Temat: nie wiesz co dalej??
Na początku XX wieku Freud pisał o tym, że człowiek składa się z procesu (tego co zmienne) i struktury (tego co trwałe). Z czasem podzielił proces na: zewnętrzny i wewnętrzny.
Ułożył te 3 elementy w następujący sposób:
1 – proces zewnętrzny
2 – struktura
3 – proces wewnętrzny
Doszedł do wniosku, że człowiek wchodząc w relacje z drugim człowiekiem przechodzi kolejno 1, 2, 3.
Czyli zaczyna relację od:
1 – proces zewnętrzny- czyli od spontanicznej rozmowy np. o pogodzie; co u Ciebie słychać? itp. Nie zastanawia się jak mówi i co mówi. Po prostu mówi.
Potem przechodzi do:
2 – struktura – czyli swojej rozmowie nadaje strukturę, którą ma wyuczoną, opanowaną. Zadaje pytania, które już kiedyś komuś zadawał. Lubi rozmawiać o tym, o czym już rozmawiał, co zna, na temat czego ma już wypracowane własne zdanie, które już wiele razy wypowiadał. Zwraca uwagę na to co wypada powiedzieć, na to co od niego oczekują, na to co powinien powiedzieć.
Potem przechodzi do:
3 – proces wewnętrzny – czyli zaczyna odczuwać, że ta struktura po części go ogranicza, jest niewygodna. Chciałby powiedzieć coś więcej, ale się boi. Jak przełamie opór, to zacznie mówić spontanicznie na tematy nowe, obce. Przestanie zwracać uwagę na strukturę, a zacznie na proces wewnętrzny, na to co chce powiedzieć, a nie na to co wypadałoby powiedzieć, na to co do tej pory wypracował/opanował.
Na poziomie procesu zewnętrznego nie zależy nam na tym jak jesteśmy postrzegani, na tym o czym mówimy. Robimy to spontanicznie. Czasem się pomylimy, czasem powiemy coś co w ogóle nie pasuje do kontekstu itp. Ale się tym nie przejmujemy. Ważniejsze od poprawności (struktury, formy) jest doświadczanie tego co się dzieje – czyli po prostu rozmowa.
Na poziomie struktury wszystko jest zaplanowane, zsynchronizowane, skoordynowane. Dbamy o poprawność struktury, formy, a nie o to czego doświadczamy. Tutaj mimo iż mamy wszystko opanowane, najłatwiej o sprzeczkę i nieporozumienie. Gdyż każdy zwraca o wiele wiekszą uwagę na formę (strukturę), niż na treść. O ile na poziomie 1 ujdzie mi płazem powiedzieć „cześć” do obcej osoby np. klienta – dyrektora; to na poziomie 2 – struktury, może on poczuć się urażony, gdyż oczekuje żebym mówił do niego „Dzień dobry, Panie Dyrektorze”.
Na poziom procesu wewnętrznego, wracamy do tego co było na początku. Rozmawiamy na bardziej złożone tematy, lecz w sposób spontaniczny.
Zazwyczaj ludzi nudzi struktura (forma) i w pewnym momencie przechodzą na „Ty”. Może to być początek procesu wewnętrznego, takiej otwartej relacji w stylu Carla Rogersa, lub Gestaltu. Tutaj liczy się to co powstaje, czego doświadczają osoby. W pewnym momencie zaczynają spontanicznie mówić o trudnych sytuacjach, które chcieliby ukryć. O problemach i trudnościach mówią z taką łatwością jak o pogodzie.
Tutaj nie ma błędów, nie ma złych pytań, nie ma pomyłek, nie ma sprzeczek, nie ma konfliktów. NIE ma tego wszystkiego, gdyż osoby przestają na to zwracać uwagę.
Jeśli zwracamy uwagę na to jak mówimy, jakich słów używamy, to znaczy, ze jesteśmy prawdopodobnie na poziomie struktury. Mamy za dużo sztywności, ograniczeń struktury (formy), tego co wypada, tego co chciałbym zrobić, tego czego ode mnie wymagają inni.
Aby przejść na poziom procesu wewnętrznego potrzebujemy, więcej luzu, spontaniczności, odczuwania emocji, wyrozumiałości, zaufania, uwagi, skupienia na rozmówcy i sobie, a nie na zasadach.