Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

Cudzoziemcy nie chcą pracować w Polsce

06.08.2007,

Pomimo sygnałów o zapotrzebowaniu na pracowników z zagranicy, w I połowie 2007 roku liczba wniosków o zezwolenie na pracę cudzoziemca wzrosła nieznacznie w stosunku do pierwszego półrocza roku 2006 - podał resort pracy.
Od stycznia do końca czerwca wojewodowie otrzymali 7 tys. 76 wniosków, zaledwie o 2,2 proc. więcej niż w I połowie 2006 r. W tym samym okresie wydano 7 tys. 750 zezwoleń na pracę (o 10,7 proc. więcej niż w I połowie 2006 r.), z czego ponad 2 tys. 300 dotyczyło przedłużeń zezwoleń na pracę. Liczba odmów była bardzo niska - jedynie 1,3 proc. wniosków zostało rozpatrzonych negatywnie.

Liczba zezwoleń na pracę udzielonych w ostatnich latach wynosiła w 2006 r. - 10 tys. 754, w 2005 - 10 tys. 304, w 2004 - 12 tys. 381.

Wśród cudzoziemców, którym wydano zezwolenia na pracę swoją pozycję umacniają obywatele Ukrainy, którym w I połowie 2007 r. wydano 1 tys. 739 zezwoleń (wzrost o 21,6 proc.). Największą dynamikę wzrostu można zauważyć w przypadku obywateli Mołdowy, którym wydano 389 zezwoleń - prawie trzykrotnie więcej niż w I połowie ubiegłego roku. Większość Mołdawian, którzy uzyskali zezwolenia, pracuje jako robotnicy wykwalifikowani, a najaktywniejsi w pozyskiwaniu pracowników z Mołdawii są pracodawcy w woj. opolskim.

Wzrost obserwuje się w zakresie zezwoleń na pracę dla obywateli Białorusi (wydano 711 zezwoleń, o 28,8 proc. więcej niż w I połowie 2006 r.) i Rosji (11,6 proc. więcej do poziomu 216 zezwoleń). O 5 proc. spadła natomiast liczba zezwoleń dla obywateli Armenii (wydano ich 169).

Dynamicznie wzrosła liczba zezwoleń udzielanych obywatelom niektórych państw azjatyckich - obywatele Chin otrzymali ich 371 - ponad dwukrotnie więcej, niż w I połowie roku 2006. W liczbie tej przeważali jednak członkowie kadry zarządzającej (266 osób). O 85 proc. - do 259 - wzrosła liczba zezwoleń udzielonych obywatelom Republiki Korei, a o 42 proc. - do 230 - obywatelom Japonii. Bardzo umiarkowany wzrost - z 711 w stosunku do 650 w poprzednim roku - zanotowano w stosunku do obywateli Wietnamu. Z kolei liczba zezwoleń wydanych obywatelom Indii spadła z 219 w I półroczu 2006 r. do 186 w I połowie roku 2007.

Wśród cudzoziemców, którym udzielono zezwolenia na pracę najbardziej znaczącą grupę stanowi personel kierowniczy i zarządzający przedsiębiorstw (2 tys. 381 osób). Szybko wzrasta - o 63 proc. w porównaniu do I połowy 2006 r. - udział robotników wykwalifikowanych, którym w I połowie 2007 r. udzielono 1 tys. 669 zezwoleń. Dynamicznie wzrasta liczba zezwoleń wydanych dla pracowników delegowanych w ramach świadczenia usług (wydano ich 1 tys. 185, o 100 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2006 r.).

Najwięcej zezwoleń na pracę cudzoziemców wydano tradycyjnie w woj. mazowieckim (2 tys. 772). W dalszej kolejności znajdują się: dolnośląskie (375), śląskie (340) i małopolskie (325).

tytuł : Cudzoziemcy nie chcą pracować w Polsce
oprac. : Grzegorz Gacki / Polska.pl

http://www.egospodarka.pl/23868,Cudzoziemcy-nie-chca-p...
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

Po wejściu do Schengen trudniej zatrudnić cudzoziemców

Po wejściu Polski do strefy Schengen trudniej będzie przyjeżdżać do kraju wschodnim sąsiadom oraz obcokrajowcom z innych krajów świata. Sytuacja nie zmieni się tylko dla obywateli krajów Unii Europejskiej, którzy od początku bieżącego roku bez żadnych formalności mogą podejmować pracę w Polsce.

Z 1,2 mln wiz, które zostały wydane w ubiegłym roku cudzoziemcom blisko milion otrzymali Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie, a z tego aż 600 tys. obywatele Ukrainy. Wejście Polski do strefy Schengen może zdecydowanie ograniczyć przyjazdy wschodnich sąsiadów do Polski. Formalna procedura udzielania wiz oraz zezwoleń na pracę pozostanie prawie niezmieniona. Jednak barierą będzie wprowadzenie opłat za wizy oraz zwiększony formalizm przy ich wydawaniu.

Od momentu wejścia Polski do układu z Schengen, obywatele państw sąsiadujących mogą ubiegać się o dwa rodzaje wiz: schengeńską oraz narodową. Pierwsza kosztuje 35 euro. Uprawnia ona do podróżowania po całej Unii Europejskiej, a wydawana jest maksymalnie na 90 dni. Natomiast wiza narodowa kosztuje 75 euro. Jest wydawana na okres ponad 90 dni, ale uprawnia do pobytu tylko w Polsce. Wiza ta jest przeznaczona dla osób, które pracują legalnie.

Wprowadzenie odpłatności za wizy, najmniej odczują obywatele Ukrainy, gdyż 14 grup z ich kraju będzie zwolnionych z opłat. Alicja Rakowska z Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaznacza - Ulgi obejmą prawie połowę obywateli Ukrainy.

Ulgi wynikają z umowy rządowej pomiędzy Polską, a Ukrainą oraz ukraińskiej umowy o ułatwieniach wizowych z Unią Europejską. Prawo do darmowych wiz mają między innymi: dzieci do 18 lat, emeryci, osoby mające w Polsce krewnych, urzędnicy, uczestnicy wymian oraz projektów międzyrządowych, sportowcy, studenci, działacze kultury, dziennikarze, kierowcy TIR-ów, a także załogi pociągów.

Wejście Polski do strefy Schengen nie zmienia nic w przepisach regulujących zatrudnienie sąsiadów ze Wschodu. Rozporządzenie, które wydał minister pracy i polityki socjalnej daje im prawo do pracy w Polsce przez trzy miesiące w ciągu sześciu miesięcy bez zezwolenia na pracę wydawanego przez wojewodę. Marcin Kulimicz, naczelnik Wydziału Polityki Migracyjnej w departamencie migracji MPiPS wyjaśnia - Pracodawcy muszą jedynie wystawić oświadczenia o zamiarze powierzenia im pracy.

Ukrainiec, który otrzyma od polskiej firmy takie zaświadczenie, bez problemu otrzymuje wizę, która legalizuje jego pobyt w Polsce. Po trzech miesiącach pracodawca może wystąpić o zezwolenie na pracę dla swojego pracownika.

Ministerstwo przygotowało już zmiany rozporządzenia, które mają na celu wydłużenie do sześciu miesięcy okresu pracy bez potrzeby uzyskania zezwolenia na pracę. Przedsiębiorcy bardzo pozytywnie oceniają te plany, gdyż już wcześniej chcieli wydłużenie zatrudniania cudzoziemców. Dodają też, że ministerstwo powinno uprościć przepisy oraz przerzucić na urzędy pracy obowiązki administracyjne związane z zatrudnieniem cudzoziemca.

Nie zmienia się też procedura uzyskania pozwolenia na pracę, która dotyczy wszystkich cudzoziemców spoza Unii Europejskiej. Uprawnienia do ich wydawania posiada wojewoda. Procedura jest dwu- lub jednoetapowa, a zależy od tego, czy cudzoziemiec posiada wizę. Jeżeli jej nie ma, pracodawca musi dostać od wojewody przyrzeczenie udzielenia zezwolenia na pracę dla cudzoziemca. Po otrzymaniu wizy przez cudzoziemca przedsiębiorca składa wniosek o zezwolenie na pracę. Michał Drozdowicz, radca prawny z Kancelarii Prawnej Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy we Wrocławiu zaznacza - Jeśli cudzoziemiec ma wizę, pracodawca zwolniony jest z obowiązku uzyskania przyrzeczenia i procedura jest jednoetapowa.

Według Karola Reczkina, doradcy ministra spraw wewnętrznych i administracji istnieje poważne zagrożenie, że cudzoziemcy będą wykupywać tańsze wizy schengeńskie, aby Polsce się zatrzymać i podjąć nielegalną pracę.

Opłaty za wizy narodowe nie zostały narzucone Polsce przez Unię Europejską, jak w przypadku opłat za wizę schengeńską. Piotr Kaźmierkiewicz z Instytutu Spraw Publicznych uważa, że wprowadzenie tak wysokich opłat jest sprzeczne z polskim interesem.

Przyjazdy sąsiadów ze Wschodu będą ograniczone przez wprowadzone opłaty za wizy, ale też zaostrzone kryteria wydawania wiz. Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy MSZ poinformował - Cudzoziemcy muszą przedstawić oryginał zaproszenia przez polską firmę, a nie, jak dotąd, faks. Muszą mieć po 100 zł na dzień pobytu, a także wykupić obowiązkowe ubezpieczenie na czas pobytu w naszym kraju. Piotr Kaźmierkiewicz dodał - Wątpliwe, aby wizę można było odebrać tego samego dnia, w którym został złożony wniosek. W wielu przypadkach trzeba będzie przyjechać trzy razy, aby złożyć wniosek i dokumenty, odbyć rozmowę z konsulem i wreszcie odebrać wizę.

MSZ zaznacza, że okres oczekiwania na wizę będzie wynosił przynajmniej dziesięć dni. Nie będzie można wystawić wizy osobie, która znalazła się na czarnej liście w jednym z krajów strefy Schengen, na przykład ze względu na wcześniejszą pracę bez zezwolenia lub przekroczenie terminu pobytu. Tego typu informacje będą w systemie komputerowym SIS.

Oprócz Ukraińców, Białorusinów i Rosjan zaostrzone kryteria wydawania wiz będą obowiązywać również obywateli innych krajów spoza Unii Europejskiej, na przykład mieszkańców państw Dalekiego Wschodu: Chińczyków, Wietnamczyków i Koreańczyków. Jednak dla nich opłaty za wizę nie zmienią się. Za wizę schengeńską będą musieli zapłacić 60 euro, a za wizę narodową 75 euro.

Resort pracy zamierzał wprowadzić ułatwienia w zatrudnianiu nie tylko obywateli państw graniczących z Polską, ale również z Dalekiego Wschodu. Projekt rozporządzenia przewidywał między innymi, że do Polski będą mogli grupowo przyjeżdżać do pracy na trzy miesiące obywatele Chin lub Indii. Jednak mieliby oni pracować tylko w budownictwie i rolnictwie, natomiast ich rekrutację miały prowadzić polskie urzędy pracy. Propozycja ta nie uzyskała akceptacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdyż resort obawiał się, że obcokrajowcy z Azji przyjeżdżaliby do Polski formalnie do pracy, a w rzeczywistości, aby zostać w Polsce lub wyjechać do innego kraju Unii Europejskiej.

Dla obywateli Unii wejście Polski do strefy Schengen nie powoduje żadnych zmian dotyczących zatrudniania w Polsce. Obywatele 26 krajów Unii nie muszą w Polsce uzyskiwać pozwoleń na pracę, a jeżeli pozostają w Polsce dłużej niż trzy miesiące, wystarczy, że zarejestrują swój pobyt u wojewody. Michał Drozdowicz zaznacza - Cudzoziemiec ma prawo do zarejestrowania się, jeśli otrzymał promesę wydania zezwolenia na pracę, jest pracownikiem w Polsce lub jest objęty powszechnym ubezpieczeniem zdrowotnym.

http://www.tur-info.pl/p/ak_id,19205,,schengen,granica...
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

Nadal będzie trudno zatrudnić w Polsce cudzoziemców

14 czerwca 2007
Resort pracy może już w tym tygodniu zmienić przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców
Nie będzie możliwości zatrudniania bez zezwolenia pracowników z Dalekiego Wschodu
Pracodawcy odczuwający braki kadrowe są rozczarowani działaniami rządu

Jak się dowiedzieliśmy, jeszcze w tym tygodniu Anna Kalata, minister pracy i polityki społecznej, ma podpisać rozporządzenie ułatwiające zatrudnianie w Polsce obcokrajowców. Ustaliliśmy, że propozycja resortu pracy, która miała ułatwiać zatrudnianie cudzoziemców nie tylko z państw graniczących z Polską, ale także z Dalekiego Wschodu, nie uzyskała akceptacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W rezultacie ułatwienia będą niewielkie. Pracodawcy są rozczarowani polityką rządu.

Co proponował resort pracy

Ministerstwo Pracy, chcąc ułatwić polskim firmom zatrudnianie cudzoziemców, wysłało do konsultacji trzy miesiące temu projekt rozporządzenia zmieniającego rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z dnia 30 sierpnia 2006 r. w sprawie wykonywania pracy przez cudzoziemców bez uzupełnienia konieczności uzyskania zezwolenia na pracę (Dz.U. nr 156, poz. 116). Zaproponowało ułatwienia dla obywateli pochodzących z państw graniczących z Polską, tj.Ukraińców, Rosjan i Białorusinów (pozostałe kraje są w UE i ich obywatele mogą pracować w Polsce bez zezwoleń), oraz innych krajów.

Projekt przewiduje, że obywatele krajów graniczących z Polską będą mogli pracować przez trzy miesiące bez zezwolenia na pracę we wszystkich branżach, a nie, jak jest to od września 2006 r., wyłącznie w rolnictwie. Będą mogli to robić, jeśli otrzymają od polskiego pracodawcy oświadczenia o zamiarze powierzenia im pracy.

Drugie rozwiązanie zawarte w rozporządzeniu przewidywało, że do Polski będą mogli grupowo przyjeżdżać do pracy na trzy miesiące obywatele innych krajów, np. z Chin czy Indii. Mieli mieć oni możliwość pracy tylko w budownictwie i rolnictwie, a ich rekrutację miały prowadzić polskie urzędy pracy.

Jak ustaliliśmy, ta druga możliwość została zablokowana przez resort spraw wewnętrznych. Obawia się on, że Azjaci przyjeżdżaliby do Polski formalnie do pracy, ale w rzeczywistości po to, aby zostać w Polsce lub wyjechać do innego kraju UE.
Takie zagrożenie jest istotne w kontekście naszego wejścia do tzw. strefy Schengen - mówi Jerzy Dworańczyk z departamentu migracji MPiPS.
Jeśli Polska od nowego roku tam się znajdzie, praktycznie od naszych granic do Portugalii będzie można się swobodnie poruszać bez kontroli granicznej.

Rozczarowani pracodawcy

Janusz Zaleski, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, nie kryje rozczarowania działaniami rządu.
W samej branży budowlanej brakuje już 200 tys. pracowników, a żeby wykorzystać unijne fundusze i sprostać wyzwaniom związanym z Euro 2012, trzeba ich łącznie około 400-500 tys. - ocenia.

Jego szacunki potwierdza najnowszy raport agencji badawczej rynku budowlanego PMR Publications. Według niego na braki kadrowe skarży się 66 proc. firm budowlanych.

Wiceprezes PZPB Janusz Zaleski ocenia, że przewidziany w rozporządzeniu trzymiesięczny okres pracy to za mało, żeby zachęcić polskich pracodawców do zatrudniania cudzoziemców. Jak zaznacza, samo wyszkolenie pracownika trwa nieraz dłużej. Dodaje, że nawet wejście w życie rozwiązania dotyczącego pracowników z Dalekiego Wschodu nie przyniosłoby spodziewanej poprawy.
Trudno mi sobie wyobrazić, żeby przyjechali do Polski na trzy miesiące np. zbierać owoce pracownicy z Chin, bo byłoby to dla nich, choćby ze względu na koszty przelotu, nieopłacalne - ocenia Janusz Zaleski.

Propozycji resortu pracy broni Marcin Kulimicz, naczelnik wydziału polityki migracyjnej w departamencie migracji MPiPS. Mówi, że jeśli pracodawca będzie zadowolony z pracownika z zagranicy w czasie jego trzymiesięcznego zatrudnienia, to może wystąpić o wydanie dla niego pozwolenia na pracę na dłużej.

Pożądani podwykonawcy

Tomasz Solis, wiceprezes Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej, podkreśla, że funkcjonujące od września 2006 r. ułatwienie w zatrudnianiu sezonowych cudzoziemców w rolnictwie nie zdaje egzaminu. Potwierdzają to dane resortu pracy - od września do połowy maja podjęło pracę na podstawie tych przepisów 1560 osób, w tym 1535 Ukraińców.
Najważniejsze dla zatrudniania cudzoziemców do pracy sezonowej w rolnictwie jest uproszczenie przepisów - mówi Tomasz Solis. Obecnie plantatorzy muszą podpisywać z każdym cudzoziemcem odrębną umowę o pracę, co przy rotacji pracowników jest czasochłonne. Chcieliby oni więc zatrudniać grupy cudzoziemców za pośrednictwem zagranicznych urzędów pracy. Wtedy współpracowaliby z urzędem, który przejmowałby na siebie całą obsługę biurokratyczną.

Przedstawiciele branż, które odczuwają braki pracowników, postulują też, żeby polskie firmy miały możliwość zlecania określonych prac firmom zza granicy jako swoim podwykonawcom.
W takiej sytuacji firma budowlana w Polsce zlecałaby określone zadanie za określoną kwotę firmie ukraińskiej, która przyjeżdżałaby wykonać kontrakt ze swoimi ludźmi - mówi Janusz Zaleski.

Drogie i karkołomne pozwolenie

Firmy domagają się też obniżenia opłaty za zezwolenie na pracę, która wynosi 936 zł. Resort pracy już w ubiegłym roku zapowiadał jej obniżenie.
Co z tego, że będzie możliwość zatrudniania na budowie, na przykład Ukraińców, na trzy miesiące, a później ewentualnie będzie się można ubiegać o wydanie im zezwoleń na pracę, jeśli na jedno trzeba wydać prawie tysiąc złotych - żali się Tomasz Zarzeczny, właściciel firmy budowlanej Zremb.

Resort pracy przesłał wprawdzie do Sejmu projekt ustawy przewidujący obniżenie tej opłaty, ale wciąż trwają prace legislacyjne.

Przedsiębiorcy zwracają też uwagę na trudności biurokratyczne związane z uzyskaniem zezwolenia na pracę dla cudzoziemców. Najpierw trzeba otrzymać od wojewody zezwolenie na zatrudnienie i przyrzeczenie wydania takiego dokumentu. Dopiero wtedy rozpoczyna się procedura wydawania zezwolenia na pracę.

Ubiegając się o nie, firma musi złożyć pisemny wniosek. Gdy obcokrajowiec ma wykonywać pracę w innym województwie niż to, w którym znajduje się siedziba firmy, firma składa dwa wnioski. Decyzja w sprawie zezwolenia jest wydawana dopiero po zasięgnięciu opinii wojewody, na terenie którego obcokrajowiec wykonywać będzie pracę. Jest też uzależniona od sytuacji na lokalnym rynku pracy. Wojewoda musi też brać pod uwagę podjęte przez pracodawcę działania, aby powierzyć pracę Polakowi.

Polska mało atrakcyjna

Poza barierami biurokratycznymi, które hamują zatrudnianie cudzoziemców, ważne są też warunki, jakie może zaoferować im polski pracodawca.
Polska jest na 18 miejscu w rankingu atrakcyjności jako miejsce pracy dla Ukraińców - mówi Jerzy Dworańczyk.

Dodaje, że dużą konkurencją dla nas jest na przykład Rosja, w której Ukraińcy nie potrzebują żadnych zezwoleń, a warunki płacowe są nawet lepsze ze względu na niższe obciążenia płac. W podobnym tonie wypowiadają się pracodawcy, którzy mówią, że aby rzeczywiście zachęcić do pracy osoby zza wschodniej granicy, oprócz znoszenia barier formalnych, konieczna jest też obniżka kosztów pracy. Chodzi o to, żeby firmy mogły zaoferować wyższe płace netto.

1311 pracowników ze Wschodu podjęło w tym roku pracę bez zezwolenia w rolnictwie

200 tys. pracowników brakuje obecnie w samej branży budowlanej

1,99 mln osób jest zarejestrowanych jako osoby bezrobotne w polskich urzędach pracy

OPINIE

Mirosław Bieniecki
ekspert Instytutu Spraw Publicznych
Szansą na zapełnienie luk na rynku pracy byłaby możliwość łatwego zatrudniania cudzoziemców, zwłaszcza Ukraińców. Obecnie pracuje u nas od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy Ukraińców, a zezwolenia na pracę ma około 3 tys. osób. Większość pracuje nielegalnie. Jeśli ułatwilibyśmy im uzyskanie pozwoleń na pracę, przynajmniej część zaczęłaby pracować legalnie. Jednak problemem jest też to, że Ukraińcy nie są zainteresowani podejmowaniem legalnej pracy na oferowanych im warunkach. Obecnie praktycznie nikt ich nie ściga, a zawarcie umowy o pracę wiąże się z koniecznością opłacenia składek i podatków, przez co maleje płaca netto. Dlatego same ułatwienia dotyczące zezwolenia nie wystarczą. Musimy też obniżać koszty pracy.

Jan Klimek
wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego
Chcąc ułatwić firmom znalezienie pracowników, trzeba pamiętać o edukacji zawodowej. Dzisiaj kształcimy w sposób, który ma niewiele wspólnego z potrzebami rynku pracy. Na przykład w branży rzemieślniczej najwięcej kształci się fryzjerów, a niewielu budowlańców. Konieczne jest więc długofalowe planowanie zapotrzebowania na poszczególnych fachowców, żeby kształcić tych, których potrzebuje gospodarka. Pożądane jest wprowadzanie uproszczeń w zatrudnianiu cudzoziemców, ale nie jest to panaceum na kłopoty. Firmy oczekują uproszczenia przepisów, obniżenia podatków i kosztów pracy. Nawet jeśli będzie można zatrudnić Ukraińca, to będzie to trudne, gdy jego wynagrodzenie netto trzeba powiększać o niemal taką samą kwotę składek czy podatków. Może się okazać, że ani on, ani pracodawcy nie będą zainteresowani legalną pracą.

Bartosz Marczuk
Gazeta Prawna

http://www.e-kadry.com.pl/index.php?option=com_content...
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

Szukali szwaczek w Polsce, w końcu przywieźli je z Chin

Polskapresse

Robert Gębski i jego żona Krystyna Skwara prowadzą w Porębie, koło Zawiercia firmę zajmującą się szyciem mundurów, odzieży, cholewek. Jako pierwsi w województwie zdecydowali się na sprowadzenie pracowników z Chin. W Porębie pracują już cztery Chinki.

- Nasza firma rozwija się dość szybko. Mamy bardzo dużo zamówień. Potrzebujemy więcej pracowników, szwaczek. Niestety nie ma zainteresowania tym zawodem. Moim zdaniem bezrobocie to mit. Nie mogliśmy jednak zawieść naszych klientów, także zagranicznych. Dlatego po bezskutecznym poszukiwaniu pracowników u nas, zdecydowaliśmy się szukać ich za granicą. Najpierw próbowaliśmy na Ukrainie, potem w Chinach - mówi Robert Gębski.

REKLAMA Czytaj dalej

Xiu Fang Wang, Xiu Lan Xu, Hong Juan Shu i Haieli przyleciały z Chin przed miesiącem. To wykwalifikowane szwaczki. Wcześniej pracowały w tym zawodzie w Chinach. Zgłosiły się do pracy w Polsce, bo dla nich to co najmniej czterokrotnie większe pieniądze, niż mają okazję zarobić w kraju. Zanim jednak trafiły do Polski, musiały udowodnić, że umieją szyć. Pracodawca wybrał je wśród 20 zainteresowanych wyjazdem kobiet po małym castingu. Kobiety musiały przy nim uszyć samodzielnie koszulę. Do Polski przyjechały te, które zrobiły to najdokładniej i najszybciej.

- Jesteśmy zadowolone z pracy i warunków, jakie tu mamy - mówiły po przepracowaniu prawie miesiąca w Polsce chińskie pracownice.

Nie ma w tym krzty przesady, bo zgodnie z umową, jaką pracodawca zawarł z przedstawicielami chińskiego urzędu pracy kobiety podpisały kontrakt na pracę w Polsce przez rok. Pracodawca gwarantuje im mieszkanie i wyżywienie oraz oczywiście pensję.

Chinki zarabiają tyle samo, co polskie szwaczki, czyli od 1100 do 1600 złotych. Wszystko zależy od efektów ich pracy, bo to praca na akord. Nie ma mowy, by zostały w Polsce na stałe, lub by sprowadziły tu swoją rodzinę. Wszystko jest obwarowane międzynarodowymi umowami.

- Wzięliśmy za nie całkowitą odpowiedzialność. Są niezwykle punktualne, dokładne i bardzo skromne. No i chcą pracować - mówi Krystyna Skwara.

Robert Gębski podkreśla, że chińskie szwaczki nikomu nie zajęły miejsca pracy. To była, także dla niego ostateczność. Firma nadal potrzebuje pracowników.

Czy Polska może się stać szwalnią Europy? Robert Gębski, właściciel firmy odzieżowej zajmującej się m.in. szyciem mundurów, jest przekonany, że tak. Według niego stoi przed nami historyczna szansa, którą powinniśmy wykorzystać.

Mamy bardzo dużo zamówień z całej Unii Europejskiej. Tam już prawie nie ma szwalni. Dla polskich firm to spore wyzwanie. Jednak okazuje się, że gdy społeczeństwo się bogaci, zaczyna brakować rąk do pracy w zawodach typowo wykonawczych, czyli na przykład szwaczek - twierdzi.

Robert Gębski i jego żona są właścicielami dwóch firm branży odzieżowej. Zatrudniają około 70 osób, ale chcą żeby pracowało u nich znacznie więcej osób. Twierdzą, że mogliby zatrudnić na umowę o pracę stu, a może nawet dwustu pracowników. Mają spore doświadczenie w szukaniu szwaczek w Polsce. Przekonali się jednak, że nie ma chętnych do roboty. Osoby delegowane przez urząd pracy są bardziej zainteresowane zdobyciem pieczątki, która uprawnia ich do dalszego pobierania zasiłku, niż samym zatrudnieniem.
- Sprowadzenie pracowników z Chin to nie jest zagrożenie dla pracujących w naszej firmie kobiet. Wręcz przeciwnie. Mają dzięki temu szansę awansu. Stanęliśmy przed potrzebą sprowadzenia pracowników z zagranicy, bo liczba zamówień, jakie otrzymujemy, jest spora. Nie jesteśmy im w stanie sprostać, mając za mało pracowników. Polskie szwaczki wyjeżdżają na Zachód i pracują tam w szklarniach albo opiekują się starszymi osobami. U nas natomiast brakuje rąk do pracy - mówi Robert Gębski.

W powiecie zawierciańskim stopa bezrobocia wynosi 18,3% i jest najwyższa wśród powiatów ziemskich w województwie (średnia wojewódzka to 10,3%).

REKLAMA Czytaj dalej

- Jest spore zapotrzebowanie na szwaczki, bo w okolicy jest dużo zakładów w tej branży. Wśród ofert pracy, które zgłaszają nam pracodawcy, najbardziej poszukiwani są jednak sprzedawcy. Jednocześnie mamy wśród zarejestrowanych u nas bezrobotnych najwięcej sprzedawców - przyznaje Anna Rdest, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Zawierciu.

Jej zdaniem pracodawcy mają wyższe wymagania wobec pracowników, którzy chcą z kolei zarabiać więcej. Kuszą ich wyjazdy na Zachód. Nie można też wykluczyć ludzi, którym zależy na statusie bezrobotnego, bo są zatrudnieni na czarno, a mają jednocześnie zapewnione bezpłatne świadczenia lekarskie.

Sprowadzanie pracownic z Chin do Poręby trwało prawie rok. Trzeba było uzyskać wszelkie pozwolenia Urzędu Wojewódzkiego, zaświadczenie z Powiatowego Urzędu Pracy, potem nawiązać kontakty z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, chińskim konsulatem i tamtejszym urzędem pracy.

- Szwaczki z Chin są ogromnie sumienne. Podchodzą do pracy bardzo poważnie i na pewno dopracują do końca kontraktu, a na tym nam najbardziej zależy. Nasi pracownicy też tacy są, ale potrzebujemy więcej rąk do pracy - dodaje Krystyna Skwara, współwłaścicielka firmy odzieżowej w Porębie.

Właścicielom firmy nie zależało na sprowadzeniu przypadkowych ludzi. Chodziło im o fachowców. Takie kobiety znaleźli. Mają kontrakt na rok, z możliwością przedłużenia na dwa lata. Strona chińska daje gwarancję, że po wykonaniu kontraktu szwaczki wrócą do Chin. Na razie Chinki mają w Porębie do dyspozycji M-2. Zapewniono im też wyżywienie, ubezpieczenie i opiekę lekarską. Są oddelegowane do pracy w Polsce ze swojej, chińskiej firmy. I co najważniejsze - pracodawca jest zadowolony z jakości ich pracy.

Zagraniczny desant

Żeby pracodawca mógł zatrudnić w Polsce cudzoziemca, musi uzyskać pozwolenie w Urzędzie Wojewódzkim. W tym roku pozwolenia na pracę dostało w województwie śląskim 2 Ukraińców (Donbas), 27 Wietnamczyków, 24 Turków, 19 Japończyków (ISUZU), 17 Hindusów (Mittal Stell Poland) oraz pięciu Białorusinów. Działalność gospodarczą (lub współzarządzanie nią) zgłosiło 18 Chińczyków. Cztery chińskie szwaczki zostały oddelegowane z macierzystej firmy w Chinach do pracy w Porębie. W UW usłyszeliśmy, że wszyscy cudzoziemcy, którzy uzyskali pozwolenia na pracę w województwie, to fachowcy, najczęściej kadra zarządzająca.

Anna Dziedzic

http://www.media.wp.pl/kat,12571,wid,9253510,wiadomosc...
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

Pracodawcy "importują" pracowników z Chin

Śląscy robotnicy wyjeżdżają na Zachód, więc firmy w regionie postanowiły "importować" tanich obcokrajowców ze Wschodu. Mostostal Zabrze chce sprowadzić z Chin trzystu pięćdziesięciu spawaczy. Azjaci będą pracować za dwukrotnie niższe stawki niż Polacy, których do pozostania w kraju nie przekonują podwyżki płac sięgające nawet kilkudziesięciu procent.

Pomysł na zatrudnianie Chińczyków zrodził się w Mostostalu pod koniec ubiegłego roku. Mamy w tym kraju dobre kontakty. Pomyśleliśmy, że warto byłoby je wykorzystać - przyznaje Paweł Gaworzyński, dyrektor Biura Zarządu Mostostalu Zabrze.

Szefowie Mostostalu założyli więc w Chinach firmę, która w porozumieniu z miejscową agencją pracy poszukuje wykwalifikowanych robotników. Jeszcze przed przyjazdem do Polski ich umiejętności sprawdzi na miejscu wysłannik Mostostalu, który w tym miesiącu zostanie wysłany do Pekinu. Jeśli przejdą testy, pierwsza grupa spawaczy pojawi się w Polsce już w czerwcu.

REKLAMA Czytaj dalej

Na początku zatrudnimy około pięćdziesięciu. Potem możemy ściągnąć nawet trzysta osób - wyjaśnia Gaworzyński.

Azjaci przyjadą do Polski na kilkunastomiesięczne kontrakty. Zarobią około sześciuset dolarów miesięcznie. O konkretnych kwotach nie chciałbym na razie mówić. Na pewno nikogo nie sprowadzimy tu siłą. Zamierzamy sięgnąć po robotników ze środkowych rejonów Chin, gdzie płace są niższe niż w regionach bogatych - mówi Paweł Gaworzyński.

Spawacze z Państwa Środka wypełnią lukę po polskich robotnikach Mostostalu, którzy pojadą na kontrakt do Norwegii, gdzie Mostostal ma tam budowy. Polacy będą zarabiali nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.

Mostostal Zabrze zamierza sprowadzić nawet trzystu spawaczy z Chin. Dlaczego? Bo swoich fachowców firma wysyła na kontrakty do Norwegii, gdzie będą mogli zarobić nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Zysk Mostostalu na "imporcie" Chińczyków będzie znaczny. Fachowiec z Dalekiego Wschodu zarobi za miesiąc około 600 dolarów.

Chińczycy zajmą ich miejsca pracy w naszych krajowych zakładach montażowo-produkcyjnych - mówi Paweł Gaworzyński, dyrektor zarządu zabrzańskiej firmy.

Stawki, za które będą pracować goście z Azji, są nawet dwukrotnie niższe niż te oferowane Polakom. Dobry spawacz żąda na dzień dobry około czterech tysięcy złotych. Za połowę tej kwoty nikt pracy nie podejmie - mówi Marek, właściciel zakładu obróbki metali w Gliwicach.

Dlaczego nie chce podać nazwiska? Bo obawia się, że konkurencja podkupi mu pracowników. Już raz przyszedł do niego jakiś człowiek, który przedstawił się jako ankieter. Po cichu zaproponował moim pracownikom robotę, a na drugi dzień do firmy nie przyszło czterech spawaczy. Trudno uzupełnić takie braki, bo z urzędu pracy od dawna nikogo mi nie podsyłają - dodaje Marek.

Braki kadrowe są na tyle poważne, że wiele firm ostatnio znacznie podwyższa pensje pracownikom. Stosujemy motywacyjny system płac. Poszukamy jeszcze innych rozwiązań, jeśli kryzys na rynku pracy się pogłębi - zapowiada Marcin Gesing, rzecznik Polimexu Mostostal.

Czy takim rozwiązaniem są Chińczycy? Poszukamy na Wschodzie, ale może Ukraińców albo Rosjan. Są nam bliżsi kulturowo. Łatwiej byłoby im współpracować z polskimi robotnikami - przyznaje Gesing.

Przemysław Koperski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, ma dobre rozeznanie na rynku. Jego zdaniem już teraz firmy muszą myśleć o stosowaniu specjalnych zachęt dla swych wykwalifikowanych pracowników. Polski system edukacyjny nie jest dostosowany do potrzeb pracodawców. Nic dziwnego, że w takich zawodach jak spawacz brakuje chętnych do pracy. To normalne, że pracodawcy sięgają po pracowników ze Wschodu - uważa Koperski. Ale Grzegorz Grabik, robotnik budowlany z Zabrza, pracy z Azjatami sobie nie wyobraża. Pracować z Chińczykiem? To jakaś totalna egzotyka! - denerwuje się Grabik. - Polacy będą ich traktować jak konkurencję, która pracuje za żenujące pieniądze i tylko psuje rynek.

Obawy przed zalewem tanich robotników z zagranicy podzielają związkowcy. Ryszard Drabek ze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności": Zamiast myśleć o ściąganiu taniej siły roboczej z Azji, lepiej zastanowić się, jak pomóc Polakom pozostającym bez pracy. Robi się w tej kwestii skandalicznie mało - zauważa Drabek.

Michał Wojak

http://praca.wp.pl/kat,18453,wid,8772951,wiadomosc.htm...
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

K&K Selekt - pracownicy azjatyccy

2007-11-12
Brak barier w zatrudnianiu pracowników z Azji

Firma K&K Selekt Sp. z o.o., wchodząca w skład grupy K&K Selekt, specjalizuje się w dziedzinie rekrutacji i selekcji cudzoziemców. Jako jedna z pierwszych na polskim rynku realizowała projekty związane z zatrudnianiem obcokrajowców zza wschodniej granicy, m.in. z Ukrainy. Firma elastycznie dopasowuje się do potrzeb i wymagań rynku i skrupulatnie obserwuje bardzo dynamiczne zmiany na rynku pracy. Ścisła współpraca z firmami borykającymi się z permanentnymi brakami kadrowymi zaowocowała nową sferą działalności, którą od kilku miesięcy jest współpraca z parterami, m.in. z Chin, Indii, Nepalu, Korei Północnej. Współpraca przybrała na sile po wejściu w życie nowego rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej, zmniejszającego wysokość wpłaty dokonywanej w związku ze złożeniem wniosku o wydanie zezwolenie na pracę dla obcokrajowca. Obecnie koszt zatrudnienia pracowników z zagranicy jest realistyczny i nie tworzy przeszkód w zatrudnianiu nawet dużej liczby wykwalifikowanych specjalistów i pracowników fizycznych z Azji. „Azjaci to osoby posiadające wysokie kwalifikacje, gotowe do podjęcia nowych wyzwań i mocno zmotywowane do pracy w naszym kraju ” – mówi Wiceprezes Zarządu K&K Selekt Beata Pisula, która osobiście spotykała się z azjatyckimi firmami rekrutacyjnymi. A wyzwań w naszym kraju nie brakuje. W szczególności biorąc pod uwagę zbliżające się Mistrzostwa Europy, których jesteśmy współgospodarzami. „Bardzo interesują ich nowe perspektywy pracy, w których mogliby rozwijać swoje zdolności i sprawdzać się zawodowo u najlepszych firm działających na terenie Polski. Wymagają jednak traktowania na równi z polskimi specjalistami. Przede wszystkim, jeśli chodzi o kwestie finansowe” - mówi Pisula.

http://www.kkselekt.pl/page.php?action=Informacje%20dl...

2007-09-12
Po ręce do pracy do Azji

Na polskim rynku ciągle brakuje specjalistów w branży włókienniczej, produkcyjnej i budowlanej. Już dziś widać, że Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie nie wypełnią tej luki.

Przede wszystkim polskie płace nie są już konkurencyjne wobec ofert z rodzimych rynków naszych wschodnich sąsiadów, a w szczególności Rosji, w której panuje obecnie prawdziwy boom inwestycyjny.
Wobec zaistniałej sytuacji bardzo atrakcyjnym rozwiązaniem wydaje się rekrutacja pracowników z państw azjatyckich. Są to wciąż dość egzotyczne dla Polaków kraje, ale warto się przekonać, że pracownicy z tamtych rejonów są dobrze przygotowani zawodowo, a polskie płace na pewno zachęcą ich do pracy na naszym terenie.
Dla polskich pracodawców oraz zachodnich inwestorów działających w Polsce, jest to szansa na poradzenie sobie z brakami na rynku pracy na odpowiednio zakontraktowany okres czasu i na to, że stawimy czoła wszystkim problemom, które zaczynają się pojawiać w związku z organizacją Mistrzostw Europy w 2012 roku.

Firma K&K Selekt podpisała już umowy partnerskie z kilkoma krajami azjatyckimi i prowadzi projekty rekrutacyjne dla firm o dużych potrzebach kadrowych - „Jesteśmy przekonani, że pracodawcy w Polsce szybko docenią doświadczeniei kwalifikacje pracowników z Azji w szczególnie poszukiwanych zawodach: spawacza, ślusarza, tynkarza, murarza, szwaczki, tapicera, montera, operatora CNC i innych pracowników produkcyjnych” – mówi Beata Pisula wiceprezes K&K Selekt.

Gospodarka w Polsce ciągle przeżywa hossę. Przepisy ułatwiające rekrutację pracowników z krajów ościennych (Ukrainy, Białorusi i Rosji) nie satysfakcjonują pracodawców. Okres trzymiesięcznego zatrudnienia, na które można pozyskać cudzoziemca jest rozwiązaniem krótkoterminowym i w praktyce powoduje dużo problemów. Po pierwsze, trzeba nowego pracownika wyszkolić – a to zajmuje co najmniej miesiąc czasu – po drugie, gdy taki pracownik będzie w pełni zaangażowany w obowiązki, pracodawca będzie musiał delegować go ponownie do kraju macierzystego, aby uzyskać dla niego pozwolenie na pracę. Ponadto istnieją wyraźne luki prawne - cudzoziemcy mogą swobodnie zmieniać pracodawcę, ponieważ raz uzyskana wiza nie warunkuje pracy tylko i wyłącznie u jednego pracodawcy. Wobec powyższego można stwierdzić, że przepisy są nieżyciowe i niedostosowane do warunków i potrzeb stawianych przez rozwijającą się polską gospodarkę.

http://www.kkselekt.pl/page.php?action=Informacje%20dl...
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

Wiemy gdzie będzie stadion, wiemy też kto go zaprojektuje, a kto go zbuduje? Ukraińcy, Chińczycy czy rodacy powracający z Wysp?

- W budownictwie zdecydowanie brakuje rąk do pracy. Sytuacja jest o tyle dobra, że inwestycjami sportowymi w Polsce bardzo poważnie interesują się firmy zagraniczne. Chińskie firmy kończą projekt Pekin 2008 i już rozglądają się za nowymi zleceniami poza granicami kraju. To dobra okazja, by wykorzystać ich umiejętności i doświadczenie.

Ale Chińczycy nie są członkami UE i nie mogą swobodnie przyjeżdżać do pracy do Warszawy. Czy będą regulacje prawne, które ułatwią im legalną pracę?

- Wprowadzimy ułatwienia dotyczące konkretnych projektów. Na początku lutego będziemy gościć delegację z Chin. Prawdopodobnie na przełomie czerwca i lipca ich firmy mogą być gotowe do przetargów. (...)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,wid,9570413,wiadomosc...

konto usunięte

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

aktualnie najlatwiej maja obyw. Ukrainy, Rosji, Białorusi.
Ps. nie chcialabym aby Chińczycy budowali nam mosty i drogi !

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

Usunięte konto:
aktualnie najlatwiej maja obyw. Ukrainy, Rosji, Białorusi.
Ps. nie chcialabym aby Chińczycy budowali nam mosty i drogi !
Nieopatrznie wcisnalem klawisz myszy i zaglosowalem za Pani wypowiedzia, za co przepraszam, bo niestety mam calkowicie inne zdanie.

Osobiscie bardzo chcialbym, aby Chinczycy budowali nam drogi i mosty. Wystarczy przyjechac do Chin, by zobaczyc jaka technologia dysponuja, organizacja pracy, jakiej jakosci sa ich konstrukcje i jak szybko buduja.

Szkoda, ze przez takie wypowiedzi przemawia stereotypy, ze wszystko co z Chin musi byc tandetne i zlej jakosci.
PozdrawiamGrzegorz Gołojuch edytował(a) ten post dnia 29.01.10 o godzinie 14:38

konto usunięte

Temat: Zatrudnienie obywateli państw azjatyckich w Polsce

nie przecze, iz sa za nami, aczkolwiek ich przyjazd tutaj spowoduje iz prawdopodobnie osiedla sie tutaj na bardzo dlugo, albo na zawsze, a ja nie chcialabym aby moje dzieci mialy chlopakow z Chin :_
to tylko moje zdanie .

pozd.,
Alicja

Grzegorz Gołojuch:
Usunięte konto:
aktualnie najlatwiej maja obyw. Ukrainy, Rosji, Białorusi.
Ps. nie chcialabym aby Chińczycy budowali nam mosty i drogi !
Nieopatrznie wcisnalem klawisz myszy i zaglosowalem za Pani wypowiedzia, za co przepraszam, bo niestety mam calkowicie inne zdanie.

Osobiscie bardzo chcialbym, aby Chinczycy budowali nam drogi i mosty. Wystarczy przyjechac do Chin, by zobaczyc jaka technologia dysponuja, organizacja pracy, jakiej jakosci sa ich konstrukcje i jak szybko buduja.

Szkoda, ze przez takie wypowiedzi przemawia stereotypy, ze wszystko co z Chin musi byc tandetne i zlej jakosci.
PozdrawiamGrzegorz Gołojuch edytował(a) ten post dnia 29.01.10 o godzinie 14:38



Wyślij zaproszenie do