Tomasz Dulewicz

Tomasz Dulewicz Coach, trener

Temat: Krótka historia o wychodzeniu z dołków

Tę metaforę już kiedyś opisałem na swoim blogu. Teraz jeszcze raz ją przytoczę, bo uważam, że ma bardzo duży wpływ na moja pracę coacha.

Było to dawno, dawno temu, daleko stąd, na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierze miało dużo szczęścia, bo przeżyło upadek bez jednego zadrapania. Studnia jednak była głęboka, a mężczyzna nie wiedział jak ma wydostać osiołka. Gdy farmer zastanawiał się, co zrobić, zwierzę żałośnie ryczało godzinami. Farmer zebrał najmądrzejszych ludzi z wioski i zapytał ich: „Co robić?".

Mędrcy nie znaleźli sposobu wydobycia osiołka, a ponieważ w studni było mało wody, a osiołek był już stary, polecili mężczyźnie zasypać studnię.

W pierwszej chwili mężczyźnie trudno było pogodzić się ze stratą osiołka, ale skoro nie ma innego rozwiązania, to trudno, tak musi być.

Mężczyzna wziął łopatę i zaczął zasypywać studnię. Gdy wrzucił dużą ilość ziemi, pomyślał, że już zasypał osiołka…

Gdy pochylił się nad studnią o mało nie wpadł do niej z wrażenia. Zobaczył, że osiołek jest cały na dnie i wesoło sobie tupie kopytkami.

Pomyślał „Jak to możliwe? Tyle ziemi wsypałem do studni, a jego całego ciągle widać. Czyżby cud?".

Wrzucając kolejną łopatę ziemi zajrzał do studni. Zobaczył jak ziemia spada na grzbiet osiołka. Ten strząsa ją z siebie. Ziemia spada na dno, a osiołek ją udeptuje i jest kilka milimetrów wyżej. Wrzucił drugą łopatę. Osiołek strzepał ziemię z grzbietu, udeptał ją nogami i znów był kilka milimetrów wyżej.

Kilkadziesiąt łopat później, osiołek był już na wyciągnięcie ręki, a mężczyzna mógł go pogłaskać. Chwilę później osiołek z radością wyskoczył ze studni, a mężczyzna cieszył się, że udało mu się ocalić osiołka.

Pytanie: Kto uratował osiołka? Mężczyzna?
Nie. Osiołek sam się uratował, bo wiedział, że życie będzie zasypywać go śmieciami i problemami. Sposób, aby wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę. Każdy z naszych kłopotów to jeden stopień ku „wolności”...

Jeśli słyszysz, że nie ma rozwiązania, to oznacza to, że rozwiązanie jest, tylko jeszcze nikt go nie wymyślił. Musisz zrobić to sam.

Metafora ta zainspirowała mnie do tego by zawsze szukać wyjścia z sytuacji na pozór przegranych.

Jakie wnioski może z niej wyciągnąć coach?
Jakie wnioski może wyciągnąć osoba w jakikolwiek sposób pracująca z innymi ludźmi?