Temat: Lepiej DŁUŻEJ czy CZĘŚCIEJ?
Marlena W.:
Nie myślą tak o kadrach zarządzających. Na pewno nie P. Krzysztofie!
Napewno TAK! gwarantuje Pani i wiem ze swojego długoletniego doswiadczenia.
np po dosyc długim szkoleniu specjalistycznym w Szwajcarii moja tam odpowiedniczka czyli Dyr na CH napisala po prostu na mnie donos ( przepraszam w CH nie ma donosów tylko spelnia sie obywatelski obowiazek !:-) do centrali w Niemczech ,ze " niemozliwym jest zebym po 2 tyg opanowal cala wiedze bo mowilem jej gut gut..klar"
Po 2 tyg przyjechal jeden z managerow z Niemiec z podpisanym in blanco zwolnieniem mnie z pracy- sic!!!. W ciagu 20 min udowodnilem mu i pokazalem, ze wiedze jaka chcieli zebym opanowal ( tj ksiegowo-magazynowe procedury obowiazujace ich we wszystkich oddzialach w bardzo wielu krajach swiata)sa na poziomie matematyki...szkoły podstawowej!!!
Z pewnoscia interesuje Pania jak sie skonczyło... a no ze powiedzialem ,ze sie zwalniam! tak zwalaniam ( proces rekrutacyjny, ktory wygrałem trwal 3 miesiace ) i to od reki.Doszło do jakies awantury na linii D-CH, do tego "łaskawie zadzwonił" do mnie wlasciciel firmy przepraszajac za zaistniala sytuacje ( zdaje sobie sprawe ,ze to było cos bezprecedensowego!). I mimo doskonałych warunków jakie mialem jak na Polskie realia, podziekowałem im..Taki numerów nie lubie bez wzgledu nawet ( mimo ,ze pieniadz nie smierdzi)na b wysokie uposazenie.
I całe szczescie ze odszedłem.. skonczylo sie to wszystko fatalnie dla kilku moich nastepcow....
Przedstawiam ten przykład jako najbardziej drastyczny z jakim sie spotkałem w mojej karierze zawodowej.
Byly i mniejszego kalibru..ale co tam..samo zycie!
Ale jak wspomnialem jestem pełen zyczliwosci do Niemców i spotykam sie z tym samym z ich strony.
Byłam w dwóch firmach obserwatorem, niemiecko-polskich.
W Sosnowcu. Specjaliści w Polsce są "pracujący", przez to szanowani. Wielu Niemców ma raczej stanowiska reprezentacyjne, więc ktoś tą pracę musi wykonać, Polak robi to doskonale.