Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Mit niedyrektywności coachingu

Mit niedyrektywności coachingu

Jest pewne założenie, z którym często spotkałem się w rozmowach z innymi coachami. Wydaje się ono być w dużej mierze przekazywane przez styl nauczania pewnych szkół i mówi, że coaching jest całkowicie niedyrektywny, że idealny coach będzie zupełnie niedyrektywny, w żaden sposób nie będzie wpływał na klienta, nie będzie mu w żaden sposób podpowiadał, nie będzie mu w żaden sposób preferował żadnych ścieżek i nie będzie sugerował klientowi żadnych ścieżek i zachowań.

Cały problem w tym, że w związku z tym, co wiemy obecnie o psychologii, neurologii, jest to po prostu niemożliwe. Zawsze pojawia się jakiś element sugestii. Sugestia ta może mieć miejsce na poziomie całkowicie niewerbalnym, np. na poziomie błyskawicznej zmiany wyrazu twarzy, które wiele osób nie będzie sobie w stanie wyłapać, ale podświadomie zauważy i przyjmie jako sugestię, że robią coś dobrze albo coś źle.

Taka reakcja się pojawi, kiedy coach nieświadomie uzna, że akurat taką ścieżką lepiej/łatwiej poprowadzi klienta albo, kiedy po prostu coś, co powie klient trafi w wewnętrzne, głębokie wartości coacha. Reakcja ta może być bardzo drobna i bardzo trudna do zauważenie świadomie, natomiast na nieświadomym poziomie takie reakcje się pojawiają i nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować – jedynym sposobem na to byłoby pranie mózgu, które usunęłoby nam wszystkie, nawet najgłębsze opinie, ale po czymś takim raczej nikt nie nadawałby się do kontaktu z drugim człowiekiem.

Ponadto na poziomie jeszcze głębszym pojawia się kwestia tzw. neuronów lustrzanych, o których wiemy od 1992 roku. Sprawiają one, że w momencie, kiedy dwie osoby mają wspólny cel (a sesja coachingowa jest takim wydarzeniem), to jedna osoba dostosowuje się do drugiej na poziomie czysto neuronalnym. Jeśli coach nawet przez chwilę coś pomyśli to odpowiednio zareagują to, naśladując takie myśli, neurony lustrzane osoby coachowanej.

Ponieważ wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy mamy jakieś swoje opinie i przekonania. Mawet przy znaczącym świadomym opróżnianiu umysłu ze swych przekonań pozostają jakieś resztki, które będą wywierały wpływ na drugą osobę.

Kolejnym znaczącym, choć paradoksalnie dużo trudniejszym do zauważenia obszarem wpływu jest obszar werbalny. Trudniejszym do zauważenia, ponieważ, gdy ktoś pracuje jako coach, lub zajmuje się rozwojem osobistym, jest wyuczony tego, żeby zwracać uwagę na to co mówi sam i tego co mówi druga osoba, że czasami nie dostrzega dużo ważniejszych obszarów, na przykłada tego czego się nie mówi.

Coach ma do dyspozycji możliwość zadania bardzo wielu pytań. To, które pytania zada i to, których nie zada, jest także sugestią. Często jest sugestią dużo silniejszą, dużą głębszą niż otwarte powiedzenie „zrób to i to”. Sugestie te są silniejsze, ponieważ skupiając myśli klienta tylko na danym obszarze, coach tworzy u niego złudzenie swobody, a tak naprawdę dalej w pewnym stopniu kontroluje tę dyskusje i wpływa na nią.
W momencie, kiedy coach jest świadomy tego procesu, może zwracać na to większą uwagę. Wciąż jednak nie będzie w stanie wyłapać wszystkich możliwych pytań, które mógłby zadać w tym momencie, ani też wszystkich innych momentów, w których mógłby zadać pytanie, ponieważ jest ich po prostu zbyt wiele. Będzie w stanie zauważyć jedynie część z nich, częściowo wpływając w efekcie na klienta.

Dlatego właśnie wartościowe może być zaprzestanie traktowania coachingu jako czegoś, co jest niedyrektywne i kropka. Jakkolwiek moglibyśmy chcieć inaczej, w coachingu będą elementy dyrektywności i nie ma sensu przed tym uciekać. Nie znaczy to bynajmniej, że coaching jest zły, nie znaczy to, że idea coachingu czy niedyrektywności jest zła, nie znaczy to również, że są one nieprzydatne. Znaczy to po prostu tyle, że warto być bardziej świadomym tego, co się dzieje podczas pracy z klientem i warto wyraźniej dostrzegać procesy, które zachodzą w interakcji między dwoma osobami nawet, jeśli zakładamy, że nie powinny się pojawić.

Założenia są przydatne, jednak rzeczywistość niekiedy je weryfikuje. W realnej interakcji między ludźmi, nie ma możliwości nie wpływania na drugą osobę.

Jeśli mówimy, że nie wpływamy na rozmówcę, to jest to jedynie umowne. Możemy ograniczać nasz wpływ, ale zawsze ten wpływ będzie się pojawiał. Same ramy coachingu także są już pewnym wpływem i tego również warto być świadomym – i korzystać z tego, zamiast uciekać przed zaakceptowaniem tego elementu procesu, jaki przechodzimy z klientem.

konto usunięte

Temat: Mit niedyrektywności coachingu

Królu Arturze witaj!

Coach jest jak dobry lekarz musi zrobić dobry wywiad z pacjentem potem zbadać.
Jak już zada określoną ilość ważnych pytań i zbada pacjenta to daje wytyczne pacjentowi co ma robić, aby wyzdrowieć.
Jego diagnoza i zalecenia są w tym wypadku dyrektywą!
Jak chory ma opiekę to lekarz dodatkowo deleguje czynności jakie ma wykonać opiekun chorego, aby zapewnić komfort i skuteczność leczenia.
To możemy zaimplementować do zawodu coacha, dlatego sądze, że coach nie może być niedyrektywny.

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 18.07.09 o godzinie 15:47
Arkadiusz Siechowicz

Arkadiusz Siechowicz Managing Partner at
Westhill Consulting

Temat: Mit niedyrektywności coachingu

Dariusz Szul:
Królu Arturze witaj!

Coach jest jak dobry lekarz musi zrobić dobry wywiad z pacjentem potem zbadać.
Jak już zada określoną ilość ważnych pytań i zbada pacjenta to daje wytyczne pacjentowi co ma robić, aby wyzdrowieć.
Jego diagnoza i zalecenia są w tym wypadku dyrektywą!
Jak chory ma opiekę to lekarz dodatkowo deleguje czynności jakie ma wykonać opiekun chorego, aby zapewnić komfort i skuteczność leczenia.
To możemy zaimplementować do zawodu coacha, dlatego sądze, że coach nie może być niedyrektywny.

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 18.07.09 o godzinie 15:47

No ja bym jednak tego tak swobodnie nie implementowal do zawodu coacha. Lekarz (przynajmniej w rozumieniu medycyny zachodniej) zajmuje się jak sam napisałeś osobami chorymi. Prowadzi terapię, zwykle farmakoterapię, czasem fizykoterapię i inne metody. Lekarz od Chorób psychicznych to psychiatra. Terapeuta od niedyspozycji i "bólów" duszy i umysłu to psychoterapeuta.

Co to ma wspólnego z coachingiem?? Coaching jest elementem nurtu psychologii pozytywnej. Zakłada pracę z osobą zdrową, (której zdrowie, czy samopoczucie psychiczne mieści się w normie), pomagając jej osiągnąć jeszcze lepszą jakość życia zawodowego lub prywatnego.

Z Arturem zwykle się nie zgadzam, tym razem też punktem wyjścia jest dla mnie preferencja dla coachingu jako niedyrektywnego sposobu pracy z klientem. I mógłbym tej tezy bronić. Ale Artur otworzył na pewno ciekawą dyskusję i argumentacja (nie cała) solidna. Podyskutujmy.

Natomiast Twoje Dariusz porównanie, wybacz ale według mnie nietrafione. Postanowiłem zabrać głos, bo przez takie myślenie o coachingu ludzie w organizacjach traktują "skierowanie na coaching" jako oznakę, że z nimi coś źle i idą jak na skazanie, zamiast cieszyć się z tej niesamowitej okazji do rozwoju.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Mit niedyrektywności coachingu

Arkadiusz Siechowicz:
Natomiast Twoje Dariusz porównanie, wybacz ale według mnie nietrafione. Postanowiłem zabrać głos, bo przez takie myślenie o coachingu ludzie w organizacjach traktują "skierowanie na coaching" jako oznakę, że z nimi coś źle i idą jak na skazanie, zamiast cieszyć się z tej niesamowitej okazji do rozwoju.

Tak jako anegdota - mój przyjaciel jest terapeutą w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach pod Warszawą. O czym nie wie wiele osób - jest tam też normalny szpital, więc trafiają tam też pacjenci np. po zawałach.

Jak się okazuje, jak już ktoś trafia do karetki, to często błaga kierowcę - gotowy ryzykować życiem - żeby jechał 15 km. dalej do kolejnego szpitala, byle by się nie znaleźć w Tworkach.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Mit niedyrektywności coachingu

Arkadiuszu, dla jasności - nie mówię, że podejście niedyrektywne do coachingu jest złe. Mi prywatnie nie podchodzi, co najwyżej jako jedno z wielu narzędzi, a nie jako podstawa, ale to też element tego kim jestem i kto do mnie przychodzi - klienci którzy wolą bardziej niedyrektywny styl przyjdą np. do Ciebie i to jest z mojej perspektywy fajne - każdy znajdzie coacha dla siebie.

Zwracam tutaj raczej uwagę na coś innego - na to, że będzie to "bardziej niedyrektywny styl", ale nie "niedyrektywny styl", bo faktyczna niedyrektywność nie jest moim zdaniem możliwa z perspektywy czysto psychologiczno-neurologicznej. To co mamy, to pewna umowna niedyrektywność, a jednocześnie mam wrażenie, że wiele osób o tej umowności zapomina.
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Mit niedyrektywności coachingu

Brak dyrektywności w coachingu z perspektywy wszystkich coachów dyrektywnych, niedyrektywnych i wszelakich innych jest kwestią budząca wiele emocji i przeciwstawnych poglądów.

Dlatego napisze kilka zdań wyłącznie z mojej perspektywy – coacha dyrektywnego/ niedyrektywnego (wybierz właściwe).

Popatrzmy na taką sytuację. Klient chce coachingu dyrektywnego, a coach myśli sobie „Jestem coachem niedyrektywnym. Nie dostaniesz dyrektywnego. Będzie niedyrektywny” i prowadzi niedyrektywny coaching. Tym samym sugeruje klientowi rodzaj coachingu i staje się osobą dyrektywną. Coach „narzucając” klientowi niedyrektywną formę coachingu staje się dyrektywną osobą!

Kiedy klient chce coachingu dyrektywnego to coach niedyrektywny powinien mu go dać. Jeśli uważa, że jest niedyrektywny, to nie może tego uczynić - chyba mamy nowy paradoks w coachingu:)

Kiedyś byłem tylko niedyrektywnym coachem. Jeśli do niedyrektywnego coacha przychodzą niedyrektywni klienci to wszystko jest dobrze. Część moich klientów jednak chciała coachingu dyrektywnego. Osoby pochodzące z tzw. kultury korporacyjnej, aż domagały się coachingu dyrektywnego. Do takiej kultury byli przyzwyczajeni. Kiedy zaczynałem z nimi prowadzić coaching niedyrektywny trafiałem na duży opór i bunt.

Postanowiłem coś zmienić. Na wstępie mówię klientowi, że ze względu na poziom dyrektywności coacha można wyróżnić 3 rodzaje coachingu:
- interwencyjny – wszystko się wali, a klient mówi do coacha mamy 7 dni na naprawienie. Jest mało czasu. Sprzyja duża dyrektywność
- wspierający – u klienta jest raczej wszystko w porządku, tylko w kilku sprawach potrzebuje pomocy, wsparcia. W niektórych kwestiach jest mało czasu. W większości spraw klient ma dużo czasu. Sprzyja średnia dyrektywność.
- rozwojowy – wszystko idzie doskonale, ale klient chce doskonalić to, co wychodzi mu bardzo dobrze. Jest dużo czasu. Sprzyja niska dyrektywność.

Klient lubiący szybkie działanie zazwyczaj wybiera coaching interwencyjny, chce wszystko osiągnąć od razu. Im szybciej tym lepiej.

Szybko pojawia się też zazwyczaj pewna pułapka. Klient chcący na początku coachingu dyrektywnego z czasem zaczyna się męczyć uczestnictwem w coachingu dyrektywnym. Czasem uważa coacha za tyrana i zamordystę, a nie partnera od poszukiwań.

Kiedy mój klient chce coachingu dyrektywnego, to daję mu go. Mówię też, że w każdej chwili jeśli będzie chciał może zmienić poziom dyrektywności coachingu, mówiąc mi o tym. Z reguły po 2 sesjach klient chce zmniejszyć poziom dyrektywności. Czasem chce, a nie mówi. Wówczas pytam: Jak się czujesz z tym poziomem dyrektywności? Pamiętaj, że zawsze mogę go zmienić.

Niemal każdy mój klient, który chciał dyrektywnego coachingu z czasem przeszedł na niedyrektywny.

Prowadzę coaching niedyrektywny. Jednak jeśli klient chce coachingu dyrektywnego, to mu go daję, bo uważam że jest to podążanie za klientem, będące przejawem niedyrektywności coacha. Dlatego zdarza mi się przez kilka sesji prowadzić coaching dyrektywny, będąc coachem niedyrektywnym.

Zaczynam niedyrektywnie i kończę niedyrektywnie. W środku jednak czasem jestem dyrektywny, bo klient tego chce.

Rozmawiając z dyrektywnymi coachami, obserwując ich pracę oraz prowadząc dyrektywny coaching doszedłem do wniosku, że dyrektywny coaching jest bardzo szybki. Jeśli trwa za długo nudzi klienta, jest dla niego ciężarem. Prawdopodobnie przez to, spotykam dość wiele osób, które doświadczyły dyrektywnego coachingu i nie lubią coachingu. Jak mówię, że jestem coachem, to niektórzy zaczynają się bać i unikać mnie.

Dyrektywny coaching jest dla mnie coachingiem interwencyjnym – swego rodzaju „coachingową interwencją kryzysową” pozwalającą „przetrwać” klientowi i skorzystać później z coachingu niedyrektywnego.

Przykład:
Przychodzi do mnie klient i mówi
- Chcę doskonalić na coachingu swoje umiejętności sprzedażowe. Ile będzie trwał coaching?
- Trudno powiedzieć. Około 10–15 tygodni – odpowiadam jako niedyrektywny coach.
- To szkoda, bo jak wciągu 14 dni nie zwiększę sprzedaży to mnie zwolnią z pracy – odpowiada klient, chcąc prawdopodobnie coachingu dyrektywnego, interwencyjnego.

W takiej sytuacji przechodzę na coaching dyrektywny, powodując żeby klient utrzymał swoją pracę, a następnie mógł wziąć udział w coachingu niedyrektywnym trwającym zwykle dłużej niż dyrektywny.

Coaching niedyrektywny jest skuteczniejszy, pozwala wypracować klientowi trwalsze rozwiązania niż dyrektywny (przynajmniej tej w moim wykonaniu). Chcę prowadzić coaching niedyrektywny, jednak w praktyce mając do czynienia z biznesowymi organizacjami nastawionymi na realizację konkretnych wyników w krótkim czasie, jest to niewykonalne. Żeby móc prowadzić coaching niedyrektywny (wspierający, bądź rozwojowy) wpierw powinienem klientowi zapewnić warunki do coachingu niedyrektywnego. Czynię to prowadząc coaching dyrektywny, albo trening. Informuję jednak o tym klienta i pytam go o zgodę.

Kiedyś mówiłem o sobie „coach niedyrektywny” i klientom chcącym dyrektywnego coachingu dawałem niedyrektywny, bądź odsyłałem do dyrektywnych coachów. Z czasem doszedłem do wniosku, że takie działanie jest przejawem mojej dyrektywności.

Teraz prowadzę coaching niedyrektywny tzn.
1. Zaczynam niedyrektywnie.
2. Kończę niedyrektywnie.
3. Jednak jeśli klient chce/potrzebuje coachingu dyrektywnego to mu go daję. W trakcie sprawdzam jednak czy klient go chce. Jeśli przestanie chcieć, to przechodzę na niedyrektywny. Zazwyczaj klient przestaje chcieć dyrektywnego, kiedy może sobie pozwolić na niedyrektywny, kiedy ma warunki do brania udziału w coachingu niedyrektywnym.

Czy mój coaching kiedykolwiek był w 100% niedyrektywny?
Nie. I tu przychylę się po części do zdania Artura.
Nawet zadając pytanie „Jaki cel chcesz osiągnąć?” sugeruję klientowi, że w ogóle chce osiągnąć cel!

A to pytanie często zadaję :)

Dużo zależy od tego, co kto rozumie przez niedyrektywność. Dla jednych pytanie „Jaki cel chcesz osiągnąć?” jest dyrektywne, dla innych niedyrektywne :)
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Mit niedyrektywności coachingu

Po 3 latach mam nowe przemyślenia i wnioski w obszarze dyrektywności coachingu. Postanowiłem więc je tu podać. Oto one.

W coachingu, i w wielu innych działaniach, mamy coś takiego jak formę i treść.

Za formę coachingu odpowiada coach. To coach kieruje przebiegiem coachingu, decyduje z którego modelu i narzędzia skorzystać itd.

Za treść odpowiada klient. To klient opisuje swoją sytuację, cele, zasoby, i szuka rozwiązania. Czyni to jednak w oparciu o formę coachingu, którą dyrektywnie proponuje coach.

W obszarze formy (przebiegu) coachingu coach musi być dyrektywny, bo rolą coacha jest takie kierowanie przebiegiem coachingu, aby jak najszybciej klient osiągnął obrane cele.

W obszarze treści coach powinien być niedyrektywny. Dlatego nie powinien proponować rozwiązań, sugerować konkretnych działań itd. Cała teść (opis sytuacji, cele, możliwości, zasoby) powinny pochodzić od klienta.

Dzięki temu coaching przebiega sprawniej i szybciej, a przynajmniej powinien. Jeśli coach zaniedba kierowanie ową "formą", coaching może się dłużyć, klient odchodzić od początkowych celów i zajmować się innymi. Może zająć się plotkowaniem z coachem o aktualnych losach popularnych celebrytów, lub rozważaniem dlaczego polscy piłkarze zajęli ostatnie miejsce w grupie A na EURO 2012 :)

Na marginesie, proponuję uważać na wygadanych ekstrawertycznych klientów o duszy artysty – często zagadują coacha, odchodzą od celów, a potem mają pretensje do coacha, że coaching nie działa :)
Jak ma działać jak się pije kawę i plotkuje, a nie szuka rozwiązań w uporządkowany sposób, który zapewnia model coachingu :)

Jeśli nie rozdzielimy coachingu na formę i treść, to możemy dochodzić do różnych sprzecznych wniosków. Np.:

1. Pytając klienta: "Jaki cel chcesz osiągnąć?" mogę uznać siebie za dyrektywnego coacha, bo przecież sugeruję mu, że w ogóle chce osiągnąć jakiś cel :)
Cel jest jednak elementem formy coachingu i wg mnie jak najbardziej coach może o niego zapytać, a nawet powinien.
W mojej opinii taki coach jest coachem niedyrektywnym, który dyrektywnie kieruje przebiegiem coachingu.

2. Proponując klientowi skorzystanie z innej formy pomocy (np. szkolenia, doradztwa, terapii itd.). Coach jest dyrektywny w obszarze formy, nie treści.
W mojej opinii taki coach też jest coachem niedyrektywnym, który dyrektywnie kieruje przebiegiem coachingu.

Jeszcze inną kwestią jest definicja dyrektywności.
Czym innym jest dyrektywność z logicznego punktu widzenia. Czym innym dyrektywność w coachingu, a jeszcze czym innym dyrektywność w terapiach humanistycznych np. gestalcie.

W gestelacie nie ma formy (modelu cochingu) dlatego dyrektywność terapeuty gestaltowskiego jest o wiele niższa niż coacha.

Porównując coaching z gestaltem zawsze wyjdzie nam, że coaching jest bardziej dyrektywny niż gestalt.

Porównując coaching z doradztwem, zawsze wyjdzie nam, że doradztwo jest bardziej dyrektywne niż coaching.

Coaching NIE może być pracą czysto NIEdyrektywną, bo ma formę (model coachingu). Porzucając ów model (formę) przestajemy prowadzić coaching, a wchodzimy w tzw. pracę na procesie, czyli zmierzamy w kierunku terapii humanistycznych.

Podsumowując, zamiast zadawać sobie pytanie:
Czy jestem dyrektywnym/niedyrektywnym coachem?


Zadaj sobie pytania:

1. Czy dyrektywnie kieruję przebiegiem coachingu (formą)?
Jeśli tak, to dobrze! Taka jest Twoja rola coacha.
Jeśli nie, to być może odchodzić od coachingu na rzec pracy na procesie – zmierzasz w kierunku terapii humanistycznych np. gestaltu.

2. Czy dyrektywnie odnoszę się do sytuacji, celów i działań klienta?
Jeśli nie, to dobrze! Taka jest Twoje rola coacha.
Jeśli tak, zmierzasz w kierunku doradztwa, treningu itp.



Wyślij zaproszenie do