Marcin Nowak Handel B2B
Temat: "Niet" dla bazy w Polsce
O ile część "azjatycka" tarczy nie wywołała żadnej polemiki, w przypadku jej elementu „europejskiego” jest inaczejRosja sprzeciwia się rozmieszczaniu amerykańskich wyrzutni w pobliżu swoich granic. I choć Waszyngton tłumaczy, że europejski element tarczy antyrakietowej ma stanowić ochronę przez zakusami Iranu, Moskwa dostrzega w nim zagrożenie dla swego bezpieczeństwa.
Decyzja nie została jeszcze potwierdzona, ale według dobrze poinformowanych źródeł to w Polsce Stany Zjednoczone zbudują bazę – trzeci element ich tarczy antyrakietowej. Ma się w niej znaleźć 200 oficerów amerykańskich, a mogłaby być gotowa do działania pod koniec tego dziesięciolecia. Waszyngton najprawdopodobniej poinformuje o tym po szczycie NATO w Rydze, przewidzianym na 28-29 listopada.
Wymieniane są cztery miejsca, gdzie mogłaby powstać baza pocisków antyrakietowych. Pierwsze znajduje się w pobliżu Rzeszowa na południowym wschodzie kraju. Podobno nie zostało zaakceptowane przez Amerykanów. Drugie jest wysunięte dalej na wschód, leży w połowie drogi między Lublinem i Białymstokiem, blisko granic Białorusi i Ukrainy. Trzecie, na północ od Olsztyna, jest najbliższe rosyjskiego Obwodu Kaliningradzkiego. Czwarte, ostatnio często wymieniane, usytuowane jest niedaleko wybrzeża Bałtyku, na północny zachód od Gdyni, w strefie, gdzie niegdyś miała powstać elektrownia jądrowa.
Poza Polską brano pod uwagę jeszcze kilka innych krajów, zwłaszcza Czechy i Węgry. Wiele sygnałów wskazuje jednak na to, że dyskusje podjęte z Warszawą w 2002 roku zakończyły się porozumieniem. Władze polskie postawiły wstępne warunki, a teraz prawdopodobnie uzyskały gwarancje w sprawach finansowych i technologicznych związanych z tym projektem. Polska ze swej kieszeni ma pokryć tylko koszty funkcjonowania bazy i zostałaby upoważniona do wykorzystywania niektórych technologii do celów cywilnych. Warszawa chciałaby mieć wpływ na decyzje w przypadku, gdyby rakiety były przechwytywane nad polskim terytorium, w tej sprawie jednak nie otrzymała dotychczas od Amerykanów żadnej odpowiedzi.
Amerykańska tarcza antyrakietowa jest wielkim systemem składającym się z sieci radarów wykrywających, z centrum dowodzenia w Kolorado i trzech baz przechwytywania rakiet. Dwie z nich już istnieją: w bazie lotniczej Vandenberg w Kalifornii i w Fort Greely na Alasce, a przeznaczone są do odparcia ataku z Korei Północnej. Również w Japonii Pentagon rozmieścił rakiety Patriot dla obrony sił amerykańskich stacjonujących w regionie oraz radar ostrzegający i krążownik rakietowy Aegis. Natomiast w celu obrony przed zagrożeniem pochodzącym z Bliskiego Wschodu, a dokładniej z Iranu, Amerykanie przewidzieli trzeci element tej tarczy, usytuowany tym razem w Europie.
Miejsce pod bazę wybrane w Polsce będzie pierwszym tego rodzaju. Mają je uzupełniać radary alarmowe w Wielkiej Brytanii i na Grenlandii. Wymienia się również Turcję i Rumunię jako miejsca lokalizacji systemów wykrywania. Pod koniec sierpnia generał Henry Obering, dyrektor amerykańskiej Agencji Obrony Rakietowej podał do wiadomości, że obiekt europejski będzie mniejszy niż obiekt w Fort Greely, wyposażony obecnie w jedenaście rakiet przechwytujących. W przyszłości ma ich być czterdzieści.
O ile część "azjatycka" tarczy nie wywołała żadnej polemiki, w przypadku jej elementu "europejskiego" jest inaczej. Stanowi on główny temat rozmów podczas obecnej wizyty w Warszawie rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa. Moskwa źle znosi amerykańską aktywność w swoim bliskim sąsiedztwie (np. na Ukrainie i w Gruzji). Irytuje ją, że nie została poinformowana o projekcie bazy antyrakietowej w Polsce.
Rosja uważa, że zobowiązania podjęte podczas tworzenia Rady NATO-Rosja, zawierające warunek informowania jej o wszelkich zmianach doktryny wojskowej, nie zostały dotrzymane. Mimo uspokajających zapewnień polskich przywódców, zdaniem których "decyzja o tarczy nie jest w najmniejszym stopniu skierowana przeciwko Rosji", Moskwa skłonna jest potraktować decyzję o budowie bazy antyrakietowej w Polsce jako posunięcie o charakterze ofensywnym, co byłoby sprzeczne z klauzulą dotyczącą przyjęcia nowych krajów do Paktu Atlantyckiego.
"Nie możemy liczyć wyłącznie na deklaracje stwierdzające, że obrona rakietowa Stanów Zjednoczonych i NATO nie jest skierowana przeciwko Rosji" – oświadczył rzecznik Ławrowa. Już na początku września szef sztabu armii rosyjskiej, generał Jurij Bałujewski skrytykował amerykański projekt. Jego zdaniem "może on doprowadzić do rozbudowy w pobliżu rosyjskiej granicy systemów, które mogą naruszyć równowagę między rosyjskimi i amerykańskimi arsenałami strategicznymi". Protesty Rosji, grożącej podjęciem "odpowiednich środków", już skłoniły Amerykanów do wycofania się z lokalizacji polskiej bazy w miejscach położonych najbardziej na wschód i opowiedzenia się za umieszczeniem jej nad Bałtykiem.
Amerykańska tarcza przeciwrakietowa może wywołać napięcia wewnątrz samego Paktu Atlantyckiego, który miał na widoku podobny projekt. Jego ocena została przedłożona w maju Radzie Północnoatlantyckiej. Zdaniem ekspertów tarcza amerykańska i tarcza NATO technicznie się uzupełniają. Ale związane z tym zaangażowanie ogromnych środków finansowych może spowodować napięcia polityczne.
http://wiadomosci.onet.pl/1363929,2677,kioskart.html?d...