Temat: PRZYPOWIEŚĆ O PODATKACH - PRZECZYTAJCIE
Kompletna bzdura. Pieniądze powstają jako dług.
A tak. A dzieci przynosi bocian (to nieprawda, że znajduje się je w kapuście).
Żeby coś pożyczyć od kogoś, to ktoś musi to mieć.
Oj kolego, jak Ty wierzysz w bociany to nie mamy o czym mówić.
Zwyczajnie się kompromitujesz. Nie wiem tylko czy to zwykły brak wiedzy czy lenistwo i brak chęci w jej pozyskaniu.
Polecam wykład tego gościa. Jeśli twierdzisz że jest inaczej poproszę o jakiekolwiek dowody:
http://www.uprtv.pl/uprtv/uprtv_play.php?id=0000000337
Wystarczy przeczytać o porozumieniu Bazylea II. W uproszczeniu mówi ono o tym, że banki muszą wpłacić do banku centralnego 8% wartości udzielanych kredytów.
Trzeba jeszcze przeczytać ze zrozumieniem. 8% nie kredytów, ale oszczędności. Oznacza to, że banki nie mogą pożyczyć 100% pieniędzy, które u nich trzymają oszczędzający - 8% stanowi rezerwę, gdyby niespodziewanie ludność chciała wycofywać oszczędności.
8% jest granicą niewypłacalności i bank wpłaca te 8% wartości KREDYTU z własnej kasy. A gdyby ludzie chcieli wycofać swoje oszczędności, starczyło by najwyżej dla kilku procent z nich.
Wracając do wyspy: bankier przyjmuje lokatę na 1 mln i na jej podstawie pożycza innym na % ponad 12mln.
Kseruje te pieniądze?
Pomyśl człowieku ile masz pieniędzy ogółem a ile obecnie w kieszeni. Te kolorowe papierki stanowią zaledwie kilka % ogólnego kapitału który krąży po świecie. Reszta to pieniądz wirtualny, wytworzony przez banki w postaci kont, rat, kredytów, bonów, czeków.
Trzeba być niezwykle naiwnym, by sądzić, że pieniądze które się posiada, znajdują się w bankowych sejfach. Trzeba być naiwnym by myśleć, że te cyferki na kontach mają zabezpieczenie w złocie.
A własnie że produkują na podstawie hipotek.
Wiesz, goldenline jest dosyć wysoko w wynikach googla. Jak ktoś zechce się dowiedzieć czegoś o Tobie, to jest spora szansa, że znajdzie ten temat. Szkoda ryzykować niesprawdzone informacje po to, by stracić potencjalnego klienta czy pracodawcę.
Zgadza się, dlatego ja nie ryzykuję. Ja mam pewność że tak jest.
A powyższy wpis odbijam do Pana. Kto jak kto, ale Pan powinien posiadać zdolnośc analitycznego myślenia i umiejętność gromadzenia informacji.
inflację napędza nadmiar gotówki na ryku i szybkość obiegu pieniądza.
Tak. Zgadza się. I sądzisz, że ktoś dałby prawo bankom komercyjnym produkowania pieniądza? Niestety, to co banki pożyczają klientom muszą skądś wziąć. Czy to z lokat, czy to pożyczając w innym banku.
Kompletna bzdura. Od czasów gdy banki odeszły od rezerw w złocie, mogą dawać pieniądze z nikąd. Jeśli nie pieniądź to jego odpowiedniki w postaci czeków, kont, przelewów. Oczywiście banki mają pewne ograniczenia które sami sobie ustanowili w postaci rezerwy 8%.
Wracając do wyspy: część ludzi spłaca swój kredyt a w tym samym czasie część pożycza taką samą ilość od banku.
A skąd pieniądze na pierwsze kredyty? Kredyty przyrastają (i to lawinowo).
Fenomen polega na tym że z nikąd :) Skoro banki tworzą pieniądz który nie ma pokrycia w złocie. A przyrastają lawinowo aby ci którzy już mają kredyty mogli spłacać swoje raty.
Sądzę że potrafi Pan analizować więc to zobrazuję:
Mamy dwie bańki 200 litrowe napełnione do połowy: jedna należy do społeczeństwa, druga do banku.
bank przelewa społeczeństwu 100 litrów i każe sobie oddać 300 litrów w ratach (przez 30 lat). Po 20 latach bańka społeczeństwa robi się pusta. Tak więc bank musi ją uzupełniać kolejnymi pożyczkami.
A każda kolejna pozyczka powoduje że trzeba oddać znacznie więcej.
Po długim okresie czasu okazuje się, że bańka społeczeństwa jest zupełnie pusta a na dodatek trzeba oddać bankom wielokrotnie więcej. Dlatego kredyty rosną lawinowo aby bańka społeczeństwa nie była nigdy pusta... a jak już zadłużenie zrobi się tak wysokie, że ludzie przestaną oddawać, wtedy banki krzyczą o kryzysie i pożyczają przedstawicielom społeczeństwa (rządom) aby te oddały w imieniu swoich obywateli. Tak się składa że rząd będzie musiał ściągnąć ciecz+odsetki ze swojego (pustego) społeczeństwa aby oddać bankom. To fenomenalny układ. Fizycznie jest 200 litrów cieczy a trzeba oddać 1000. I to już jest katastrofa. A ingerencja rządu tylko przedłuża agonię tego systemu.
Powyższy przykład oparty jest na dobrach namacalnych i mozna go przyrównac do kryzysu z lat 30. Teraz jest o wiele pikantniej. Obecnie banki pożyczają same kwity na ciecz której nie mają.
A robią to po to by przyspieszyć ten proces/zyski.
Nie ma więc inflacji! ale z każdym rokiem rośnie zadłużenie bo dochodzą odsetki.
Odsetki się spłaca.
Jeżeli bank pożyczy więcej pieniędzy, niż "ściągnie" z rynku w postaci oszczędności to ilość pieniądza "na rynku" rośnie - więc jest inflacja.
Tak, i tu (z przykrością ;-) musze się zgodzić ale tylko w kwesti odsetek.
Jak już napisałem wcześniej, w tym samym czasie pewna mała część ludzi robi lokaty, część spłaca swoje kredyty z odsetkami a część pozycza. No i wreszcie inflacja nie zależy tylko od ilości kapitału! zależy od ilości pieniądza.
W momencie gdy ktoś dostaje kredyt na zakup domu, to tak na prawdę nie powieksza ilości pieniądza krążącego po rynku. Kończy się to tym że bank robi przelew z konta kredytobiorcy na konto dewelopera, zazwyczaj mającego kredyt w banku ;) A więc taki kredyt ma wpływ jedynie na popyt i siłę nabywczą, ale nie inflację.
Przykład powyżej z bańkami, pomoże to zrozumieć. Ironia losu polega na tym, ze im więcej kredytów, tym bańka społeczeństwa szybciej wysycha (dzięki odsetkom)
W krótkiej perspektywie czasu, kredyty napedzają gospodarkę poprzez wzrost popytu i mocy zakupowej. W dłuższym okresie czasu krach jest nieunikniony.
Z tym bilonem to mnie zaskoczyles Kolego, oj zaskoczyłeś :)
Wiem, widać, że nie masz pojęcia o ekonomii.
Z nas dwóch z pewnością ktoś tego opjęcia nie ma. Ba, jestem tego nawet pewien. Poszukaj doświadczonego arbitra.
przy okazji, jaki był kurs wymiany papierków wobec bilonu?
Jakich papierków i na jaką walutę?
Na początku 1918r 1 USD kosztował 9 marek polskich, pod koniec 1923 6 375 000 marek polskich.
I jakie to ma znaczenie. Sam twierdziłes że Państwo produkowało pieniądze (bilon)i banki też je produkowały(papiurki). Czy nie dostrzegasz sprzeczności w tym co piszesz? Raz twierdzisz że banki produkują pieniądze, innym razem że nie. Zdecyduj się.
... albo zaufaj moim słowom. NBP drukuje pieniądze (te papierowe) ale nie ma żadnego wpływu na ilość kapitału i kredytów.
A tak się składa że te papierowe pieniądze stanowią obecnie kilka % ogółu kapitału.
Tak,słyszałem, te pieniądze trafiają DO banków centralnych jako zapezpieczenie kredytów.
Do banków centralnych trafia 8% oszczędności. I dlatego banki pożyczyć mogą co najwyżej 92% oszczędności zgromadzonych przez ludność. Jak chcą więcej, muszą pożyczyć gdzie indziej.
Podaj przykład skąd banki mogą pożyczyć, od rządów które również mają u nich dług? Aby nie przedłużać Twojej kompromitacji, zanim cokolwiek odpiszesz, dowiedz się jakie role spełnia bank centralny.
Uuu człowieku. Ja mam lokatę na 9,5% i się zastanawiam czy nie wziąć kredytu na 8%. Gdyby nie ten pie...ny belka.
No to kto dopłaca do tych odsetek od oszczędności?
To proste. Na podstawie mojej lokaty mogą pożyczyć innym znacznie więcej.
A co do Ameryki i dolara, to ich głównym produktem eksportowym są zielone papierki. Zadłużają się nieprawdopodobnie. I wygląda to tak, że np. Chiny sprzedają Amerykanom wyprodukowane u nich telewizory a uzyskane w ten sposób dolary pożyczają Amerykanom. A częściowo zarobione dolary chowa do kieszeni albo pożycza innym krajom. Problem się zacznie, jak posiadacze USD na całym świecie dojdą do wniosku, że lepiej trzymać pieniądze w EUR, rupiach indyjskich czy w złocie i zechcą, żeby ktoś od nich kupił te zielone papierki. I mamy piękną hiperinflację w USA (no, chyba, że rząd Stanów Zjednoczonych znowu wyciągnie ręce i znajdzie chętnych do pożyczania innych walut, żeby mogli skupić nadmiar dolarów spływających do USA).
Polecam poczytać i pojutubować po nazwisku Peter Schiff. Przewidział na podstawie swoich logicznych wywodów chyba ze trzy lata temu kryzys.
Ratuje Pana zakończenie, tu jest sens, logika i trochę wiedzy o finansach. Chamerykanie maja jednak wyjście z takiej sytuacji. W 2012 mają zamiar wprowadzić nową walutę o nazwie Amero. Mówił o tym ostatnio Bush. Amero będzie walutą Kanady, usa, i mexyku. Cos na wzór jełro. Dla Polski to dobra wiadomość, bo ja przewiduję spadek wartości dolara w takiej sytuacji, a co za tym idzie, spadek wartości naszego długu. Dzięki temu chameryka orżnie swoich partnerów (głównie chiny i kraje arabskie). Konsekwencje będą takie że cały świat się przestawi na inne waluty. Najwiekszym pretendentem do roli waluty świata są jełro i chińskie juany.
W takim przypadku to chameryka będzie musiała oddać swoje...(czy oni cokolwiek swojego jeszcze mają?) fabryki i inne wartości, by zdobyć pieniądze na zakup czegokolwiek. I to byłby upadek ich imperium.
Ja przewiduję jeszcze inny scenariusz. Amerykańce mają ogromne ilości niepotrzebnego obecnie złota. Mogą wprowadzić pokrycie w złocie dla nowej waluty. Dzięki temu ogłoszą, że nowa waluta jest najstabilniejszą walutą na swiecie.
I cały proces rozpocznie sie od nowa...
Na zakończenie polecam analize i definicję określenia "bańka kredytowa" oraz artykul
http://www.redakcja.pl/Tekst/W-Unii/524739,Kryzys-podz...
Cytat: "Jeśli w zasobach bankrutującego banku inwestycyjnego Bear Stearns na jednego dolara aktywów przypadały 33 dolary długów..."
Domeną ludzi wolnych jest myślenie i logika