Temat: Jak skutecznie negocjować?
Tomasz Piotr Sidewicz:
Echh. [b]O czym jest rozmowa? O skuteczności negocjacyjnej.
Witaj Tomku :)
A czym jest owa skuteczność negocjacyjna? Subiektywnym przekonaniem negocjatora co do własnej skuteczności czy jej miarą jest osiąganie celu - w tym wypadku negocjacyjnego.
W negocjacjach nie chodzi o to by wygrać, przegrać, czy realizować takie a nie inne scenariusze, zasady, techniki. Oczywiście może nas to zajmować, może fascynować, możemy kultywować w sobie i wokół przekonanie, że nasz profesjonalizm jest tym z najwyższej półki.
Chodzi w nich tak naprawdę o jedno - powtórzę się - o osiąganie wyznaczonego celu. Aby tak było trzeba umieć go zdefiniować. I z tym, w mojej ocenie negocjatorzy maja największy problem, bo najzwyczajniej w świecie mylą cel z negocjacyjnym zwycięstwem. A już, doskonale bliski Ci w swoich naukach Sun Zi, twiedził, nie bez racji >> Zwycięska armia najpierw wygrywa, a potem dąży do walki. Pokonana armia najpierw walczy, a potem dąży do zwycięstwa.
Co do Siddharthy Gautamy, znanego jako Budda, to nauczał On, nie tyle o złotym środku ile o Oświeceniu jako sensie i celu życia. Nie czas tutaj na szczegółowe wykłady o naturze Buddy i buddyzmy ale trawestując to pojęcie na obszar negocjacyjny - zaryzykowałbym twierdzenie, że płynie z niego jedna nauka: mądre zarządzanie posiadanym potencjałem (zasobami emocjonalnymi, psychotypogenicznymi, intelektualnymi, kwalifikacyjnymi i kompetencyjnymi) zawsze przyniesie dobre rezultaty.
Warto swój potencjał rozwijać. Na każdym polu i korzystając z każdej nadarzającej się okazji.
Dzielenie włosa na czworo i przebijanie się w argumentach co jest ważniejsze - kompetencje wrodzone czy sprawność nabyta przypomina odwieczny spór o wyższości Świąt Bożegonarodzenia nad Wielkanocnymi. Rozwiązaniem jest - po prostu - III przykazanie: Dzień Święty - godnie święcić. Forma jest pustką - to treść jest sensem - zakończę, za Buddą ;)