Krzysztof Sobota

Krzysztof Sobota Człowiek zawsze
gotowy do zmian

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Paweł Ł.:
Nie będę wielkim myślicielem jeżeli stwierdzę, że rynek pracy potrzebuję "technicznych" pracowników, osób po kierunkach ścisłych.
A dlaczego? Dlatego, że każdy by chciał "grzać stołek" w biurze, a fizycznej roboty (niekoniecznie machanie łopatą) nie ma komu robić.
Oferty kształcenia to przeważnie oferty dotyczące kierunków humanistycznych - zwyczajnie jest ich więcej, a to bezpośrednio wynika z popytu na kierunki humanistyczne.
Wynika to z tego, że założyć taka szkółkę można w szałasie, wydając maksimum 100-200 tys zł na wyposażenie całkowite+remont (jak się ktos postara, to i z funduszy UE coś może wleci w ramach dopłat do tego "projektu innowacyjności edukacji").

A teraz koszty stworzenia bazy dla jednego tylko wydziału politechniki - przykładowo wydz. elektryczny.
Koszt solidnego radzieckiego oscyloskopu do pomiarów elektrycznych dwukanałowy oraz jednokanałowy (rocznik np. 1985), ok. 400 zł. Do pracowni potrzeba ich z 10-16 w zależności od ilości stanowisk.
Nowoczesny oscyloskop cyfrowy z kompletnym oprzyrzadowaniem kosztuje... 20-25 tys zł (prawie tyle co samochód). A takie przeważają już na politechnikach - możliwość zgrania wyników pomiarów na dyskietkę zamiast kreślić szkice wykresów z ekranu oscyloskopu.

Dalej pracownia silników i prądnic elektrycznych - każda maszyna to kolejne min. 1000 zł (są to koszty starych urzadzeń z lat 70 i 80-tych!), potrzeba ich też z kilkanaście sztuk na pracownię.
Transformator wysokich mocy z kompletem oprzyrządowania za killkaset tys zł (tylko i wyłącznie do badań laboratoryjnych).

Nie wspominam tu o jakimś super wypasie typu np. lasery CO2 (lub inne), bo to już przekracza możliwości większości politechnik...Krzysztof Sobota edytował(a) ten post dnia 14.04.13 o godzinie 11:49

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Juliusz B.:
Nadchodzą – przekonani o własnej wyższości i roszczeniowi.
Z nierealistycznymi oczekiwaniami, niecierpliwi i nieodpowiedzialni,
źle reagujący na konflikty.
Nielojalni, kwestionujący autorytety, niewychowani.
Szefowie ich nie rozumieją, publicyści i naukowcy analizują ich fenomen.
Młodzi pracownicy, choć elastyczni, zanurzeni w nowych technologiach i wykazujący ogromny potencjał, w mediach są przedstawiani często jako Hunowie, których najazd wywróci wszystkie zasady zarządzania do góry nogami. Czy naprawdę jest się czego bać?

Prawdopodobnie żadne dotychczasowe pokolenie młodych pracowników nie dorobiło się tylu etykietek, co współcześni dwudziestoparolatkowie –
Pokolenie Y,
Generacja Next,
Generation Why?,
Millenials,
Net Generation,
Pokolenie Piotrusia Pana.
Na łamach setek czasopism, eksperci od zarządzania starają się scharakteryzować ich potrzeby oraz doradzić, jak przyciągnąć ich do organizacji, motywować ich do pracy oraz wspierać ich rozwój. Tłumaczą pracodawcom i menedżerom, jak porozumiewać się z najmłodszym pokoleniem w firmach i w rezultacie – jak wykorzystać jego potencjał.

Sposób myślenia o młodych pracownikach pokazują już tytuły tych artykułów – wskazujące na ‘dzikość’ i nieprzewidywalność: „Jak ujarzmić Pokolenie Y”, „Jak obłaskawić pokolenie Y”, czy niedający żadnych złudzeń: „The worst generation”. Pokolenie Y przedstawiane jest tam jako młodzi ludzie, ceniący sobie w życiu jedynie zabawę i różnorodność, zuchwali i roszczeniowi, pozbawieni umiejętności samodzielnego podejmowania decyzji, niepotrafiący poradzić sobie z krytyką i rutyną. Autorzy stosują takie uogólnienia, by przybliżyć pracodawcom tę specyficzną grupę wkraczającą do ich organizacji oraz ułatwić im uświadomienie sobie jej potrzeb (a także przygotować się na to, co ze sobą przyniesie).

Coraz częściej jednak pojawiają się głosy, że takie nadmierne upraszczanie i uogólnianie cech młodych pracowników przynosi skutki odmienne od zamierzonych – podkreślanie tego, jak inna jest generacja Y, nie sprzyja tolerancji i wzajemnemu zrozumieniu, wręcz przeciwnie – wzrasta tendencja do stereotypizacji i uprzedzeń międzypokoleniowych. To z kolei może przekładać się na rzeczywiste konflikty między młodszymi i starszymi pracownikami.

Budowanie opozycji ‘młodzi – starsi’ pracownicy sprzyja nie tylko wspomnianym uprzedzeniom – może hamować również działania rozwojowe przedstawicieli określonego pokolenia. Pracownik wymagający rozwoju bądź zmian w zachowaniu, swoje nastawienia i reakcje tłumaczyć może przynależnością do określonego pokolenia, utożsami się z nadanym mu stereotypem i nie potraktuje tego jako indywidualnej cechy, którą można modyfikować. W takiej sytuacji pracownik może po prostu stwierdzić, że już taki jest, i opierać się jakimkolwiek zmianom.

Tymczasem większość negatywnych charakterystyk pokolenia Y, których pracodawcy tak się boją, wynika raczej z niewielkiego doświadczenia zawodowego jego przedstawicieli, co było, jest i będzie cechą uniwersalną osób, które dopiero wkraczają na rynek pracy. Tym, co na pewno wyróżnia współczesnych młodych, jest to, że mówią o swoich potrzebach wyjątkowo głośno i zdecydowanie – dzięki nowym mediom ich postawa jest mocno zaznaczona w powszechnej świadomości. Przy czym warto zauważyć, że ich oczekiwania wobec pracodawców nie są tak naprawdę niczym nowym – kto nie chciałby szybko awansować i dużo zarabiać, nie pracując przy tym ciężko?

Problemy, których doświadczają firmy obecnie, wynikają zatem przede wszystkim z różnic w doświadczeniu i stażu pracy młodszych i starszych pracowników. Niezależnie jednak od tego, jak nazywani będą współcześni dwudziestoparolatkowie, wyzwania, przed którymi stoją ich obecni i przyszli menedżerowie są całkiem realne. Jak wobec tego zarządzać młodym pokoleniem pracowników?

Na początek warto przestać myśleć o młodych pracownikach w określonych kategoriach, przestać nadawać im etykiety. Jak już zostało wspomniane, sprzyja to stereotypowemu myśleniu o tej grupie – postrzeganiu jej przez pryzmat własnych nastawień i wyobrażeń, co odbiera jednocześnie szansę poznania jej rzeczywistych potrzeb i oczekiwań. Obawa przed młodymi pracownikami i przekonanie o trudnościach, którymi skutkować będzie ich zatrudnienie, sprawi, że w interakcjach z nimi dostrzegane będą wyłącznie ich negatywne cechy oraz problemy, które tworzą. Danie szansy nowym pracownikom na zrobienie pierwszego wrażenia i wyrażenie swoich potrzeb, oczekiwań, obaw oraz obserwowanie tego, jak zachowują się w rzeczywistości, pozwoli na wypracowanie własnych, najlepszych rozwiązań i sposobów zarządzania nimi. Na skuteczność tych metod przekładać się będzie przede wszystkim ich zindywidualizowany charakter oraz dopasowanie ich do konkretnych pracowników, konkretnych sytuacji. Taki sposób traktowania pracowników ma wiele z tradycyjnego i w dzisiejszych czasach trochę zapomnianego już podejścia mistrz-uczeń.

Obecnie wielu menedżerów i specjalistów od HR stara się zmienić pracę w swojej organizacji na atrakcyjniejszą i przyjemniejszą, by przyciągnąć do firmy młode pokolenie i zatrzymać je w niej na dłużej. Wdrażane są inicjatywy uwzględniające ideę work-life balance, różnorodności i zabawy w pracy: coraz częściej możliwa jest praca zdalna, pracownikom oferowane są dynamiczne i zróżnicowane ścieżki rozwoju, systemy wynagradzania i motywowania są bardziej elastyczne. Miejsce pracy staje się dla pracowników miejscem zabawy – obok tradycyjnych sprzętów biurowych pojawiają się m.in. gry Playstation, ‘piłkarzyki’, czy stoły do ping-ponga.

Jednak zaspokajanie wszystkich potrzeb pracowników, zarówno tych rzeczywistych, jak i wyobrażonych nie umożliwia w pełni wykorzystania ich potencjału. Skutkować to może raczej nakręceniem spirali roszczeń, za których spełnienie pracodawca nie otrzyma wiele w zamian. Takie traktowanie nowych pracowników w długoterminowej perspektywie wyrządzi im raczej krzywdę, umacniając w nich przekonanie, że nie muszą się o nic starać i wszystko otrzymają bez wysiłku.

Młodzi pracownicy nie musieli do tej pory odpowiadać na potrzeby drugiej strony, a tym bardziej nie musieli ich przewidywać – w swoim życiu, również w Polsce, nie musieli zastanawiać się nad negatywnymi konsekwencjami swojego działania. Całe ich otoczenie zapewniało im bardzo duże poczucie bezpieczeństwa, o wszystko zatroszczyli się inni. Na to kilka lat temu nałożyła się dobra koniunktura na rynku oraz pracodawcy, którzy, potrzebując jak największej liczby pracowników, byli skłonni spełniać ich wszystkie potrzeby, pomniejszając znaczenie własnych oczekiwań. Przekonanie o własnej wyjątkowości pogłębiane było przez możliwość swobodnej wypowiedzi w Internecie – platformie, dzięki której głos młodego pokolenia wybrzmiewa tak donośnie jak nigdy. W efekcie, nawet, jeśli młodzi pracownicy wiedzą o potrzebach drugiej strony i rozumieją ich znaczenie, nie przekładają tego na swoje rzeczywiste funkcjonowanie i nie uwzględniają ich w swoim działaniu.

Tymczasem warto zdać sobie sprawę, że wkrótce będą oni menedżerami, od których zależeć będzie funkcjonowanie organizacji. Na razie dominuje u nich poczucie własnej nieomylności oraz tego, że wszystko im się należy, a brakuje im szerszej perspektywy biznesowej i współodpowiedzialności za firmę. By mogli osiągać cele biznesowe i zarządzać ludźmi w przyszłości, musi się to zmienić.

Rolą menedżera w tym przypadku będzie również wychowywanie młodych pracowników, rozumiane przede wszystkim jako kształtowanie i utrwalanie u nich odpowiednich postaw i zachowań wobec pracy i organizacji. Kluczowe w tym przypadku jest uświadomienie im, że zaspokajanie ich potrzeb przez firmę nie jest bezwarunkowe, a zależy od wysiłku, jaki wkładają w swoją pracę. Zadaniem menedżera jest pomoc w wykształceniu proaktywnej postawy wobec organizacji, wiążącej się nie tylko z odpowiedzialnością za swoje działania, ale również za funkcjonowanie swojego zespołu, działu i firmy. Przyniesie to obopólne korzyści: pracownicy zrozumieją, że firma jest nie tylko dla nich, ale również oni dla firmy. To z kolei przełoży się na większe poczucie sensu wykonywanej pracy u nich oraz ich większą lojalność wobec organizacji.

Najlepszym sposobem poradzenia sobie z wyzwaniem ‘Pokolenia Y’ jest zatem wzajemne otwarcie się na drugą stroną: nie tylko menedżerowie powinni przystosowywać się do wymogów młodego pokolenia, ale również młodzi pracownicy – do oczekiwań menedżerów. Gdy ci ostatni zauważą, jak ich podwładni i podopieczni wykazują inicjatywę i wkładają w swoją pracę wysiłek, zmienią swoje nastawienie, a co za tym idzie – i zachowanie wobec nich. W dłuższej perspektywie sprzyjać to będzie budowaniu współpracy i wzajemnego zaufania, a także dostrzeganiu i wykorzystywaniu potencjału u obu stron.

źródło: Joanna Stępień hrnews.pl


Jestem całym sercem za młodymi, którzy walczą o swoje.
Wykształcenie, ambitni i co najważniejsze potrafią przeciwstawić się ofercie pracy za "miskę ryżu".
Jak ja zaczynała pracę zawodową po "liceum" miałam szansę na zdobycie doświadczenia i wsparcie w pracy. Dziś jest wymagane doświadczenie minimum 3-letnie na danym stanowisku 3 języki obecne wyższe wykształcenie i najchętniej też dwudziestoletni wiek pracownika no pensja stażysty.
Młodzi nie dajcie się korporacjom

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Radosław N.:
Mówi się o "oszukanym pokoleniu". Problemem są również aspekty związane z konkretnymi zawodami. Po części jest to wina rodziców, którzy powtarzali jak mantrę "idź do liceum i później na studia". A czy nie warto było zastanowić się np. nad zawodówką? Elektryk? Spawacz? Mechanik?

Niestety problemem też jest brak edukacji zawodowej. O tym wspomniał Paweł, młodzi ludzie nie są informowani na temat trendów i perspektyw na przyszłe 20 lat. Wiadomo ciężko wróżyć, ale pewnie zachowania na rynku można przewidzieć.

3 aspektem jest słaby dostęp do doradców zawodowych.

Spotykam się z bardzo złymi opiniami na temat "pokolenia Y" ale obserwuję od dłuższego czasu te opinię i kontruję z rzeczywistością. I muszę podkreślić, że wina zawsze leży po obu stronach.


eleketryk, spawacz zarabia tyle co średniej klasy manager i to nie jest żart, uczą się języków bo zlecenie za granicą pozwoli im osiągną stawkę 40-50 EUR za godzinę na etacie

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Marcin L.:
moim zdaniem należy zwrócić uwagę jeszcze na dwie kwestie:

1) rosnąca zamożnośc społeczeństwa - która sprawia że osoby wchodzące na rynek pracy mogą sobie pozwolić na bycie utrzymywanymi przez rodziców, czyli de facto nie muszą pracować i mogą sobie pozwolić na roszczeniową postawę (co przez kilkunastoma laty zdarzało się zdecydowanie rzadziej)

2) wybory kierunku studiów nie dostosowane do realiów rynku pracy - z tego wynikają rzesze absolwentów pedagogiki, socjologii, politologii itp. nie mogące znaleźć pracy a z drugiej strony - brak pracowników np. w sektorze IT


Marcin jeszcze przed kilkoma laty wiele młodych gniewnych utrzymywało się z rodzicami bo nie było ich stać na kupno mieszkania od 2005 roku za sprawą rządów PIS zostały uwolnione kredyty
Dziś młodzież jest wymagająca: szybko dom/mieszkanie; dobrze płatna praca; no i oby z pensji po opłaceniu kredytów coś zostało.
To wszystko się liczy
Krzysztof Sobota

Krzysztof Sobota Człowiek zawsze
gotowy do zmian

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Barbara K.:
Dziś jest wymagane doświadczenie minimum 3-letnie na danym stanowisku 3 języki obecne wyższe wykształcenie i najchętniej też dwudziestoletni wiek pracownika no pensja stażysty.
A co w tym dziwnego, skoro mgr (nie mówiąc już o maturze) może mieć każdy? Kiedy ja zdawałem starą maturę w 2000 roku, było sporo osób które oblały. A teraz jest wielki pisk w mediach, że nową maturę zdaje 70% ludzi.

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Krzysztof S.:
Barbara K.:
Dziś jest wymagane doświadczenie minimum 3-letnie na danym stanowisku 3 języki obecne wyższe wykształcenie i najchętniej też dwudziestoletni wiek pracownika no pensja stażysty.
A co w tym dziwnego, skoro mgr (nie mówiąc już o maturze) może mieć każdy? Kiedy ja zdawałem starą maturę w 2000 roku, było sporo osób które oblały. A teraz jest wielki pisk w mediach, że nową maturę zdaje 70% ludzi.

Albo spadła jakość kształcenia albo za dużo osób dostało się do liceum.
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

A po co się pchać do technikum i oprócz przedmiotów licealnych mieć zawodowe, praktyki, egzamin zawodowy i uczyć się rok dłużej.
...Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 14.04.13 o godzinie 17:00
Krzysztof Sobota

Krzysztof Sobota Człowiek zawsze
gotowy do zmian

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Barbara K.:
Krzysztof S.:
Barbara K.:
Dziś jest wymagane doświadczenie minimum 3-letnie na danym stanowisku 3 języki obecne wyższe wykształcenie i najchętniej też dwudziestoletni wiek pracownika no pensja stażysty.
A co w tym dziwnego, skoro mgr (nie mówiąc już o maturze) może mieć każdy? Kiedy ja zdawałem starą maturę w 2000 roku, było sporo osób które oblały. A teraz jest wielki pisk w mediach, że nową maturę zdaje 70% ludzi.

Albo spadła jakość kształcenia albo za dużo osób dostało się do liceum.
Wszystko razem - poszły tam osoby z polikwidowanych techników i zawodówek, dodatkowo sam poziom przedmiotów ścisłych jest nieporównywalnie niższy niż kilkanaście lat temu.
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Technikum jest kilka. Ale "nie wypada".Oczywiste jest, że idzie się do liceum przecież. A potem, po maturze od razu na bezrobocie. Albo na studia - jakieś, jakiekolwiek, bo "wypada. To wynik moich rozmów ze znajomymi moich dzieci.Dagmara D. edytował(a) ten post dnia 14.04.13 o godzinie 17:01

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Barbara K.:
Dziś jest wymagane
doświadczenie minimum 3-letnie na danym stanowisku 3 języki obecne wyższe wykształcenie i najchętniej też dwudziestoletni wiek pracownika no pensja stażysty.
Młodzi nie dajcie się korporacjom

Czy poważnie spotkała się Pani z podobnymi ofertami pracy, czy jest to tylko sarkazm?

Wśród moich znajomych są osoby, które znając bardzo dobrze 1 język zarabiają w przysłowiowej korporacji dużo powyżej "pensji stażysty".

Osoby bez wykształcenia technicznego, a np. znające bardzo dobrze język inny niż angielski/niemiecki są również poszukiwane, właśnie przez korporacje. Wynagrodzenie - sporo powyżej średniej krajowej.
Mam na myśli osoby świeżo po studiach.
Oby więcej takich korporacji!:)
Anna Nowak

Anna Nowak CREATOR MARKI -
Strategie
rekrutacyjne,
Kreacje marketing...

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Adrian M.:
Witam
nie koniecznie jest to sprawa pokory, ponieważ z racji mojego zawodu uczyłem
w szkole policealnej gdzie uczyły się osoby które miały pracę, lub chciały zmienić pracę
na lepszą, i miały lat 35+, osoby po liceum które tak naprawdę były niedojrzałe emocjonalnie, niedojrzałe społecznie nie uczyły się, miały gorsze wyniki, podchodziły do zdobycia wiadomości i umiejętności z lekceważeniem, często opuszczały zajęcia. Starsi nadrabiali pracowitością, odpowiedzialnością, i wyniki w nauce mieli lepsze.

Uważam, że pokolenie "Y" zawsze będzie istnieć, jest to sprawa osiągnięcia dojrzałości,
tego, że młody człowiek ma pomysł na siebie i swoje życie, oraz pewnej samodzielności,
którą osiąga się później.

Nie przez przypadek w części światowych demokracji prawo wyboru jest od 18 roku życia a prawo do bycia wybieranym od 25 roku życia.

Założenie rodziny też jest etapem osiągnięcia dojrzałości społecznej, co tez w większości przypadków przewartościowuje podejście do życia. Pomijam tu przypadki patologiczne oraz odbiegające od przyjętych ogólnie norm społecznych. Czyli opieka nad własną Rodziną.

pozdrawiam
Adrian

Panie Adrianie jak najbardziej zgadzam się z Panem, ale dojrzałość nie zawsze jest przejawem doświadczenia. Często "pokoleniu Y" zarzuca się postawę roszczeniową, a gdzie miejsce na szacunek do doświadczenia tych dłużej praktykujących? Teoria to nie wszystko, praktyka weryfikuje "pomysły"..

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Barbara B.:
Barbara K.:
Dziś jest wymagane
doświadczenie minimum 3-letnie na danym stanowisku 3 języki obecne wyższe wykształcenie i najchętniej też dwudziestoletni wiek pracownika no pensja stażysty.
Młodzi nie dajcie się korporacjom

Czy poważnie spotkała się Pani z podobnymi ofertami pracy, czy jest to tylko sarkazm?

Wśród moich znajomych są osoby, które znając bardzo dobrze 1 język zarabiają w przysłowiowej korporacji dużo powyżej "pensji stażysty".

Osoby bez wykształcenia technicznego, a np. znające bardzo dobrze język inny niż angielski/niemiecki są również poszukiwane, właśnie przez korporacje. Wynagrodzenie - sporo powyżej średniej krajowej.
Mam na myśli osoby świeżo po studiach.
Oby więcej takich korporacji!:

Pracowałam w w dużej korporacji która miała takie preferencje. Skoro zgłoszeń CV jest 500 i wszyscy chętni to czemu nie zatrudnić "murzyna" lub przysłowiowego chińczyka z miskę ryżu skoro jest chętny to czemu nie.
Pamiętam jak firma się przechwała kogo nabyła do zespołu.
Pracowałam z nimi mówili że praca i atmosfera ok ale kasa poniżej minimum socjalnego bo na stażu więcej nie płacą.
Opinie ludzi który odeszli z korporacji - wystarczy je poczytać
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Barbara B.:
Czy poważnie spotkała się Pani z podobnymi ofertami pracy, czy jest to tylko sarkazm?

Wśród moich znajomych są osoby, które znając bardzo dobrze 1 język zarabiają w przysłowiowej korporacji dużo powyżej "pensji stażysty".

Osoby bez wykształcenia technicznego, a np. znające bardzo dobrze język inny niż angielski/niemiecki są również poszukiwane, właśnie przez korporacje. Wynagrodzenie - sporo powyżej średniej krajowej.
Mam na myśli osoby świeżo po studiach.
Oby więcej takich korporacji!:)

Ja poważnie spotkałam się i spotykam się dalej z tego rodzaju ofertami. Ja jestem w o tyle lepszej sytuacji, że swoje doświadczenie zaczęłam zdobywać jeszcze na studiach. Mam jednak znajomych, którzy pokończyli nawet po 2 kierunki studiów, znają język, ale bez doświadczenia proponowane są im śmieszne stanowiska za śmieszne pieniądze. Jasne, że dużo winy jest w tym, że system edukacyjny w Polsce mocno kuleje, a magister obecnie nie znaczy nic. Jednak sądzę, że czasem pracodawcy powinni sobie przypomnieć jak oni kiedyś zaczynali. Też nie mieli doświadczenia i gdyby nie to, że ktoś kiedyś dał im szansę na zdobycie tego doświadczenia, być może nie byliby tu gdzie są. Warto o tym pamiętać. Szczególnie w przypadku, kiedy większość osób w swojej pierwszej pracy na serio wkłada całą swoją energią i umiejętności w jak najlepsze wywiązywanie się z zawodowych obowiązków.
Maciej K.

Maciej K. DevOps Engineer

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Katarzyna K.:

Mam jednak znajomych, którzy pokończyli nawet po 2 kierunki studiów, znają język, ale bez doświadczenia proponowane są im śmieszne stanowiska za śmieszne pieniądze.

Czyli w takiej sytuacji lepiej nic nie robić, siedzieć na bezrobociu i narzekać jak jest źle? Dla mnie to jakiś absurd. Przecież praktycznie nikt nie zaczynał od 50tys. zł netto, służbowego mieszkania, samochodu, złotej karty i długonogiej asystentki. Skoro ci znajomi nie mają doświadczenia to gdzieś muszą je zdobyć a to kosztuje - płaci się w postaci niższego wynagrodzenia. Przy czym należy dodać, że to wynagrodzenie zwłaszcza na początku kariery lawinowo rośnie - po 3 miesiącach, po 6 miesiącach, po roku, po dwóch latach itd. Szybko się okazuje, że po pół roku zarabia się 100% więcej niż na starcie a po 2 latach np. 400% więcej. Wiadomo, że fajnie by było zaczynać od 5tys. zł netto, ale jeśli komuś tak nie wychodzi to powinien obniżyć swoje oczekiwania, ale jednak zacząć pracę, bo niemal zawsze jest to lepsze wyjście niż bezczynność i marudzenie. Siedząc bezczynnie jeszcze chyba nikomu nie udało się osiągnąć sukcesu. Wg mnie im szybciej się cokolwiek zacznie tym szybciej się osiągnie cel.Maciej K. edytował(a) ten post dnia 16.04.13 o godzinie 11:46
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Maciej K.:
Czyli w takiej sytuacji lepiej nic nie robić, siedzieć na bezrobociu i narzekać jak jest źle? Dla mnie to jakiś absurd. Przecież praktycznie nikt nie zaczynał od 50tys. zł netto, służbowego mieszkania, samochodu, złotej karty i długonogiej asystentki. Skoro ci znajomi nie mają doświadczenia to gdzieś muszą je zdobyć a to kosztuje - płaci się w postaci niższego wynagrodzenia. Przy czym należy dodać, że to wynagrodzenie zwłaszcza na początku kariery lawinowo rośnie - po 3 miesiącach, po 6 miesiącach, po roku, po dwóch latach itd. Szybko się okazuje, że po pół roku zarabia się 100% więcej niż na starcie a po 2 latach np. 400% więcej. Wiadomo, że fajnie by było zaczynać od 5tys. zł netto, ale jeśli komuś tak nie wychodzi to powinien obniżyć swoje oczekiwania, ale jednak zacząć pracę, bo niiemal zawsze jest to lepsze wyjście niż bezczynność i marudzenie. Siedząc bezczynnie jeszcze chyba nikomu nie udało się osiągnąć sukcesu. Wg mnie im szybciej się cokolwiek zacznie tym szybciej się osiągnie cel.

A czy ja gdzieś Panie Macieju tak napisałam? Chodzi mi jedynie o dyskryminację młodych ludzi, którzy wchodzą na rynek pracy bez doświadczenia. Nie oczekuję tego, ze ktoś będzie płacił im zaraz 5 tys. na rękę. Tylko miło by było, gdyby w młodych ludziach doceniało się chęć do pracy i dawało szanse na zdobycie doświadczenia. Może trudno w to uwierzyć, ale część osób wybrała kierunki studiów świadomie i chciałaby się po ich ukończeniu realizować w wybranym przez siebie zawodzie. I zdaję sobie sprawę, jak ciężka jest sytuacja na rynku pracy i że zatrudnienie pracownika bez doświadczenia to inwestycja. Młodzi ludzie i tak próbują się ratować jak mogą - wbrew pozorom nie każdemu świeżo upieczonemu magistrowi rodzice dają na życie...

Poza tym w tej kwestii warto również spojrzeć chociażby na sposób wykorzystywania przez pracodawców staży. Jak one z reguły przebiegają? Pracodawca przyjmuje absolwenta na staż, otrzymuje z tego tytułu dofinansowanie. Jednak w wielu przypadkach zamiast poświęcić to dofinansowanie rzeczywiście na doszkolenia pracownika i pozwolić mu na zdobycie konkretnego doświadczenia, to taki stażysta często jest osobą od wszystkiego, a najczęściej do zajmowania się prostymi rzeczami biurowymi itd. Nikt nawet nie próbuje wysilić się, żeby rzeczywiście nauczyć czegoś tego człowieka. Bo i po co? Skoro za staż i tak dostanie się kasę, a w niektórych przypadkach nawet nie trzeba gwarantować zatrudnienia po ukończeniu stażu.

Wina leży i po jednej i po drugiej stronie. Tylko zasadniczy problem chyba tak właściwie tkwi jeszcze w jakiś dziwnym stereotypowym podejściu do kwestii zatrudnienia. Jeszcze niektórzy młodzi wychodzą z błędnego przekonania, że z tytułem magistra znaczą coś na rynku pracy, a pracodawcy jeszcze bardzo często wychodzą z założenia, że skoro młody i bez doświadczenia to albo leń albo przysłowiowy chłopiec na posyłki... Zaznaczam, że nie we wszystkich przypadkach, jednak nadal bardzo często.
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Maciej K.:
Katarzyna K.:

Mam jednak znajomych, którzy pokończyli nawet po 2 kierunki studiów, znają język, ale bez doświadczenia proponowane są im śmieszne stanowiska za śmieszne pieniądze.

Czyli w takiej sytuacji lepiej nic nie robić, siedzieć na bezrobociu i narzekać jak jest źle? Dla mnie to jakiś absurd. Przecież praktycznie nikt nie zaczynał od 50tys. zł netto, służbowego mieszkania, samochodu, złotej karty i długonogiej asystentki. Skoro ci znajomi nie mają doświadczenia to gdzieś muszą je zdobyć a to kosztuje - płaci się w postaci niższego wynagrodzenia. Przy czym należy dodać, że to wynagrodzenie zwłaszcza na początku kariery lawinowo rośnie - po 3 miesiącach, po 6 miesiącach, po roku, po dwóch latach itd. Szybko się okazuje, że po pół roku zarabia się 100% więcej niż na starcie a po 2 latach np. 400% więcej. Wiadomo, że fajnie by było zaczynać od 5tys. zł netto, ale jeśli komuś tak nie wychodzi to powinien obniżyć swoje oczekiwania, ale jednak zacząć pracę, bo niemal zawsze jest to lepsze wyjście niż bezczynność i marudzenie. Siedząc bezczynnie jeszcze chyba nikomu nie udało się osiągnąć sukcesu. Wg mnie im szybciej się cokolwiek zacznie tym szybciej się osiągnie cel.
Jest to prawidłowe podejście. Ponieważ jednak rynek pracy jest obecnie mocno nastawiony na oszczędności, wielu kandydatów obchodzi się smakiem. Nie z powodu braku kompetencji kandydata ale ze względu na ekonomię wyrażającą się w niezbędnych minimach. Owszem pojawiają się niechlubne wyjątki(pracodawcy) stawiający wymagania przerastające potrzeby ale jest to zjawisko marginalne. Pojawi się zapewne pytanie co robić, żeby przeżyć, zdobyć doświadczenie i zarabiać.
Jak wiadomo nie można sprzedać produktu, którym rynek jest nasycony. Więc albo poszerza się rynek zbytu jeżeli to możliwe albo ......... . W tym momencie ciekawy jestem Waszej opinii.
Tomasz P.

Tomasz P.
usługi/produkcja/spr
zedaż

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Katarzyna K.:
Maciej K.:
Czyli w takiej sytuacji lepiej nic nie robić, siedzieć na bezrobociu i narzekać jak jest źle? Dla mnie to jakiś absurd.

Poza tym w tej kwestii warto również spojrzeć chociażby na sposób wykorzystywania przez pracodawców staży. Jak one z reguły przebiegają? Pracodawca przyjmuje absolwenta na staż, otrzymuje z tego tytułu dofinansowanie. Jednak w wielu przypadkach zamiast poświęcić to dofinansowanie rzeczywiście na doszkolenia pracownika i pozwolić mu na zdobycie konkretnego doświadczenia, to taki stażysta często jest osobą od wszystkiego, a najczęściej do zajmowania się prostymi rzeczami biurowymi itd. Nikt nawet nie próbuje wysilić się, żeby rzeczywiście nauczyć czegoś tego człowieka. Bo i po co? Skoro za staż i tak dostanie się kasę, a w niektórych przypadkach nawet nie trzeba gwarantować zatrudnienia po ukończeniu stażu.
Staże są też po to by młody człowiek poznał zasady funkcjonowania firmy, żeby zobaczył czy jest czas na obijanie się czy też na wytężoną pracę. Po to też, by zasmakował zjawisk; niedosytu, niedowartościowania, zwolnienia, zatrudnienia, nauki nowych rzeczy, sposobu podchodzenia do nowych obowiązków, nauki cierpliwości, kultury organizacyjnej etc. Jeżeli będzie patrzył na staż pod tym kątem to na pewno wyniesie dużo doświadczeń, które pozwolą mu na realną ocenę swoich możliwości i ewentualnego pomysłu na siebie.
Ja będąc na "stażu" szybciutko(w ciągu 9- m-cy) zweryfikowałem własne podejście do zawodu, który chciałem uprawiać.

Wina leży i po jednej i po drugiej stronie. Tylko zasadniczy problem chyba tak właściwie tkwi jeszcze w jakiś dziwnym stereotypowym podejściu do kwestii zatrudnienia. Jeszcze niektórzy młodzi wychodzą z błędnego przekonania, że z tytułem magistra znaczą coś na rynku pracy, a pracodawcy jeszcze bardzo często wychodzą z założenia, że skoro młody i bez doświadczenia to albo leń albo przysłowiowy chłopiec na posyłki... Zaznaczam, że nie we wszystkich przypadkach, jednak nadal bardzo często.
Owszem, ma Pani rację. Zadam więc fundamentalne pytanie, które jednych zezłości a drugich zmotywuje do myślenia. I CO Z TEGO ?
1/Co z tego, że wiemy że wina leży po obu stronach?
2/..............., że wiemy, że młodzi wychodzą z błędnego przekonania?
3/..............., że wiemy, że pracodawcy bywają tacy a nie inni?
Skoro się o tym pisze tzn, że się to wie. I CO Z TEGO? :)
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Tomasz P.:
Wina leży i po jednej i po drugiej stronie. Tylko zasadniczy problem chyba tak właściwie tkwi jeszcze w jakiś dziwnym stereotypowym podejściu do kwestii zatrudnienia. Jeszcze niektórzy młodzi wychodzą z błędnego przekonania, że z tytułem magistra znaczą coś na rynku pracy, a pracodawcy jeszcze bardzo często wychodzą z założenia, że skoro młody i bez doświadczenia to albo leń albo przysłowiowy chłopiec na posyłki... Zaznaczam, że nie we wszystkich przypadkach, jednak nadal bardzo często.
Owszem, ma Pani rację. Zadam więc fundamentalne pytanie, które jednych zezłości a drugich zmotywuje do myślenia. I CO Z TEGO ?
1/Co z tego, że wiemy że wina leży po obu stronach?
2/..............., że wiemy, że młodzi wychodzą z błędnego przekonania?
3/..............., że wiemy, że pracodawcy bywają tacy a nie inni?
Skoro się o tym pisze tzn, że się to wie. I CO Z TEGO? :)

To, że pora przestać żyć jak w przysłowiowym Ciemnogrodzie i wysilić się na nieco więcej zaufania i dobrej woli jednych wobec drugich :) Wiem, utopia... W Polsce lepiej wychodzi dopatrywanie się w każdym wszystkiego, co złe itd. :) Dobrze, że są jeszcze czasem wyjątki - zarówno wśród pracowników, jak i pracodawców. Tylko miło by było, jakby powoli stawały się normą a nie wyjątkami potwierdzającymi regułę :)

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Katarzyna K.:

Ja poważnie spotkałam się i spotykam się dalej z tego rodzaju ofertami. Ja jestem w o tyle lepszej sytuacji, że swoje doświadczenie zaczęłam zdobywać jeszcze na studiach. Mam jednak znajomych, którzy pokończyli nawet po 2 kierunki studiów, znają język, ale bez doświadczenia proponowane są im śmieszne stanowiska za śmieszne pieniądze.

Ja nie o to pytałam. Zapytałam o oferty dla osób znających 3 języki.

Odnośnie Pani wypowiedzi - pytanie mam jedno - jakie dwa kierunki? Nawet trzeci podobny kierunek często nic nie zmieni (jeżeli każdy jest humanistyczny). Znajomość kolejnego języka - zmienia już sporo.
Moje pytanie dotyczyło ofert pracy, przy których są wymagane 3 języki i jednocześnie oferowane "stażowe" wynagrodzenie. Bo z takimi się nie spotkałam.
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Nieznośne POKOLENIE Y

Barbara B.:
Ja nie o to pytałam. Zapytałam o oferty dla osób znających 3 języki.

Odnośnie Pani wypowiedzi - pytanie mam jedno - jakie dwa kierunki? Nawet trzeci podobny kierunek często nic nie zmieni (jeżeli każdy jest humanistyczny). Znajomość kolejnego języka - zmienia już sporo.
Moje pytanie dotyczyło ofert pracy, przy których są wymagane 3 języki i jednocześnie oferowane "stażowe" wynagrodzenie. Bo z takimi się nie spotkałam.

W porządku. Więc się nieco nie zrozumiałyśmy. Co do dwóch kierunków, mam na myśli kierunki zupełnie sobie przeciwne - marketingowy i finansowy.

Następna dyskusja:

POKOLENIE Y W PRACY




Wyślij zaproszenie do