Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji
Polecam wywiad na temat korporacji red. Bożeny Aksamit z "Gazety Wyborczej" z dr. Leszkiem Mellibrudą zajmującym się psychologią biznesu:
MASZ RACJĘ, SZEFIE
"Pierwsza faza - korporacja uwodzi. Druga - wspólne piwo. Trzecia - cementuje twoją lojalność. Czwarta - znajduje wspólnego wroga. Na końcu korporacja szuka ''świeżości'', bo starzy pracownicy się zużyli. Gdy entuzjazm pracownika stygnie wyklucza się go z podziemia, które obowiązuje w każdej firmie"
Fragment:
Po czym poznać dobrego żołnierza korporacji?
- Po bierno-agresywnych zachowaniach w stylu złośliwych dowcipów, uszczypliwych komplementów i warczących uśmiechów pełnych fałszu i pseudo-miłych słówek. Dla nieposłusznych lub mało pokornych jest "ścieżka korporacyjnego zdrowia" - nieformalni opiekunowie zadbają o to, aby zadania zlecane były w piątek po 16, telefony służbowe dzwoniły w sobotę po południu, a zagraniczne wyjazdy służbowe odwoływane były na kilkanaście godzin przed pojawieniem się na lotnisku. Bez wyjaśnień, ale ze stałym oczekiwaniem na pokorne: "Masz rację, szefie".
Praktycznie niemal każda korporacja ma w sobie element patologii. Zaczyna się wtedy, gdy jednostka jest poświęcana w imię zespołu, celów, strategii. A potem łatwiej wdrażać różnego typu "chore" narzędzia - od wyścigu szczurów, w czym przodują firmy francuskie, po patologicznie prezentujących władzę szefów, szczególnie top managementu. Zaburzone relacje i metody wpływu stają się drugą naturą korporacji i nie muszą już tylko zajmować jej podziemia.
Wszyscy są poddawani obróbce?
- Dotyczy to głównie młodych ludzi, którym kształtuje się charakter i w pewnym sensie osobowość.
Kilka lat temu przetoczyła się w Polsce moda - zarządzanie talentami. W niektórych firmach powstały całe departamenty.
Jako psycholog specjalizujący się w biznesie zostałem zaproszony przez jeden z dużych banków na spotkanie takich młodych talentów. Było ich z 70. Nęcono tych ludzi na różne sposoby: za trzy lata mieli dostać kierownicze stanowisko, zastosowano całą kolekcję korporacyjnych zasysaczy - nie zrobiono tylko najważniejszego. Nie pokazano im, jakie zyskali możliwości dzięki awansowi.
Pogratulowałem talentom, a gdy powiedziałem, żeby podzielili się z rodziną tą informacją i świętowali, dyrektor od spraw talentów powiedziała mi: "Ustaliliśmy, że talenty jeszcze przez jakiś czas nikomu nic nie powiedzą. Ich przełożeni i koledzy nie wiedzą, kto został wybrany do tej grupy".
Czemu to miało służyć?
- Grze wewnątrzkorporacyjnej. Istotą zła, które dzieje się w korporacjach, jest to, że w grach, które wszyscy tam toczą, scenariusze piszą nam inni ludzie. A my - aktorzy - musimy je realizować.
Spódnica trzy centymetry nad kolano?
- Korporacja żyje życiem zwierzęcia, czyli odwołuje się do instynktów. Człowiek różni się tym od zwierząt, które całkowicie kierują się instynktem, że nam można sugerować instynkty zastępcze. Wiele reguł życia korporacyjnego opiera się na instynktach zastępczych.
Jeżeli instynktem jest zasada: "walcz lub uciekaj", to zastępuje ją: "jeśli jesteś z nami, musisz zawsze walczyć, i to z tym, kogo ci wskażemy, nawet jak to będą twoi koledzy". Dlaczego? Ktoś z szefów wymyślił, że dla podniesienia zysków wprowadzają rywalizację na maksa.
Człowiek, który chciałby się wycofać, bo tak mu sugeruje sumienie, tego nie zrobi. Podporządkuje się, nawet jeśli pracownik nie jest typem wojownika napędzanym dużym poziomem hormonów i nie zamienia wszystkiego na walkę. Podejmie ją. Często takie komunikaty zachęcające do walki czy stosowania nikczemności nie są ogłaszane wprost. Dzieje się to w imię niepisanych reguł.
Korporacja komunikuje się szeptem?
- Każda ma swój nieformalny język. Nie zmusza brutalnie. Gdy entuzjazm pracownika stygnie, postępuje jego izolacja. Nie to, że się z taką osobą nie rozmawia; dostaje ona po prostu mniej nieformalnych wiadomości.
Nie zaprasza się na papieroska, herbatę?
- Wyklucza się, ale nie z kontaktów towarzyskich, ale z podziemia, które obowiązuje w każdej firmie. Bardzo skuteczną formą nacisku jest też podkładanie świnek. O różnych sprawach do napiętnowanego mówi się inaczej. Rozlicza się nie z tego, z czego się umówiono. W korporacjach bywa tak, że działania są wdrażane jako oczekiwania wobec pracowników. A to, co się potem dzieje, wynika już z hierarchii dziobania.
Prezes może być całkiem w porządku, mieć niezłe pomysły, tylko wokół niego zaczynają narastać nadgorliwcy, którzy to, co on wymyślił, zaczynają "udoskonalać". Prezentują po swojemu, przekonują. Kolejne piętra w dół stale to uzupełniają i najniżej jest już karykatura tego, co miało być na początku.
Pachnie to debilizmem moralnym.
- Klimaty korporacyjne są nową, współczesną odsłoną psychologii tłumu. Te identyczne garnitury uniformy, fryzury, krawaty dają poczucie anonimowości. Dziś nie ma żadnych wątpliwości, że trochę inaczej zachowujemy się w tłumie. Znajomość takich zachowań jest bardzo potężną wiedzą(...).
cd. źródło:
http://wyborcza.pl/1,75515,7496474,Masz_racje__szefie....Barbara C. edytował(a) ten post dnia 31.01.10 o godzinie 22:57