Wojciechowski
M.
Psycholog biznesu |
szkolenia &
consulting sprzedaży
Temat: Pani Teresa...
Pani Teresa ma 58 lat i wraz z mężem od wielu lat prowadzi sklepik spożywczo-przemysłowy na cichym, spokojnym osiedlu, na którym mieszkam w śródmiesciu Łodzi. Wielu z nas mogłoby się uczyć od niej przenikliwości biznesowej i podejścia do problematyki relacji z Klientami. Ale po kolei...Często podczas zakupów ucinam sobie z nią dłuższe pogawędki. Jest jak barometr doskonale oddający nastroje przedsiębiorczych Polaków, którzy na hasło Lecha Wałęsy z poczatku lat 90 ubiegłego wieku - wzięli sprawy w swoje ręcę.
Ostatnio zajął nas kryzys. Odmieniany przez wszystkie przypadki, wylewający się z prasy, radia, telewizji. Wszyscy go na swój sposób definiują (jak to Polacy), wielu doświadcza. Nikt nie lubi.
Podczas tej rozmowy, Pani Teresa stwierdziła, mniej więcej tak - Kryzys to dla mnie czas, w którym mogę się wreszcie wykazać.
Jak to? Zapytałem, nie rozumiejąc - co tak naprawdę ma na myśli. Kilkuminutowy monolog uświadomił mi, że ta kobieta ma rację.
Panie Marku - w czasie kryzysu, kiedy Klienci zaczynają doceniać i liczyć się z każdą złotówkę, kiedy szukają dobrych rozwiązań za rozsądną cenę, mogę im to dać, mogę im zaoferować dobry towar i mam szansę rywalizować z największymi hiper i super marketami. Uczciwie rywalizować. Jeśli tylko potrafię zabrać się do roboty, a potrafię - zawsze znajdę o kilka groszy tańszego dostawcę lub sama, wstając rano jadę na giełdę aby zaopatrzyć się w taki towar, który jest odpowiedniej jakości i ma dobrą, do przyjęcia przez Klienta cenę. Mam motywację, bo mam Klientów, o których wiem, że jeśli dam im "złotówkę" taniej niż wielki megashop za rogiem to oni przyjdą do mnie i zostawią swoje pieniądze u mnie.
Jeśli zaś swój towar opakuję w uśmiech, życzliwe słowa, przyjazny gest, czy choćby miłych słów kilka zamienionych podczas płacenia przy kasie, to mogę być pewna, że Klient wróci do mnie. Bo u mnie, co ważne kupi "ciut" taniej a ponadto, otrzyma ożywczą dawkę dobrego nastroju, indywidualny seans uśmiechu i życzliwości. Nie otrzyma tego w przeładowanym ludźmi i stresem supermarkecie, w którym stojąc przy kasie z przerażeniem odkrywa, że za kilka artykułów w koszyku zapłacił sto złotych i nikt mu za to nie podziękuje. Ba, ochroniarz będzie swoim ostrym wzrokiem taksował go jako potencjalnego złodzieja.
Kryzys to dobry czas na indywidualne podejście do Klienta, to wyśmienity czas na to aby dbając o dobro Klienta (szukającego rozsądnych oszczędności) zbudować sobie z nim, dobrą dla naszego biznesu - trwałą, ufną i efektywną relację.
Pani Teresa to wie...a Ty?Marek W. edytował(a) ten post dnia 23.03.09 o godzinie 00:46