Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Chongqing, największa aglomeracja miejska na planecie.

Chongqing, przyszłe chińskie Chicago.
To największa aglomeracja miejska na planecie. Chongqing, przemysłowe miasto nad Jangcy, w sercu Chin, liczy w swych granicach 32 mln mieszkańców.

Lot w czasie

Najpierw w okienku samolotu po horyzont jest niebiesko. To kolor dachów nowych fabryk w Delcie Jangcy. Do Szanghaju i do Delty przyjechały koncerny z całego świata.

Godzinę później kolor niebieski ustępuje zieleni, ludzkich osiedli jest coraz mniej.

Tam gdzie cztery lata temu były pola ryżowe jest międzynarodowe lotnisko, z ondulowanym dachem w kształcie grzbietu smoka, z którego można odlecieć do Azji i Europy. Pasażerów jest jednak jeszcze za mało więc robi wrażenie ubrań uszytych na wyrost.

Chongqing dziś to pył z przebudowy, las żurawi i ogólny chaos.

Każde miasto składa się z trzech światów: kurczącego się starego miasta chińskiego, biednych bloków czarnych od pyłu ustawionych pod 25 stopniowym kątem i osiedli apartamentowców.

Nad starym Jangcy deweloperzy z Hongkongu wybudowali dzielnicę rozrywki z eleganckim bulwarem, wielopiętrowymi restauracjami, hotelami błyszczącymi neonami i ciasno zaparkowanymi samochodami. Do środka wlewa się chiński żywioł, gwarny, niesforny i pełen energii.

Chongqing ma ponad 3000 lat historii, ale coraz trudniej się tego domyśleć. Dla turystów buldożery oszczędziły dwie uliczki z drewnianymi domami na podmurówce z wielkich głazów.

- Tak mieszkała moja babcia - mówi mi 22 letnia studentka Tan Qian. - Te stare domy podobają się tylko cudzoziemcom - dodaje zmarszczywszy nos.

Chińskie Chicago

Chongqing leży u zbiegu dwóch ogromnych rzek Jangcy i Jialing i u ujścia zbiornika największej zapory świata, Tamy Trzech Przełomów.

W planach rządu chińskiego Chongqing ma spełnić rolę jaką Chicago pełniło w historii Ameryki - przenieść rozwój z wybrzeża w głąb kontynentu.

Chińscy stratedzy prowadzą równoległe działania na kilku frontach. Nieskrępowani ani budżetem ani terminem wyborów pracują długofalowo nad stworzeniem podstaw największej potęgi świata. Każdy z planów rozwoju zmienia życie setek milionów ludzi i zakłada inwestycje rzędu dziesiątków miliardów dolarów.

Chiny rozwinęły już wschodnie wybrzeże, teraz boją się, że reszta kontynentu zostanie z tyłu. Postawiły na rozwój w głąb: jedna ze stref rozwoju ma swoje centrum właśnie w Chongqingu.

W uszach Amerykanów nazwa chińskiego programu rozwoju zachodnich Chin, "Idź na Zachód" brzmi swojsko. O niektórych z wielkich inwestycji wie cały świat. Najwięcej szumu towarzyszyło uruchomieniu w tym roku kolei transhimalajskiej. Przeciwnicy projektu mówią, że była to decyzja polityczna, która sprowadzi więcej Chińczyków do Tybetu i mają zapewne racje.

Najwięcej kontrowersji budzi jednak Tama Trzech Przełomów, która po 2009 r. dostarczy Chinom taniej energii. Protestują ekolodzy.

Inne projekty nikną w cieniu tych najbardziej znanych. W sumie na nową infrastrukturę, lotniska, autostrady i koleje dla zachodnich Chin, wydano już 125 mld dol.

Te pieniądze można oglądać w Chongqingu. Stare zagłębie przemysłowe zmienia się oka mgnieniu. Z Szanghaju wezwano fachowca od rozwijania nowoczesnych miast, Huang Qi Fan, który dostał do ręki 23 miliardy dolarów by zbudować nowy Chongqing, atrakcyjny dla inwestorów i łatwo dostępny.

W typowy dzień buduje się tu 137 tys. metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej. Ekipy pracują na trzy zmiany, werbuje się całe wsie. Robotnik jeśli nie spadnie z bambusowego rusztowania zarobi 60 dol miesięcznie.

Z głębi dolin wyrastają betonowe podpory pod przyszłe autostrady, ogromne mosty łączą brzegi rzek, przez góry wywiercono dziesiątki tuneli. Prace inżynieryjne, które w Europie zajęły stulecie, tu mają potrwać lata.

Powietrze wibruje od młotów pneumatycznych. Trwają prace na 108 wielkich inwestycjach m.in. przy budowie ośmiu nowych linii kolejowych, ośmiu drogach ekspresowych i trzech nowych portach rzecznych.

Peter Hessler, autor nagrodzonej przez "New York Times" książki "Dwa lata nad Jangcy" uczył pod koniec lat 90 angielskiego w Fuling, mieście nad Jangcy. Osiem lat temu młody Amerykanin płynął do niego z Chongqingu pół dnia rzeką. Od niedawna droga ekspresowa skróciła podróż do godziny i sprawiła, że pół milionowy Fuling stał się przedmieściem Chongqingu.

To dopiero początek. Miesiąc temu Chiny ogłosiły plan wielkiej urbanizacji. W 2010 roku staną się krajem o przewadze ludności miejskiej. To oznacza, że w ciągu najbliższych pięciu lat 132 mln ludzi wyniesie się ze wsi. To ponad trzy razy Polska. Na ich potrzeby trzeba zbudować nowe dzielnice i miasta. Chińska urbanizacja nakręca koniunkturę, sprawia, że rosną ceny surowców i zatruwa planetę. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej przewiduje, że w 2009 r. Chiny zastąpią Amerykę pod względem emisji dwutlenku węgla.

Czy środowisko wytrzyma?

Chongqing nazwany został "niewidzialnym miastem", co nie jest komplementem bo chodzi o pył węglowy. To jedno z chińskich zagłębi przemysłu ciężkiego opartego na węglu.

Przemysł ciężki w wysokich górach i w głębi lądu? To był jeden z pomysłów Mao. Po wojnie koreańskiej wystraszył się amerykańskiej bomby atomowej i kazał przenieść przemysł obronny z Szanghaju nad morzem w głąb Chin na tzw."trzecią linię" obrony. Dziś już wiadomo, że z punktu widzenia gospodarczego było to większe marnotrawstwo od sławetnego Wielkiego Skoku (1958-1961) i Rewolucji Kulturalnej (1966-1976).

W starej części miasta 6000 starych fabryk, hut, papierni, petrochemii pluje w niebo czarny dym. Niektóre powinno się zamknąć, ale wciąż pracują na pół lub ćwierć obrotów. Trzy lata temu dziennikarz amerykański z "Atlantic Monthly" był świadkiem spuszczania fabrycznych ścieków prosto do rzeki. W hotelu szyby w oknach pokrywa lepki smar.

Na ochronę środowiska w prowincjach zachodnich rząd przeznaczył 122 mld dol.

Czy się uda?

- Nie można bez końca budować samej infrastruktury - zauważa główny ekonomista Andy Xie z Morgan Stanley w Hongkongu. - Musi przyjść czas na prawdziwy biznes - dodaje.

Nowe drogi, tania siła robocza i szybkie połączenia z wybrzeżem mają przyciągnąć zagranicznych inwestorów. Technokraci z Chogqingu liczą na 200 mld dol inwestycji zagranicznych w nowoczesne technologie.

Ich kalkulacja wydaje się prosta: przeciętny zarobek w Szanghaju wynosi ponad 5000 dol rocznie, w Chongqingu niecałe 1500 dol. Szanghaj drożeje, robotnicy zaczynają stawiać wymagania, Chongqing jest nadal tani.

Ale inna jest tu ludzka mentalność. Szanghaj żyje równie szybko jak Nowy Jork, co chwilę rodzą się nowe pomysły, które się sprawdza. Jeśli zawiodą, zostawia się je i próbuje następne. Chongqing jest konserwatywny, nadal zdominowany przez sektor państwowy. Więc młodzi i ambitni nie czekają aż się zmieni i emigrują do Szanghaju czy do Shenzhen.

A pozostali? Godzina ósma wieczór, McDonalds w centrum Chongqingu. Dla pani Pie to środek dnia pracy. Pracuje w państwowym koncernie motoryzacyjnym Changan, spółce mieszanej z Fordem. Mimo inwestycji Amerykanów Changan cienko przędzie, pracy jest tylko na trzy dni w tygodniu. W dziale badawczo - rozwojowym pani Pie zarabia 140 dol miesięcznie. Wieczorem rozprowadza kosmetyki amerykańskiej firmy. W Szanghaju jest córka studentka i trzeba jej wysyłać 120 dol miesięcznie.

Dzień pracy w Changan to nuda, plotki, pogryzanie pestek, czytanie gazet.

Dlaczego nie zawalczy o awans na państwowej posadzie? Pani Pei patrzy na mnie z niedowierzaniem. Cudzoziemcy naprawdę nic nie pojmują.

- Nie opłaca się - mówi. Chińskim przedsiębiorstwem państwowym rządzi partia i guanxi, osobiste koneksje. Reguły gry są nieprzejrzyste. Z każdym szczeblem wiążą się zobowiązania i zależności. - Z czasem odejdę i założę własną firmę dystrybucji kosmetyków - mówi.

Bert Hofman jest głównym ekonomistą Banku Światowego w Pekinie. Spytałam go o szanse chińskiej strategii rozwoju całego kontynentu. Ostrożnie poradził bym wróciła do niego z tym samym pytaniem za dziesięć lat.

Maria Kruczkowska, Chongqing
Źródło: GW 04.01.2007

----------------------------------------
http://Rynek-Chinski.pl
http://Chiny.KomentarzeRynkowe.pl
http://Chiny.RynkiAzjatyckie.plMarcin Nowak edytował(a) ten post dnia 12.03.12 o godzinie 16:37

Temat: Chongqing, największa aglomeracja miejska na planecie.

Sama aglomeracja liczy 9,3 mln. Czyli mniej niż Meksyk czy wspomniane w artykule Shenzen.

Reszta żyje na obszarze równym 1/3 wielkości Polski, nie mieszczących się w granicach administracyjnych "aglomeracji". Więc wcale takiego ogromnego wrażenia to nie robi.


pozdrawiam
PN

Następna dyskusja:

Guo wspiera Bo? Foxconn prz...




Wyślij zaproszenie do