Temat: czy coaching może zaszkodzić?
Artur K.:
ale czy to oznacza, że coach kierujący się zasadami etyki i pracujący tak by nie szkodzić nie może czegoś przeoczyć? nie zauważyć? zinterpretować na podstawie zbyt małej liczby faktów? popełnić błąd?
w efekcie nie przerwać coachingu i nie zaproponować wizyty u innego specjalisty?
jestem zdania, że tak się zdarza
podobnie jak w każdej innej dziedzinie życia
Pewnie, że się zdarza. I wtedy może zaszkodzić coach, a nie coaching :)
Niezależnie czy tych „przeoczeń” jest dużo, czy mało coach powinien zapobiegać ich występowaniu, a nie informować, że mogą wystąpić.
Informowanie klienta, że możliwe są takie i takie skutki uboczne coachingu,
jest likwidowaniem skutków, a nie przyczyn owych „przeoczeń”. Jeśli coach wręczy każdemu klientowi listę potencjalnych skutków ubocznych, to likwiduje skutki, a nie przyczyny powstawania swoich „przeoczeń” i niepożądanych ich następstw.
Według mnie wypisywanie potencjalnych skutków ubocznych na swojej stronie internetowej, czy w ofercie coachingu nie jest trwałym rozwiązaniem. Nawet jak coach to uczyni, to sam fakt występowania przeoczeń i skutków ubocznych może dość znacząco wpływać na obniżenie jego samooceny, powątpiewanie w siebie i negatywne opinie klientów o tym coachu.
Dlatego coach powinien ograniczać liczbę „przeoczeń”, a nie informować, że są. A jak już się pojawią, to powinien łagodzić ich przebieg. Najlepiej pomaga w tym superwizja - sesje mentorskie z bardziej doświadczonym coachem, który już takie przeoczenia przerabiał w swojej praktyce.
Dla mnie coaching to nie to samo co tabletki z apteki.
Tabletki są takie same dla każdego. Coaching to usługa szyta na miarę. Trzeba ją tak konstruować, żeby na bieżąco zapobiegać skutkom ubocznym.
Jeśli ktoś sprzedaje gotowe domy, może się okazać, że sprzeda dom, w którym futryny drzwi mają wysokość 190 cm, człowiekowi który ma 200 cm wzrostu. W takiej sytuacji, jak najbardziej, powinien poinformować o skutkach ubocznych w postaci siniaków na czole!
Jeśli jednak ktoś buduje domy na zamówienie NIE powinien wstawiać futryn o wysokości 190 cm do domu dla człowieka mierzącego 200 cm! Nawet jeśli poinformuje go o możliwości wystąpienia skutków ubocznych w postaci siniaków na głowie!
Ponieważ buduje dom na zamówienie powinien użyć futryn, przez które jego klient swobodnie przejdzie – np. mających 205 cm.
Dla mnie coaching jest usługą na zamówienie. Projektowaną na bieżąco dla każdego klienta. Jest jak budowanie domu dla konkretnego klienta. Jest to bardzo trudne.
Może się okazać, że coach zwróci uwagę na „wzrost klienta i wysokość futryn”, ale przeoczy inny szczegół. Np. do pokoju dzieci klienta (bliźniaków) wstawi piętrowe łóżko. Zapyta dla pewności klienta, czy takie łóżko może być. Klient odpowie, że tak.
Jednak kiedy bliźniaki zamieszkają w domu okaże się, że każdy z nich ma lęk wysokości i żadem nie da rady spać na górnym łóżku.
Osoba zamawiająca dom, w takiej sytuacji będzie chciała wymiany piętrowego łóżka na dwa pojedyncze. Z tym oczekiwaniem przyjdzie do budowniczego. Ten natomiast poinformuje go, że przecież dostał informację o tym, że dom posiada skutki uboczne i tak musi być.
Nie o to chodzi klientowi! On chce, żeby zaprojektować mu taki dom, w którym wszystko będzie ok,
a jak pojawią się skutki uboczne, to żeby im zaradzić!
Podsumowując, zamiast zamieszczać na swojej stronie internetowej potencjalne skutki uboczne typu:
- zawiedzenie klienta spowodowane tym, że coaching trwa kilka sesji dłużej niż spodziewał się klient, czy
- wyrzuty sumienia klienta, który odkrył nowe rozwiązanie swojego problemu i zamartwia się w stylu: „Gdybym ja to odkrył 15 lat temu, teraz byłbym milionerem. Dlaczego tego nie zrobiłem wcześniej?”,
wolę określić popełniane przeze mnie przeoczenia, czy też skutki uboczne mojego coachingu.
Następnie wypracować środki zapobiegające ich powstawaniu i tak prowadzić coaching, żeby nie występowały.
Jeśli jednak coś przeoczę i zacznie powstawać skutek uboczny mojej pracy, wówczas szybko podejmuję działania naprawcze. Wielokrotnie klient nawet nie zauważy, że stało się coś niewłaściwego, bo naprawię to zanim to coś zaszkodzi klientowi.
To tak jak z łóżkiem piętrowym dla bliźniaków mających lęk wysokości. Jak tylko zauważę, że nie mogą na nim spać, wymienię piętrowe łóżko na dwa pojedyncze.
NIE każę im spać w strachu i cierpieniu przez rok na piętrowym, mówiąc że to normalny skutek uboczny piętrowego łóżka, o którym wcześniej informowałem. Takie działanie jest swego rodzaju dręczenie klienta :)
Taki jest mój punkt widzenia.
Tomasz Dulewicz edytował(a) ten post dnia 29.03.11 o godzinie 19:16