Juliusz B.

Juliusz B. INSTYTUT BIZNESU

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Kamila Walęcka:
Juliusz Bolek:
dla mnie korporacja to alternatywna rzeczywistość
tam nawet prawa fizyki są inne

Jakie? Muszę Cię zmartwić ale nie zaobserwowałam innych praw fizyki :)

a ja zaobserwowałem
brak grawitacji
wymuszanie aby czas stanął w miejscu
i tak dalej
Dagmara D.

Dagmara D. Field Research
Poland - Badania
rynku - moja miłość.
Wykł...

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Grawitacja wręcz odwrotna czasami :)

konto usunięte

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Kamila Walęcka:
Uważam, że doświadczenie nabyte w takiej organizacji bardzo rozwija pracownika i jest bogatszy o nowe umiejętności (dużo roboty i sporo papierów do wypełnienia :)
Z tym sie absolutnie zgadzam - sam sie tak szlifowalem (szczescie mialem znow, ze trafilem w grono ludzi, ktorzy bardzo promowali rozwoj i nie widzieli w tym dla siebie zagrozenia).

Jest to o tyle konieczne, ze nasze uczelnie niestety bardzo kiepsko ucza takich aspektow jak praca, praca projektowa czy zespolowa. Wiem, ze sa jakies proby itd. Ale to tez niestety w duzej mierze jest prowadzone przez ludzi, ktorzy sami maja w tym ograniczone doswiadczenie.

Dlatego zgadzam sie - to jest swietne uzupelnienie studiow :)
Anna S.

Anna S. Marketing/PR

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Rafal G.:
Kamila Walęcka:
Uważam, że doświadczenie nabyte w takiej organizacji bardzo rozwija pracownika i jest bogatszy o nowe umiejętności (dużo roboty i sporo papierów do wypełnienia :)
Z tym sie absolutnie zgadzam - sam sie tak szlifowalem (szczescie mialem znow, ze trafilem w grono ludzi, ktorzy bardzo promowali rozwoj i nie widzieli w tym dla siebie zagrozenia).

Jest to o tyle konieczne, ze nasze uczelnie niestety bardzo kiepsko ucza takich aspektow jak praca, praca projektowa czy zespolowa. Wiem, ze sa jakies proby itd. Ale to tez niestety w duzej mierze jest prowadzone przez ludzi, ktorzy sami maja w tym ograniczone doswiadczenie.

Dlatego zgadzam sie - to jest swietne uzupelnienie studiow :)

Też się zgadzam. Ale faktem jest, że indywidualizm trzeba schować do kieszeni. No i trzeba zachować świadomość, że nie jesteś niezastąpiony, a to czsami trudno przełknąć;)
Maria Kuczewska

Maria Kuczewska Talent Manager

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Rafal G.:
Mowiac o korporacji nie mialem na mysli takiej co ma kilkaset osob na swiecie. Bo to jest szybkie, sprawne, plaskie, z duzym zakresem odpowiedzialnosci i decyzyjnosci. To jest moje dobre doswiadczenie.

Mowiac o korporacji mysle o tych po 20-50 tysiecy ludzi, gdzie latwo sie wtopic, dac nie-zauwazyc.

No dobrze, a jesli korporacja na świecie liczy 38 tys ludzi, ale w Polsce powiedzmy 500 osób? Nadal jest wielką korporacją, tylko czy Ty osobiście funkcjomnujesz w tych 38tys czy tylko w tych 500, a może wręcz w pewnej częsci tych 500? To jest znacząca różnica moim zdaniem... I znacząco wpływająca na odczuwanie tego odczłowieczenia, czyz nie?

Dojenie firmy to absolutnie nie jest polska specjalnosc. Mam okazje od lat pracowac z bardzo wieloma nacjami. Inni ntez potrafia w tym byc dobrzy.

No więc: czy to zwalamy na korporację czy na cechę ludzką?

konto usunięte

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Zalezy od struktury.
Teraz np. jest nas kilkadziesiat tysiecy. Kilkaset osob w Polsce.
A ja jestem w takiej specjalnej strukturze, ktora pochodzi z mojej oryginalnej firmy (przejetej) i jest 150 osob w Europie. Firma zostala przeniesiona w zasadzie bez zmian w organizacji, wiec ciezar korporacji odczuwam tylko w niektorych aspektach (ale jest to strasznie frustrujace).
Maria Kuczewska

Maria Kuczewska Talent Manager

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

I to jest, jak rozumiem, ta enklawa, o której wspominaliście. Ja miałam okazję pracowac w firmie będącej częścią korporacji liczącej w ogóle na świecie 38tys ludzi, w Polsce natomiast było nas niedużo (jakieś 300 sztuk:)). Bardzo wiele leżało w naszej gestii (a firma w Polsce miała praktycznie pełną autonomię), np zatrudnianie, sposoby motywowania, system prowizji, procedury szkoleniowe, marketing itd, czyli wsyztsko co mogło realnie wpływać na "samopoczucie" pracownika w firmie. Zarząd był praktycznie niezależny w tym zakresie. Może to właśnie sprawiało, że nie odczuwało się tak bardzo tego "od-moralnienia" korporacyjnego. Faktycznie wiele spraw się ciąąąąąądnęło w czasie, bo decyzje (np dot nowej technologii, długofalowej strategii biznesowej)zapadały na poziomie wyżej (w centrali europejskiej lub Centrali głównej), ale na codzienność nie wpływało to tak znacząco. Czuło sie raczej styl zarządzania "naszych", tutejszych dyrektorów... tak jakby była to firma polska od początku. Specyficzny przypadek?
Kamila Drozdowicz

Kamila Drozdowicz Senior Resource
Manager | Dynamics
365 Competency
Center

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Rafal G.:

Dlatego zgadzam sie - to jest swietne uzupelnienie studiow :)

Czy tylko uzupełnienie studiów?
Czy w tym momencie byłbyś tym kim jesteś, gdyby nie nowe doświadczenie w pracy z dużą grupą ludzi?
Kamila Drozdowicz

Kamila Drozdowicz Senior Resource
Manager | Dynamics
365 Competency
Center

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Anna Sierant:
Też się zgadzam. Ale faktem jest, że indywidualizm trzeba schować do kieszeni. No i trzeba zachować świadomość, że nie jesteś niezastąpiony, a to czsami trudno przełknąć;)

Często spotykam osoby, które twierdzą, że są niezastapione, zatem takie jednostki ciągle są widoczne- zazwyczaj nos się im wydłuża bądź podnosi do góry :)
Kamila Drozdowicz

Kamila Drozdowicz Senior Resource
Manager | Dynamics
365 Competency
Center

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Maria Chylińska:
I to jest, jak rozumiem, ta enklawa, o której wspominaliście. Ja miałam okazję pracowac w firmie będącej częścią korporacji liczącej w ogóle na świecie 38tys ludzi, w Polsce natomiast było nas niedużo (jakieś 300 sztuk:)). Bardzo wiele leżało w naszej gestii (a firma w Polsce miała praktycznie pełną autonomię), np zatrudnianie, sposoby motywowania, system prowizji, procedury szkoleniowe, marketing itd, czyli wsyztsko co mogło realnie wpływać na "samopoczucie" pracownika w firmie. Zarząd był praktycznie niezależny w tym zakresie. Może to właśnie sprawiało, że nie odczuwało się tak bardzo tego "od-moralnienia" korporacyjnego. Faktycznie wiele spraw się ciąąąąąądnęło w czasie, bo decyzje (np dot nowej technologii, długofalowej strategii biznesowej)zapadały na poziomie wyżej (w centrali europejskiej lub Centrali głównej), ale na codzienność nie wpływało to tak znacząco. Czuło sie raczej styl zarządzania "naszych", tutejszych dyrektorów... tak jakby była to firma polska od początku. Specyficzny przypadek?

Nie jest to specyficzny przypadek, mogę Cie zapewnić, że sporo jest takich firm. Niekiedy firmę łączy taka sama nazwa a zupełnie inna struktura...

konto usunięte

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Maria
Tak to dla mnie byla ta enklawa. Malenka, osobista, prawie rodzinna. Bardzo elastyczna, skuteczna, sprawna, dajaca duzo swobody i szeroki zakres odpowiedzialnosci i doswiadczenia. Super szkola i super atmosfera.

Kamila
Czy tylko uzupełnienie studiów?
Czy w tym momencie byłbyś tym kim jesteś, gdyby nie nowe doświadczenie w pracy z dużą grupą ludzi?

Nie bylbym gdzie jestem gdyby nie to uzupelnienie studiow. Jak rowniez nie bylbym gdzie jestem gdybym nie stwierdzil, ze pora przeniesc sie na inne pastwiska i zaczac robic cos w innym kontekscie uzywajac tej wiedzy.
Na drugie pytanie moge odpowiadac opowiadajac Ci cale moje zycie i wszystkie doswiadczenia - wiec nie uwazam, zeby to bylo jakos specjalnie istotne - czesc studiow - jak powiedzialem.
Patryk N.

Patryk N. Leasing, usługi
finansowe, sprzedaż

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Pod kątem oczekiwań moralności, czym miałaby sie róznić Korporacja od Koscioła, Urzędu, Parlamentu, Rynku, czy inaczej zdefiniowanej społeczności?

konto usunięte

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Pracowałem w korporacjach i małych firmach. Stwierdzam jedno, jak
kierownicy nie bali się rozwoju pracowników i posiadanej wiedzy przez nich. To zawsze była świetna atmosfera w pracy.
To szefowie kreują atmosferę w firmie i ich lęki. Ale jak taki człowiek ma tworzyć dobrą atmosferę w pracy jak dostał stanowisko szefa bo był dobry w sprzedaży. To nie oznacza, że ma
cechy dobrego szefa. Nie ważne gdzie, czy duża i mała firma, ale ludzie którzy w niej są. Kiedyś zmieniłem prace i dostałem szefa z choinki, czyli jak podpisałem kontrakt to go poznałem. Okazało się, że człowiek apodyktyczny i z kompleksami. Atmosfera robiła się coraz gorsza i człowiek sam nie zauważył jak zaczął brać udział w wyścigu szczurów. Szef posunął się do tego, że blokował dostęp do transakcji w systemach. Przez miesiąc nie dawał akceptacji na dostęp, a potem stwierdzał, że już mi nie są potrzebne. Już nie wspomnę o pytanie "A po co Ci szkolenie?".

Świadomość swoich cech daje mi tą pewność, że nie mogę jeszcze być szefem, ale przy zderzeniu z taką osobowością. Zastanawiam się czemu nie.
Polecam książkę "Szefologia"n J. Walker.
Znam też różnice pomiędzy Polską a zagranicą. Zagranicą szef wie, że ma Ci zapewnić wszytko byś osiągnął cel, a w Polsce myśli tylko byś go nie przerósł wiedzą. Bo stołek to kasa. Żyjemy w kraju, gdzie ten co miał stołek to miał władze nad naszym życiem, a nie był odpowiedzialny za nasze życie. Przykład Policja w UK pomogą Ci jak wyjechać, gdy się zakorkował człowiek,a w Polsce dostanie mandat. Przykładów by mnożyć.
Mamy to zakodowane w świadomości.
U nas szef oznacza władza i kasę, zaś na zachodzie odpowiedzialność i kasę. Oczywiście nie zawsze tak jest, ale odwrotnie proporcjonalnie do Polski.
Każdy z nas wybiera jakim trybikiem będzie w firmie na studiach, z
pełną nie świadomością co go czeka. Potem tylko jesteśmy rozczarowani.

PozdrawiamIreneusz P. edytował(a) ten post dnia 10.05.08 o godzinie 09:20

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Juliusz Bolek:
Czy w korporacjach w ogóle istnieje moralność czy tylko same slogany o misji?

Tak jak w wiekszości firm - istnieje kodeks etyki i stan faktyczny, Albo się pokrywają, albo nie.

Z własnych doświadczeń, gdy pracowałem w jednej z korporacji(opinii zadeklarowanego optymisty) 60% to slogany o misji, ale moralność tez na pewno jest. W korporacji najważniejsze są wyniki (w tym nic dziwnego), tylko, że nie zawsze ważne w jaki sposób. Najwyżej okresowo zwiększy sie budżet PRu w uwydatnieniu prospołecznego charakteru przedsiębiorstwa. Czysta statystyka, jednostki się nie liczą. Zwłaszcza te które chcą wprowadzac zmiany, co w molochach jest trudne i czasochłonne. Często same procedury postepowania pozostają na papierze, stan faktyczny jest zupełnie inny i o tych procedurach pracownicy dowiadują się przy okazji audytu. Tak więc nawet jesli "góra" ma dobre intencje to i tak ma niewielki wpływ na to co się dzieje na dole, w myśl zasady, że "im więcej obejmujesz tym słabiej ściskasz". Za moralność odpowiadają poszczególni pracownicy - ludzie, którzy w dużej mierze są anonimowi i bazują wyłącznie na doświadczeniach wyniesionych ze swojego środowiska.
Prawdopodobny wniosek - w korporacji istnieje moralność adekwatna do moralności wiekszości społeczeństwa
Kamila Drozdowicz

Kamila Drozdowicz Senior Resource
Manager | Dynamics
365 Competency
Center

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Roland Bednarkiewicz:
Juliusz Bolek:
Czy w korporacjach w ogóle istnieje moralność czy tylko same slogany o misji?

Tak jak w wiekszości firm - istnieje kodeks etyki i stan faktyczny, Albo się pokrywają, albo nie.

Kodeks etyki jak to dobrze brzmi...natomiast pod tym pojęciem kryje się wiele definicji, które niekiedy nie mają zastosowania w wielu firmch.

Z własnych doświadczeń, gdy pracowałem w jednej z korporacji(opinii zadeklarowanego optymisty) 60% to slogany o misji, ale moralność tez na pewno jest. W korporacji najważniejsze są wyniki (w tym nic dziwnego), tylko, że nie zawsze ważne w jaki sposób.
Najwyżej okresowo zwiększy sie budżet PRu w uwydatnieniu prospołecznego charakteru przedsiębiorstwa. Czysta statystyka, jednostki się nie liczą.

W korporacji najważniejszy jest budżet...
Zwłaszcza te które chcą wprowadzac zmiany, co w molochach jest trudne i czasochłonne. Często same procedury postepowania pozostają na papierze, stan faktyczny jest zupełnie inny i o tych procedurach pracownicy dowiadują się przy okazji audytu. Tak więc nawet jesli "góra" ma dobre intencje to i tak ma niewielki wpływ na to co się dzieje na dole, w myśl zasady, że "im więcej obejmujesz tym słabiej ściskasz".

Jeżeli "góra" nie ma wpływu co się dzieje na "dole" to kto ma?
Za moralność odpowiadają poszczególni pracownicy - ludzie, którzy w dużej mierze są anonimowi i bazują wyłącznie na doświadczeniach wyniesionych ze swojego środowiska.
Prawdopodobny wniosek - w korporacji istnieje moralność adekwatna do moralności wiekszości społeczeństwa

Tu mogę się z Tobą zgodzić, że moralność zależy od człowieka i jego cech charakteru oraz warunków panujących wokół niego, natomiast jeżeli osoba wychowała się w patologicznych rodzinach to czy możemy wymagać od niego znajomości pojęcia "moralność"?
Juliusz B.

Juliusz B. INSTYTUT BIZNESU

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Sekretarka spóźniła się do pracy trzeci dzień z rzędu. Szef wzywa ją do swojego gabinetu i mówi:
- Posłuchaj, Zosiu. Wiem, ze przeżyliśmy kilka szalonych chwil, ale to się już skończyło. Oczekuję, że zaczniesz się zachowywać i pracować jak inni w biurze... Kto ci pozwolił na taką swobodę?
Sekretarka zapala papierosa, uśmiecha się i wydmuchując dym, mówi:
- Mój prawnik.

konto usunięte

Temat: gdzie są granice moralności w pracy do korporacji

Polecam wywiad na temat korporacji red. Bożeny Aksamit z "Gazety Wyborczej" z dr. Leszkiem Mellibrudą zajmującym się psychologią biznesu:

MASZ RACJĘ, SZEFIE

"Pierwsza faza - korporacja uwodzi. Druga - wspólne piwo. Trzecia - cementuje twoją lojalność. Czwarta - znajduje wspólnego wroga. Na końcu korporacja szuka ''świeżości'', bo starzy pracownicy się zużyli. Gdy entuzjazm pracownika stygnie wyklucza się go z podziemia, które obowiązuje w każdej firmie"

Fragment:

Po czym poznać dobrego żołnierza korporacji?

- Po bierno-agresywnych zachowaniach w stylu złośliwych dowcipów, uszczypliwych komplementów i warczących uśmiechów pełnych fałszu i pseudo-miłych słówek. Dla nieposłusznych lub mało pokornych jest "ścieżka korporacyjnego zdrowia" - nieformalni opiekunowie zadbają o to, aby zadania zlecane były w piątek po 16, telefony służbowe dzwoniły w sobotę po południu, a zagraniczne wyjazdy służbowe odwoływane były na kilkanaście godzin przed pojawieniem się na lotnisku. Bez wyjaśnień, ale ze stałym oczekiwaniem na pokorne: "Masz rację, szefie".

Praktycznie niemal każda korporacja ma w sobie element patologii. Zaczyna się wtedy, gdy jednostka jest poświęcana w imię zespołu, celów, strategii. A potem łatwiej wdrażać różnego typu "chore" narzędzia - od wyścigu szczurów, w czym przodują firmy francuskie, po patologicznie prezentujących władzę szefów, szczególnie top managementu. Zaburzone relacje i metody wpływu stają się drugą naturą korporacji i nie muszą już tylko zajmować jej podziemia.

Wszyscy są poddawani obróbce?

- Dotyczy to głównie młodych ludzi, którym kształtuje się charakter i w pewnym sensie osobowość.

Kilka lat temu przetoczyła się w Polsce moda - zarządzanie talentami. W niektórych firmach powstały całe departamenty.

Jako psycholog specjalizujący się w biznesie zostałem zaproszony przez jeden z dużych banków na spotkanie takich młodych talentów. Było ich z 70. Nęcono tych ludzi na różne sposoby: za trzy lata mieli dostać kierownicze stanowisko, zastosowano całą kolekcję korporacyjnych zasysaczy - nie zrobiono tylko najważniejszego. Nie pokazano im, jakie zyskali możliwości dzięki awansowi.

Pogratulowałem talentom, a gdy powiedziałem, żeby podzielili się z rodziną tą informacją i świętowali, dyrektor od spraw talentów powiedziała mi: "Ustaliliśmy, że talenty jeszcze przez jakiś czas nikomu nic nie powiedzą. Ich przełożeni i koledzy nie wiedzą, kto został wybrany do tej grupy".

Czemu to miało służyć?

- Grze wewnątrzkorporacyjnej. Istotą zła, które dzieje się w korporacjach, jest to, że w grach, które wszyscy tam toczą, scenariusze piszą nam inni ludzie. A my - aktorzy - musimy je realizować.

Spódnica trzy centymetry nad kolano?

- Korporacja żyje życiem zwierzęcia, czyli odwołuje się do instynktów. Człowiek różni się tym od zwierząt, które całkowicie kierują się instynktem, że nam można sugerować instynkty zastępcze. Wiele reguł życia korporacyjnego opiera się na instynktach zastępczych.

Jeżeli instynktem jest zasada: "walcz lub uciekaj", to zastępuje ją: "jeśli jesteś z nami, musisz zawsze walczyć, i to z tym, kogo ci wskażemy, nawet jak to będą twoi koledzy". Dlaczego? Ktoś z szefów wymyślił, że dla podniesienia zysków wprowadzają rywalizację na maksa.

Człowiek, który chciałby się wycofać, bo tak mu sugeruje sumienie, tego nie zrobi. Podporządkuje się, nawet jeśli pracownik nie jest typem wojownika napędzanym dużym poziomem hormonów i nie zamienia wszystkiego na walkę. Podejmie ją. Często takie komunikaty zachęcające do walki czy stosowania nikczemności nie są ogłaszane wprost. Dzieje się to w imię niepisanych reguł.

Korporacja komunikuje się szeptem?

- Każda ma swój nieformalny język. Nie zmusza brutalnie. Gdy entuzjazm pracownika stygnie, postępuje jego izolacja. Nie to, że się z taką osobą nie rozmawia; dostaje ona po prostu mniej nieformalnych wiadomości.

Nie zaprasza się na papieroska, herbatę?

- Wyklucza się, ale nie z kontaktów towarzyskich, ale z podziemia, które obowiązuje w każdej firmie. Bardzo skuteczną formą nacisku jest też podkładanie świnek. O różnych sprawach do napiętnowanego mówi się inaczej. Rozlicza się nie z tego, z czego się umówiono. W korporacjach bywa tak, że działania są wdrażane jako oczekiwania wobec pracowników. A to, co się potem dzieje, wynika już z hierarchii dziobania.

Prezes może być całkiem w porządku, mieć niezłe pomysły, tylko wokół niego zaczynają narastać nadgorliwcy, którzy to, co on wymyślił, zaczynają "udoskonalać". Prezentują po swojemu, przekonują. Kolejne piętra w dół stale to uzupełniają i najniżej jest już karykatura tego, co miało być na początku.

Pachnie to debilizmem moralnym.

- Klimaty korporacyjne są nową, współczesną odsłoną psychologii tłumu. Te identyczne garnitury uniformy, fryzury, krawaty dają poczucie anonimowości. Dziś nie ma żadnych wątpliwości, że trochę inaczej zachowujemy się w tłumie. Znajomość takich zachowań jest bardzo potężną wiedzą(...).

cd. źródło:http://wyborcza.pl/1,75515,7496474,Masz_racje__szefie....Barbara C. edytował(a) ten post dnia 31.01.10 o godzinie 22:57



Wyślij zaproszenie do