Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Azja czynnikiem stabilizującym światową koniunkturę -...

Inflacja, spowolnienie, droga energia - świat 2008
Agnieszka Mitraszewska
2007-12-30,

PRZEGLĄD ZAGRANICZNEJ PRASY.
Światowa gospodarka w 2008 roku stanie wobec trzech podstawowych wyzwań: wyższych kosztów energii, rosnącej inflacji i spowolnienia dynamiki wzrostu.


Ponadto prasa gospodarcza spekuluje wciąż na temat możliwej recesji w Stanach Zjednoczonych oraz nie do końca znanych nam jeszcze konsekwencji kryzysu kredytowego. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju światowa gospodarka zwolni w 2008 roku do najniższego od pięciu lat tempa. Prognozę wzrostu dla 30 najbogatszych krajów zmniejszono do 2,3 proc. z 2,7 proc. przewidywanych w maju. OECD uważa jednak, że jej członkowie są dobrze przygotowani, by zniwelować szok kryzysu kredytowego i rosnących cen ropy naftowej. Zawdzięczają to przede wszystkim kwitnącemu handlowi międzynarodowemu, wysokiemu zatrudnieniu oraz dobrym wynikom ogłaszanym w ostatnim okresie przez wiele firm. Gdyby przewidywania OECD sprawdziły się, mielibyśmy i tak najniższy wzrost od 2003 roku, kiedy poturbowana światowa gospodarka wychodziła z giełdowego kryzysu technologicznego.

W ostatnim tygodniu roku niemiecki rząd poinformował, że będzie zmuszony obniżyć prognozę wzrostu na 2008 rok, co oznaczałoby, że po 2,4-proc. wzroście w tym roku dynamika rozwoju największej europejskiej gospodarki spadnie do poniżej 2 proc. Bezprecedensowo wysoki poziom kursu euro (ok. 1,5 dolara) budzi niepokój wielu ekonomistów, gdyż dobrą formę niemiecka gospodarka zawdzięczała w ostatnim okresie głównie eksportowi.

Średni wzrost na świecie będzie wyższy i wyniesie według większości prognoz ponad 3 proc. To wyższe średnie tempo zawdzięczamy krajom rozwijającym się, przede wszystkim w Azji. Jak podkreśla "Financial Times", mamy za sobą kolejne 12 miesięcy gwałtownego rozwoju Chin i Indii. Mijający rok zaczął się od uwieńczonej sukcesem próby chińskich satelitów, nieco później PetroChina wyprzedziła ExxonMobil pod względem kapitalizacji rynkowej. W międzyczasie chińskie i indyjskie firmy dokonywały zakupów udziałów w międzynarodowych firmach, od australijskich kopalni, przez szkockiego producenta whisky, po brytyjskie i afrykańskie banki. Chiny mają obecnie ponad 100 dolarowych miliarderów, więcej jest tylko w Stanach Zjednoczonych. Nie tylko największa firma nafciarska jest chińska, ale i największy na świecie bank, linie lotnicze, towarzystwo ubezpieczeniowe i firma telekomunikacyjna.

Oczywiście, gdyby doszło do głębszego spowolnienia światowej gospodarki, ucierpią również Chiny i Indie, ale są one na tyle silne, że popyt wewnętrzny będzie stanowił wystarczającą siłę napędową, by przetrwać zawirowania.

Zdaniem "Financial Times" powinniśmy się cieszyć z tego, że Azja stała się czynnikiem stabilizującym światową koniunkturę. Kolejnym źródłem optymizmu mogą być gospodarki Brazylii i Rosji. Nawet jeśli dojdzie na którymś ze wschodzących rynków do przejściowych trudności, nie powinny one stanowić poważniejszego zagrożenia. Na przykład według strony internetowej Accountancy Age presja inflacyjna może w drugiej połowie roku doprowadzić w Chinach do aprecjacji waluty, Indie z pewnością odczują światowe spowolnienie, a Rosja może płacić cenę za zaniechanie rzeczywistych reform gospodarczych. Brazylia ma według prognoz nadal rosnąć dzięki mocnemu popytowi konsumentów.

Pisząc o Polsce, "Financial Times" podkreśla, że głównym czynnikiem wysokiego wzrostu (6,5 proc. w 2007 roku, 5,5 proc. w 2008) jest popyt wewnętrzny. Polscy konsumenci wydają pieniądze na potęgę, a firmy zwiększają inwestycje w tempie 20 proc. rocznie. Budownictwo i sektor usług od pralni po biura podróży kwitną. Pensje i zyski firm rosną szybko, a pracodawcy walczą o pracowników. Poziom bezrobocia spadł z 20 proc. tuż przed wstąpieniem do Unii do 11 proc. Rośnie import, ale i eksport powiększał się o zdrowe 15 proc. rocznie w ciągu ostatnich trzech lat. Kolejny rok 2008 zapowiada się, według FT, bardzo dobrze, zwłaszcza że jak dotąd światowy kryzys kredytowy nie miał specjalnie wpływu na polską gospodarkę, za wyjątkiem niewielkiego wzrostu kosztów międzynarodowych pożyczek. Popyt wewnętrzny stanowi dla Polski bufor przed efektami spowolnienia w Unii.

Niestety, konsekwencje kryzysu kredytowego będą jeszcze przez jakiś czas nie tylko w Unii straszyć inwestorów. Kolejne banki na świecie ogłoszą straty wynikające z inwestycji w papiery związane z długiem hipotecznym. Prawdopodobnie oznaczać to będzie mniejszą płynność na rynku długu i trudniejszy pieniądz dla firm w 2008 roku. Z drugiej strony po kilku latach wysokiej rentowności bilanse firm wyglądają dość dobrze i ich uzależnienie od kredytów spadło.

Większość komentatorów zgadza się, że wysokie ceny surowców będą nadal nękać gospodarkę, gdyż nie należy się spodziewać spadku popytu ze strony krajów rozwijających się. Przekroczenie ceny 100 dol. za baryłkę ropy naftowej można uważać za pewnik, jest to tylko kwestia czasu.

Panuje również zgodność w sprawie słabego dolara. Amerykańska waluta będzie nadal powoli tracić wartość. Amerykańscy konsumenci już zaczęli wydawać więcej na produkty lokalne kosztem importu, co dla gospodarki Stanów Zjednoczonych jest trendem korzystnym. Niestety, nastroje konsumentów w USA nie są najlepsze. Wpływają na nie wysokie ceny energii i dołek na rynku mieszkaniowym. Z większym pesymizmem na szczęście nie idą na razie w parze niższe wydatki gospodarstw domowych, głównie dzięki temu, że cały czas rośnie zatrudnienie. Przez pierwsze 11 miesięcy tego roku przybyło w Stanach 1,3 mln miejsc pracy poza rolnictwem. Podstawowym pytaniem w 2008 roku będzie to, czy amerykański rynek pracy zdoła utrzymać dobrą formę, podtrzymując poziom wydatków konsumentów, i dzięki temu pozwoli gospodarce uciec przed recesją. Dwa czynniki mogłyby się do tego przyczynić: rozwój eksportu i inwestycje.

Większość ekonomistów podkreśla, że 2008 rok niesie pewne czynniki ryzyka związane głównie z nieujawnionymi jeszcze konsekwencjami kryzysu kredytowego. Ta niepewność już dała o sobie znać w nastrojach w firmach i na giełdzie. Największe powody do obaw ma jednak sektor bankowy.

Źródło: Gazeta Wyborcza

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,4799036...