Temat: Obecnie na 1000 pracujących przypada 270 emerytów. W 2060...
Maciej K.:
których młoda i w pełni zdrowa kobieta ledwo przyszła do pracy, dostała umowę i pach - przyniosła zwolnienie, bo zaszła
pytanie przyczyna czy skutek?
w ciążę. No i fajnie, ale to przecież nie choroba. Nie każda
nie nie każda :)
Opowiem ci historyjkę. Kobieta szukała pracy bez skutecznie w swoim zawodzie w latach 1990-1992, wszędzie słyszała iż są świetne kontrakty i warto wyjechać do USA. W końcu się skusiła. 1994 roku wróciła z kontraktu w Stanach, chciała jednak tutaj :). Szukała wszędzie pracy, ale gdzie poszła słyszała to samo, a pani jest młoda z dobrym doświadczeniem, pewnie po kontrakcie są pieniądze, itd. Przecież pani zaplanuje sobie od razu dziecko. No to w końcu posłuchała :).
Nic się nie zmieniło, no może to że dziś za taki tekst ludzie spotykają się w sądzie.
Faktyczna obawa przed zatrudnieniem wynikała czasem jeszcze z zupełnie czegoś innego, zbyt wysokich kwalifikacji i doświadczeń. Bo jaki kierownik zatrudni osobę gdzie pracownica ma lepsze doświadczenia, kwalifikacje jak on?
już od pierwszego tygodnia ciąży musi leżeć w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Znam sporo przypadków, w których
znam także przypadki gdzie zaangażowanie w pracę prawie do porodu było fatalne w skutkach.
kobieta brała zwolnienie, bo niby zły stan zdrowia a za chwilę chwaliła się jak to remontuje mieszkanie albo gdzie nie
a gdzie był jej facet, mąż? Kobieta w ciąży bierze zwolnienie aby remontować chatę? No nie, zaraz, zaraz? :).
pojechała na wakacje. Żeby nie było, że wszystkie kobiety są lewusami dodam, że znam też sporo przypadków, w których kobieta pracowała niemal do samego porodu a z macierzyńskiego
wśród znajomych jest to większość, bywa że po porodzie nie ma już dla nich miejsca, bo czasem wygryzie ta która zastępuje! Też się zdarza, łaj .... :(.
wracała bardzo szybko. Niemniej jednak prawdą jest, że pracodawcy boją się zatrudniać młode kobiety, bo jest to dla nich bardzo duże ryzyko. Dotyczy to zwłaszcza małych firm, bo takie mogą nie dać rady w sytuacji, w których nieodpowiedzialne kobiety w ciąży je czasami stawiają.
No i tu wracamy do punktu wyjścia, problem pracodawcy czy jednak systemu? Co powoduje takie czy inne zachowania?
Moim zdaniem trzeba przede wszystkim zmiany mentalności m.in. młodych kobiet. Póki co same na siebie ukręciłyście bata swoim postępowaniem. Jeśli kobiety będą fair wobec pracodawców to i pracodawcy odwdzięczą się tym samym kobietom.
Tak zdarza się, ale to też jest stereotyp myślowy.
Akurat najczęściej obserwuję kobiety które same prowadzą firmy lub też pracują na zasadzie samozatrudnienia. Tyle że możesz płacić latami wszelkie opłaty, a de facto nie masz ani dnia urlopu, chyba że bezpłatny lub po drodze macierzyński. Opłaty w prywatnych firmach są zdecydowanie większe niż niejeden etacik urzędniczy, a jednak to kobieta w prywatnej firmie dostaje po głowie!
Większość osób, kobiet które same stworzyły sobie miejsca pracy nic od państwa nie dostają w zamian. Obowiązkowość opłat, to wszystko. Przykład pracy związanej z usługami, nie możesz pracować bo masz jakikolwiek faktyczny problem zdrowotny to kobieta w takiej sytuacji jest ugotowana. Nie wykonuje usług, a więc nie ma pieniędzy. ZUS? Zasiłek? Wolne żarty.
Wracając do tematu głównego.
1. Rozumiem iż ZUS ma prawo do danych, obliczeń, statystyk i na tym koniec.
2. Natomiast nie ma żadnego moralnego prawa, żadnego mandatu - jako państwowa instytucja - wypowiadać się jak ma kto żyć, ile mieć dzieci, itd. To nic innego jak manipulowanie opinią publiczną. Zrozumcie to w końcu. Główny problem to nie ilość dzieci, ale gdzie idą pieniądze ze składek, dofinansowań? Na fundusze emerytalne czy na remonty biur? Rozrost administracji itd.
No i wracając do języka. Jaką terminologia się posługujemy?
Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.08.13 o godzinie 11:13