Wojciechowski M.

Wojciechowski M. Psycholog biznesu |
szkolenia &
consulting sprzedaży

Temat: Język może stać się pułapką

Lindell Smith jest doktorantem The European Graduate School w Saas Fee w Szwajcarii. Ukończył studia na Uniwersytecie w Oksfordzie z zakresu filologii, psychologii i teologii. Pracował m.in. w Instytucie Badań Chirurgicznych Armii Amerykańskiej. W latach 1970-tych uczestniczył w badaniach nad uczeniem się dorosłych, które zaowocowały powstaniem „esperymentalnego” podejścia do uczenia się o śmierci i smutku. Wyniki badań były przez niego popularyzowane na antenie NBC news.

Po zakończeniu pracy w armii amerykańskiej założył dwie firmy, które odniosły sukces komercyjny. Potem przeprowadził się do Paryża, gdzie wystawiał jednoosobową sztukę o Erneście Hemingwayu, która była grana w Europie i w Stanach Zjednoczonych przez trzy lata. Dzięki swoim badaniom poszerzył stan wiedzy naukowej w zakresie relacji emocji i uczenia się. W języku teologicznym, proces ten „uczy duszy”, w języku psychologicznym chodzi o celowe włączanie procesów gruczołowych oraz zachodzących zmian w śródmózgowiu w proces uczenia się.


Dzień dobry. Miło nam, że już wkrótce spotka się Pan z uczestnikami seminarium AUTORYTETY DLA EDUKACJI w Warszawie 21 października. Czy mógłby Pan w zarysie przedstawić, o czym będzie Pan mówił w Polsce?

Przedstawię polskim nauczycielom i dyrektorom szkól wiele ciekawych koncepcji z dziedziny psychologii i neurologii, które mają bezpośrednie zastosowanie w zarządzaniu szkołą i nauczaniu, np. metodę SALT

Jaki jest cel metody SALT?

Istotą tej metody jest tworzenie doświadczeń emocjonalnych po to, aby osoba ucząca się mogła wykorzystywać różne formy wiedzy. Więcej na ten temat przedstawię podczas konferencji w Warszawie

Jak rozumie Pan procesy uczenia?

Jestem pod wielkim wrażeniem Paolo Freire, który uważa, że cały proces uczenia opiera się na dialogu. Dialog ten rozpoczyna się w Twoim umyśle. Jeśli na przykład ktoś zada Tobie pytanie: „Co lata?” Wówczas pierwszym skojarzeniem jest „ptak”. Ale przyjmujesz założenie, że mówimy o przedmiocie ożywionym. Wtedy muszę Tobie podpowiedzieć, że to, co mam na myśli, jest zbudowane z metalu. Pojawia się dialog interpersonalny i wówczas, zgadujesz, że to „samolot”. Jak widać w procesie uczenia się zawsze jest dialog. Najpierw jest to dialog intrapersonalny (wewnętrzny). Potem dopiero pojawia się dialog interpersonalny. Jeśli chcemy być skutecznym nauczycielem, musimy brać pod uwagę oba rodzaje dialogu. Dynamika tego dialogu jest szczególnie istotna w komunikowaniu emocji. Będę na seminarium podawał więcej przykładów dialogów intra- i interpersonalnych w kontekście pracy szkoły

A co się dzieje na poziomie emocjonalnym?
Dialogi na poziomie emocjonalnym prowadzimy w naszym umyśle nieustannie. Czasami są bardzo chaotyczne, szczególnie wtedy, gdy próbujemy przekazać innym nasze emocje, a brakuje nam słów. Nasz świat emocjonalny składa się z innej formy wiedzy, niż świat werbalny. Wyzwanie, które stawiam dyrektorom szkół i nauczycielom można streścić następująco: spróbujcie wpisać się w wewnętrzny dialog ucznia Wielu ludzi zaczyna prowadzić wewnętrzny dialog z samym sobą, dopiero po tym, jak zdarzy się coś niedobrego w ich życiu, gdy poczują ból emocjonalny. Uważam, że dialog z samym sobą należy prowadzić nieustannie. Bardzo często zastanawiamy się nad sensem życia dopiero wtedy, gdy dzieją się w nim tragedie. Uważam, że nie powinniśmy czekać do tego momentu, ale regularnie poddawać refleksji nasze wewnętrzne dialogi. Uważam za wadą systemu edukacji XX wieku jest nieumiejętność rozgraniczenia pomiędzy wiedzą a umiejętnościami. Współczesna szkoła chce nauczyć umiejętności tak, jakby były one wiedzą. Negatywnym skutkiem takiego podejścia jest ból emocjonalny. Uczeń, który nie zdobywa dobrej oceny, ponieważ nie zdobył umiejętności traci pewność siebie. Powinniśmy zrozumieć, że wiedza to coś zupełnie innego niż umiejętność. Kultura zapomniała uczyć umiejętności jako uczenia umiejętności. Powierzyliśmy nauczanie umiejętności nauczycielom, którym zależy wyłącznie na wiedzy. Ale może też być sytuacja odwrotna. Z braku edukacji emocjonalnej, ludzie bazujący na umiejętnościach nie nauczają wiedzy.

Co możemy z tym zrobić?

Zdarzyło się to w połowie lat 80-tych, kiedy zrozumiałem, że możemy oddzielić umysłowe i cielesne metody uczenia się. Nie trzeba przeżyć wielkich tragedii życiowych, żeby zdobyć umiejętność radzenia sobie z nimi. Uważam, że użycie języka w dialogu nie zawsze jest potrzebne. W znanej przypowieści biblijnej Jezus pozwala kobiecie obmyć mu stopy. Jezus był w stanie komunikować się bez słów, gdyż wiedział, że język może stać się pułapką. Płacz i wyrażanie radości trudno jest kontrolować. Kurs, na którym naucza się płakania musiałby być nauczany przez księdza lub terapeutę. Poza tym musiałaby wystąpić prywatność. Opisywanie doświadczeń emocjonalnych jest już samo z siebie trudne. Ujawnienie głęboko skrywanych uczuć następuje zwykle w przypadkowej sytuacji, która zaburza nasz język. Przewidywalność utrudnia uczenie się. Czasami celowo odkładamy uczenie się do momentu, gdy pojawią się emocje.

O czym jeszcze będzie Pan mówił podczas seminarium 21 października w Warszawie w Hotelu Marriott?

Przede wszystkim chciałbym powiedzieć o roli emocji i wewnętrznym dialogu w uczeniu się. Jak stać się lepszym nauczycielem? Jak zwiększyć skuteczność procesu uczenia rozdzielając nauczanie wiedzy od rozwijania umiejętności? Jaka jest różnica pomiędzy procesami uczenia się dzieci i dorosłych i jak to wykorzystać w swojej pracy? Jaka jest rola szkoły w stosunku do nauczania wartości? W edukacji cały czas brakuje dialogu o wartościach. Pozdrawiam wszystkich czytelników Edukacji i Dialogu i zapraszam do dyskusji na seminarium w Warszawie.

Wywiad pochodzi z e-czasopisma Edukacja i Dialog