Temat: 1.9. Różnice między coachingiem a terapią
Ilekroć spotykam się z tabelkami, podkreślającymi różnice między coachingiem a terapią, to złośliwy uśmiech pojawia mi się na twarzy. Pytanie o różnicę między coachingiem a psychoterapią przypomina pytanie młodzieży o granice w relacjach intymnych, by nie rzec bardziej dosłownie: "jak głęboko można się posunąć" :D Jeszcze nie spotkałem takiego, który by dał satysfakcjonującą odpowiedź, choć niejeden próbował nakreślić granice.
W sumie nie dziwię się - coaching, jako młoda dyscyplina, szuka uprawomocnienia, "legalizacji" jako nowej metody pracy, różnej od psychoterapii. I takie podziały pomagają zdefiniować coaching.
Natomiast pozwolę sobie powyżywać się trochę na podziale Peltier'a, dając upust mojej przekornej naturze :)
Terapia*:
Koncentracja na przeszłości, neutralizowanie negatywnych wydarzeń z przeszłości
Coaching:
Koncentracja na teraźniejszości i przyszłości
Dobrze Tomku, że dałeś tę gwiazdkę (jaka to terapia?). Ja dodam drugą: jaki coaching?
Każda terapia obejmuje teraźniejszość klienta (bo w niej klient przecież się znajduje, pracuje i w ogóle zgłasza na terapię) w końcu musi przeorientować się na przyszłość (bo inaczej co za korzyść i sens grzebania się w przeszłości, jeśli przyszłość ma być nadal do bani...)
Trudno mi również wyobrazić sobie coaching, który pomija przeszłość - wszak to w niej leży źródło tego, co klienta ogranicza (czy to ograniczające przekonania, czy to brak umiejętności, czy też kiepskie doświadczenia). Przeszłość jest źródłem olbrzymiej ilości informacji do zdobycia, potężnym źródłem zasobów. Teoretycznie można by wręcz prowadzić coaching poszukując rozwiązań w... przeszłości (w tym temacie odsyłam do SFA). Łatwiej mi zrozumieć klienta, kiedy znam coś niecoś o jego przeszłości.
Terapia:
Bierne nastawienie (skuteczne słuchanie), refleksja
Coaching:
Aktywne nastawienie – działanie i refleksja
Pytanie z czyjej strony ma być to nastawienie? Jeśli coacha/terapeuty, to:
1. W pierwszym przypadku klasyczna psychoanaliza.
2. W drugim powstaje pytanie, czy coach musi działać?
Jeśli nastawienie ma być klienta to:
1. Nie wierzę, żeby klient coś zmienił w swoim życiu, słuchając refleksji terapeuty (no chyba, że traktuje terapeutę jako guru albo terapia trwa minimum pięć lat - wtedy to już wypada się zmienić :)
2. Coaching bez działania byłby godzinną pogawędką przy herbatce o rzeczach możliwych i możliwszych. Coaching bez refleksji byłby tresurą (OK, nieco łagodniej - treningiem :).
Terapia:
Informacje pochodzą od klienta
Coaching:
Informacje pochodzą od klienta i osób z jego otoczenia
Uogólnienie. W większości przypadków informacje pochodzą od klienta i mogą być wsparte informacjami od innych osób. Peltier miał pewnie na myśli intymną psychoterapię i coaching korporacyjny. Pytanie tylko, czy można tak dwie różne rzeczywistości przyrównywać do siebie. Jeśli już mielibyśmy to robić to trzeba by było zestawić terapię z life-coachingiem albo grupową terapię recydywistów z corporate-coachingiem. Uff, szokujące porównanie mi wyszło :))
Terapia:
Uwaga skupiona na niewłaściwych zachowaniach (również patologicznych)
Coaching:
Uwaga skupiona na osiągnięciu pozytywnych celów
Ależ mętne określenia! Jeśli ktoś ma "niewłaściwe zachowania" to skupia się na osiągnięciu pozytywnego celu, jakim jest zmiana tych zachowań. I odwrotnie: coaching w znacznej mierze dotyczy ZMIANY ZACHOWAŃ (w domyśle "niewłaściwych"). A jeśli już mówimy o tym, co jest właściwe i niewłaściwe oraz co jest pozytywne i negatywne... coachował ktoś menadżera, który stosuje mobbing? Korygujemy patologiczne zachowanie czy osiągamy pozytywne cele? ;)
Terapia:
Problemy mają charakter wewnętrzny (wynikają z osobowości)
Coaching:
Problemy znajdują się na płaszczyźnie klient – otoczenie
Przy tym punkcie nawet zastanawiam się, do czego się doczepić - czy do "osobowości", czy "problemów" i ich źródła, czy wreszcie do "otoczenia".
Z mojego doświadczenia mogę wysnuć prostą generalizację: nie miałem w coachingu klientów, którzy nie mieliby jakichś problemów "w sobie" (np. nieefektywne przekonania, brak dostatecznej informacji, całej gamy emocji typu strach czy zazdrość, braku motywacji, etc). Zwykle otoczenie jest po prostu takie, jakie jest.
Podobnie w przypadku psychoterapii - pomijając kwestię zaburzeń osobowości (na niektóre to i terapia niewiele pomoże), to problemy mają charakter raczej adaptacyjny, czyli jak dokonać twórczej zmiany w otoczeniu taki, jakie ono jest. Identycznie jak w przypadku coachingu. Zarówno w coachingu jak i w terapii mamy do czynienia z nieefektywnym zachowaniem w zastanej rzeczywistości, a źródłem tego zachowania (problemu) są prawie zawsze ograniczenia klienta.
Terapia:
Informacje nie wydostają się poza gabinet terapeuty
Coaching:
Informacje mogą być z dużą ostrożnością przekazywane kierownictwu firmy (business-coaching)
Śliska sprawa z tym drugim :)
Terapeuta też może Z DUŻĄ OSTROŻNOŚCIĄ przekazywać informacje czy to zespołowi terapeutów, czy to superwizorowi, czy to prokuraturze...
Oczywiście zasady etyczne zobowiązują jednych jak i drugich do dyskrecji. Dla coachów i terapeutów: "wszystko, co wyśliźnie się z twojego gabinetu, może być użyte przeciwko tobie" :)
Terapia:
Klient to osoba, która bierze udział się terapii
Coaching:
Określenie klienta nie jest jednoznaczne – może nim być osoba biorąca udział w coachingu, a może nim być firma, która wynajmuje coacha
No fakt. W psychoterapii słowo "klient" jest używane rzadziej :)
Terapia:
Klient powinien poczuć się wzbogacony („lepiej się poczuć”)
Coaching:
Coaching powinien przynieść poprawę wykonywanych działań (osiągniecie celów), niekoniecznie samopoczucia
Mawiają, że "terapia musi boleć" :) A tu proszę - bolesny jest coaching :D
Nie wiem, czy Peltier nie chciał tu powiedzieć czegoś w stylu: "terapia może być niekonkretna (ważne jest, abyś przynajmniej subiektywnie doświadczył, że ci służy), natomiast coaching ma być konkretny (w postaci mierzalnych wyników)". Hmmm... jeśli przyjąć rozumienie słowa "coaching" jako "trening" (coach to po angielsku trener), to się zgadzam. Ale przeglądając niektóre programy coachingowe, mam wrażenie, że aspirują do roli ciepłych ezoteryczno-szamańskich sesji dla racjonalnych i sztywnych biznesmanów. Z drugiej strony, gdyby się przyjrzeć behawioralnym nurtom terapeutycznych, to ich celem też jest zmiana działania. Samopoczucie to się zmieni i tak na lepsze po dobrej terapii, jak i po dobrym coachingu.
Terapia:
Bardziej unormowane i regularne sesje
Coaching:
Sesje mogą być rożnej długości (od 1h do 8h) i ich powtarzalność może być regularna, ale ni musi
Kwestia konwencji. Dodam tylko, że systematyczność wpływa korzystnie na przebieg coachingu/terapii.
Terapia:
Praca w gabinecie terapeuty
Coaching:
Praca w miejscu pracy klienta lub miejscu neutralnym, rzadziej w gabinecie coacha
Rzadziej, to fakt. I pojawiają się miejsca neutralne typu kawiarnia czy góry.
Niemniej chcę zauważyć, że wybór miejsca dotyczy tematu, który ma być poruszany. Terapia w zakresie relacji interpersonalnych może odbywać się w sali, w grupie ludzi; Coaching w zakresie life- czy spiritual- nie bardzo pasuje w miejscu pracy klienta.
Terapia:
Praca bezpośrednio dotyczy osobistych problemów klienta
Coaching:
Praca pośrednio dotyczy osobistych problemów klienta, częściej skupia się na problemach w wykonywaniu danej czynności
Nie zgadzam się. Terapia ludzi z tzw. "marginesu" czasami dotyczy redukcji szkód spowodowane ich "bezproblemowym" podejściem do rzeczywistości. Natomiast w coachingu - jeśli klient postrzega swoje dotychczasowe działanie jako problematyczne i sam zgłasza się na coaching - to praca dotyczy wprost jego trudności. Jeśli natomiast coachowany jest wysyłany na coaching, może rzeczywiście pracować bezpośrednio nad problemem firmy ("problem korporacji"), a pośrednio nad swoim w niej działaniem ("problem kiepskiego zarządzania").
Terapia:
Klient sam wybiera terapeutę
Coaching
Klient sam wybiera coacha, lub firma wybiera za niego
No tak, czasami firma wybiera za niego :) A w terapii czasem żona wybiera terapeutę mężowi :)))
Na zakończenie i podsumowanie krótka opowiastka:
W pewnej fabryce zepsuły się dwie skomplikowane maszyny. Sprowadzono dwóch mechaników, którzy znali się na tym sprzęcie.
Jeden rozebrał całkowicie maszynę na części, każdą część oglądał i mówił: "tu jest w porządku, a tu jest uszkodzenie; tu chyba trzeba wymienić części". Zabrało mu to tydzień.
Drugi specjalista zapytał robotników, jak obsługiwali maszynę, jakie były objawy, które by wskazywały, że maszyna się zepsuła. Potem odkręcił jakąś pokrywę, coś dokręcił, coś wymienił. Zajęło mu to jeden dzień.
Różnica między terapią a coachingiem - kwestia akademicka. Ważne, żeby maszyna działała ;).