Marcin Nowak Handel B2B
Temat: Polityka surowcowa pozostaje wciąż głównym narzędziem...
Mocarstwo na ropęPolityka surowcowa pozostaje wciąż głównym narzędziem budowania wpływów Rosji. Dyplomatyczne uśmiechy to pic na wodę - fotomontaż.
Putin powiedział kiedyś, że jednym z największych nieszczęść geopolitycznych XX wieku był rozpad Związku Sowieckiego. To zdanie kluczowe dla zrozumienia celów rosyjskiej strategii politycznej. Jej celem jest odbudowanie pozycji i wpływów Rosji na takim poziomie, jaki miał ZSRR, będąc supermocarstwem w latach 70. i 80. XX wieku. Zmieniły się jedynie narzędzia polityki. Dziś to głównie surowce energetyczne i służby specjalne, zmniejszyła się natomiast rola armii.
Od roku 1994 naczelnym zadaniem Kremla jest odbudowa strefy wpływów Rosji na obszarze dawnego ZSRR, który w nomenklaturze rosyjskiej nazywany jest bliską zagranicą. Jako plan minimum Moskwa założyła zablokowanie wejścia dawnych republik w skład zachodnich struktur obronnych i gospodarczych. Szczególnie istotną rolę
z punktu widzenia strategii rosyjskiej odgrywają Białoruś, Ukraina i Kazachstan oraz - z powodów gospodarczych - Turkmenistan. Symbolicznym potwierdzeniem strategicznej ważności tego kierunku jest fakt, że pierwszym wiceministrem spraw zagranicznych jest zawsze ten odpowiedzialny za kontakty z byłymi krajami ZSRR.
Po rozpadzie ZSRR w grudniu 1991 r. rosyjskie elity liczyły na to, że powiązania gospodarcze i dominacja Rosji jako dostarczyciela surowców zmuszą niepodległe republiki postsowieckie do powrotu pod skrzydła Moskwy. Borys Jelcyn przekonywał wtedy, że Ukraińcy "w ciągu dwóch lat wrócą do Rosji na kolanach". Atrakcyjność targanej kryzysami gospodarki rosyjskiej była jednak znikoma, a byłe republiki radziły sobie coraz lepiej. Na dodatek jedynym sposobem utrzymania ich w orbicie wpływów politycznych stało się sprzedawanie im surowców po zaniżonych cenach.
Narzędziem dominacji Rosji na obszarze dawnego ZSRR miała być tzw. Wspólnota Niepodległych Państw oraz wojskowy układ z Taszkientu. Obie organizacje przyjmowały jednak dziesiątki postanowień, z których większość nie wchodziła w życie albo była sabotowana przez najważniejsze państwa.
Dlatego od początku władzy Putina Rosjanie wrócili do tradycyjnych metod: nacisku gospodarczego i penetracji elit władzy. Rosja postawiła dwa cele: utrzymanie monopolu dostaw oraz transportu ropy, gazu i paliwa atomowego na całym obszarze byłego ZSRR i w miarę możliwości na obszarze dawnego bloku socjalistycznego.
Moskwa zmieniła również sposób oddziaływania na elity dawnych republik. Po objęciu władzy przez Putina postawiła na lokalnych oligarchów, budujących fortuny na uprzywilejowanym handlu z Rosją. Doskonałym, niemal modelowym przykładem takiej operacji było stworzenie przez Wiktora Uspaskicha Partii Pracy na Litwie i jej sukces. Wedle podobnego modelu miała działać ukraińska Partia
Regionów czy gruziński milioner Patra-kaszwili, którego zadaniem było odsunięcie od władzy prozachodniej ekipy Saakaszwilego w Tbilisi.
Moskwa pilnowała i pilnuje też swojej przewagi na rynku mediów elektronicznych. Jakiekolwiek próby ograniczania emisji rosyjskich stacji spotykały się na terenie byłego ZSRR z ostrą reakcją Kremla. Ponieważ niewątpliwa atrakcyjność rosyjskiej oferty kulturalnej połączona była z powszechną na terenie ZSRR znajomością języka rosyjskiego, trudno się dziwić, że Moskwa wciąż dominuje w przestrzeni informacyjnej.
Niedocenianym narzędziem dominacji jest też internet. Strony w cyrylicy są
w większości rosyjskie i tworzą świat internetowy alternatywny wobec anglojęzycznego. Świat, którego narzędziami niezwykle sprawnie posługują się tak zwani polittechnolodzy z Kremla.
Podczas pobytu w większości postsowieckich republik łatwo zauważyć, że językiem, który przenosi idee i najnowsze mody (może z wyjątkiem Pribałtyki), jest rosyjski. To po rosyjsku czytane są nowości literatury, w rosyjskiej transkrypcji dostępna jest większość najnowszych filmów itd.
Wszystkie te narzędzia dominacji Rosjanie zastosowali na obszarze państw byłego Układu Warszawskiego. Jeszcze cztery lata temu ceny gazu ziemnego dla Białorusi, Bułgarii, Słowacji i Polski miały się w przybliżeniu jak 1:2:3:6. Krótko mówiąc, kraje niepokorne były karane, a te, które prowadziły politykę zbieżną z polityką Rosji, otrzymywały nagrodę.
Ostatnim, choć nie najmniej ważnym narzędziem było budowanie wokół swoich lub zależnych firm imperiów medialnych i skupianie wokół nich grup lobbystycznych. Seria konfliktów wokół cypryjskiej (ale w powszechnym odczuciu rosyjskiej) spółki J&S w Polsce wskazuje, jak silną pozycję może zbudować w elitach wpływu instytucja formalnie tylko handlująca surowcami.
Do działań firm naftowych i gazowych (także elektroenergetycznych gigantów w rodzaju RAO JES czy Rosatomu) należy dodać zwyczajną aktywność dyplomatyczną. Jako stały członek Rady Bezpieczeństwa i mocarstwo atomowe Rosja ma znaczący głos na scenie międzynarodowej. I korzysta z niego, aby realizować swój cel, jakim jest odbudowa pozycji mocarstwowej, szczególnie rywalizacja z USA.
Rosjanie mają świadomość, że są zbyt słabi, by żądać powrotu do świata dwubiegunowego drugiej połowy XX wieku. Wobec tego ich politycznym celem w skali światowej stało się hasło wielobiegunowości. Co to oznacza? Coś na kształt koncertu mocarstw z czasów Ligi Narodów. Chiny, Indie, Brazylia, Niemcy, Francja, Rosja i USA mają być ośrodkami nowego porządku światowego. Amerykanie, przywiązani do globalnej hegemonii, nie wykazują entuzjazmu dla takiego pomysłu, zwłaszcza że historia uczy, iż w takim porządku prędzej czy później dochodzi do sojuszu mniejszych przeciwko najsilniejszemu.
Okazało się jednak, że Moskwa jest za słaba na tworzenie bieguna antyamerykańskiego. Efektem aktywności Putina stała się aktywizacja polityki amerykańskiej na obszarze postsowieckim. Rosjanie zderzyli się z Amerykanami w Gruzji i utracili wpływy na Ukrainie, ogarniętej pomarańczową rewolucją. Nie udało im się też zapobiec budowie rurociągu Baku - Tbilisi - Ceyhan, jedynego, który wyprowadza ropę z terenu
dawnego ZSRR poza kontrolą Rosji.
W ostatnich latach Moskwa próbuje podtrzymywać dialog z USA, równocześnie budując infrastrukturę do następnej ofensywy. Ta infrastruktura to przede wszystkim sieć rurociągów i gazociągów. Jest wśród nich Północny Potok, który pod Bałtykiem ma łączyć Rosję z Niemcami, wzmacniając pozycję Rosji na unijnym rynku energii,
a jednocześnie będąc narzędziem umożliwiającym odcinanie dostaw na Białoruś
i Ukrainę, a częściowo też do Europy Środkowej. Tę samą rolę na południu ma odgrywać Południowy Potok, prowadzący przez Bułgarię, Serbię i Bośnię do Grecji i Włoch. W tym wypadku chodzi o likwidację ekonomicznego sensu gazociągu Nabucco,
prowadzącego z Azerbejdżanu przez Turcję do Europy. Gazociągu, do którego zamierza przyłączyć się też Turkmenistan.
Nabucco zagraża interesom Rosji, która sama nie ma dość gazu, by eksportować go do Europy. Wystarczy go tylko na zaspokojenie potrzeb Rosji i krajów bliskiej zagranicy. Cały rosyjski eksport to w istocie reeksport taniego gazu z Azji Środkowej, głównie turkmeńskiego.
Poprzez monopol tranzytowy Rosjanie wymuszają na partnerach niskie ceny
(to samo dotyczy ropy z Kazachstanu) i używają gazu jako broni w realizacji swoich celów.
Temu samemu służą też ponawiane próby przejmowania firm naftowych w Europie Środkowej. Przed rosyjską ekspansją broni się z trudem węgierski MOL, Rosjanie nie zrezygnowali też z przejęcia polskich firm naftowych i gazowych.
Rosja chce być mocarstwem dyktującym warunki w ramach regionu i mającym co najmniej znaczący głos w sprawach światowych. Wróciła w sprawdzone koleiny
popierania reżimów dyktatorskich, przekonawszy się w Uzbekistanie, że są to najwierniejsi sojusznicy w globalnej rywalizacji z Ameryką. Stąd opór wobec tarczy
w Polsce i Czechach, stąd wsparcie dla Iranu w atomowych ambicjach. Wysokie ceny surowców pozwalają na finansowanie takiej polityki. Pytanie, kiedy i w jaki sposób ta polityka się załamie? Historyczną zasługą Jelcyna było to, że doprowadził do rozpadu ZSRR, nie stwarzając zagrożenia dla świata. Obawiam się, że rozpad systemu Putina może być znacznie groźniejszy.
Jerzy Marek Nowakowski
http://www.newsweek.pl/wydania/artykul.asp?Artykul=22398