Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Piotr S.:
W c.v. ludzie piszą różne historie. Zapytam przewrotnie, czy kiedykolwiek pomogło wam umieszczenie w życiorysie informacji o zainteresowaniach, hobby, itd?
Na pasje też zwraca się uwagę. I o ile nie są wymyślone, to często przeważa przy zatrudnieniu kandydata, który np. nie ma dużego doświadczenia zawodowego.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anna K.:
nie zachęca mnie do włożenia jakichkolwiek starań w pracę.
Dodam, że nie znam żadnej samodzielnej, nie pozostającej na niczyim utrzymaniu osoby, dla której byłaby ona wystarczająca i satysfakcjonująca.
Ja też nie znam. Dla świeżo upieczonego absolwenta kwota 1200 zł to jest jakiś początek. Dobre na start. Ale po kilku latach pracy oczywistym jest, że każdy szuka lepiej płatnej pracy. Nie wiem dlaczego niektórych to tak dziwi. Pracodawcy obiecują gruszki na wierzbie, a po 3 miesiącach warunki wcale się nie polepszają jak to było w pierwotnym założeniu. Dla pracownika to też jest strata czasu. Wymagając uczciwości, trzeba samemu postępować uczciwie.Ten post został edytowany przez Autora dnia 08.07.13 o godzinie 16:58
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anna Maria D.:
Piotr S.:
W c.v. ludzie piszą różne historie. Zapytam przewrotnie, czy kiedykolwiek pomogło wam umieszczenie w życiorysie informacji o zainteresowaniach, hobby, itd?
Na pasje też zwraca się uwagę. I o ile nie są wymyślone, to często przeważa przy zatrudnieniu kandydata, który np. nie ma dużego doświadczenia zawodowego.
Anno wychodzę z założenia, iż nasze rozmowy są po to aby jednak w jakikolwiek sposób pomóc tym co nie tylko szukają pracy, ale chcą pracować, tak więc:
Myślę że co innego jest podanie dodatkowych informacji w stylu ukończyłem to i to i przy okazji obsługuję automat do kawy i lubię piec placki, niż podanie właśnie informacji o pasjach, hobby, dodatkowych zainteresowaniach. To zależy, jak informatyk ma zarządzać siecią, a walnie w c.v. że jest pasjonatem gier, to nie wiem czy dla potencjalnego pracodawcy to dobra wiadomość :).
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

1. Przejdźmy do konkretów. Koleżanka miała problem z rozmową kwalifikacyjną jest świetna w swojej branży, ale ... Zależało jej na jednej z firm. Pytała, pytała i wypytała. Kiedy poczuła się niepewnie powiedziała do pracodawcy podczas rozmowy (to był klub fitness) czy mogliby o dalszym ewentualnym zatrudnieniu porozmawiać na korcie. Facet się totalnie zdziwił, bo sporo grał. No opłacało się, ale po okresie próbnym i tak ją zatrudnili. Taki prosty przykład, dla bardziej przebojowych. Swoją drogą jeden z przyjaciół musiał wstawać w niedzielę o 7 00, bo się przyznał kontrahentowi że gra w tenisa. Firma postawiła na niego, no cóż przyjemne z pożytecznym. Wysportowany gość z dodatkową premią.

2. Kilku moich byłych kursantów postawiło na rozwój praktyki w strefie o totalnym bezrobociu jedynie w oparciu o obiekty agroturystyczne. Tyle że jeden z nich miał świetną wiedzę o filmach, drugi hobbystycznie jest instruktorem jednej z metod (nurt body work) a ich koleżanka ma świetny dryg do zabaw dla dzieci. Poza tym pracują w swojej branży. Ile znaczą ich hobbystyczne zainteresowania w pochmurne dni nad polską wioską podczas wakacji chyba nie muszę tłumaczyć:).

3. Przy okazji pozwolę sobie na doświadczenia własne. Z zainteresowań poza zawodowych min. socjologia, etnografia, muza od czasu do czasu. Nie dane mi było spełniać się zawodowo w tych kierunkach, ale spełniam je obecnie włączając do głównej branży. Zainteresowania teatrem i filmem zaowocowały prowadzeniem przez jakiś czas gabinetu w Teatrze Nowym, taniec zaowocował przygodą z aktorami w teatrze muzycznym, a muzyczne zainteresowania tym że łapię jakie ma problemy z szyjnym kr. skrzypek, a jakie wiolonczelistka z lędźwiowym:). Fakt że miałem garażową kapelę (jak większość) powoduje że nie wiem co to trema w trakcie prelekcji.

Ufam, iż dobrze się rozumiemy. To nie jest autoprezentacja, ale zachęta do tego aby zastanowić się jaką ma wartość przedstawienie swoich zainteresowań w połączeniu z samą pracą. Wnikliwa obserwacja rynku to bynajmniej nie tylko statystyki, ale bardziej wnikliwa obserwacja zachowań w środowiskach w których szuka się pracy. Przepraszam, chce się zacząć procować :). O teraz jest poprawnie.

konto usunięte

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Tak, zgadzam się z ostatnim postem. Jednym z moich hobby jest grafika. Sama nauczyłam się programów graficznych, później udało mi się zakwalifikować na staż w zawodzie grafika. W tym sensie mogę powiedzieć, że hobby pomogło mi znaleźć pracę.
Obecnie interesuję się marketingiem i samorozwojem. Efekty są również widoczne, to znaczy jestem zapraszana na rozmowy kwalifikacyjne w zawodzie specjalisty ds. reklamy i marketingu - jeśli chodzi o samorozwój, to moje życie (pomijając póki co kwestie pracy) nieustannie zmienia się na lepsze.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Piotr S.:
Anno wychodzę z założenia, iż nasze rozmowy są po to aby jednak w jakikolwiek sposób pomóc tym co nie tylko szukają pracy, ale chcą pracować, tak więc:
Myślę że co innego jest podanie dodatkowych informacji w stylu ukończyłem to i to i przy okazji obsługuję automat do kawy i lubię piec placki, niż podanie właśnie informacji o pasjach, hobby, dodatkowych zainteresowaniach. To zależy, jak informatyk ma zarządzać siecią, a walnie w c.v. że jest pasjonatem gier, to nie wiem czy dla potencjalnego pracodawcy to dobra wiadomość :).
No właśnie widzę, że ludzie nie chcą pomóc, tylko ciągle narzekają na brak rąk do pracy. A główny problem tkwi w tym, że pracodawcy (zawłaszcza małych i średnich firm) nie chcą doświadczonych ludzi, bo są dla nich za drodzy, z kolei wymagają wiele od niedoświadczonych, nie chcąc w nich inwestować pieniędzy i czasu. No tak to się nie da. Napisałam, że jeśli ktoś nie posiada doświadczenia, to pasje mogą pomóc. Nie zawsze jest istotne to, czy hobby jest stricte związane z branżą. Nie musi. To jest jakby osobny punkt w CV. To co również robimy po pracy. Ten punkt jest często pomijany przez pracodawców ale i przez kandydatów. A przecież to właśnie hobby wiele mówi o kandydacie. Oczywiście mowa o pasjach, które rozwijają, a nie np. o kolekcjonowaniu gier:)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anna Maria D.:
związane z branżą. Nie musi. To jest jakby osobny punkt w CV. To co również robimy po pracy. Ten punkt jest często pomijany przez pracodawców ale i przez kandydatów. A przecież to właśnie hobby wiele mówi o kandydacie. Oczywiście mowa o pasjach, które rozwijają, a nie np. o kolekcjonowaniu gier:)
Prawdę mówiąc kiedy pierwszy raz otrzymałem propozycję pracy od tak, to HH w rozmowie poinformował mnie, że on doskonale wie czym się zajmuje zawodowo, ale zwróciłem jego uwagę zupełnie innymi tematami w dyskusjach. Swoją drogą nie zdawałem sobie wcześniej sprawy jak jesteśmy pozytywnie lustrowani prze HH na stronach GL :). Cokolwiek to znaczy.

Zapytałem więc z ciekawości jedną z moich klientek jak to widzą w branży rekrutujący jeśli przykładowo widzimy w profilu informacje "szukam pracy" a w wątkach prywatnych np. moje ostatnie wakacje na Kanarach :) Odpowiedziała mi od razu wprost:
- To proste takich osób nie bierze się raczej pod uwagę, bo oszukują.
Ups ... Ten post został edytowany przez Autora dnia 08.07.13 o godzinie 19:52
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Piotr S.:
Zapytałem więc z ciekawości jedną z moich klientek jak to widzą w branży rekrutujący jeśli przykładowo widzimy w profilu informacje "szukam pracy" a w wątkach prywatnych np. moje ostatnie wakacje na Kanarach :) Odpowiedziała mi od razu wprost:
- To proste takich osób nie bierze się raczej pod uwagę, bo oszukują.
Ups ...
To już jakaś paranoja. Oszukują bo piszą o swoich wakacjach? Wygląda to tak, jakby ludzie nie mogli mieć prywatnego życia i nie daj Bóg o nim wspominać:) I to nas rożni od obcokrajowców. Na rozmowach o pracę za granicą, co pierwsze to pracodawca rozluźnia atmosferę często pytając o rzeczy zupełnie nie związane z pracą. Taki miły wstęp do rozmowy:)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anna Maria D.:
Piotr S.:
Zapytałem więc z ciekawości jedną z moich klientek jak to widzą w branży rekrutujący jeśli przykładowo widzimy w profilu informacje "szukam pracy" a w wątkach prywatnych np. moje ostatnie wakacje na Kanarach :) Odpowiedziała mi od razu wprost:
- To proste takich osób nie bierze się raczej pod uwagę, bo oszukują.
Ups ...
To już jakaś paranoja. Oszukują bo piszą o swoich wakacjach?
A no widzisz, ale to nie jest paranoja. To tylko Anno przykład jakie informacje o ludziach są dla niektórych ważne, zauważalne. Nie jest absolutnie istotne co Ty, czy ja o tym myślimy, ale fakt, że takie informacje mogą być dla niektórych istotne. Dla jednych jest to ważne, może nawet podchodzą do tego z poczuciem humoru, ale fakt jest faktem, że komuś się chce takie niuanse wychwytywać.
Wygląda to tak, jakby ludzie nie mogli mieć prywatnego życia i nie daj Bóg o nim wspominać:) I to nas rożni od obcokrajowców.
A może też rozluźnienie, aby spowodować brak skupienia. Ja bym tam jednak "zagranicy" tak nie mitologizował.
Na rozmowach o pracę za granicą, co pierwsze to pracodawca rozluźnia atmosferę często pytając o rzeczy zupełnie nie związane z pracą. Taki miły wstęp do rozmowy:)
No tak. Może się także okazać, iż pani delikatnie da do zrozumienia że w danej firmie obowiązuje nieco skromniejszy ubiór, czy bardziej dyskretny makijaż i takie tam, z czym niejedna Polka zagranicą się już zetknęła. W sumie to też jest miłe, bo w pewnym sensie wiesz od razu dlaczego współpracownice patrzą na ciebie bykiem :). Sorry nie wiem czy to dobre określenie. Halo, jest tu jakiś filolog? Kobieta patrzy spod byka czy jak? W pracy:).

Paranoją jest w tym kraju np. odebranie listu poleconego z jakiegoś urzędu i obawa przed przesunięciem terminu wyjazdu na urlop :).Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.07.13 o godzinie 02:22
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Piotr S.:
No tak. Może się także okazać, iż pani delikatnie da do zrozumienia że w danej firmie obowiązuje nieco skromniejszy ubiór, czy bardziej dyskretny makijaż i takie tam, z czym niejedna Polka zagranicą się już zetknęła. W sumie to też jest miłe, bo w pewnym sensie wiesz od razu dlaczego współpracownice patrzą na ciebie bykiem :)
To nie tak. Tam pracodawcy chcą poznać też człowieka od tej prywatnej strony. Ale nie na takiej zasadzie jak u nas, że się sprawdza czy ma rodzinę, dzieci i czy będzie dyspozycyjna (zwłaszcza w przypadku kobiet). U nas posiadanie rodziny jest często minusem, tam jest plusem. Pracodawca stara się być na równi z pracownikiem. I to naprawdę pomaga w pracy, kiedy relacje są poprawne. Bo i pracownicy więcej dają z siebie. Nie znaczy to, że nie ma wymagań. Są, ale nie ma się takiego poczucia, co ja tutaj robię:)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anno, nie ma co uogólniać, czy dzielić na tam i tu. To zależy. Gdzieniegdzie jest lepiej, ale to zależy od kraju. Przykładowo po rozmowach ze znajomymi zauważyłem że także chętniej zatrudniają pracowników mających rodziny. Kolega niedawno stwierdzi że dla niego "najlepszy pracownik to kobieta po trzydziestce z dzieckiem, której zdecydowanie zależy na bardziej stałej pracy niż początkującym skaczącym z kwiatka na kwiatek". Wiem że to dla niektórych zabrzmi nieswojo, ale obserwując rynek, także mierzi ciągłe dyskredytowanie pracodawców jacy to są niedobrzy :). Mam zupełnie inne doświadczenia.

Co do zagranicy trudno powiedzieć, mam sporo kontaktów akurat w mojej branży. Częściej wyjeżdżam szkoleniowo niż za pracą. Jak jest? Różnie, czasem zależy nawet nie od kraju, ale od landu. Bliska znajoma w okresie przejściowym straciła pracę, jest z dzieckiem. Jak się zgłosiła do urzędu w Westfalii, to z urzędu powiedzieli jej aby wpierw sprzedała samochód, socjal dostanie za pół roku. Bajka? No niekoniecznie.

Co do pracy, cóż podam inny przykład. Od kilku dni rozdzwoniły się telefony i przychodzą e-mail za e-mailem, w sprawie specjalistycznych masaży (nurt body work). Tu akurat moja branża. Ludzie po lekturze artykułów pytają gdzie w danym mieście mogę polecić osobę która przykładowo wykonuje DMA. No i w sumie jest mi wstyd, bo absolwenci kursów nie są na tyle zorganizowani aby przesłać informacje gdzie aktualnie praktykują. Rozumiesz? Klienci wydzwaniają w sprawie konkretnych specjalistycznych metod, ale ludzie nie potrafią się zorganizować. Generalnie mamy wielu świetnych specjalistów, ale w kwestiach organizacji, ścisłej współpracy jest dalej kicha.

Teraz trochę z odrobiną humoru. Jest środek sezonu, totalny czas, "AKCJA PLAŻA" słowem wszystko co się wiąże z zadbaniem przed wyjazdem. Dziś z rana dwa telefony (tylko dla przykładu z Wrocławia i Krakowa) o polecenie terapeutów. Jak pani powiedziała; "wydaje mi się jakby wszyscy byli na urlopach". No cóż, może nie wszyscy, ale urlop dla tej branży w tym czasie, to tak jakby instruktor narciarstwa pojechał sobie na wakacje w grudniu lub styczniu :).

Wiem, przydługawy komentarz, ale akurat mierzi mnie obwinianie za wszystko władzy, sytuacji, pracodawców, mity jak to jest zagranicą. Także bywam i mam własne zdanie, jest różnie. Ufam, iż powyższy przykład daje wiele do zrozumienia. Wyjazd na wakacje w szczycie sezonu to rynkowe samobójstwo w dobie obecnego ponoć "kryzysu".

Taka refleksja miedzy klientami. Anno także byłem zagranicą, dostałem wspaniałą propozycję pracy, możliwość rozwoju, ale zrezygnowałem. Dlaczego? To było jednak dwie dekady temu, byłem młodszy ale i głupszy :). Jednak wbrew prądom, uważam że tu się także da, po prostu też się da :).

Z pozdrowieniami Piotr.

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anna Maria D.:
Piotr S.:
No tak. Może się także okazać, iż pani delikatnie da do zrozumienia że w danej firmie obowiązuje nieco skromniejszy ubiór, czy bardziej dyskretny makijaż i takie tam, z czym niejedna Polka zagranicą się już zetknęła. W sumie to też jest miłe, bo w pewnym sensie wiesz od razu dlaczego współpracownice patrzą na ciebie bykiem :)
To nie tak. Tam pracodawcy chcą poznać też człowieka od tej prywatnej strony. Ale nie na takiej zasadzie jak u nas, że się sprawdza czy ma rodzinę, dzieci i czy będzie dyspozycyjna (zwłaszcza w przypadku kobiet). U nas posiadanie rodziny jest często minusem, tam jest plusem. Pracodawca stara się być na równi z pracownikiem. I to naprawdę pomaga w pracy, kiedy relacje są poprawne. Bo i pracownicy więcej dają z siebie. Nie znaczy to, że nie ma wymagań. Są, ale nie ma się takiego poczucia, co ja tutaj robię:)
Bardzo ładna pajda stereotypów :)
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Piotr S.:
Taka refleksja miedzy klientami. Anno także byłem zagranicą, dostałem wspaniałą propozycję pracy, możliwość rozwoju, ale zrezygnowałem. Dlaczego? To było jednak dwie dekady temu, byłem młodszy ale i głupszy :). Jednak wbrew prądom, uważam że tu się także da, po prostu też się da :).
Ja nie twierdzę, że się nie da. Z pewnością dużo łatwiej jest mieszkać w dużym mieście. Bo jest łatwiejszy start, czy to jeśli chodzi o studia, czy o pracę. Ja się wypowiadam z punktu widzenia osób, które musiały emigrować z małej miejscowości, gdzie pracy nie ma. Jeżeli ktoś nie ma wyższego wykształcenia to zazwyczaj wybiera zagranicę. I to porównanie jest jak najbardziej słuszne. Nie wyobrażam sobie funkcjonować za 1200 zł całe życie, a takie są zarobki w świętokrzyskim. Jak ktoś zarabia 2000-3000 to jest już naprawdę dobrze. A życie wcale nie kosztuje mniej niż gdzie indziej. Pracowałam w Austrii, w Niemczech i w Irlandii. Wszędzie mam bardzo dobre doświadczenia. W Polsce różnie to było.
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anno wiele osób z mojej branży wraca z powrotem do mniejszych miejscowości. Wiem, trudno w to uwierzyć, ale czasem łatwiej w małej miejscowości rozpoczynać bez lub z mniejszą procentową konkurencją, niż w dużym. Przykład? W kilku miastach w Polsce jest po 5-7 uczelni z kierunkiem fizjoterapia, po dwie z kierunkiem technik masażysta, są kosmetologie, kosmetyka i plejada kursów i kursików. Większość chce zostać w dużych miastach, łatwo wyobrazić sobie ilu absolwentów wyszło w czerwcu z tych kierunków :).

Poza tym jeśli ktoś lubi wyzwania, jest spore pole do popisu w uświadamianiu. To zależy od branży, w naszej poza samym wykonywaniem zabiegów jest praca u podstaw w tłumaczeniu co i jak. Tu nie ma szans aby ograniczyć się jedynie do wykonywania zabiegów i pracy na jakimś etacie. Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.07.13 o godzinie 23:39
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Dagmara D.:
Bardzo ładna pajda stereotypów :)
Stereotypy to Polak na zmywaku, sprzątający i w budowlance :).
Też łamałem stereotypy - aczkolwiek nieświadomie - jak mnie na szkoleniach zagranicą pytali co tutaj robię. Zwłaszcza jak po rozmowie z wykładowcą zaprosił mnie abym zaprezentował, własne doświadczenia, bo pokrywały się z tematem szkolenia, a wykładowca był tym zainteresowany. Na taki gest stać ludzi poza stereotypami, otwartych.
Nie tylko muza łagodzi obyczaje, przyjazd osób z zagranicy do Polski na szkolenia, to jest już faktyczne łamanie stereotypów. Kilka lat temu opublikowano jeden z artykułów w branżowym magazynie w Australii. Zaczęła się korespondencja. W momencie jednak jak się okazało, iż autor pisał z Polski, a nie mieszka i nie praktykuje w Australii, kontakty się urwały. Jak to nazwać?

No ale wątek dotyczy tych co szukają pracy. Wróćmy do tematu głównego. Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.07.13 o godzinie 00:21
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Piotr S.:
Anno wiele osób z mojej branży wraca z powrotem do mniejszych miejscowości. Wiem, trudno w to uwierzyć, ale czasem łatwiej w małej miejscowości rozpoczynać bez lub z mniejszą procentową konkurencją, niż w dużym. Przykład? W kilku miastach w Polsce jest po 5-7 uczelni z kierunkiem fizjoterapia, po dwie z kierunkiem technik masażysta, są kosmetologie, kosmetyka i plejada kursów i kursików. Większość chce zostać w dużych miastach, łatwo wyobrazić sobie ilu absolwentów wyszło w czerwcu z tych kierunków :).
Nie tylko z tych kierunków, z innymi jest podobnie. Teraz następuje zwrot o 180 i wybierają kierunki techniczne. Za jakiś czas znowu się okaże, że jest nadmiar. Jeśli wybierać kierunek, to taki który sprawia nam przyjemność. Bo na siłę dobrego inżyniera nie będzie:) Obecnie problem mają nauczyciele. I co ciekawe najwięcej bezrobotnych nauczycieli jest z biologii, chemii, fizyki. A wydawałoby się, że to humanistów mamy przesyt:)
Poza tym jeśli ktoś lubi wyzwania, jest spore pole do popisu w uświadamianiu. To zależy od branży, w naszej poza samym wykonywaniem zabiegów jest praca u podstaw w tłumaczeniu co i jak. Tu nie ma szans aby ograniczyć się jedynie do wykonywania zabiegów i pracy na jakimś etacie.
Ale ludzi nie stać na takie zabiegi. Otwierają firmy korzystając z dofinansowania UP i zamykają po roku. Padają knajpki, restauracje, małe sklepy. Tam gdzie nie ma zakładów pracy, ludzi nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb. W mojej miejscowości w każdym praktycznie domu jest ktoś kto przebywa za granicą lub wyjeżdża okresowo. W dużym mieście jest konkurencja, ale też łatwiej się przekwalifikować, zmienić pracę, nawet jeśli nie odpowiada nam branża. Byleby coś robić. W małej miejscowości nie ma wyboru. Ludzie chcieliby coś tworzyć u siebie, zamiast wyjeżdżać. Ale mamy takie realia, a nie inne. Plus jest taki, że spokojnie się mieszka:)
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anna Maria D.:
Ale ludzi nie stać na takie zabiegi. Otwierają firmy
Ludzi nie stać na jedne rzeczy, a stać na inne. To zależy. Anno tego rodzaju dyskusje są i będą nacechowane punktem widzenia w zależności gdzie pracujemy i jak widzimy świat. To nie przytyk :) Warszawiak widzi inaczej świat niż osoba przyjezdna pracująca tam czasowo, Poznaniak widzi inaczej niż ten co w Poznaniu pracuje, ale śpi już w znacznie tańszych miasteczkach przyczółkach, ludzie z mniejszych miejscowości i wsi jeszcze inaczej. Ale Świat nie jest jednolity.
Spotkałem kobiety pielęgniarki na południu U.K. pracujące na kontrakcie, ale przy okazji przynieś, wynieś, pozamiataj. Ale już ich mężom (przepraszam za wyrażenie i uproszczenie ze wschodniej ściany) dupy się nie chciało za pracą ruszyć. Dla mnie było szokujące, jak jedna matka na Rivierze Brytyjskiej tyrała, aby synuś mógł sobie drugi fakultet sprawić w Polsce, w życiu w kierunku pracy ani nie dygnął. No taki przykład, pierwszy z brzegu, nie potrzebne statystyki. Ale to przykład świadomości, czy może raczej jej braku, dziwnych układów w związkach, itd. Jednak wystarczyło kilka lat, aby to nastawienie do pracy się diametralnie zmieniło.
korzystając z dofinansowania UP i zamykają po roku. Padają
miałem na myśli większe miasta i zakładanie gabinetów, usług nie pchając się już tylko do centrum, ale np. na przysiółkach. Sporo osób z którymi mam kontakt tak zrobiło. Nie obciążało także urzędów itd, raczej doszli do wniosku że jeśli nie są w stanie utrzymać domu, to warto coś tam otworzyć na parterze, a mieszkać u góry.
knajpki, restauracje, małe sklepy. Tam gdzie nie ma zakładów
w moim mieście też padają, bo podnosi się czynsze. Szokujące jest jednak to, iż w tych miejscach nie powstało nic w zamian. No i to jest zagadka?
pracy, ludzi nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb. W mojej miejscowości w każdym praktycznie domu jest ktoś kto
konkretnie masz na myśli dom czy mieszkanie? Bo mimo że pracuję dosyć pilnie i wydajnie, też bym nie był w stanie utrzymać domu.
przebywa za granicą lub wyjeżdża okresowo. W dużym mieście
Nawet niekoniecznie zagranicę. Upał jak dziś, kilka lat temu ocieplała nam blok firma z pracownikami z waszych stron :). Chodzili po rusztowaniach, walili wiertarkami to się - w ludzkim odruchu - pytam gościa stojącego nad moim balkonem czy może coś do picia, jakąś kawę? Facet zdębiał i przy okazji kawy (za restauratora na moment robiłem, kilka tych kaw wyszło) opowiedział mi dlaczego tak daleko za pracą. I wiesz co? Ja nie mam przekonania czy oni byli tańsi w zatrudnieniu czy po prostu im się bardziej chciało. Najważniejsze że pracowali. Wtedy w moim mieście trudno było o pracowników w tej branży. Tak to się kołem toczy.
jest konkurencja, ale też łatwiej się przekwalifikować,
masz rację, tak jest, ale to zależy jednak od wielu czynników.
zmienić pracę, nawet jeśli nie odpowiada nam branża. Byleby coś robić. W małej miejscowości nie ma wyboru. Ludzie
No i tu jest problem z tym - byle by coś robić - wolałbym aby jeśli ktoś się przekwalifikuje robił to z zaangażowaniem, bo szkopuł jest w jakości usług!!!
chcieliby coś tworzyć u siebie, zamiast wyjeżdżać. Ale mamy takie realia, a nie inne. Plus jest taki, że spokojnie się mieszka:)
też bym pomieszkał w domu, może kiedyś jak będę bezrobotny to sobie wybuduję. Tak z sentymentu. Dom rodzinny budował ojciec, przez kilka lat bo to było normą, wykończenie trwało następne kilka :). O mieszkanie było trudniej. Akurat wychowałem się na Śląsku, mieszkania dostawali szybciej ci co przyjeżdżali, dla tubylców były bardziej lub mniej nowoczesne familoki. No wiem że taki tekst może drażnić, ale takie też były realia.
Tyle że ja nie wyjechałem za pracą, czy dlatego że zrobiło się ciasnawo, ale z ciekawości świata. tak przy okazji świat się nam zmienia diametralnie: http://biznes.onet.pl/grozi-nam-demograficzna-katastro...

Póki co w moim mieście coraz trudniej o dobrą opiekę do dzieci, prowadzenie domu. W rezultacie coraz częściej słyszysz w domach rosyjski, ukraiński lub polski z bardzo pięknym, melodyjnym akcentem. Taka kolej rzeczy. Mnie się akurat podoba jedność w różnorodności.
A wracając do do kwestii pracy, mam takie przekonanie, że jeśli jesteś dobry w tym co robisz to z reguły pracę znajdziesz. Tak żeby było choć trochę pozytywnie :).Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.07.13 o godzinie 15:34
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Piotr S.:
Ludzi nie stać na jedne rzeczy, a stać na inne. To zależy. Anno tego rodzaju dyskusje są i będą nacechowane punktem widzenia w zależności gdzie pracujemy i jak widzimy świat. To nie przytyk :) Warszawiak widzi inaczej świat niż osoba przyjezdna pracująca tam czasowo, Poznaniak widzi inaczej niż ten co w Poznaniu pracuje, ale śpi już w znacznie tańszych miasteczkach przyczółkach, ludzie z mniejszych miejscowości i wsi jeszcze inaczej. Ale Świat nie jest jednolity.
Zgadza się. Dlatego spotykamy się czasem z niezrozumieniem Warszawiaka w stosunku do mieszkańca pipidówy:) Dlatego np. życiorys zawodowy rodowitego Warszawiaka, będzie wyglądał inaczej, niż życiorys zawodowy mieszkańca wsi czy małego miasteczka.
Spotkałem kobiety pielęgniarki na południu U.K. pracujące na kontrakcie, ale przy okazji przynieś, wynieś, pozamiataj. Ale już ich mężom (przepraszam za wyrażenie i uproszczenie ze wschodniej ściany) dupy się nie chciało za pracą ruszyć. Dla mnie było szokujące, jak jedna matka na Rivierze Brytyjskiej tyrała, aby synuś mógł sobie drugi fakultet sprawić w Polsce, w życiu w kierunku pracy ani nie dygnął. No taki przykład, pierwszy z brzegu, nie potrzebne statystyki. Ale to przykład świadomości, czy może raczej jej braku, dziwnych układów w związkach, itd. Jednak wystarczyło kilka lat, aby to nastawienie do pracy się diametralnie zmieniło.
Bo tak się dzieje, kiedy rodzice za bardzo zabiegają żeby dzieciom nic nie brakowało. Więc jak dzieciak ma wszystko podane na tacy, to mu się nie spieszy do pracy. To bieda często motywuje do wysiłku.
korzystając z dofinansowania UP i zamykają po roku. Padają
miałem na myśli większe miasta i zakładanie gabinetów, usług nie pchając się już tylko do centrum, ale np. na przysiółkach. Sporo osób z którymi mam kontakt tak zrobiło. Nie obciążało także urzędów itd, raczej doszli do wniosku że jeśli nie są w stanie utrzymać domu, to warto coś tam otworzyć na parterze, a mieszkać u góry.
I zależy znowu od pomysłu. Bo nie wszystko pójdzie. To co było opłacalne kilkanaście lat temu (zwłaszcza drobne usługi), teraz już jest wypychane z rynku poprzez technologie.
knajpki, restauracje, małe sklepy. Tam gdzie nie ma zakładów
w moim mieście też padają, bo podnosi się czynsze. Szokujące jest jednak to, iż w tych miejscach nie powstało nic w zamian. No i to jest zagadka?
Jak upadają drobne firmy, to jeszcze jest zrozumiałe. Brak klienta to brak pracy. Ale jak wyprzedają obcokrajowcom duży zakład produkcyjny, to już jest polityka:)
pracy, ludzi nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb. W mojej miejscowości w każdym praktycznie domu jest ktoś kto
konkretnie masz na myśli dom czy mieszkanie? Bo mimo że pracuję dosyć pilnie i wydajnie, też bym nie był w stanie utrzymać domu.
Dlatego w małych miejscowościach są domy wielorodzinne i wielopokoleniowe. Bo żeby utrzymać dom dwupiętrowy, to trzeba przynajmniej 4 minimalnych pensji.
przebywa za granicą lub wyjeżdża okresowo. W dużym mieście
Nawet niekoniecznie zagranicę. Upał jak dziś, kilka lat temu ocieplała nam blok firma z pracownikami z waszych stron :). Chodzili po rusztowaniach, walili wiertarkami to się - w ludzkim odruchu - pytam gościa stojącego nad moim balkonem czy może coś do picia, jakąś kawę? Facet zdębiał i przy okazji kawy (za restauratora na moment robiłem, kilka tych kaw wyszło) opowiedział mi dlaczego tak daleko za pracą. I wiesz co? Ja nie mam przekonania czy oni byli tańsi w zatrudnieniu czy po prostu im się bardziej chciało. Najważniejsze że pracowali. Wtedy w moim mieście trudno było o pracowników w tej branży. Tak to się kołem toczy.
Ano chce się i to pracują często za marne pieniądze, żeby tylko utrzymać rodzinę. A mieszczuchy wybrzydzają:)
jest konkurencja, ale też łatwiej się przekwalifikować,
masz rację, tak jest, ale to zależy jednak od wielu czynników.
zmienić pracę, nawet jeśli nie odpowiada nam branża. Byleby coś robić. W małej miejscowości nie ma wyboru. Ludzie
No i tu jest problem z tym - byle by coś robić - wolałbym aby jeśli ktoś się przekwalifikuje robił to z zaangażowaniem, bo szkopuł jest w jakości usług!!!
Jedno drugiego nie wyklucza. Nawet bym stwierdziła, że jeżeli człowiek potrafi się przekwalifikować, to znaczy że jest operatywny:)
Póki co w moim mieście coraz trudniej o dobrą opiekę do dzieci, prowadzenie domu. W rezultacie coraz częściej słyszysz w domach rosyjski, ukraiński lub polski z bardzo pięknym, melodyjnym akcentem. Taka kolej rzeczy. Mnie się akurat podoba jedność w różnorodności.
A wracając do do kwestii pracy, mam takie przekonanie, że jeśli jesteś dobry w tym co robisz to z reguły pracę znajdziesz. Tak żeby było choć trochę pozytywnie :).
Jasne, że tak, ale żeby dojść do perfekcji potrzeba lat praktyki, doświadczenia. Nic nie dzieje się od razu. Myślę też, że gros ludzi nie robi tego, co by chciała robić. Ale jak się nie ma co się lubi,...:))Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.07.13 o godzinie 16:27
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: zmusić bezrobotnych do roboty

Anna W.:
Aniu miej odrobinę chociaż litości (jednak)...
Poważnie?:) Właśnie trzeba pamiętać o tym, że pokolenie się zmienia i sposób zarządzania czy motywowania powinno się zmieniać razem z nim. Inaczej stoimy w miejscu i pojawia się problem ze znalezieniem rąk do pracy. Aby zrozumieć potrzeby i motywy działania pracownika, trzeba "wejść w jego buty". Praca z młodym pokoleniem to jest wyzwanie. Bo nie lubią schematów i zasad, chcą je tworzyć. Konstruktywną krytykę odbierają jako atak. Z jednej strony uważają się za samodzielnych, z drugiej sami nie podejmują inicjatywy. Podstawowe narzędzia motywacyjne czyli awans i finanse już im nie wystarczają. Mają silne poczucie wyjątkowości i nieomylności (to akurat wynika ze sposobu wychowywania dlatego, że zewsząd słyszy się porady psychologów, że dzieci trzeba chwalić, dowartościowywać). Brakuje im cierpliwości i pokory. Przyjmują postawę roszczeniową. Ale jest i druga, pozytywna strona medalu. Szybko się uczą nowych rzeczy, są kreatywni, nie boją się wyzwań, są elastyczni, myślą poza schematami, umieją współpracować i są skupieni na samorozwoju. Tak więc rynek pracy również musi być elastyczny. Jeśli pracodawca ciągle żyje przestarzałymi schematami, w których wyrastał i się rozwijał i wydaje mu się, że młodzi też tak powinni, to dlatego nie może znaleźć pracowników.



Wyślij zaproszenie do