Juliusz B.

Juliusz B. INSTYTUT BIZNESU

Temat: Najlepszy od 13 lat

Najlepszy rok gospodarki Chin od 13 lat

Rok Świni był dla Chin wyjątkowo pomyślny - wynika z danych chińskiego urzędu statystycznego, który przedstawił wczoraj wyniki gospodarcze za 2007 r. Rok Szczura może być jednak trudniejszy

W 2007 r. wzrost PKB wyniósł 11,4 proc. i był największy od 1994 r. - podał szef urzędu Xie Fushan. Był to także już piąty rok dwucyfrowego wzrostu Chin. Chiny rosną dzięki eksportowi, któremu nie szkodzą nawet skandale związane z toksycznymi zabawkami czy trującą karmą.

Chiny są dziś trzecią potęgą handlową świata i mają 262 mld dol. nadwyżki handlowej, o 48 proc. więcej niż rok wcześniej. Jednak aby przegonić Niemcy - trzecią gospodarkę świata - muszą jeszcze zaczekać. Niektórzy ekonomiści przewidywali, że stanie się to już w 2007 r., ale wzrost kursu euro sprawił, że wzrosła też wartość gospodarki niemieckiej. - Niezależnie od tego, czy Chiny zostaną ogłoszone trzecią, czy czwartą gospodarką, są nadal krajem rozwijającym się, nasz dochód na głowę mieszkańca jest niski - komentował skromnie szef chińskiego urzędu statystycznego Xie Fushan.

Fenomenalny wzrost, który podziwia świat, napełnia Chińczyków niepokojem. Władze od lat przyznają, że tak szybki rozwój jest nie do utrzymania i kiedyś musi się skończyć krachem. Obiecują inwestorom łagodne lądowanie w granicach 8 proc. wzrostu PKB, ale obietnic nie udaje się zrealizować. W zeszłym roku władze podniosły sześć razy stopy, by ostudzić gospodarkę, ale efekt był mizerny
- w ostatnim kwartale 2007 r. tempo wzrostu spadło z 11,4 do... 11,2 proc. Teraz, gdy za progiem czai się światowa recesja, Chińczycy liczą, że ich gospodarka spowolni, bo spadnie popyt na dobra produkowane w Państwie Środka.

Problemów nie brakuje też w samych Chinach. Rok zaczął się tam od przerw w dostawach prądu. Wszystko z powodu rekordowych opadów śniegu, który zasypał jedną trzecią kraju. W 13 z 31 chińskich prowincji kończą się rezerwy węgla i zaczęto go racjonować. Braki węgla to także skutek zamykania niektórych kopalni ze względów bezpieczeństwa.

Kolejny problem dla rządu to coraz szybciej rosnąca inflacja (obecnie 6,8 proc.). W bogacących się Chinach jest nadal wielu biedaków. I to w nich uderza obserwowany w ostatnich miesiącach wzrost cen żywności, w tym aż 50-proc. skok cen wieprzowiny. W przeszłości z powodu drożyzny ludzie wychodzili na ulice. Pekin nie może więc dopuścić do głodu wśród milionów Chińczyków. Dlatego wbrew radom zachodnich ekonomistów zachęcających do dalszej liberalizacji gospodarki rząd sięga po ręczny hamulec i zaczyna regulować ceny (np. niedawno wprowadzono przymusowe obniżki cen energii).
Źródło: Gazeta Wyborcza