konto usunięte
Temat: Profesjonalne podejście czy ekhmmm naciągactwo.
Projektant - wolny strzelec niejednokrotnie spotyka się w swojej pracy zawodowej z nietypowymi ofertami pracy. Przykładem takiej oferty jest pseudokonkurs w którym trzeba przygotować projekt wstępny (bez żadnych zobowiązań ustnych czy też pisemnych) a nagrodą jest ewentualna możliwość realizacji tak wygranego zlecenia.Co sądzicie o takiej formie znajdowania pracownika.
Nie ukrywam, że jestem gorącym przeciwnikiem takiego systemu. W kilku słowach przedstawię swoje stanowisko. Mam nadzieję, że stanie się ono przyczynkiem do POWAŻNEJ dyskusji.
Plusy dla organizatora (pracodawcy/zleceniodawcy):
- swoboda podjęcia decyzji wyboru na podstawie konkretnej pracy na konkretny temat, odpada niepewność związana z jakością folio wytypowanego wcześnej jednego fachowca;
- możliwość wykorzystania więcej niż jednego pomysłu, "jednoczesna" ilość chętnych przekracza co prawda (zazwyczaj) możliwości płacowe firmy, ale świadomość płacenia tylko za jedno rozwiązanie przy jednoczesnym obejrzeniu wszystkich daje komfort psychiczny.
- komfot narzucenia warunków, które aspirujący muszą spełnić, nienegocjowalność tych warunków w trakcie procedury jak i po (jak mniemam).
Szukałem plusów dla ewentualnego Zleceniobiorcy, ale nie znajdując ich wypisałem minusy:
- niepewność otrzymania zlecenia pomimo wykonania pracy.
- przymus zaakceptowania zasad narzuconych przez organizatora (niekoniecznie zgodnych ze standardami i uczciwych)
- w przypadku przegranej w takim przetargu, brak gwarancji, że projekt nie zostani wykorzystany wbrew woli.
Z mojego zestawienia wynika, że taka forma współpracy jest dla projektantów niekorzystna.
Co zatem sprawia, że takich ofert pracy jest najwięcej?
Co sprawia, że w takich zdarzeniach bierze udział bardzo duża liczba osób związanych z projektowaniem?
Co sprawia, że pomimo wskazywania dobrych wzorców, takie oferty pojawiają się coraz częściej, wypierając te klasyczne jak etat czy zlecenie?
Co zrobić, by ta sytuacja się zmieniła?