Monika Czyżewska

Monika Czyżewska gadam do rzeczy, a
nawet do ludzi ;)

Temat: coaching tych, którzy nie chcą?

hejka :)

chce sie z wami podzielić spostrzeżeniami i zapytać o Wasze
a sprawa dotyczy dość specyficznej sytuacji, kiedy to firma (przełożony) kieruje osobę na coaching
rozmawiam ze zwierzchnikiem, rozmawiam z "zainteresowanym" i okazuje się, że to przełożony "ma problem" z pracownikiem, a wszystkie dotychczasowo stosowaneprzez niego metody są nieskuteczne... no a skoro, ani prośbą, ani grośbą, to może coachingiem ;)

nagle proces coachingowy urasta do rangi zewnętrznego remedium, a może sposobu na zwolnienie w białych rękawiczkach; no bo przecież skoro nawet indywidualny coaching nie spowodował pożądanej (przez przełożonego)zmiany, tzn. że nie ma nadziei...

tymczasem potencjalny coachowany wcale nie jest zainteresowany zmianą; uważa np. że to co mówi jego przełożony nie ma racji bytu i jest wyssane z palca(wszak z jego perspektywy sytuacja wygląda zupełnie inaczej), a co więcej zmiana w kierunku określonym przez zwierzchnika w rezultacie przysporzy coachowanemu więcej szkody niż pożytku (przynajmniej w jego ocenie ; na różnych poziomach)

w takich sytuacjach ja przynajmniej otwieram sytuację; spotykam się i ze zwierzchnikiem i z jego podwladnym razem i doprowadzam do tego, by jasno przedstawili sobie swoje punkty widzenia i doprecyzowali indywidualne i zespołowe cele; jeśli po tych zabiegach nie ma światełka w tunelu i dalej mają rozbieżne cele a coachowany nie chce zmiany, to nawet nie rozpoczynam procesu coachingu

możeWy macie inne doświadczenia
lub narzędzia, które daja więcej opcji w takich sytuacjach

podzielcie się proszę :D
m.
Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: coaching tych, którzy nie chcą?

Znam coacha, który swego czasu uwikłał się w bardzo złożoną sytuację konfliktu: dyrektor kontra managerowie. Wszyscy wszystkiego tam chcieli oprócz coachingu, czy jakiejkolwiek rozmowy. Ambitna pani coach uznała: „Dam radę. Pogodzę ich, wychowam na otwartych ciepłych i życzliwych ludzi”. Zsaczęła realizować projekt szkoleniowo-coachingowy.

Po kilku miesiącach wszyscy w firmie dalej byli w sytuacji konfliktowej, lecz dodatkowo mieli największe pretensje i uwagi do jednej osoby... zgadnijcie do kogo? Tak, do coacha. Za co? Że się do wszystkiego wtrąca, burzy istniejący porządek w firmie i nawołuje do buntu :)

Ambitna i naprawdę dobra pani coach, skończyła w następującym stanie:
- zrezygnowała z pracy coacha,
- nabawiła się nerwicy
- przeżyła pewnego rodzaju załamanie nerwowe, które miało duży wpływ na jej rodzinę (rozpadło się jej małżeństwo)
- przeszła terapię
- po 1,5 roku zaczyna wracać do zawodu coacha,
- z mojego punktu widzenia podjęła się zadania, które zabrało jej 2 lata życia.

Można pracować w takich sytuacjach. Ja jednak ich unikam. Dopóki mogę pracować z ludźmi, którzy chcą coachingu, dopóki z nimi pracuję. W tej kwestii pohamowałem swoją ambicję, chęć nawracania na coaching i odpuszczam w takich sytuacjach, mimo że w szkole coachów uczono mnie jak sobie radzić w takich sytuacjach i brałem także udział w podobnych sytuacjach jako pracownik-strona sporu.

Umyślnie nie piszę co robić w takich sytuacjach, bo nie chcę „popchnąć” kogoś do sytuacji w jakiej znalazła się moja znajoma.

Powiem tak: jak ktoś wie co robić i poradził sobie już z takimi sytuacjami, to niech bierze takie coachingi.
Jeśli jednak ktoś nie wie, to niech odpuści sobie. Tutaj trzeba być bardzo dobrym w relacjach interpersonalnych, w zarządzaniu konfliktem, sytuacjami kryzysowymi, podejściu systemowym oraz trzeba mieć silną osobowość. Przykład mojej znajomej nauczył mnie, że ambicja, chęci i pasja prowadzenia coachingu może nie wystarczyć.



Wyślij zaproszenie do