Temat: egzamin ustny na doradcę podatkowego...
Ja zdałam wczoraj.
Primo: Materiały do nauki to podstawa. Nie chcę tu narażać się na zarzuty, że coś reklamuję, ale to naprawe ważne, żeby mieć dobre "narzędzia do nauki"
Secundo: Ucząć się zwracać uwagę na to, w jakim tempie przyswaja się wiedzę i czy zdąży się w tymże tempie przerobić całość do egzaminu. Radziłabym przyjąć strategię, żeby przerobić całość a pobieżnie (2-3 zdania na każdy temat, przy bardziej obszernych tematach 5-7 zdań) niż obkuwać poszczególne odpowiedzi "do wyczerpującego skutku" bo do doprowadza często do tego, że chęci to za mało i w rezulatcie odpuszcza się dużą część w ogóle.
Ważne, żeby uczyć się ze zrozumieniem, a nie ryć na blachę, bo wiedza wryta na blachę szybko się ulatnia i do egzaminu może się niewiele utrzymać. Poza tym, w stresie zapomina się łatwo jedno czy dwa słowa i potem z takiego odtwarzania może wyjść totalny bezsens.
I najważniejsza uwaga co do techniki nauki to moim zadaniem to, że trzeba egzaminować samego siebie, czyli zamykać czasem wszystkie pomoce naukowe i odpowiadać na głos, tak jakby się odpowiadało przed komisją. Świetny trening - takie powtarznie bywa najczęsciej bardziej efektywne niż dwu-trzykrotne czytanie tego samego tekstu, bo stanowi odmianę od monotonnej nauki, a nowy bodziec działa silniej. Ten trening ma też wielką wartość pozamerytoryczną: potwierdzamy sobie, że to co robimy ma sens, bo udaje nam się zapamiętać to co czytamy, a to motywuje do dalszej nauki i dodatkowo ćwiczymy wypowiedź przed komisją, czyli zmniejszamy ryzko, że spanikujemy i będzie się nam plątać język. No i taki trening to de facto weryfikacja skuteczności samej nauki.
Na egzaminie dostajemy zestaw 10 pytań i mamy 15 minut na przygotowanie się. Trzeba zebrać myśli do potocznej kupy, żeby nie mówić chaotycznie. Na egzaminie należy mówić zwięźle, jasno, precyzyjnie i o ile się wie sporo na dany temat to wyczerpująco. Jak się wie mało, to można tak w ramach ozdobnika (wstępu lub podsumowania do tego co się wie), jednym, dwoma krótkimi zdaniami zrobić jakiś ogólny popis retoryczny, żeby wykazać się elokwencją, intuicją i obyciem w tematyce podatkowej związanej z pytaniem, ale nie przesadzać z twórczością własną, żeby nie zacząć bredzić, nudzić i nie irytować komisji.
Odpowiadać można nie po kolei i tu dobrze jest zacząć od tego, co ma się ma najlepiej przerobione i zostawić sobie jakiegoś rodzynka na koniec. Wrażenie robi się wstępem i zakończeniem, a treść środkowa jest mniej zapadająca w pamięć.
A tak w ogóle to wiadomo, kwestia skutecznych technik do sprawa osobnicza, więc moję poglądy są tu bardzo subiektywne. Podobnie co do egzaminu moje spostrzeżenia są wyłącznie subiektywne.
Tak więc autor nie ponosi odpowiedzialności za żadne wyżej wyrażone poglądy, rady, sugestie itp. :)
Autor jednakże pozdrawia i życzy powodzenia :)