Temat: bezdomni w pracy
Takie 2 dluzsze historie bo ten temat jest mi dosc bliski.
Mnie juz pare razy tak nachodzilo zeby pomoc bezdomnym.
Raz mnie na parkingu przy supermarkecie zaczepil jakis chlopak wieczorem i o dziwo nie pytal sie o 2zl tylko czy mialbym jakies jedzenie, jakas bulke. Ok, standard, tak tez robia. Ale on sie tez spytal czy moze bym mial jakas prace, moze szyby myc, sprzatac, cokolwiek! I wtedy mnie zainteresowal. Pogadalem z nim troche bo pomyslalem ze moze jakas prace sie znajdzie. Mial jakies 24 lata i wygladal jakby poprostu studenta pozbawic totalnie srodkow do zycia i wywalic na ulice. Twierdzil ze nie pali i nie pije. A chcial chociaz zarobic na dowod osobisty bo mu ukradli a wydanie kosztuje 60zl. I naprawde wtedy powaznie myslalem zeby go zatrudnic. Niestety, wspolnik mi to wybil z glowy bo on juz roznych ludzi zatrudnial. Ale nadal czasami zaluje ze tamtemu chlopakowi nie pomoglem, bo moze bylo by warto. Twierdzil ze mozna go spotkac w Ikei w Markach codziennie ok. 11, bo wtedy daja darmowa kawe tam.
Niestety ale po tym co piszesz tutaj, to widze ze to chyba nie ma sensu. Podejmuje sie ryzyko, kombinuje, poswieca, a pozniej okazuje sie ze tacy ludzie nawet do pracy nie przyjda. Ale teraz jest tragedia z pracownikami, wiec moze taki bezdomny to akurat dobre rozwiazanie?
Jednemu bezdomnemu pomoglem, przyszedl do firmy i chcial cos pomoc zeby zarobic 20zl na noclegownie. Nie bylo nic do roboty wiec mu dalem poprostu 20zl i powiedzialem ze kiedys odrobi. Tez mi wydal sie jakis godny zaufania, chociaz wspolnik dziwnie sie na mnie spojrzal i nie wierzyl jak powiedzialem ze te 20zl moze sie jeszcze zwrocic (sam w to chyba nie wierzylem...). Po paru tygodniach, jak skradziono mi caly portfel z dokumentami i paroma dowodami rejestracyjnymi od samochodow nagle dostalem telefon, wlasnie od tego bezdomnego... Okazalo sie ze to jakis jego znajomy z noclegowni ukradl, bo zobaczyl ze lezal portfel na stole przed firma! I jak sie tamtemu pochwalil ze ukradl portfel to ten poznal mnie po zdjeciu i zadzwonil na numer z wizytowki w portfelu. Oddal mi wszystkie dokumenty, wszystko co tam bylo, a najgorsze bylo by wyrabianie tego wszystkiego od nowa. Przeprosil za kolege, ze to juz sie nie powtorzy, ze on nie wiedzial ze to nasza firma itd. Wiec znajomosc sie zdecydowanie oplacila :) Wspolnik do dzisiaj nie moze uwierzyc :)
Wiec moze jednak czasami warto zaryzykowac?