Temat: Igrzyska Olimpijskie 2008
"Czy sportowcy nie będą mieli oporów przed występowaniem na tych samych stadionach, na których strzałem w tył głowy zabija się ludzi?" Takie pytanie zadaje na swojej stronie internetowej dr Jacek Starzyński - związany z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, adiunkt na Politechnice Warszawskiej. To jeden z głosów obywatelskiego sprzeciwu wobec przyznania praw do organizacji igrzysk olimpijskich Chinom. - Międzynarodowy Komitet Olimpijski popełnił wielki błąd, przyznając Pekinowi organizację igrzysk. Tylko ich odebranie mogłoby teraz wpłynąć na zmianę polityki Chin - mówi "Gazecie" Starzyński.
Na swojej stronie pisze: "Przyznanie Chinom organizacji Igrzysk Olimpijskich 2008 to większy skandal niż organizacja olimpiad w 1936 r. przez III Rzeszę i w 1980 r. przez Związek Radziecki. (...)
W Chinach można zostać skazanym na karę śmierci za nielegalne przeprowadzanie ludzi przez granicę, fałszowanie pieniędzy, nieprawidłową grę na giełdzie papierów wartościowych, oszustwa finansowe, chuligaństwo. Wyroki śmierci wydawane są w warunkach urągających najbardziej elementarnej definicji sprawiedliwości: po półgodzinnych procesach, bez prawa do obrony i apelacji, z uwzględnieniem zeznań wymuszanych przez tortury. Wiele z tych egzekucji przeprowadzanych jest na stadionach przy obecności tysięcy spędzonych przymusowo kibiców" Tekst ilustruje zdjęciami więźniów prowadzonych na egzekucje na chińskich stadionach.
Przeciw igrzyskom, które zaczną się w sierpniu w Pekinie protestują ludzie na całym świecie. Obok obrońców praw człowieka czy przeciwników niszczenia kultury podbitego przez Chiny Tybetu biorą w nim udział ekolodzy (intensywnie prowadzona gospodarka doprowadziła do wielu katastrof ekologicznych) i obrońcy zwierząt (Chiny to potentat w produkcji futer ze zwierząt zabijanych w okrutny sposób). Pomysły są różne: od bojkotu po lobbing na rzecz wysłania na olimpiadę reprezentacji Tybetu.
W internecie można znaleźć graficzne wariacje na temat pięciu kółek olimpijskich. Są przedstawiane jako splecione kajdany, ludzkie czaszki, koła czołgu czy ślady po kulach.
7 lutego - w chiński Nowy Rok - ma ruszyć "Monitor Olimpijski", projekt warszawskiej fundacji Inna Przestrzeń finansowany z Funduszu dla Organizacji Pozarządowych. - Nie bojkotujemy igrzysk, ale chcemy wypełnić lukę informacyjną - wyjaśnia "Gazecie" Piotr Cykowski. Fundacja chce organizować w szkołach lekcje na temat praw człowieka w Chinach, konkursy dla młodzieży, chce też wydawać książki. - Od protestowania są inne organizacje. My będziemy informować o tych protestach. Przypomnimy też o tym, że Chiny, choć zobowiązały się przed przyznaniem im igrzysk do przyznania większej wolności mediom i zwiększenia swobód religijnych, nie robią tego - mówi Cykowski.
Co mogliby zrobić sportowcy i kibice, którzy pojadą na igrzyska? W 2006 r. Kalsang Phuntsok, szef Kongresu Młodzieży Tybetańskiej, mówił dziennikarzowi "Gazety": - Leć do Pekinu, idź na stadion i stań na trybunie z naszą narodową flagą albo transparentem. Zorganizuj konferencję polskich medalistów olimpijskich popierających naszą wolność. Tak możesz nam pomóc.
źródło: Gazeta Wybocza
Juliusz Bolek edytował(a) ten post dnia 04.02.08 o godzinie 09:10