Marcin Nowak Handel B2B
Temat: Azja, Rosja i Turcja - inwestycyjne hity tego roku?
Azja, Rosja i Turcja - inwestycyjne hity tego roku?Maciej Samcik
2008-02-21,
Które fundusze dały w ubiegłym roku najlepiej zarobić? Niestety, wcale nie te inwestujące w polskie akcje. Hitem były fundusze azjatyckie, lokujące w Indiach i Chinach. Czy tak samo będzie w tym roku?
Zastawienie dwudziestu najbardziej zyskownych funduszy inwestycyjnych w 2007 r. zaprezentowała kilka tygodni temu firma Analizy Online. Wzięto pod uwagę wszystkie dostępne w Polsce fundusze - także te, które nie są u nas zarejestrowane, a tylko sprzedają swe udziały przez pośredników.
Ranking nie pozostawia wątpliwości: najlepszy dostępny w Polsce fundusz, który wypracował ponad 41 proc. zysku, poszukiwał atrakcyjnych lokat bardzo daleko od warszawskiego parkietu. To Franklin Templeton India Fund, inwestujący - jak sama nazwa wskazuje - w Indiach. Niewiele gorzej wypadł fundusz Robeco Chinese Equities, specjalizujący się w inwestycjach na rynku chińskim. Trzecie miejsce - z wynikiem ponad 40,7 proc. - osiągnął inny fundusz indyjski - BlackRock MLIIF India Fund.
Dopiero za tą "azjatycką" trójką znalazły się najlepsze fundusze inwestujące w Polsce i na Starym Kontynencie. Na czwartej pozycji znalazł się fundusz akcji tureckich Fortis Fund Equity Turkey. Najlepszy polski fundusz - PKO/Credit Suisse Akcji Małych i Średnich Spółek - znalazł się na miejscu piątym. - Rynki akcji indyjskich oraz akcji chińskich uważane są za jedne z najbardziej rozgrzanych, ale uzyskana na nich stopa zwrotu zrekompensowała w pełni poniesione w 2007 r. ryzyko - mówi Grzegorz Raupuk z Analiz Online.
Dwucyfrowy wzrost PKB, jaki osiąga co roku gigantyczna chińska gospodarka, musi robić wrażenie. Jednak sceptycy mówią, że ryzyko inwestycji na giełdzie w Szanghaju jest dziś bardzo wysokie. Dla wielu rynek chiński jest wciąż mocno przegrzany. Zwłaszcza w perspektywie spowolnienia gospodarki USA, co rykoszetem może uderzyć w Chiny (bo zmniejszy się popyt Amerykanów na chińskie towary),
BRIC, czyli kupujemy przyszłość
Dlatego niektórzy eksperci obstawiają jako potencjalnie dobrą inwestycję na najbliższe lata nie tyle fundusze inwestujące wyłącznie w Chinach i Indiach, ile tzw. fundusze BRIC. To "kryptonim" inwestycji w czterech wielkich krajach szybko rozwijających się - Brazylii, Rosji, Indiach i Chinach (stąd właśnie skrót BRIC). Szersze zróżnicowanie inwestycji ma przekonać tych, którzy boją się, że giełda chińska musi tąpnąć najpóźniej w przyszłym roku, po igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
Dlaczego akurat te cztery kraje wydają się analitykom atrakcyjne? Mieszka w nich prawie połowa światowej populacji, generują wzrost gospodarczy na poziomie nawet 10 proc. rocznie (dla porównania: szybko rosnąca polska gospodarka ma raptem 4-5 proc. wzrostu PKB).
Każdy z krajów BRIC ma inny atut. Brazylia to potęga w produkcji rolnej, gospodarka rosyjska to kopalnia surowców, w Indiach najszybciej na świecie rozwija się sektor usług i wysokie technologie. Chiny to rezerwuar taniej siły roboczej i błyskawicznie rosnący przemysł oraz budownictwo.
Według analityków banku Goldman Sachs w 2025 kraje BRIC będą generowały 40 proc. wzrostu PKB na świecie (obecnie jest to 20 proc.). W 2050 z każdą z tych czterech gospodarek rywalizować będą mogły już tylko dwa z największych wysoko rozwiniętych krajów - Stany Zjednoczone i Japonia.
Ale z drugiej strony nawet najlepsze rozproszenie inwestycji pomiędzy akcje w Polsce, Chinach, regionie Pacyfiku i Europie Zachodniej nie uchroni pieniędzy przed globalną bessą. Jeśli światowa gospodarka wejdzie w fazę kryzysu, spadać będą ceny akcji na wszystkich krańcach świata. Choć w długiej perspektywie trudno mówić o dobrze skonstruowanym portfelu inwestycji bez komponentu azjatyckiego lub inwestycji typu BRIC.
Na rynkach zagranicznych - w tym w Azji - można inwestować zarówno z polskimi funduszami (np. sporo takich funduszy ma TFI Pioneer Pekao, TFI AIG czy TFI PKO), jak i w ramach funduszy renomowanych światowych grup zarządzających aktywami. Dla przeciętnego inwestora łatwo dostępne są np. fundusze Franklin Templeton, BlackRock Merrill Lynch, HSBC, Robeco, Citigroup czy Fortis Investments.
Dla kogo ta Azja?
Większość ekspertów podkreśla, że o dywersyfikacji geograficznej swoich inwestycji powinny myśleć przede wszystkim osoby mające ponad 100 tys. zł oszczędności. Przy mniejszych kwotach rozpraszanie pieniędzy na różne rynki byłoby zbyt kosztowne. A ci, którzy mają większe pieniądze, powinni zainwestować w fundusze zagraniczne ok. 10-30 proc. oszczędności.
Dlaczego nie więcej? Z funduszami inwestującymi za granicą (a więc również w Azji i krajach BRIC) wiąże się ryzyko kursowe. Do niektórych możemy wpłacić złotówki, ale ich inwestycje będą prowadzone w dolarach (lub rzadziej w euro). Zaś większość funduszy (zwłaszcza tych zarejestrowanych za granicą) w ogóle przyjmuje tylko euro lub dolary.
Ponosimy wtedy ryzyko, że w trakcie naszej inwestycji złoty umocni się względem waluty, co zmniejszy nasz zysk wyrażony w złotych. Trzeba jednak pamiętać, że zmienność notowań funduszy zwykle jest znacznie wyższa niż zmiany kursów walut. Jeśli fundusz zarobi np. 35 proc. rocznie, wówczas spadek notowań euro lub dolara o 5-10 proc. nie będzie decydujący dla wyniku inwestycji.
Źródło: Gazeta Wyborcza
http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,49966,4951242....