Temat: Nieznośne POKOLENIE Y
Trafiłam przez przypadek na ten post. Pokolenie Y.. hmm mój syn jest tym pokoleniem. Pokoleniem wolnym od narzucanych mu poglądów, wyznającym własne zasady, stojącym z boku i mówiącym NIE ludziom, którzy uważają, że należy walczyć, upokarzać, poniżać dla osiągnięcia korzyści materialnych, zaliczenia kolejnych planów sprzedaży, prowizji, premii. To pokolenie jest inne od mojego pokolenia, to pokolenie ludzi, którzy wiedzą, że pieniądz jest potrzebny tylko do zaspokojenia podstawowych potrzeb, ale nie po to by się dla niego "zabijać". Moje pokolenie zostało jeszcze skażone naukami rodziców w stylu " dorób się mieszkania, domu, samochodu, bo to da ci... - no właśnie co to dało? Czy ktoś jest lepszy od tego, który mniej posiada? Jakże małostkowym jest uważanie siebie za kogoś lepszego, bo jeździ się bardziej luksusowym samochodem i mieszka się w prestiżowej dzielnicy. Wpadliśmy w kredyty i płyniemy na tym, przedkładając pracę i posiadanie nad własne życie. Pokolenie mojego syna ma inne podejście : posiadać - owszem, ale nade wszystko ŻYĆ. Zapomnieliśmy o życiu rzucając się w materializm, część z nas zaczęła przecierać oczy i budzić się uwalniając się od wyścigu szczurów - młodzi wyciągnęli szybko wnioski. Mają rację uważając, że im się należy. Należy im się szacunek - to co my sami nie raz w stosunku do siebie odsuwaliśmy na bok jak szef żądał od nas pracy po godzinach. Czy szef to docenił? .. a raczej co nam to dało, jakie korzyści wyciągnęliśmy z tego? Ktoś odpowie : wiedzę, doświadczenie - tylko czy zostało to zauważone, ba .. zarobiliśmy więcej? W jakim procencie? Sama mając 20 kilka lat pracowałam po 16 h, nauka niezła, tylko.. uciekło mi życie.. Wyciągnęłam wniosek : jak nigdy więcej nie chcę w życiu pracować / o wiedzy, doświadczeniu nie wspominam, bo nie jednemu z nas ta wiedza i doświadczenie nic więcej nie dała prócz naderwanych nocy, zepsutych relacji z rodziną lub jej całkowitym brakiem/.. ach zapomniałam .. samochodu, mieszkania, domu i dość często kredytu, czasem zasobnego portfela,z którego nawet nie było czasu wypłacać pieniędzy by się zabawić - tak byliśmy zmęczeni . Moje pokolenie , to pokolenie yuppies. Po latach spotykając moich rówieśników ze studiów stwierdzam : tak.. jesteśmy wykształceni, z doświadczeniem w korporacjach, z dość częstym brakiem własnego życia, bo oddaliśmy je dla korporacji. Dzisiejsze korporacje stanęły pod ścianą, bo nie zauważyły, że czynnie przyczyniły się do narodzenia nowego pokolenia - pokolenia naszych dzieci, które dość często widywały rodziców wcześnie rano i wieczorem, które same się wychowywały i które szybko zauważyły, że należy z góry żądać dużo oddając swoje życie w cudze ręce.
Czy jest problem z pozyskaniem pracownika z pokolenia mojego syna? NIE. Ot tylko szefowie rekrutując patrzą na młodego człowieka jak na siebie sprzed lat i.. popełniają największy błąd - bo ONI są całkiem inni. Oni uważają, że można inaczej pracować z tym samym rezultatem i tylko szef, który zrobił krok do przodu uwalniając się od schematów w jakich sam żył od początków swojej kariery będzie w stanie zatrzymać takiego pracownika i zmotywować go odpowiednio do pracy.
Czas na zmiany w nas samych , albo zmienimy swoje myślenie, albo polegniemy na własnych ideałach, które już są przestarzałe i ba... my już wiemy, że błędne.
Opisałam ogólnikami o swoim pokoleniu. Różnice jednak są znaczące po między nami sprzed dwudziestu lat, a naszymi dziećmi. Oni również chcą posiadać, ale nie takim kosztem jaki my zapłaciliśmy za ten materializm, który do celowo mogliśmy osiągnąć w całkiem inny sposób, prostszy i bezkompromisowy : zmieniając swoje myślenie i swoje przekonania.
Aneta M. edytował(a) ten post dnia 24.03.13 o godzinie 19:36