Temat: Humor biurowy
Humor biurowy = pracowy
a wiec znów o moim niegdysiejszym miejscu pracy:
tym razem autokar liniowy Polska-Belgia.
Wprowadzenie:
w bardzo dawnych czasach gdy zaczynalam moja błyskotliwą :-)) karierę zawodową pilot-konduktor linii autokarowych w firmie dla której pracowalam musiał jechać 20-30 godzin w obcisłej miniówie, białej nieskazitelnie bluzce i na obcasach. Robic kawę, sprawdzac bilety i liczyc ludzi oraz włączać "Samych swoich" na życzenie. M-nar linie autokarowe były ogromnie popularne, pasażerów moc, chętnych do pracy ludzi z językami i licencją prawie zero - wiec mialam mnóstwo roboty wszak byłam młoda, kulturalna, z licencją i z językiem..
Info dla młodzieży: początek l. 90.
Kółko = w gwarze kierowców trasa przejechana ciągiem z max 1 noclegiem i zakończona np. Warszawa-Londyn-Warszawa.
No i już sie rozpisalam a jeszcze nie zaczęłam :-)
Lato.
Robimy drugie kółko pod rząd w tym samym zestawie: 2 kierowców i ja:
start Wwa skoro świt,
w Paryżu czy tam gdzieś późnym wieczorem,
myjnia, formalności, hotel, spać,
skoro świt powrót.
W nocy w Wwie, którka noc w domu
i raniutko start do Belgii...
Dojechalismy wieczorem do hotelu w Charlerois, którego ja jeszcze nie zanałam - kierowcy tak. Powiedzieli, że jest w nim kilka restauracji - wiec poprosiłam by idąc rano na śniadanie (rano już oczywiście wyjeżdzalismy do Polski) zapukali do mojego pokoju, żebysmy sie nie szukali.
Padałam na twarz straszliwie, nogi mi mdlały, leciałam na ściany z przemęczenia. Po wejściu do pokoju i prysznicu w locie natychmiast zasnęłam. Obudziłam sie nagle i widzę że słońce juz chyba dawno wstalo... Patrze - dochodzi 9h... A o 9.00 pasażerowie juz do zabrania z pierwszego przystanku!
W biegu wbijam sie w ten straszny strój i pukam do kierowcow - wszyscy zaspaliśmy! Cisza.
Lecę na dół, biegam po wszystkich restauracjach - wszędzie już po śniadaniu zamiatają ostatnie okruchy. Pytam w recepcji o moich kierowców - nikt ich nie widział, klucza nie oddawali.
Lecę na paking, mało nóg nie pogubię. Nie ma naszego autokaru.
Panika - jak oni mogli pojechac beze mnie, co sie stało.
Wracam do hotelu - znowu rundka: ich pokój, mój pokój, wszystkie restauracje, recepcja...
Nie musze ddodawać, że nie było komórek jeszcze...
Wracam do pokoju, rzucam się na łózko i staram uspokoić aby pomyslec.
Bezmyślnie patrzę przez okno i...
co widze?......
NO CO WIDZĘ???????
CIEKAWE KTO ZGADNIE