Temat: Co sądzicie o MLM ?
Jarek Żeliński:
Co powyżej jest nieprawdą?
Jarek Żeliński:
Co powyżej jest nieprawdą?
Z punktu widzenia laika wszystko - co napisałeś - wydawać by się mogło prawdą. W praktyce wygląda to jednak nieco inaczej.
Twój opis ma się mniej więcej tak do rzeczywistości, jak opisanie jazdy na rowerze przez kogoś, kto tylko spotkał rowerzystę, a sam nigdy nie wsiadł na rower. Niby proste - wsiąść na rower, pedałować, kierować, utrzymać równowagę i jechać. Podobnie wygląda sprawa z jazdą autem, opisaną przez kogoś bez prawa jazdy. Co to za filozofia? Wsiadasz, zapalasz i jedziesz.
Widzisz Jarku, to że spotykamy ludzi, którzy są w MLM i nie radzą sobie w nim lub robią go głupio, wynika często też z tego, że myślą podobnie do Ciebie - wydaje im się, że wiedzą o co w tym chodzi i nikt nie będzie im wciskał, że może być inaczej, niż sobie wyobrazili.
Odpowiadając na Twoje wnioski po kolei:
- na rekrutowaniu nowych członków zachęcając ich przychodami ze sprzedaży oraz z części (prowizje) przychodów wypracowanych przez samodzielnie zwerbowanych nowych członków, (tworzenie własnej sieci i osiąganie biernych przychodów).
owszem, rekrutujesz tu nowych uczestników i żeby to zrobić, musisz im przedstawić korzyści, jakie mogą tu uzyskać, bo kto zaangażuje Ci się w coś, gdzie nic z tego nie będzie miał dla siebie?
Samo rekrutowanie nie jest tu jednak obowiązkowe i nie załatwia do końca sprawy. Każdy uczestnik systemu ma tu dwie podstawowe opcje, z jakich może skorzystać by zarobić:
Pierwszą z nich jest zakup produktów u organizatora systemu (najczęściej producenta) i sprzedaż ich klientowi detalicznemu. Zysk z tego zatrzymuje natychmiast w całości dla siebie.
Drugą opcją jest rozszerzanie rynku zbytu, poprzez wzięcie sobie do pomocy innych, których pierwsza forma zarobkowania też interesuje.
Prawdziwy MLM zaczyna się jednak dopiero wtedy, gdy zachęcimy do współpracy ludzi, których obie powyższe formy (opcje) interesują.
Jeżeli na poszczególnych levelach naszej organizacji znajdzie się przynajmniej jedna taka osoba, to nasz rynek, organizacja, grupa, struktura i obrót, mają szansę się powiększyć. W przeciwnym wypadku nic z tego nie będzie.
Partycypujemy tu nie tylko w obrotach "samodzielnie zwerbowanych nowych członków“, ale też w obrotach tych nie przez nas osobiście wprowadzonych. Sytuacja ta sprawia, że opłaca nam się nie tylko dbać o to, żeby samemu kogoś wprowadzić, ale też zależy nam, żeby ten "zwerbowany“ był również zainteresowany rozszerzaniem rynku i zarabianiem na tym, i żeby wśród jego "zwerbowanych“ znaleźli się ludzie o podobnych interesach itd. Wypłaty są tu naliczane od dołu w górę. Tak więc najpierw musi zarobić ten najniżej, a dopiero potem ten nad nim i kolejni wyżej. Ten najwyżej zarobi na tym dopiero wtedy, gdy jeszcze coś tam dla niego zostanie. Porównując to do tradycyjnego biznesu można powiedzieć, że szef, dyrektor, czy właściciel firmy zarobi dopiero wtedy, gdy po wypłaceniu pensji wszystkim swoim pracownikom, coś tam jeszcze dla niego po tym zostanie.
Nie ma tu czegoś takiego jak "bierne dochody“. Za bierność nigdzie nie płacą – tu też nie.
Ma się tu jednak możliwość wielokrotnego wynagrodzenia za raz wykonaną pracę. Nazywane jest to "pasywnym dochodem“. Chodzi w nim głównie o wynagrodzenie, na które nie musimy powtarzać wszystkich czynności, jakie wykonaliśmy, aby uzyskać je po raz pierwszy.
- stworzeniu z nich (wszystkich członków systemu) nabywców oferowanych towarów:
To by była prawie idealna sytuacja, gdyby każdy z przystępujących chciał być przynajmniej kupującym na własny użytek. W rzeczywistości chodzi o to, żeby spowodować, że raz osiągnięte obroty się powtarzają, a jeszcze lepiej, gdy wzrastają, a nie maleją. Najlepszą drogą do tego jest stworzenie możliwości zarobkowych dla jak największej grupy uczestników.
-- towar kupuje członek systemu dla swojego klienta, nikt kto nie jest w systemie nie kupi z upustem (poza upustami ilościowymi),
Nie do końca tak jest, dlatego że dzisiaj w wielu firmach MLM klient może kupować bezpośrenio w firmie i mieć podobne upusty, jakie mają tam członkowie systemu.
-- podawanie bardzo wysokiej ceny, budowanie wizerunku wartościowego i kosztownego towaru i nakłanianie członków sieci poprzez oferty na np. 40% upust przy zakupie "na własny użytek" w celu uczynienia z członków własnej sieci także klientów.
Dla kogoś z zewnątrz może to tak wyglądać – szczególnie, gdy nie ma się rozeznania, co do rzeczywistej wartości oferowanych w MLM-ie produktów. Jednak przyglądając się temu bliżej i porównując ceny w MLM z cenami równorzędnych produktów na tradycyjnym rynku, możemy bardzo szybko dojść do wniosku, że podobne do Twojego twierdzenia, nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Poza tym te sprawy regulowane są odpowiednimi przepisami dotyczącymi MLM-u, w których mowa, że produkty oferowane przez jakąś firmę MLM nie mogą rażąco odbiegać cenami od równorzędnych na rynku tradycyjnym.
Ja sam zawsze robiłem takie porównania, zanim decydowałem się na współpracę z jakąś firmą. Gdyby występowały rażące różnice w cenach, nie zdecydowałbym się na to - mam tu oczywiście na myśli ceny detaliczne. Nie było tak, że nie było różnic. Niekiedy wypadały ona na korzyść tradycyjnego rynku, innym razem na korzyść MLM-u. Często też był remis.
Z drugiej strony, to te 30, 40, czy więcej lub mniej procent, to nie są żadne "upusty“ ani "oferty“ lecz różnica między ceną dystrybutora a sugerowaną przez producenta ceną detaliczną. Procent ten nie oznacza też, że dany produkt jest o tyle tańszy w stosunku do ceny klienta – nie jest to żaden rabat – a raczej pokazuje, ile dystrybutor może na nim zarobić, jeżeli go sprzeda po cenie sugerowanej przez firmę. Te np. 40% należy w tym przypadku doliczyć do ceny po jakiej się nabyło, a nie odliczyć od ceny detalicznej.
Za te np. 40% nie są wypłacane żadne prowizje – nikomu. Jeżeli jakiś dystrybutor o tyle drożej coś tam sprzeda, jest to tylko jego zysk. W większości nie musi się jednak trzymać cen sugerowanych i może sam sobie ustalić swoją marżę.
Trochę się tego zebrało, a i tak wyjaśniłem to tylko po łebkach i w ogromnym skrócie.