Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Lewa kasa do lewej kieszeni - Rynki24.pl

Lewa kasa do lewej kieszeni - Rynki24.pl

06-11-2008
Autor: Tomasz Sikorski - Rynki24.pl


Każdy eksporter i inwestor zagraniczny prędzej czy później natknie się na rękę wyciągniętą po łapówkę. I, jak się często okazuje, musi dać. Albo zrezygnować z biznesu.

– Proszę pana, na Wschodzie nie da się inaczej, tam już tak jest. Gdzie pan pojedzie: Rosja, Ukraina, Białoruś, Kazachstan, Uzbekistan, Kaukaz – wszędzie robią na jedną modłę – mówi jeden z polskich handlowców działający w branży materiałów budowlanych. Bez ogródek przyznaje, że wręcza „prezenty”, zaprasza na kolacje, godzi się na stosowanie łańcucha pośredników, żeby wszyscy po drodze mogli coś zarobić. Jak mówi, chodzi przede wszystkim o dobre relacje z klientami.
Jego firma dostarczała część materiałów do budowy stadionu w Dniepropietrowsku, jednej z aren piłkarskich Mistrzostw Europy w 2012 roku. Żeby architekt wybrał właśnie te konkretne materiały, musiał coś z tego mieć dla siebie. Wartość dostawy wyniosła 2,2 mln dolarów, a projektant skasował 20% tej sumy. – W takich sytuacjach inwestor wlicza to w koszty. Zazwyczaj musi być przygotowany na wydatek rzędu 5-10%, ale tym razem stawka była wyższa – mówi Polak.

Łapówkarskie kontynenty

Korupcja występuje przede wszystkim na styku biznesu i polityki, a szczególnie dogodne warunki do rozkwitu ma w państwach w znacznym stopniu kontrolujących gospodarkę.
Instytucje zajmujące się przeciwdziałaniem temu procederowi prowadzą rankingi krajów, w których jest on najbardziej rozpowszechniony. Patrząc na mapę przygotowaną przez Transparency International, można odnieść wrażenie, że rak korupcji trawi niemal całe grupy krajów Ameryki Łacińskiej, Azji, Afryki i Europy Wschodniej. Najbardziej skorumpowanymi państwami na świecie są Somalia (180. pozycja), Myanmar, Irak, Haiti i Afganistan, chociaż te akurat nie należą do najważniejszych z punktu widzenia polskiego eksportu. Jednak w znaczących dla Polski krajach-odbiorcach, czyli na Ukrainie (134. pozycja), w Rosji (147.) i na Białorusi (151.) sytuacja nie jest doskonała i może wzbudzać niepokój przedsiębiorców.
Chiny, ważny dostawca dóbr do Polski, plasują się na 72. miejscu (co ciekawe, ex aequo z należącą do Unii Europejskiej Bułgarią). Korupcja w Chinach dotyka niemalże każdej sfery życia. Największe afery są związane z publicznymi przetargami i inwestycjami, bo tutaj w grę wchodzą duże pieniądze. Do najgłośniejszych afer ostatnich lat należą sprzeniewierzenie państwowych pieniędzy przez szefa partii i burmistrza w Szanghaju oraz wiceburmistrza Pekinu. Dużym echem odbiła się sprawa wysokiego urzędnika w Ministerstwie Zdrowia, który przyjął łapówkę w zamian za dopuszczenie na rynek chiński leku, który przyczynił się do śmierci kilku osób. W ostatnich tygodniach wyszły na jaw kolejne dwie wielkie afery. Jedna w mieście-prowincji Chongqing związana z nieprawidłowościami przy dzierżawie i sprzedaży gruntów w atrakcyjnych miejscach, w którą są zamieszani zarówno urzędnicy miejscy i prowincji oraz deweloperzy. Druga zaś w Ministerstwie Handlu w Pekinie, gdzie w zamian za łapówki miały być podejmowane korzystne decyzje w związku z inwestycjami zagranicznymi. Poza urzędnikami ministerstwa zamieszani są pekińscy prawnicy.

Zarobić na państwie

Szpitale w Murmańsku i we Władywostoku, siedziba jednej z państwowych służb w Moskwie, gmach, w którym obraduje białoruski rząd – polskie materiały były wykorzystane przy wznoszeniu tych budynków dlatego, że miały „nieoficjalne” poparcie.
– Pan myśli, że ot tak dostarczyłem te materiały? Oczywiście, że z polecenia. Cztery lata wcześniej robiłem interesy z jednym z wiceministrów, obecnie deputatem, i od tego czasu mnie wszędzie rekomenduje – mówi polski przedsiębiorca.
Startowanie po publiczne pieniądze na Wschodzie jest praktycznie zarezerwowane dla „krewnych i znajomych królika”. Przetargi to najczęściej fikcja, więc polskie firmy stres i kłopoty związane z udziałem w nich zazwyczaj sobie darują. Jednak znajomości to tylko połowa sukcesu, ponieważ najważniejsze jest, żeby na inwestycji zarobili wszyscy zainteresowani. Najczęściej nie oznacza to obowiązku wręczania łapówek na prawo i lewo. Zamiast tego stosuje się dość jasny system pośredników – złożony z firm-krzaków, które powstają na potrzeby danej transakcji. Dostawca sprzedaje po normalnej cenie swój towar firmie związanej z dysponentami pieniędzy, potem przechodzi on przez jeszcze kilka przedsiębiorstw, po czym trafia do odbiorcy, ale po cenie wielokrotnie wyższej. Zdarza się, że narzuty kolejnych handlowców sięgają łącznie 500-600%. I wszyscy są zadowoleni, chociaż państwo na tym traci.
Podobne procedery odbywają się nie tylko w przypadku gospodarowania publicznymi pieniędzmi, ale również, o dziwo, prywatnymi. Stadion w Dniepropietrowsku był przecież finansowany przez miejscowego biznesmena Igora Kołomojskiego. – 20 lat działam na rynkach wschodnich i coraz mniej je rozumiem. Jak przedsiębiorca może nie dbać o swoje? A może chodzi o to, żeby pokazać, że więcej się wydało? – zastanawia się dostawca materiałów budowlanych.

Płać, albo czekaj

Sytuacja eksporterów nie jest jeszcze taka trudna, ponieważ mogą handlować z odbiorcami prywatnymi, którzy dysponują własnymi pieniędzmi, więc w takim przypadku trudno mówić o korupcji w klasycznym rozumieniu.
Część z pytanych przez nas polskich przedsiębiorców robiących interesy w Chinach przyznało, że spotkali się z propozycjami łapówki. Zaznaczają, że nie były to bezpośrednie oferty, a jedynie chodziło o „pomoc w prowadzeniu interesu”. Nie brak również i takich opowieści, że same zagraniczne firmy zatrudniają legalnie jedną osobę, która oficjalnie ma być reprezentantem firmy na danym obszarze, a nieoficjalnie ma pilnować konkurencji. Przez pilnowanie należy rozumieć nie tylko śledzenie, co robi inna firma, ale w pewien sposób psucie jej szyków. Na przykład w dużych portach łatwo jest zgubić albo pominąć jakiś kontener. Wystarczy opłacić właściwego pracownika – lub kilku – by zadbał o to, żeby towar wypłynął pierwszy, przed konkurencją. Ta praktyka spowodowała, że firmy konsultingowe wprowadziły do swojej oferty usługę pilnowania i kontroli towaru począwszy od fabryki, aż po fizyczny załadunek na statek. Sama jednak chwila załadunku nie zamyka sprawy. Niektórzy czekają, aż statek wyjdzie w morze. Znane bowiem są przypadki, że mimo załadunku kontenera z towarem nie dociera on do portu przeznaczenia. Dzieje się tak, gdyż chwilę po załadunku pod byle pretekstem zostaje on wyładowany.
Opisując problem łapówkarstwa w Chinach, trzeba odróżnić od siebie dwa pojęcia: guanxi i korupcja. Pierwsze to nic innego jak znajomości oparte na osobistej więzi z drugą stroną bez motywacji zysku. Korupcja zaś wyłącza emocje i ma na celu jedynie uzyskanie wielkiego zysku bez liczenia się z czymkolwiek i kimkolwiek. Guanxi może jednak służyć do korumpowania. Z guanxi korzysta się wtedy, gdy trzeba załatwić jakąś sprawę, która utknęła w urzędzie lub w celu przedstawienia kogoś komuś. Ale za taką pomoc nie daje się żadnych pieniędzy czy wartościowych przedmiotów. Jeśli chce się coś dać w dowód wdzięczności, to należy pamiętać, że wartość przedmiotu nie może przekraczać wartości pomocy i możliwości finansowych obdarowanego. W przeciwnym razie byłoby to już łapówkarstwo. Bardzo wdzięcznymi ofiarami zachłannych, skorumpowanych urzędników są przedsiębiorcy, którzy inwestują za granicą. Wielu z nich to eksporterzy, którzy chcieli zmniejszyć koszty sprzedaży na dany rynek i zdecydowali się na ulokowanie na miejscu swojej produkcji. Taką logiką kierują się również polskie firmy, które przenoszą się np. na Ukrainę. I niejednokrotnie okazuje się, że trzeba się liczyć z nieprzewidzianymi wydatkami.
– Na Ukrainie płaci się głównie za przyspieszenie pewnych procedur, rzadko kiedy za przymknięcie oka na łamanie prawa – mówi jeden z przedsiębiorców działający w branży nieruchomości. Wspomina przy tym przykład fabryki, której budowę prowadził. Urzędnik weryfikujący grubą jak książka telefoniczna dokumentację techniczną stwierdził, że brakuje kilku ważnych opisów. – Po prostu nie przeczytał dokumentacji. Oczywiście, moglibyśmy przygotować pełne uprzejmości pismo, w którym wskazywalibyśmy jaka informacja jest na której stronie. Ale na decyzję trzeba by było czekać w nieskończoność, a fabryka nie może przecież nie działać. Jedynym rozwiązaniem było wręczenie „prezentu” –mówi przedsiębiorca. Firma biznesmena z branży budowlanej również ma swój zakład na Ukrainie. W tym przypadku inwestycja też była wspomagana wzajemnym wyświadczaniem sobie przysług. – Bez „pomocy” budowalibyśmy fabrykę 5 lat, a udało się w półtora roku. Miejscowe władze nie przeszkadzały, powiedziały co i gdzie trzeba załatwić. Oczywiście, ja im również wiele pomagałem – mówi biznesmen.
Nasyłanie wszelkiej maści kontrolerów jest najbardziej popularnym sposobem na wyciąganie pieniędzy z kieszeni inwestorów, czemu sprzyja niechlujnie przygotowane prawo i duża swoboda w jego interpretacji. Szczególną grozę budzą strażacy i kontrolerzy norm dotyczących ochrony środowiska. – Strażacy to maszynka do wysysania pieniędzy. Prawo jest wyjątkowo restrykcyjne i spełnienie wszystkich norm jest niemożliwe. Musieliśmy poświęcić pół miliona dolarów na system przeciwpożarowy – mówi menadżer z firmy samochodowej.
Obnoszenie się administracji z bogactwem jest wręcz nieprzyzwoite, co widać chociażby na ulicach. Polscy biznesmeni działający na Ukrainie żartują, że istnieje ranking samochodów, które urzędnik czy milicjant powinni mieć. Obecnie na tej liście króluje toyota landcruiser. Skąd się bierze środki na tak drogie auta? Tego nie wiadomo.

Walka nie zawsze skuteczna

Walka z korupcją na Wschodzie ogranicza się tylko do podejmowania doraźnych działań i okazjonalnych, spektakularnych akcji. Wprawdzie media piszą o wszystkich negatywnych zjawiskach, prezydent Miedwiediew mówi, że trzeba je wyplenić, ale brakuje rozwiązań systemowych.
Z kolei Chińczycy postawili sobie zwalczanie korupcji za jeden z ważnych celów. Bardzo drażni ich opinia skorumpowanego kraju. Pokazowe procesy, a następnie publiczne egzekucje skazanych za łapówki lub korupcję w pewnym stopniu działają odstraszająco, ale nie na tyle, by proceder ten przestał istnieć. Rząd w walce z tym zjawiskiem uruchomił specjalną stronę internetową, która poza profilaktyką miała służyć także anonimowemu wypowiadaniu się oraz zgłaszaniu zdarzeń korupcyjnych przez obywateli. Oczekiwania rządu przekroczyły wszelkie granice. Już pierwszego dnia strona www musiała zostać zawieszona z uwagi na zbyt dużą liczbę wejść. Liczba opinii na temat korupcji oraz doniesień od obywateli o zaistniałych sytuacjach pokazała rządowi nie tylko, że obrany został właściwy kierunek, ale przede wszystkim, że korupcja sięga głębiej niż sądzono, ponieważ często dotyczy podstawowych elementów życia społecznego.
Co na takie praktyki mają poradzić przedsiębiorcy? Po pierwsze, mogą się wycofać, chociaż jak przyznają biznesmeni, zazwyczaj rezygnują konkretni ludzie, a nie firmy. Oczywiście całe przedsiębiorstwa również mogą mieć dość jakiegoś kraju. Najszybciej poddają się przyzwyczajeni do przejrzystości Szwedzi, z Ukrainy wycofało się również kilka polskich firm, które nie mogły znieść kolejnych fal nachodzących je urzędników. Co ciekawe, czasem nawet Rosjanie mówią „pas” i przenoszą się na Białoruś.
Drugim sposobem, całkiem popularnym, jest załatwianie wszystkich spraw związanych z korupcją przez specjalizujące się w tym firmy. Wystarczy zapłacić fakturę za „usługi”, bliżej nie sprecyzowane.
Pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie – czyli dostosowanie się do panujących warunków. Niektórzy przedsiębiorcy dochodzą do wniosku, że nie warto się stawiać, ale trzeba żyć z wszystkimi w zgodzie. I nie chodzi o płacenie łapówek. Polski przedsiębiorca z branży budowlanej zazwyczaj nie wręcza pieniędzy. Równie skutecznym rozwiązaniem może okazać się zaproszenie na kolację, drobne upominki czy życzenia z okazji Nowego Roku i Dnia Zwycięstwa. – Mnie interesy na Wschodzie nauczyli robić Niemcy. Oni mówią Rosjanom to, co ci chcą usłyszeć, ściskają się z nimi „na niedźwiedzia”, działają według ich reguł. I proszę zobaczyć, jakie mają obroty. Miliardy! A my? Te ilości, które sprzedają Polacy, są śmieszne! – mówi.

http://www.rynkizagraniczne.pl/?ppid=41&pid=news&docid...