Temat: Co o tym myślicie?, jakie jest wyjście?
Cześć Oksana,
Zasadniczo pozostaje mi zgodzić się z Juliuszem. Kto ma kraść to i tak kraść będzie. Przecież to nie jest także jak ktoś ma pensję dyrektorską to zaraz staje się uczciwym człowiekiem. Wcale przeciez nietrudno zobaczyć (czasami nawet nazwać z imienia) na wysokich (bardzo dobrze płatnych) stanowiskach osoby, które w żywe oczy kradną. Co prawda nie jest to może klasyczna kradzież jabłka z warzywniaka, ale przecież np. zmarnotrawienie oszczedności emerytalnych swoich pracowników czy też -jak to ostatnio widzimy wśród tzw. "bankierów" w USA - "wsysanie" publicznych pieniędzy, a następnie przeznaczanie ich na wlasne pensje/odprawy/etc jest niczym innym jak KRADZIEŻĄ. Tak więc związku z pensją według mnie nie ma to wielkiego. Takie rzeczy jak uczciwośc i poszanowanie dla cudzej własności wynosi się zasadniczo z domu i nie maja one związku (poza jakimiś ekstremalnymi sytuacjami) z tym co wokół nas, a raczej z tym co w nas.
Jest co prawda pewna grupa osób (pracowników), które uważają, że im się należy (bo mało zarabiają, bo szef się z pensją spóźnia, bo nie płaci nadgodzin etc). Kradzież według nich nie jest niczym innych niż tylko sięganiem po sprawiedliwość. Moża wierzyć, że gdyby były traktowane uczciwiej (lepiej płatna praca) to po prostu przestałyby kraśc. Pytanie jednak - czy aby na pewno ? Mam wrażenie, że w pewnych przypadkach tak, ale ..... sam nie wiem za bardzo.
Podejście w stylu "a i tam mi te 10% ukradną" nie jest według mnie podejściem zdrowym. Było nie było, jest to akceptacja i zgoda na patologię. Problem w tym, że czasami niewiele da się z tym zrobić. Zawsze jednak warto z tym walczyć.
Tyle ode mnie. Życzę powodzenia w poszukiwaniu uczciwych pracowników. I jeżeli już masz ochotę na podwyżki to da je właśnie tym, których ufasz i uważasz za uczciwych. To chyba zdrowsze niż płacenie tym nieuczciwym za próby bycia uczciwymi.
Marcin