Wojciechowski M.

Wojciechowski M. Psycholog biznesu |
szkolenia &
consulting sprzedaży

Temat: Sztuka samopoznania

Zapewne każdy z nas chce sam decydować o własnym życiu. W porządku, ale czy aby wiemy, co to naprawdę znaczy?

Chcemy, planujemy żyć w zgodzie ze swoimi myślami, uczuciami i pragnieniami. Nie chcemy, żeby ktoś narzucał nam, co mamy myśleć, mówić i robić. Nie chcemy kurateli rodziców, dyskretnej tyranii partnera życiowego ani gróźb pracodawców. Nikogo, kto zmusza nas, byśmy robili coś, czego sami nie chcemy. Żadnego zewnętrznego przymusu. W wybranym przez siebie miejscu, w dogodnym czasie robić to, na co ma się ochotę - tęsknota taka jest wielka.

Czasem jednak dobrowolnie rezygnujemy z realizacji swoich pragnień. Wiąże się to z innymi ludźmi: oczekujemy, że druga osoba zrobi to lub tamto, że ona również tego od nas oczekuje, że każde z nas obojga będzie mieć wzgląd na drugą osobę i zrezygnuje ze spełnienia własnych życzeń. W tym wypadku to nie moje potrzeby stanowią o mnie, ale potrzeby drugiej osoby. Czy to koniec samostanowienia?

Jeśli tego tak nie odczuwamy, to dlatego, że znamy jeszcze inny sposób decydowania o sobie. Wiąże się on z naszym wizerunkiem we własnych oczach, z pytaniem, kim chcemy być, z umiejętnością zachowania dystansu wobec własnych myśli, uczuć i pragnień, sprawdzania ich i oceniania. Z którymi z nich naprawdę się zgadzamy? Których chętnie byśmy się pozbyli? Ile możemy poświęcić, żeby zaspokoić potrzeby innych? I wtedy możemy sprawić, żeby nasze odczucia i czyny pokrywały się z naszym obrazem samych siebie. Ktoś, kto sam o osobie stanowi, to człowiek, któremu uda się być takim, jakim chętnie się widzi. Jak może się to udać?

Walka z monotonią

Nie dokonujemy wyboru z punktu zero. Zanim byliśmy gotowi zbudować obraz samych siebie i mierzyć według niego życie, ukształtowało nas mnóstwo przeżyć, i o tym fundamencie nie możemy już decydować. Ale to nie szkodzi, bo sytuacja odwrotna byłaby i tak nie do pomyślenia: kto znajdowałby się w punkcie zero, nie mógłby sam o sobie stanowić, bo nie dysponowałby jeszcze żadnymi kryteriami. Co zatem może oznaczać oddziaływanie na samego siebie?

Możemy zadawać sobie pytanie, czy myślimy prawidłowo, czy też tkwimy w stereotypach. Możemy szukać dowodów, poprawiać się i w ten sposób decydować o sobie. Możemy sprawdzić, czy zgadzamy się z pragnieniami, które dotychczas wprawiały nas w ruch: na przykład z pragnieniem sukcesu albo władzy. Możemy piętrzyć przed sobą przeszkody, żeby upodobnić się do naszego wyobrażenia o sobie. Możemy też pracować nad uczuciami, na przykład nad strachem, urazą czy zazdrością. A nasze wyobrażenie o sobie również jest płynne: czasem nie chodzi o to, by mu się poddać, ale by wyrzucić za burtę niewolący nas obraz.

Wewnętrzna przebudowa, istota tego rodzaju samostanowienia, nie dokonuje się z ambony wznoszącej się bez ruchu nad nurtem życia duchowego. Częścią tego nurtu jest korekta, która opiera się na określonych myślach, pragnieniach i uczuciach. Także oddziaływania nie należy rozumieć fałszywie: wewnętrzne przekształcenie nie może zostać po prostu postanowione i zrealizowane za pomocą duchowej alchemii. Potrzeba wielu okrężnych dróg: zmiana scenerii, nowe doświadczenia, nowe związki, praca z trenerami i terapeutami. Wszystko to jest walką z wewnętrzną monotonią. Jeśli ją przegramy, to znowu z powodu przymusu, tym razem wewnętrznego. Odrętwieniu uczuć nie stawimy czoła ani rozsądkiem, ani wolą i będziemy sobie coraz bardziej obcy.

Największa szansa na wygranie tej walki wiąże się z samopoznaniem. Człowiek może się uwolnić od wewnętrznego przymusu tylko wtedy, jeśli przejrzy go na wylot. Im lepiej rozumiemy samych siebie, tym łatwiej będzie nam siebie przechytrzyć i otworzyć się na nowe doświadczenia. Jak oceniamy się z wewnętrznego dystansu, w jakim stopniu potrafimy na siebie oddziaływać i jakie wyobrażenie o sobie akurat nami kieruje? Tego wszystkiego nie mamy pod kontrolą. Nie siedzimy niczym cisi reżyserzy w swoim wnętrzu, pociągając za sznurki. Czy to źle? Przeciwnie: możemy się cieszyć z wielu rzeczy, które dzieją się za naszymi plecami.

Bo konieczność decydowania i kontrolowania każdego poszczególnego elementu samostanowienia byłaby koszmarem. I wymagałaby armii wewnętrznych kontrolerów, bo kwestia kontroli pojawiałaby się na nowo przy okazji każdego kontrolowanego procesu.

Skoro jednak na tak wiele spraw nie mamy wpływu, to czy ostatecznie nie jesteśmy tylko sceną, a nie aktorami, a tym bardziej - nie autorami? I czy to nie jest niszczycielskie dla idei samostanowienia? Tak może to wyglądać tylko wtedy, jeśli mamy przed oczami chimerę wszechmocnego podmiotu, który pod każdym względem może sobą swobodnie rozporządzać. Realnemu podmiotowi i prawdziwemu aktorowi wystarczy być scenerią spektaklu, w której rozgrywa się właściwy dramat.

Nie jesteśmy wyspami

Dramat jest właściwy, jeśli nie jest zmanipulowany. Nikt nie powinien robić z nas marionetek. Chcemy mówić własnym głosem. Co to znaczy? Nie może to oznaczać, że inni w ogóle na nas nie wpływają. To, co myślimy, ma wiele wspólnego z innymi: dzielimy jeden język i formę życia, jesteśmy pouczani i zdajemy się na autorytety. Nie jesteśmy intelektualnymi wyspami. Nie żyjemy w izolacji także jako istoty czujące i pragnące: nasze uczucia i życzenia dotyczą często innych i zależą od tego, co oni robią. Świadomie pozwalamy też na to, by inni nas zmieniali.

Co zatem odróżnia wpływ, który odczuwamy jako manipulację, od wpływu, który nie zagraża samookreśleniu? Istnieją oczywiste wypadki manipulacji: hipnoza, reklama podprogowa, oszustwo, zatajanie informacji, taktyczne wykorzystanie uczuć, pranie mózgu, które wymazuje każdy własny głos. W takich wypadkach jesteśmy ignorowani jako samodzielne osoby i nie jesteśmy naprawdę obecni. To okrutne, bo oznacza utratę godności. Ale jak to jest, gdy ktoś nas uwodzi, pomagając wydobyć się na światło dzienne wypartemu pragnieniu? Kiedy ktoś potężnymi, nieodpartymi słowami przekonuje nas do czegoś dobrego? Kiedy wychodzi naprzeciw nas z uśmiechem, rozwiewając wszelkie urazy, w których trwaliśmy. Czy to wyzwolenie, czy wręcz przeciwnie?

Uciec przed zewnętrznym przymusem, zapewnić wpływ wyzwalającemu obrazowi samego siebie, obronić się przed manipulacją, znaleźć własny głos: wszystko to składa się na walkę o samostanowienie. Idea samo określającego się życia nie jest ideą jednolitą. Cele i wysiłki są różnorakie, nawet jeśli jakoś się z sobą wiążą. Walka może przynosić większe lub mniejsze zwycięstwa i nigdy się nie kończy. Samostanowienie to proces stopniowy, który w każdej chwili może zostać przerwany. Wymaga wiele szczęścia w kontakcie ze światem i z samym sobą. W przeżywanej teraźniejszości często nie jesteśmy pewni, jak blisko ideału jesteśmy. Szczęśliwe chwile samostanowienia rozpoznajemy czasem, dopiero patrząc wstecz. I mówimy: wtedy, w tamtym szczęśliwym momencie, byłem całkowicie sobą.

konto usunięte

Temat: Sztuka samopoznania

Marek W.:
Co zatem odróżnia wpływ, który odczuwamy jako manipulację, od wpływu, który nie zagraża samookreśleniu? Istnieją oczywiste wypadki manipulacji: hipnoza, reklama podprogowa, oszustwo, zatajanie informacji, taktyczne wykorzystanie uczuć, pranie mózgu, które wymazuje każdy własny głos. W takich wypadkach jesteśmy ignorowani jako samodzielne osoby i nie jesteśmy naprawdę obecni. To okrutne, bo oznacza utratę godności. Ale jak to jest, gdy ktoś nas uwodzi, pomagając wydobyć się na światło dzienne wypartemu pragnieniu? Kiedy ktoś potężnymi, nieodpartymi słowami przekonuje nas do czegoś dobrego? Kiedy wychodzi naprzeciw nas z uśmiechem, rozwiewając wszelkie urazy, w których trwaliśmy. Czy to wyzwolenie, czy wręcz przeciwnie?

Panie Marku,

A gdzie w tym wszystkim o czym Pan Pisze jest Bóg Żywy? Czy nie sądzi Pan, że źle pojmowane samookreślenie jest wielkim zagrożeniem dla duszy?
Czy słyszał Pan, że ulubionym strojem szatana jest owcza skóra?
Kiedy wychodzi naprzeciw nas z uśmiechem, rozwiewając wszelkie
urazy, w których trwaliśmy.
...
Myślę, że samopoznanie powinno odbywać się ze świadomością celu życia, którym dla Wyznawców Chrystusa jest Życie Wieczne przez obcowanie z Bogiem.

Pozdrawiam,
Piotr
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: Sztuka samopoznania

A gdzie w tym wszystkim o czym Pan Pisze jest Bóg Żywy?
A czy o Bogu musimy mówić zawsze explicite?
Czy nie sądzi Pan, że źle pojmowane samookreślenie jest wielkim zagrożeniem dla duszy?

ale dobrze pojmowane samookreślenie (a wydaje mi się, że o taki była mowa w tym artykule) jest szansą dla człowieka
Czy słyszał Pan, że ulubionym strojem szatana jest owcza skóra?
A co to ma do rzeczy? Jak to się odnosi do tematu?
Myślę, że samopoznanie powinno odbywać się ze świadomością celu życia, którym dla Wyznawców Chrystusa jest Życie Wieczne przez obcowanie z Bogiem.
Życie wieczne zaczyna się teraz.
Beata W.

Beata W. Sztuki piękne i
krytyczne

Temat: Sztuka samopoznania

Piotr S.:

Czy słyszał Pan, że ulubionym strojem szatana jest owcza skóra?

A czy pomyślał Pan, że owcza skóra to przebranie, maska.

Czy opis Pana profilu:"Osoba ta ma ukryty profil. Nie masz wglądu ani w jej kontakty, ani do grup, do których należy." to nie jest maska?

Historia uczy, że nic co jest dobre dla człowieka, nie jest złe dla duszy, (dusza człowieka szczęśliwego jest szczęliwa), ale wiele czynów zbrodniczych popełniono w imię zbawienia duszy.

Więc niech Pan zdejmie maskę, a wtedy wrócimy do tematu.Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 08.07.08 o godzinie 23:48

konto usunięte

Temat: Sztuka samopoznania

Beata J.:
A gdzie w tym wszystkim o czym Pan Pisze jest Bóg Żywy?
A czy o Bogu musimy mówić zawsze explicite?
Czy nie sądzi Pan, że źle pojmowane samookreślenie jest wielkim zagrożeniem dla duszy?

ale dobrze pojmowane samookreślenie (a wydaje mi się, że o taki była mowa w tym artykule) jest szansą dla człowieka
Czy słyszał Pan, że ulubionym strojem szatana jest owcza skóra?
A co to ma do rzeczy? Jak to się odnosi do tematu?
Myślę, że samopoznanie powinno odbywać się ze świadomością celu życia, którym dla Wyznawców Chrystusa jest Życie Wieczne przez obcowanie z Bogiem.
Życie wieczne zaczyna się teraz.

Pani Beato,

Zaskoczyła mnie Pani tą wypowiedzią. Nie zawsze musimy mówić o Bogu ale nawet o nim nie wspomnieć przy okazji referowania tematu samookreślenia?? Jesteśmy stworzeni przez Boga na jego podobieństwo i chęć poznania istoty człowieczej i samego siebie jest nierozłączne z koniecznością nieustannego poznawania Boga.

Natomiast opisane przez Pana Marka metody i istota samopoznania pomija kwestie rozwoju w Wierze.

Pozdrawiam,
Piotr

konto usunięte

Temat: Sztuka samopoznania

Beata Wąsowska:
Piotr S.:

Czy słyszał Pan, że ulubionym strojem szatana jest owcza skóra?

A czy pomyślał Pan, że owcza skóra to przebranie, maska.

Czy opis Pana profilu:"Osoba ta ma ukryty profil. Nie masz wglądu ani w jej kontakty, ani do grup, do których należy." to nie jest maska?
Pani Beato,

To, że nie jestem bezmyślnym ekshibicjonistą internetowym i korzystam z prawa do zachowania względnej anonimowości nie ma nic wspólnego ani z bieżącym wątkiem ani z blogiem Pana Marka.

Jeżeli ma Pani potrzebę poczytać mój profil - wystarczy, że Pan Marek zaprosi Panią do swoich kontaktów - mój profil jest widoczny dla znajomych moich znajomych.
Historia uczy, że nic co jest dobre dla człowieka, nie jest złe dla duszy, (dusza człowieka szczęśliwego jest szczęliwa), ale wiele czynów zbrodniczych popełniono w imię zbawienia duszy.

Nie historia, a Karol Marks.
Więc niech Pan zdejmie maskę, a wtedy wrócimy do tematu.

Ja od tematu nie odszedłem. A Panią serdecznie zapraszam do merytorycznej dyskusji na temat. Jak to określa Pan Marek "ad rem".

Pozdrawiam,
Piotr
Beata W.

Beata W. Sztuki piękne i
krytyczne

Temat: Sztuka samopoznania

Piotr S.:
To, że nie jestem bezmyślnym ekshibicjonistą internetowym i korzystam z prawa do zachowania względnej anonimowości nie ma nic wspólnego ani z bieżącym wątkiem ani z blogiem Pana Marka.

Wynika stąd, że wszyscy, którzy udostępniają informacje o sobie są
bezmyślnymi ekshibicjonistami internetowymi.
Ukryty profil jest nietaktem. A jego uzasadnienie jeszcze większym.
Bieżący wątek to rozmowa na przyjęciu. Jeden z gości jest in cognito, znają go tylko niektórzy. Nie interesują mnie takie rozmowy. Z konieczności muszą być o niczym, bo jak wymieniać poglądy kiedy nie wiem czy mam do czynienia z wrogiem czy przyjacielem?
Jeżeli ma Pani potrzebę poczytać mój profil - wystarczy, że Pan Marek zaprosi Panią do swoich kontaktów - mój profil jest widoczny dla znajomych moich znajomych.
Nadal jest Pan zamaskowany.
Historia uczy, że nic co jest dobre dla człowieka, nie jest złe dla duszy, (dusza człowieka szczęśliwego jest szczęliwa), ale wiele czynów zbrodniczych popełniono w imię zbawienia duszy.

Nie historia, a Karol Marks.

Może Pan czytał Marksa, ja nie.
Więc niech Pan zdejmie maskę, a wtedy wrócimy do tematu.

Ja od tematu nie odszedłem. A Panią serdecznie zapraszam do merytorycznej dyskusji na temat. Jak to określa Pan Marek "ad rem".

Nie twierdzę, ze Pan odszedł od tematu. Mówię, że albo wszyscy ukrywamy profil, albo wszyscy odsłaniamy.
Proszę sobie wyobrazić grę w karty. Jedni mają otwarte karty inni nie. Kto zajmuje lepszą pozycję?Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 09.07.08 o godzinie 10:30
Beata K.

Beata K. odkryć źródło w
sobie :)

Temat: Sztuka samopoznania


Zaskoczyła mnie Pani tą wypowiedzią. Nie zawsze musimy mówić o Bogu ale nawet o nim nie wspomnieć przy okazji referowania tematu samookreślenia?? Jesteśmy stworzeni przez Boga na jego podobieństwo i chęć poznania istoty człowieczej i samego siebie jest nierozłączne z koniecznością nieustannego poznawania Boga.
Jeżeli jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga to samopoznanie prędzej czy później doprowadzi do poznania Boga.
Wojciechowski M.

Wojciechowski M. Psycholog biznesu |
szkolenia &
consulting sprzedaży

Temat: Sztuka samopoznania

Panie Piotrze, czuję się w obowiązku poprosić Pana o powstrzymanie się od ocen i sądów, zwłaszcza tak delikatnych jak kwestie wiary, wyznania i religii.

W moim najgłębszym przekonaniu i piszę to jako członek Opus Dei wielkie prawdy i wielką Naukę Jezusa winno się praktykować w codziennym życiu, dzięki niej stawać lepszym dla Siebie, dla innych i wobec Boga - niekoniecznie zaś o tym głośno mówić. Akurat ta idea nie wymaga kreacji, PR i działań marketingowych.

Słuszniej i milej Bogu będzie jak w codziennej pracy, działaniu korzystać będziemy z Jego nauk - ale czyniąc to w pokorze, cichości i skromności. Nie na pokaz, głośno napominając innych, że w przeciwieństwie do nas błądzą. Nawet Chrystus, w swej ludzkiej naturze konając na Krzyżu miał chwilę zwątpienia, zbłądzenia - Eloi, Eloi lamma sabachthani...cóż więc dopiero my?

Dla mnie wielka mądrość zawarta jest w Słowach Ewangelii Świętego Mateusza, które pozwolą sobie przywołać. Niech posłużą za cały mój komentarz do Pana napomnień, ocen i komentarzy:

Mt.6.1 Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.

Mt.6.2 Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.

Mt.6.3 Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, (4) aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Mt.6.5 Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.

Mt.6.6 Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Mt.6.7 Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo1 będą wysłuchani. (8) Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.

konto usunięte

Temat: Sztuka samopoznania

Beata Wąsowska:
Piotr S.:
To, że nie jestem bezmyślnym ekshibicjonistą internetowym i korzystam z prawa do zachowania względnej anonimowości nie ma nic wspólnego ani z bieżącym wątkiem ani z blogiem Pana Marka.

Wynika stąd, że wszyscy, którzy udostępniają informacje o sobie są
bezmyślnymi ekshibicjonistami internetowymi.
Ukryty profil jest nietaktem. A jego uzasadnienie jeszcze większym.
Bieżący wątek to rozmowa na przyjęciu. Jeden z gości jest in cognito, znają go tylko niektórzy. Nie interesują mnie takie rozmowy. Z konieczności muszą być o niczym, bo jak wymieniać poglądy kiedy nie wiem czy mam do czynienia z wrogiem czy przyjacielem?
Jeżeli ma Pani potrzebę poczytać mój profil - wystarczy, że Pan Marek zaprosi Panią do swoich kontaktów - mój profil jest widoczny dla znajomych moich znajomych.
Nadal jest Pan zamaskowany.
Historia uczy, że nic co jest dobre dla człowieka, nie jest złe dla duszy, (dusza człowieka szczęśliwego jest szczęliwa), ale wiele czynów zbrodniczych popełniono w imię zbawienia duszy.

Nie historia, a Karol Marks.

Może Pan czytał Marksa, ja nie.
Więc niech Pan zdejmie maskę, a wtedy wrócimy do tematu.

Ja od tematu nie odszedłem. A Panią serdecznie zapraszam do merytorycznej dyskusji na temat. Jak to określa Pan Marek "ad rem".

Nie twierdzę, ze Pan odszedł od tematu. Mówię, że albo wszyscy ukrywamy profil, albo wszyscy odsłaniamy.
Proszę sobie wyobrazić grę w karty. Jedni mają otwarte karty inni nie. Kto zajmuje lepszą pozycję?Beata Wąsowska edytował(a) ten post dnia 09.07.08 o godzinie 10:30

Jeżeli nie widzi Pani mojego profilu przesyłam zaproszenie do moich kontaktów.
Mam nadzieję, że to ukróci Pani dywagacje na temat inco gnito.

Co do gry w otwarte karty- znam tylko jedną - nazywa się "Wojna" :-).

Pozdrawiam,
Piotr
Tadeusz Orlenko

Tadeusz Orlenko Ludzie są zazwyczaj
pokonanymi przez
samych siebie.

Temat: Sztuka samopoznania

Marek W.:
Zapewne każdy z nas chce sam decydować o własnym życiu. W porządku, ale czy aby wiemy, co to naprawdę znaczy?

Chcemy, planujemy żyć w zgodzie ze swoimi myślami, uczuciami i pragnieniami. Nie chcemy, żeby ktoś narzucał nam, co mamy myśleć, mówić i robić. Nie chcemy kurateli rodziców, dyskretnej tyranii partnera życiowego ani gróźb pracodawców. Nikogo, kto zmusza nas, byśmy robili coś, czego sami nie chcemy. Żadnego zewnętrznego przymusu. W wybranym przez siebie miejscu, w dogodnym czasie robić to, na co ma się ochotę - tęsknota taka jest wielka.

Czasem jednak dobrowolnie rezygnujemy z realizacji swoich pragnień. Wiąże się to z innymi ludźmi: oczekujemy, że druga osoba zrobi to lub tamto, że ona również tego od nas oczekuje, że każde z nas obojga będzie mieć wzgląd na drugą osobę i zrezygnuje ze spełnienia własnych życzeń. W tym wypadku to nie moje potrzeby stanowią o mnie, ale potrzeby drugiej osoby. Czy to koniec samostanowienia?
Wydaje mi się , że każdy z nas rodzi się z pragnieniem i prawem do wolności.
- Większość nie tylko chce decydować sam o własnym życiu , ale bardzo często mówi-krzyczy o tym głośno , zapominając , że wolność słowa nikogo nie upoważnia do obrażania kogokolwiek , bez względu na jego poglądy polityczne i religijne!!
- Często odnoszę wrażenie , że ktoś coś mówi i nie za bardzo sam siebie rozumie , nie mówiąc o słuchaniu i zrozumieniu swojego rozmówcy.
- Bardzo często zdarza się , że rozmówca nas w ogóle nie słucha a jedynie jest skupiony kiedy może wykrzyczeć swoje racje.
W tym konkretnym przypadku , do takiej osoby , aż prosi się zastosowanie manipulacji słownej.
- Warto jednak pamiętać o tym , że należy postępować tak , by dzięki nam , drugi człowiek czuł się lepiej.
”wolę mieć dziesięciu przyjaciół , niż jednego wroga”
Warto zdobyć umiejętność oddziaływania na samopoczucie drugiego człowieka , żeby inni czuli się dobrze i pewnie w naszym towarzystwie.
Dlaczego?
- Odpowiedź jest dziecinnie prosta - Sami będziemy w lepszym nastroju
Żeby obronić się przed manipulacją i znaleźć własny głos , pierwszym warunkiem jest poznanie siebie , swoich myśli , uczuć i pragnień.
„Człowiek może się uwolnić od wewnętrznego przymusu tylko wtedy, jeśli przejrzy go na wylot. Im lepiej rozumiemy samych siebie, tym łatwiej będzie nam siebie przechytrzyć i otworzyć się na nowe doświadczenia.
- Owszem , możemy zadawać sobie pytanie , czy myślimy prawidłowo , czy też tkwimy w stereotypach.
- Możemy piętrzyć przed sobą przeszkody, żeby upodobnić się do naszego wyobrażenia o sobie.”
Rzymski biograf Plutarch zamieścił w swych dziełach wzmiankę o pewnym spokojnym człowieku , który z dnia na dzień nagle zaczął okazywać skrajną niecierpliwość i irytację.
Kiedy bliscy zaczęli go krytykować , ów człowiek zdjął buta i pokazując zapytał:
- Czy ten but jest dobrze zrobiony ? , czy ta skóra jest przedniej jakości?
Kiedy wszyscy gromko odpowiedzieli , że „owszem”
- No tak , patrząc na nich , skąd możecie wiedzieć , że mnie ciśnie.
Czasami życie jest tak jak ten niewygodny but .
- Nam się wydaje , że życie drugiego człowieka jest wspaniałe i beztroskie a nie widzimy drugiej , nie rzadko tragicznej sytuacji tego człowieka.
- Może warto skorygować swoje zapędy i spojrzeć na samego siebie
- Może warto wreszcie zdać sobie sprawę z tego , że tkwimy w „wyścigu szczurów” po same uszy.
Polecam lekturę:
Obrazek

„Dlaczego chcemy, abyś był bogaty” - R. Kiyosaki, D. Trump
„Świat stoi przed wieloma wyzwaniami, a jedno z nich jest natury finansowej. Postawa roszczeniowa jest epidemią, która sprawia, że ludzie oczekują, iż państwo, pracodawca lub rodzina się o nich zatroszczy.
Donald Trump i Robert Kiyosaki, odnoszący sukcesy biznesmeni, są urodzonymi nauczycielami i połączyli siły, aby wspólnie zająć się tymi wyzwaniami.
W ich przekonaniu problemów tych nie rozwiążą pieniądze. Można tego dokonać jedynie dzięki edukacji finansowej. Trump i Kiyosaki chcą Cię nauczyć, jak możesz stać się bogaty.
Ludzie oczekują, że wybrani przez nich urzędnicy państwowi zajmą się narastającymi problemami, przed którymi stoją biedni i klasa średnia.
- Donald Trump i Robert Kiyosaki nie są politykami.
Napisali tę książkę jako przedsiębiorcy, inwestorzy i nauczyciele. Zamiast obiecywać, że rozwiążą Twoje problemy, chcą, żebyś nie stał się ofiarą tych problemów.
Nie oczekuj, że politycy i urzędnicy państwowi znajdą rozwiązania tych kwestii.
Nie myśl, że należy Ci się pewne, zamożne i zdrowe życie. Donald i Robert chcą, abyś stał się bogaty, a także abyś był częścią rozwiązania problemów, przed którymi stoi Twój kraj oraz cały świat. Książka ta nie powstała po to, by zmieniać świat. Jej celem jest dokonanie takiej zmiany w Tobie, żebyś nie padł ofiarą przeobrażającego się świata. Świat zmienia się szybko. Politycy i biurokracja rządowa nie są w stanie podążać za tymi zmianami, nie mogą też uchronić nikogo przed skutkami tych przeobrażeń.”
- Nie rezygnujmy ze swoich marzeń , pozwólmy żeby nasze marzenia stały się i były marzeniami innych , razem możemy coś osiągnąć – w pojedynkę NIE
Pozdrawiam Wszystkich
TadeuszTadeusz Orlenko edytował(a) ten post dnia 09.07.08 o godzinie 15:01

konto usunięte

Temat: Sztuka samopoznania

"Ale jak to jest, gdy ktoś nas uwodzi, pomagając wydobyć się na światło dzienne wypartemu pragnieniu? Kiedy ktoś potężnymi, nieodpartymi słowami przekonuje nas do czegoś dobrego? Kiedy wychodzi naprzeciw nas z uśmiechem, rozwiewając wszelkie urazy, w których trwaliśmy. Czy to wyzwolenie, czy wręcz przeciwnie?"

Odkurzam sobie :) tak się zastanawiam jak to jest po drugiej stronie lustra ?

konto usunięte

Temat: Sztuka samopoznania

czasami to wyzwolenie ....a czasami niestety próba zniewolenia ...
Ważne by w czas rozpoznać ;)

miłego dnia

Następna dyskusja:

Clienting - sztuka skuteczn...




Wyślij zaproszenie do