Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Daria M.:
Odróżnia się to od tego, o czym my mówimy. Pana firma wystąpiła jako strona polska, która ze swojej strony zainwestowała w ten projekt (tak to przynjamniej rozumiem) i jako rezultat miał być zysk z przedsięwzięcia. to jest normalny biznes. My mówimy tutaj o czymś innym: o wyszukiwaniu takich partnerów jak Pana firma lub niemiecka firma.
mówię o tym samym ale z drugiej strony

nie zainwestowaliśmy (aż tacy naiwni nie jesteśmy) - ale poważnie temat potraktowaliśmy
po "porzuceniu" sprawy przez stronę niemiecką poprostu sami zrobiliśmy ten biznes

skończyło sie na tym że przejechaliśmy się do nich - pokazaliśmy że transakcja zrobiona bez nich i wszystko poszło wg planu (zysk), poza tym uświadomiliśmy im, że jesteśmy co do kapitalizacji więksi od nich 4 razy.
Przeprosiny, bla bla bla...
W tej chwili traktuję osoby/firmy bez premiowania. Czy jest z Niemiec, Szwajcarii lub z Kongo.
A po co do nich jeszcze jeździć? Nie rozumiem... Tym bardziej,
porozmawiać z ich prezesem (koszty poszły, czas pracy ludzi, prawnicy etc) - troche był zdziwiony całą sytuacją
kontaktował się z nami jakiś wiceprezes z dyrektorem i ich prawnikiem (poprostu wymyslili "projekt" wejścia na nasz rynek) - z tego co wiem to poleciały za to głowy
ja bardzo ostrożnie obchodzę się z takimi firmami, które działają w branżach nieruchomości, ubezpieczenia, praca tymczasowa itp. 10 lat na rynku, to w Niemczech nie aż tak dużo.
wydaje się że firma 3-5 letnie jest bardziej dynamiczna przy pozyskiwaniu nowych rynków niż 30 letnia (szczególnie w obecnym czasie)Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.05.13 o godzinie 10:23
Daria Mak-Walther

Daria Mak-Walther Właścicielka firmy
doradczej, Project
Manager for Poland
...

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

mówię o tym samym ale z drugiej strony
porozmawiać z ich prezesem (koszty poszły, czas pracy ludzi, prawnicy etc) - troche był zdziwiony całą sytuacją
kontaktował się z nami jakiś wiceprezes z dyrektorem i ich prawnikiem (poprostu wymyslili "projekt" wejścia na nasz rynek) - z tego co wiem to poleciały za to głowy

No właśnie tego nie zrozumiałam. Bo jeżeli przedstawia Pan ofertę na swoje usługi, to się robi umowę (albo potwierdza ofertę) i wszystko. Oczywiście, że sprawdzam firmę i jeżeli jest to jakaś mała, albo nieznana, to biorę przedpłatę (30-50 % albo i więcej).
Nie myślę, że z tego powodu poleciały głowy... No i wiceprezes też chyba powinien wiedzieć, co robi. Jakaś śmieszna firma...

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Daria M.:
mówię o tym samym ale z drugiej strony
porozmawiać z ich prezesem (koszty poszły, czas pracy ludzi, prawnicy etc) - troche był zdziwiony całą sytuacją
kontaktował się z nami jakiś wiceprezes z dyrektorem i ich prawnikiem (poprostu wymyslili "projekt" wejścia na nasz rynek) - z tego co wiem to poleciały za to głowy

No właśnie tego nie zrozumiałam. Bo jeżeli przedstawia Pan ofertę na swoje usługi, to się robi umowę (albo potwierdza ofertę) i wszystko. Oczywiście, że sprawdzam firmę i jeżeli jest to jakaś mała, albo nieznana, to biorę przedpłatę (30-50 % albo i więcej).
nie będę mówił o tym tutaj o co chodziło w tym biznesie
powiem tak - nie przedstawiałem oferty, musieliśmy stworzyć rozwiązanie "pod nich" dosyć unikalne
Nie myślę, że z tego powodu poleciały głowy... No i wiceprezes też chyba powinien wiedzieć, co robi. Jakaś śmieszna firma...
poleciały - utracony zysk dla spółki jest taki sam jak spowodowanie straty
poprostu potraktowali nas jak "polaczków" - wszystko wiedzą, jesteśmy głupi i nieważni - z pozycji bogacza wchodzącego na targ
a my ich za poważnie (w sumie wszystkich staramy się z powaga traktować)
chcieli wrócić do sprawy, ale.... skoro prezes nie ma kontroli nad firmą to nie będzie miał kontroli nad płatnościami dla nas ;-)Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.05.13 o godzinie 12:11
Daria Mak-Walther

Daria Mak-Walther Właścicielka firmy
doradczej, Project
Manager for Poland
...

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

nie będę mówił o tym tutaj o co chodziło w tym biznesie
powiem tak - nie przedstawiałem oferty, musieliśmy stworzyć rozwiązanie "pod nich" dosyć unikalne
>
Panie Jarku, no ale teraz na poważnie: jest sprawa-biznes-problem. Firma zwraca się do Pana. Pan mówi: takie i takie koszty są z tym związane, to i to możemy wykonać. I na tej zasadzie się pracuje.
Jak można coś wykonywać nie przedstawiając oferty? Jeżeli nie ma oferty, to nie ma i o czymś potem rozmawiać, jeżeli chodzi o płatność. Chyba, że zgodziliście się na prowizję. No to wtedy inna sprawa.
Jeżeli Pan pisze już o "dosyć uikalnym rozwiązaniu pod nich" to nie jestem pewna, czy wszystko było prawidłowo uzgodnione...
Nie myślę, że z tego powodu poleciały głowy... No i wiceprezes też chyba powinien wiedzieć, co robi. Jakaś śmieszna firma...
poleciały - utracony zysk dla spółki jest taki sam jak spowodowanie straty
Potencjalny zysk - potencjalne straty. Nie możemy mówić o stratach czy zysku, jeżeli nie było konkretnej umowy czy potwierdzonej oferty, a tym samym konkretnego projektu.
poprostu potraktowali nas jak "polaczków" - wszystko wiedzą, jesteśmy głupi i nieważni - z pozycji bogacza wchodzącego na targ
a my ich za poważnie (w sumie wszystkich staramy się z powaga traktować)
Pan opisuje stereotypy. Z drugiej strony sprawa nie wygląda poważnie, niestety....Jeżeli Pan potraktował ich poważnie, to trzeba było od razu wystąpić do nich poważnie i też od nich zażądać powagi od samego początku.
Ale i mnie zdarzają się jeszcze takie podobne przypadki, niestety. Według powiedzonka: Obiecanki, cacanki, a głupiemu radość no i nadzieja - matką głupich.

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Daria M.:
widze że obraca sie Pani w krótkich szybkich dealach
współpraca długofalowa polega na czyms innym

zgłosili sie do nas bo chcieliby zrobić to i to na polskim rynku i czy jesteśmy w stanie im to ogarnąć i czy jest to wogóle możliwe
więc zaangażowałem mądrych ludzi z firmy i wymysliliśmy patent (w sensie pomysł, rozwiązanie prawne...) jak to ma działać
wysłaliśmy informację - ok - jesteśmy w stanie to ugryźć
przyszedł od nich list intencyjny o współpracy, złożyli dokument o zainteresowaniu
potrzebny był tylko "przedmiot" na którym ten patent można zastosować - a znaleźć taki nie jest łatwo
znaleźliśmy ten przedmiot
nawet z rozmów naszych wynikało że sami w czasie dokonywania patentu weźmiemy ryzyko na siebie płacąc za przedmiot z własnych pieniędzy

może inaczej
idzie pani do jubilera i chce mieć brylant w kształcie banana o wadze 500 karatów
nikt tak nie szlifował diamentu na banan i znaleźć 500 karatowy jest prawie niemożliwe
dziwne żeby jubiler podpisał z Panią umowę skoro najpierw musi opracować technologie (jako pierwszy na świecie) i musi sprawdzić czy jest w stanie zdobyć taki diament (bo nie jest pewein czy sie z umowy wywiąże)

znaleźliśmy technologię, znaleźlismy diament (w cenie niższej o 15% niż chcieli) a oni nagle bez słowa przestali się kontaktować
zadzwoniła do nas sekretarka sekretarki że szef ma ważniejsze sprawy we włoszech (tzn dyrektor który z nami rozmawiał)

bez problemu moglibysmy ich przejąć (nawet wrogo)

nie wiem - może na zachodzie tak jest, że rozmowa nic nie znaczy - w naszym otoczeniu znaczy

(edit: my nie mamy żadnych roszczeń do nich finansowych - liczylismy sie z takim ryzykiem, traktujemy to jako inwestycje która nie wypaliła - jako długofalowa współpraca - choć zarobilismy na tym kasę. chodzi o to że potraktowali nas jak pętaków, jakby to, że jesteśmy z polski upowaznia ich do takiego zachowania - a wystarczyłby nawet list - ze względu na trudności finansowe musimy na razie projekt odpuścić - zamknęłoby to sprawę)Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.05.13 o godzinie 13:55
Daria Mak-Walther

Daria Mak-Walther Właścicielka firmy
doradczej, Project
Manager for Poland
...

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Jarek K.:
Daria M.:
widze że obraca sie Pani w krótkich szybkich dealach
współpraca długofalowa polega na czyms innym
Nie. Pan mnie nie zrozumiał.
zgłosili sie do nas bo chcieliby zrobić to i to na polskim rynku i czy jesteśmy w stanie im to ogarnąć i czy jest to wogóle możliwe
więc zaangażowałem mądrych ludzi z firmy i wymysliliśmy patent (w sensie pomysł, rozwiązanie prawne...) jak to ma działać
wysłaliśmy informację - ok - jesteśmy w stanie to ugryźć
przyszedł od nich list intencyjny o współpracy,

No ale w liście intencyjnym pisze się także o warunkach współpracy.
złożyli
dokument o zainteresowaniu
potrzebny był tylko "przedmiot" na którym ten patent można zastosować - a znaleźć taki nie jest łatwo
znaleźliśmy ten przedmiot
nawet z rozmów naszych wynikało że sami w czasie dokonywania patentu weźmiemy ryzyko na siebie płacąc za przedmiot z własnych pieniędzy
i w tym to chyba i sęk. Działamy w różnych branżach. Ja mam konkret jako rezultat, tzn. taką i taką usługę świadczę firmie i za to chcę takie i takie wynagrodzenie.

może inaczej
idzie pani do jubilera i chce mieć brylant w kształcie banana o wadze 500 karatów
nikt tak nie szlifował diamentu na banan i znaleźć 500 karatowy jest prawie niemożliwe
dziwne żeby jubiler podpisał z Panią umowę skoro najpierw musi opracować technologie (jako pierwszy na świecie) i musi sprawdzić czy jest w stanie zdobyć taki diament (bo nie jest pewein czy sie z umowy wywiąże)

Pan mówi o umowie o dzieło. A ja o umowie o usługę. Nawet jeżeli jubiler nie znalazł technologii lub diamentu, to wykonał usługę (oczywiście, jeżeli naprawdę szukał i to może mi udokumentować). Wówczas jest to cenna dla mnie informacja. Albo inaczej: jeżeli jubiler będzie szukał, to nie ma czasu na inne rzeczy i jeżeli nie znajdzie, to po prostu stracił czas? Nie wiem, czy może to wytłumaczyć rodzinie, wynajmującemu mu lokal itd.?
Albo inaczej: jeżeli do mnie się zgłosi firma, która produkuje lub sprzedaje wiatraki i chce wyjść na rynek rosyjski, a na koniec okaże się, że tam nie może sprzedać wiatraków (to tylko jako przykład), bo nie ma popytu i nie ma odpowiedniej ustawy, więc firma niczego nie sprzeda. Ale otrzymała cenną informację, żeby nie biegać i zajmować się Rosją, bo na razie nie ma sensu. I jak Pan to ocenia? Czy oznacza to, że ja nie powinnam otrzymać pieniędzy za moją usługę?
znaleźliśmy technologię, znaleźlismy diament (w cenie niższej o 15% niż chcieli) a oni nagle bez słowa przestali się kontaktować
zadzwoniła do nas sekretarka sekretarki że szef ma ważniejsze sprawy we włoszech (tzn dyrektor który z nami rozmawiał)

bez problemu moglibysmy ich przejąć (nawet wrogo)

Powtarzam jeszcze raz: wydaje mi się, że nie do końca było umówione między Panami warunki współpracy.
nie wiem - może na zachodzie tak jest, że rozmowa nic nie znaczy - w naszym otoczeniu znaczy
Rozmawiać to ja mogę w restauracji, w biznesie liczy się umowa! Kiedyś było tak, że liczyło się słowo. To już dawno przestało mieć znaczenie. Niestety.
(edit: my nie mamy żadnych roszczeń do nich finansowych - liczylismy sie z takim ryzykiem, traktujemy to jako inwestycje która nie wypaliła - jako długofalowa współpraca - choć zarobilismy na tym kasę. chodzi o to że potraktowali nas jak pętaków, jakby to, że jesteśmy z polski upowaznia ich do takiego zachowania - a wystarczyłby nawet list - ze względu na trudności finansowe musimy na razie projekt odpuścić - zamknęłoby to sprawę)

To że Panu nie odpowiedzieli, nie oznacza, że traktują was źle. Jak bym miała Panu pokazać pisma firm polskich czy rosyjskich, albo rezultaty, to bym musiała się utopić z depresji:=).
Daria Mak-Walther

Daria Mak-Walther Właścicielka firmy
doradczej, Project
Manager for Poland
...

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Jarek K.:
Daria M.:
widze że obraca sie Pani w krótkich szybkich dealach
Pracuję z rosyjską (!) firmą już od listopada 2012 r. Jest to współpraca długofalowa, mamy parę różnych projektów, które dla nich staram się wykonać. Płacą bez problemu, ale muszę przyznać, że jest to wyjątek. Miałam po prostu szczęście.
bez problemu moglibysmy ich przejąć (nawet wrogo)

Tutaj Pan reaguje emocjonalnie (zresztą jest to mentalność raczej polska). Przejąć Pan może firmę, jeżeli jest to spółka akcyjna.

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Daria M.:
Jarek K.:
Daria M.:
widze że obraca sie Pani w krótkich szybkich dealach
Pracuję z rosyjską (!) firmą już od listopada 2012 r. Jest to współpraca długofalowa, mamy parę różnych projektów, które dla nich staram się wykonać. Płacą bez problemu, ale muszę przyznać, że jest to wyjątek. Miałam po prostu szczęście.
u nas jedna transakcja trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy i współprace po 5-10 lat nie są rzadkością (taka specyfika)
bez problemu moglibysmy ich przejąć (nawet wrogo)

Tutaj Pan reaguje emocjonalnie (zresztą jest to mentalność raczej polska). Przejąć Pan może firmę, jeżeli jest to spółka akcyjna.
tak - ale tego nie zrobiłem
i jest to spółka akcyjna
(a uściśniając można przejąć również sp. z o.o. - zależy od ilości udziałowców i czy wystawili na rynek weksle albo obligacje)Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.05.13 o godzinie 20:46

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Daria M.:
Jarek K.:
Daria M.:
widze że obraca sie Pani w krótkich szybkich dealach
współpraca długofalowa polega na czyms innym
Nie. Pan mnie nie zrozumiał.
zgłosili sie do nas bo chcieliby zrobić to i to na polskim rynku i czy jesteśmy w stanie im to ogarnąć i czy jest to wogóle możliwe
więc zaangażowałem mądrych ludzi z firmy i wymysliliśmy patent (w sensie pomysł, rozwiązanie prawne...) jak to ma działać
wysłaliśmy informację - ok - jesteśmy w stanie to ugryźć
przyszedł od nich list intencyjny o współpracy,

No ale w liście intencyjnym pisze się także o warunkach współpracy.
przyszłej ewentualnej współpracy - a to róznica
złożyli
dokument o zainteresowaniu
potrzebny był tylko "przedmiot" na którym ten patent można zastosować - a znaleźć taki nie jest łatwo
znaleźliśmy ten przedmiot
nawet z rozmów naszych wynikało że sami w czasie dokonywania patentu weźmiemy ryzyko na siebie płacąc za przedmiot z własnych pieniędzy
i w tym to chyba i sęk. Działamy w różnych branżach. Ja mam konkret jako rezultat, tzn. taką i taką usługę świadczę firmie i za to chcę takie i takie wynagrodzenie.

może inaczej
idzie pani do jubilera i chce mieć brylant w kształcie banana o wadze 500 karatów
nikt tak nie szlifował diamentu na banan i znaleźć 500 karatowy jest prawie niemożliwe
dziwne żeby jubiler podpisał z Panią umowę skoro najpierw musi opracować technologie (jako pierwszy na świecie) i musi sprawdzić czy jest w stanie zdobyć taki diament (bo nie jest pewein czy sie z umowy wywiąże)

Pan mówi o umowie o dzieło. A ja o umowie o usługę. Nawet jeżeli jubiler nie znalazł technologii lub diamentu, to wykonał usługę (oczywiście, jeżeli naprawdę szukał i to może mi udokumentować). Wówczas jest to cenna dla mnie informacja. Albo inaczej: jeżeli jubiler będzie szukał, to nie ma czasu na inne rzeczy i jeżeli nie znajdzie, to po prostu stracił czas? Nie wiem, czy może to wytłumaczyć rodzinie, wynajmującemu mu lokal itd.?

to troche inaczej
nie zlecili nam poszukiwań patentu ani przedmiotu (technologii i diamentu)
zapytali tylko o to czy jest wogóle taka mozliwość wejścia na rynek o której oni myslą i czy jesteśmy w stanie im pomóc (znaleźć technologie i diament-y) - to nie było ustawione na jedna transakcje ale na stworzenie mechanizmu który ma działac i długofalowo (wielokrotnie)

przyznam nie chodziło nam nawet o kasę ale o współprace z podmiotem niemieckim (takie rzeczy sie przydaja)

Albo inaczej: jeżeli do mnie się zgłosi firma, która produkuje lub sprzedaje wiatraki i chce wyjść na rynek rosyjski, a na koniec okaże się, że tam nie może sprzedać wiatraków (to tylko jako przykład), bo nie ma popytu i nie ma odpowiedniej ustawy, więc firma niczego nie sprzeda. Ale otrzymała cenną informację, żeby nie biegać i zajmować się Rosją, bo na razie nie ma sensu. I jak Pan to ocenia? Czy oznacza to, że ja nie powinnam otrzymać pieniędzy za moją usługę?

zalezy od tego jaka jest Pani rola w tym wszystkim
czy daja Pani carte blanche do działania z zarysem co ich interesuje (w tym przypadku proste - sprzedaż wiatraków) i to pani wtedy podejmuje ryzyko czy uda się sprzedać czy nie albo czy wogóle jest możliwa sprzedaż na danym rynku
lub zlecaja pani poszukiwanie odbiorców - wtedy to ryzyko jest na ich głowie

my mielismy pierwsza sytuację - powiedzieli co chcą osiągnąć (ramy) a my mieliśmy to dla nich zrealizować (choc od początku nie było wiadomo czy wogóle to możliwe)
okazało się że jest możliwe
znaleźliśmy technologię, znaleźlismy diament (w cenie niższej o 15% niż chcieli) a oni nagle bez słowa przestali się kontaktować
zadzwoniła do nas sekretarka sekretarki że szef ma ważniejsze sprawy we włoszech (tzn dyrektor który z nami rozmawiał)

bez problemu moglibysmy ich przejąć (nawet wrogo)

Powtarzam jeszcze raz: wydaje mi się, że nie do końca było umówione między Panami warunki współpracy.
ale to nie była jeszcze współpraca
to było tylko ich zapewnienie że chca zrobic taki a taki interes w polsce a my mieliśmy określić czy damy radę czy nie
przecież nie będę wchodził we współprace skoro nawet nie wiem czy jestem w stanie się z niej wywiązać ani czy wogóle jest możliwa w tym temacie
nie wiem - może na zachodzie tak jest, że rozmowa nic nie znaczy - w naszym otoczeniu znaczy
Rozmawiać to ja mogę w restauracji, w biznesie liczy się umowa! Kiedyś było tak, że liczyło się słowo. To już dawno przestało mieć znaczenie. Niestety.
staram sie tak działać - nawet tracąc
poprostu póxniej zostaja w "kregu wzajemnej adoracji biznesowej ;-)" słowne profesjonalne osoby
każdemu trzeba dac szansę nawet nie patrząc wstecz

to działa - współpracujemy z pewniakami
(inna sprawa że nie jest ich tak dużo jak np. na rynku sprzedaży - np. odbiorców)
(edit: my nie mamy żadnych roszczeń do nich finansowych - liczylismy sie z takim ryzykiem, traktujemy to jako inwestycje która nie wypaliła - jako długofalowa współpraca - choć zarobilismy na tym kasę. chodzi o to że potraktowali nas jak pętaków, jakby to, że jesteśmy z polski upowaznia ich do takiego zachowania - a wystarczyłby nawet list - ze względu na trudności finansowe musimy na razie projekt odpuścić - zamknęłoby to sprawę)

To że Panu nie odpowiedzieli, nie oznacza, że traktują was źle. Jak bym miała Panu pokazać pisma firm polskich czy rosyjskich, albo rezultaty, to bym musiała się utopić z depresji:=).
hehehe
mam wrażenie że pomiędzy polakami a niemcami (oczywiście generalizuję) różnica jest jedna
polacy kupują niemieckie samochody a niemcy nie kupuja polskich ;-)
Daria Mak-Walther

Daria Mak-Walther Właścicielka firmy
doradczej, Project
Manager for Poland
...

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

No ale w liście intencyjnym pisze się także o warunkach współpracy.
przyszłej ewentualnej współpracy - a to róznica

Oczywiście.
to troche inaczej
nie zlecili nam poszukiwań patentu ani przedmiotu (technologii i diamentu)
zapytali tylko o to czy jest wogóle taka mozliwość wejścia na rynek o której oni myslą i czy jesteśmy w stanie im pomóc (znaleźć technologie i diament-y) - to nie było ustawione na jedna transakcje ale na stworzenie mechanizmu który ma działac i długofalowo (wielokrotnie)

No to w tym przypadku musi Pan sam siebie winić, bo zrobił Pan więcej aniżeli musiał. Pytanie: jest możliwość i możecie pomóc - odpowiedź: tak możemy. I wszystko. Jeżeli możecie, to na jakich warunakch. Odpowiedź: na takich i takich.
przyznam nie chodziło nam nawet o kasę ale o współprace z podmiotem niemieckim (takie rzeczy sie przydaja)
Teraz rozumiem Pana rozczarowanie.
zalezy od tego jaka jest Pani rola w tym wszystkim
czy daja Pani carte blanche do działania z zarysem co ich interesuje (w tym przypadku proste - sprzedaż wiatraków) i to pani wtedy podejmuje ryzyko czy uda się sprzedać czy nie albo czy wogóle jest możliwa sprzedaż na danym rynku
lub zlecaja pani poszukiwanie odbiorców - wtedy to ryzyko jest na ich głowie
Dalczego mam ryzykować moim imieniem i czasem? Przecież to ich idea. Nei wychodzą na rynek, bo im się o tym marzy, a chcą robić tam biznes. Parę takich projektów z carte blanche (jak Pan pisze) i mogę usiąść przy kościele z wyciągniętą ręką.
my mielismy pierwsza sytuację - powiedzieli co chcą osiągnąć (ramy) a my mieliśmy to dla nich zrealizować (choc od początku nie było wiadomo czy wogóle to możliwe)
okazało się że jest możliwe

Nawet w tym przypadku trzeba było się zastanowić na jakimś etapie i powiedzieć stop.
mam wrażenie że pomiędzy polakami a niemcami (oczywiście generalizuję) różnica jest jedna
polacy kupują niemieckie samochody a niemcy nie kupuja polskich ;-)
Nie prawda: kupiliśmy też samochód w Polsce - Skodę (polskich samochodów chyba już nie ma albo? Tzn. był kiedyć Firat, który był w Polsce produkowany po licenzji, ale polskich marek nie znam). Kupuję to, obojętnie gdzie, co ma jakość. A Niemcy mają bardzo dobre Lobby, no i robią bardzo dobrą jakość. To im gwarantuje miejsce czołowe. No i różnce w mentalności są ogromne.
Jacek P.

Jacek P. Duza znajomość
rynku niemieckiego w
dziedzinie
handlowej.

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Fajni jesteście i tyle!!!!,A ja bylem przez ostatnie dni w Poznaniu....na targach wystawowych z mojej branży i znowu było fajnie...

konto usunięte

Temat: Szukam firm zainteresowanych wejściem na rynek polski ...

Jacek P.:
Fajni jesteście i tyle!!!!,A ja bylem przez ostatnie dni w Poznaniu....na targach wystawowych z mojej branży i znowu było fajnie...

International Handel Service??? Was ist das??? Welche Rechtsform hat dieses Ding???

Następna dyskusja:

SZUKAM firm zainteresowanyc...




Wyślij zaproszenie do