Temat: KTO KOGO? Prcodawcy kontra pracobiorcy
Juliusz B.:
Obszerny i błyskotliwy list motywacyjny?
- To już przeszłość.
Dzisiaj firmy
* przeprowadzają rozmowy kwalifikacyjne za pośrednictwem Skype’a,
* zachęcają do umieszczania filmowych CV na YouTube i
* śledzą serwisy społecznościowe.
Pracownicy cenieni na rynku też mają swoje wymagania:
* żądają
służbowych samochodów konkretnych marek,
wypłaty „trzynastek”
* i oczekują, że pracodawca dostosuje czas pracy do nich, a nie odwrotnie.
* Prywatna opieka medyczna,
* karnet na basen,
* służbowa komórka i
* laptop
– oferty niezawierające co najmniej takiego „pakietu motywacyjnego” ich nie interesują.
źródło: Wprost
No to prawie jak w wyborze partnera życiowego;-))
Nie ma co, swój na swego musi trafić, bo inaczej katastrofa murowana, ewentualnie mniej katastroficzne nieznalezienie odpowiedniego pracownika/pracodawcy.
Kiedy szukam kogoś do firmy najpiew pytam o umiejetności/kwalifikacje, a potem o cele i marzenia. To nie pracownik ma sie dopasować do mnie, ani ja do pracownika, to my oboje albo BĘDZIEMY pasować do siebie, albo nie. Oczywiście, osoba przychodząca do pracy musi przyjąć zasady panujące w firmie, a ta znowu ma swój kierunek i wizję rozwoju, ale nie o tym tu piszę.
Ktoś kiedyś powiedział "szukam tego kto szuka mnie". I to jest to.
Wolę współpracować z kimś, kto musi się jeszcze czegoś douczyć, ale odnajdzie się u mnie, niż z kimś kto jest expertem, a tylko chce "odbębnić" swoje. Marzenie pracodawcy musi się spotkać z marzeniem pracownika.
Może za bardzo filozoficznie, ale tak to właśnie widzę, ba! tak to właśnie sprawdza sie u mnie.
Pzdr.