zwrócił się do prezesa Glapińskiego z pytaniami, które - jak zaznaczył - zadają mu też jego wyborcy. Jackowski pytał, czy "prawdą jest, że jedna z współpracowniczek prezesa NBP zarabia 65 tys. zł miesięcznie i jakie zarobki z uwzględnieniem wszystkich pochodnych osiąga ta osoba w NBP". Chciał też, by Glapiński poinformował, "jaki jest zakres obowiązków wzmiankowanej współpracowniczki i jakie posiada kwalifikacje merytoryczne, by realizować te zadania".

O sprawę zarobków w NBP dziennikarze pytali w Sejmie wicepremiera i ministra nauki. "Jeżeli te informacje (podane przez "GW") się potwierdzą, to byłby fakt niezwykle bulwersujący i oczekiwałbym, że władze NBP przedstawią opinii publicznej uzasadnienie takich szokująco wysokich zarobków" - powiedział Gowin. Podkreślił, że najpierw opinia publiczna powinna "poznać w tej sprawie fakty".

Pytany, czy jego zdaniem wysokość płac pracownic NBP powinny zostać ujawnione, Gowin powiedział, że powinna obowiązywać "pełna przejrzystość, jeśli chodzi o wynagrodzenia". "W takich sprawach powinniśmy stawiać na transparentność; tak czy owak te informacje dotrą do opinii publicznej i uważam, że powinny zostać przekazane przez NBP" - odpowiedział minister.

Na pytanie, czy uważa za błąd to, że NBP jak dotąd nie wyjaśnił sprawy, Gowin ocenił, iż "takie zachowanie jest błędem". "Wiadomość co do faktów powinna zostać przekazana polskiej opinii publicznej. Jeśli te fakty się potwierdzą, prezes NBP powinien wyjaśnić Polakom, jakie szczególne kompetencje przemawiają za tak szokująco wysokim poziomem zarobków" - zaznaczył.

Gowina spytano też, czy jego zdaniem Glapiński powinien zostać odwołany. "Zgodnie z polską konstytucja kadencja szefa NBP trwa sześć lat i nie ma żadnej możliwości, by tę kadencję skracać. Szef banku centralnego jest i powinien pozostać niezależny od rządu, to jest jeden z dobrych standardów sektora bankowego" - odpowiedział Gowin.

http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/gowin-o-pen...

konto usunięte

Temat: Gowin o pensjach w NBP: bulwersujące

Polityczna kariera "asystentki" szefa NBP. Była radną, przez 8 lat nie zabrała głosu

"Aniołek" czy "dwórka" prezesa NBP, Martyna Wojciechowska jest ostro atakowana przez media za swoje gigantyczne zarobki w banku centralnym. Nie mniej ciekawie wyglądała jej kariera polityczna. Będąc radną sejmiku mazowieckiego, ani razu nie zabrała publicznie głosu.


Nowe szczegóły do historii asystentki prezesa NBP Adama Glapińskiego wnosi relacja Wojciecha Bartelskiego (PO), byłego burmistrza dzielnicy Śródmieście oraz byłego przewodniczącego klubu radnych PO w sejmiku mazowieckim. Przez 8 lat pracowali razem w sejmiku województwa mazowieckiego.

- Niestety nie wniosę najmniejszego przyczynku do dyskusji nad jej kompetencjami. Gdyż przez cały ten długi czas nie odezwała się ani razu, na żadnym sejmiku bądź komisji - napisał Wojciech Bartelski na Twitterze.

Martyna Wojciechowska uzyskała mandat radnej sejmiku w 2010 roku. W kolejnych wyborach w 2014 roku zdobyła zaskakująco dużo, bo ponad 9 tys. głosów. W rozmowie z portalem naTemat.pl Bartelski skomentował, że na dobry wynik wyborczy mało znanej osoby, startującej z dalekiego miejsca listy, mogła mieć wpływ zbieżność nazwisk z Martyną Wojciechowską, znaną podróżniczką, gwiazdą TVN.

Nowe szczegóły do historii asystentki prezesa NBP Adama Glapińskiego wnosi relacja Wojciecha Bartelskiego (PO), byłego burmistrza dzielnicy Śródmieście oraz byłego przewodniczącego klubu radnych PO w sejmiku mazowieckim. Przez 8 lat pracowali razem w sejmiku województwa mazowieckiego.

- Niestety nie wniosę najmniejszego przyczynku do dyskusji nad jej kompetencjami. Gdyż przez cały ten długi czas nie odezwała się ani razu, na żadnym sejmiku bądź komisji - napisał Wojciech Bartelski na Twitterze.

Martyna Wojciechowska uzyskała mandat radnej sejmiku w 2010 roku. W kolejnych wyborach w 2014 roku zdobyła zaskakująco dużo, bo ponad 9 tys. głosów. W rozmowie z portalem naTemat.pl Bartelski skomentował, że na dobry wynik wyborczy mało znanej osoby, startującej z dalekiego miejsca listy, mogła mieć wpływ zbieżność nazwisk z Martyną Wojciechowską, znaną podróżniczką, gwiazdą TVN.

Milcząca radna sejmiku ...
(...)

konto usunięte

Temat: Gowin o pensjach w NBP: bulwersujące

Andrzej Duda nie miał racji. Dyrektor w NBP za czasów Belki zarabiał 23 tys. zł, nie 65 tys. zł

Andrzej Duda podczas konferencji prasowej we wtorek powiedział, że za aktualną wysokość płac w NBP odpowiada jej poprzedni prezes Marek Belka. Okazuje się, że prezydent nie miał racji.

- Siatka płac w NBP to nie jest decyzja prezesa Glapińskiego. To są decyzje, które zostały podjęte za czasów prezesa Marka Belki i to jest coś, co pan profesor Adam Glapiński zastał - stwierdził Andrzej Duda.

Takie samo zdanie zaprezentował w "Wydarzeniach i Opiniach" na antenie Polsat News Bartosz Kownacki z PiS. - Zaczęliśmy nagonkę na NBP, która jest nie do końca uzasadniona. Tabele płac i zasady wynagradzania są jawne, były dużo wyższe niż w administracji publicznej od wielu, wielu lat. Chociażby ta, która jest obecnie, była ustalana o ile wiem przez pana prezesa Belkę - stwierdził polityk.
(...)
http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/opinie/andrzej-dud...

konto usunięte

Temat: Gowin o pensjach w NBP: bulwersujące

Prezes PiS w sprawie prezesa NBP nic nie może.

Polska zastanawia się czy dwie przyboczne prezesa narodowego banku centralnego zarabiają bajońskie sumy. PiS próbuje aferę przeczekać i... zasłania się konstytucją.

Nic nie irytuje suwerena tak bardzo, jak zbyt wysokie pensje na szczytach władzy. Rok temu PiS odczuł mocno aferę „Koryto Plus”, czyli sprawę regularnie wypłacanych premii dla ministrów i wiceministrów rządu Beaty Szydło, sięgających nawet 80 tys. zł. Zakończyło się obietnicą przekazania premii na konto Caritas i obniżką wynagrodzeń... posłów. Taką decyzję podjął prezes PiS, argumentując, że „teraz ma być skromniej”. Sprawa rozeszła się po kościach: kopie przelewów na Caritas pokazali tylko nieliczni ministrowie, Beata Szydło została przesunięta z fotela premiera na fotel wicepremiera odpowiedzialnego za sprawy społeczne. A posłowie zarabiają mniej, choć niczemu nie zawinili.

I choć miało być skromniej, to skromniej wcale nie jest. Co jakiś czas dowiadujemy się o kolejnych działaczach PiS, którzy obejmujących intratne posady w spółkach skarbu państwa. Ale w tej kategorii bank – nomen-omen – rozbił prezes NBP Adam Glapiński, który zatrudnił dwie przyboczne o włosach koloru blond. Martyna Wojciechowska jest dyrektorem departamentu komunikacji i promocji, zaś Kamila Sukiennik – dyrektorką gabinetu prezesa NBP. O ich wpływach i zarobkach krążą legendy. „Gazeta Wyborcza” w grudniu wyliczyła (na podstawie oświadczenia majątkowego Martyny Wojciechowskiej za 2016 r., kiedy była jeszcze radną PiS w sejmiku mazowieckim), że przechodząc do NBP musiała otrzymać wynagrodzenie miesięczne w wysokości ok. 65 tys. zł. Oko.press dorzuciło do tego jeszcze 11 tys. zł miesięcznie, które od 2017 r. Wojciechowska dostaje za zasiadanie w radzie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Te bajońskie sumy budzą tym większe wzburzenie, że pani Wojciechowska nie jest wysoko cenionym specjalistą od bankowości lecz absolwentką filologii rosyjsko-ukraińskiej i podyplomowych studiów dziennikarskich.

„Pisanie o pensjach łamie prawa człowieka”
(...)
http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/prezes-pis-...



Wyślij zaproszenie do