Wojciechowski M.

Wojciechowski M. Psycholog biznesu |
szkolenia &
consulting sprzedaży

Temat: Ostatnie dni Europy...

Thomas L. Friedman porównał kiedyś poszczególne części świata do dzielnic dużego miasta. Europa nie wypadła dobrze. Życie miejskie przeniosło się do kwartału indyjskiego i chińskiego. To tam ulice są pełne i nigdy nie śpią, ludzie pracują ciężko, a popołudniu zasiadają przy rodzinnym stole. Europa Zachodnia to żywe muzeum, „z wieloma ułatwieniami dla niepełnosprawnych, w którym starzejącymi się mieszkańcami opiekują się tureckie pielęgniarki”.

Do czasu opublikowania przez W. Laqueura „Ostatnich dni Europy”, pozostawała nam pociecha – w dzielnicach zajmowanych przez Meksykanów i Arabów jest przecież gorzej.


Obrazek


Książka Waltera Laqueura napawa głębokim smutkiem i złością. „Ostatnie dni Europy” pozbawiają złudzeń. Dwie łatwo identyfikowalne części książki w różny sposób ujmują tragedię obserwowanej dziś zapaści demograficznej Europy.

Pierwsza część „Ostatnich dni Europy” obrazuje skalę zmian demograficznych. Będąca nie tak dawno centrum świata Europa wyludnia się w zastraszającym tempie. O ile w 1900 roku Europejczycy stanowili 25 procent populacji świata, w 1950 roku już tylko 12 procent, to przewidywania na rok 2050 zakładają od 4 do 5 procent. Przełożenie ogólnego trendu na poziom poszczególnych państw starego kontynentu ukazuje skalę problemu. W przypadku Niemiec zapaść demograficzna oznacza utratę 21 milionów obywateli, Wielkiej Brytanii – 7 milionów, Włoch – 20 milionów, Hiszpanii – 11 milionów. W pozostałej części kontynentu sytuacja nie jest lepsza – Ukraina według przewidywań ONZ utraci 43 procent populacji, Bułgaria – 34, Litwa i Łotwa – 25, Federacja Rosyjska zaś – 22 procent.

Co znamienne, liczne dane faktograficzne zostają uzupełnione pytaniem o skalę europejskich ambicji i aspiracji. Spacer po Londynie i Paryżu, na który zabiera nas Laqueur nie napawa optymizmem. Przewodnik pyta dlaczego dziś niczego się już nie buduje, dlaczego europejska przestrzeń życia kurczy się na rzecz nowoprzybyłych imigrantów. Wrażenie dostatku i szczęścia podszyte zdaje się być lękiem przed przyszłością. Czytającemu „Ostatnie dni Europy” analogie z „Buntem mas” Ortegi y Gasseta opisującego upadek Rzymu same nasuwają się na myśl. Czy obraz czasów pełni, w których wyschły źródła pożądań i do niczego się już nie dąży to tylko kwestia przypadku?

W drugiej części skala „europejskiego problemu” okazuje się tym większa i jeszcze bardziej zasmucająca. Laqueur przedstawia kondycję mniejszości muzułmańskich w poszczególnych państwach kontynentu – zwłaszcza Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i krajach Beneluksu. Zestawienie szczegółowej analizy liberalnego prawa pracy, nadopiekuńczych przepisów socjalnych, otwartych systemów edukacji i tolerancyjnego ustawodawstwa imigracyjnego z opisem hermetycznego i roszczeniowego charakteru mniejszości muzułmańskiej zdaje się odgrywać rolę intelektualnego odpowiednika zamieszek we Francji z jesieni 2005 roku. Ledwo Europejczycy zrozumieli jak bardzo niewygodni okazali się nowoprzybyli goście, a już Laqueur zmusza do uświadomienia sobie, że ich pobyt jest niezbędny. Postępująca zapaść demograficzna w coraz większym stopniu uzależnia Europę od młodszych i bardziej licznych muzułmanów. Laqueur ukazuje zarazem jak blisko europejskiej tolerancji jest do bezsilności, a muzułmańskiej mniejszości do większości. Warto za autorem podkreślić, że w Strategii Lizbońskiej ani słowem nie wspomniano o problemie demograficznym lub niezasymilowanych mniejszościach muzułmańskich.

„Ostatnie dni Europy” to książka obok, której nie można przejść obojętnie. Zabieg zastosowany przez Laqueura porównać można do tego, którym w „Roku 1984” posłużył się George Orwell. Ten ostatni przeprowadził zamach na życie codzienne Brytyjczyków osadzając totalitaryzm w kontekście dobrze znanych im ulic i parków Londynu. Podobnie Laqueur opisując przypadki konkretnych miast i państw obdziera europejską zapaść demograficzną z jej abstrakcyjności i ogólności. Znany historyk dziejów Europy podejmuje się tu roli dokumentalisty. Brak cywilizacyjnej perspektywy podobnej do tej znanej z dzieł Spenglera, Toynbee’ego czy Kennedy’ego rekompensuje szczegółowa faktografia, analiza systemów prawnych i odmienności obecnej fali imigracji muzułmańskiej od innych znanych z historii. Walter Laqueur stawia diagnozę, przyczyn decydujących o europejskiej katastrofie demograficznej musimy jednak szukać poza „Ostatnimi dniami Europy”.

Walter Laqueur "Ostatnie dni Europy – epitafium dla Starego Kontynentu" Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2008.

# http://PolskaXXI.pl.Wojciechowski M. edytował(a) ten post dnia 20.09.09 o godzinie 01:05
Andrzej Warenczuk

Andrzej Warenczuk zmiany nadeszły,
zagarniam co się da

Temat: Ostatnie dni Europy...

Na pewno zachęciłeś mnie do przeczytania tej pozycji. Tym bardziej, że moje spostrzeżenia odnośnie poruszanego tematu są bardzo zbliżone. Przeczytamy i rozważymy. Z drugiej strony patrząc łatwo jest stawiać tezy bądź opisywać rzeczywistość taką jaka jest, lecz o wiele trudniej poszukać sensownego rozwiązania oraz realnego planu wdrożenia w otaczającą nas rzeczywistość. Oczywiście podstawową sprawą jest uświadomienie sobie, iż istnieje problem. Moim uczniom mawiam: jeśli wiemy, czego nie wiemy, to już połowa sukcesu.
Największą bolączką współczesnego świata jest ignorancja, tj, jeśli o "czymś" nie wiem, lub informacji o tym "czymś" nie przyjmuję jako prawdziwej, to oznacza, że to "coś" po prostu nie istnieje.
Piotr Jaczewski

Piotr Jaczewski Ciebie, Twoich
handlowców i resztę
pracowników
sprowokuję...

Temat: Ostatnie dni Europy...

Plan się znajdzie ;) Ludzie żywo reagują na otaczający świat . Im bardziej ta wizja będzie realna tym silniejsze reakcje. Ale czego można się u nas spodziewać? Po jednej stronie nastąpi odruchowe rozluźnienie obyczajów i dzieci będą rodzić dzieci (gatunek będzie się mnożyć w przyśpieszonym tempie;)) a po drugiej zradykalizuje się ksenofobia kulturowa.
W praktyce dla nas będzie po staremu;)
Izabela M.

Izabela M. Działać, poprawiać,
zdobywać :)

Temat: Ostatnie dni Europy...

To opis zywcem wyjety z codziennosci Brukseli, ktora wlasnie przez to prawie sie nie rozpadla rok, dwa temu, gdy bogatsi chcieli sie odlaczyc od biedniejszych.

Obraz, ktorego konsekwencji nie dostrzegaja "panujacy" urzednicy w Brukseli, a my jeszcze w Polsce nie widzimy, bo procesy globalizacji i zmian w swiatowej demografi jeszcze tutaj na dobre nie dotarly.

Marku dzieki za info.



Wyślij zaproszenie do