Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

Witam i przepraszam za zaśmiecanie skrzynki, ale nasunęła mi się ciekawe skojarzeni na temat "grupy docelowej"

W połowie lutego założyłem cztery grupy:
INWESTOR
BIZNES
PRACOWNIK
SAMOZATRUDNIONY.

Jest dla mnie fascynujące obserwować, jak prawo "grupy docelowej" działa w praktyce. Wyszło to przypadkiem, ale wyobraź sobie, że statystycznie, na dziesięć osób, tylko jenda osoba dopisała się do więcej niż jednej grupy, którą założyłem, chociaż w opisie grupy zaznaczyłem, że wiedza z pozostałych grup może też być bardzo użyteczna.
Innymi słowy 90 % osób dopisało się do grupy, która ją w danym momencie interesuje. Zapewne wynika to z potrzeb tych osób w danym momencie. Jeżeli ktoś interesuje się inwestowaniem, to nie myśli o pracy czy też o zakładaniu biznesu (chociaż uważam, że wiedza z tych dziedzin ma kluczowe znaczenie w osiaganiu sukcesu w inwestowaniu).
Oczywiści z kolei ktoś, kto szuka pracy w danym momencie to nie myśli o inwestowaniu czy zakładaniu biznesu. Jest to naturalne. Chciałem jednak wskazać, że z sukcesem firmy w zakresi produkcji produktów czy też świadczenia usług jest bardzo podobnie.
Dokładne trafienie "w potrzeby" konkretnej grupy klientów, ZAINTERESOWANYCH danym produktem, to klucz do sukcesu. Taki po prostu jest świat rzeczywisty, w którym żyjemy:-))

Pozdrawiam Michał
Miсhal S.

Miсhal S. quidquid latinum
dictum est, altum
viditur

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

heh
jestem jeden z dziesieciu :)

cos w tym jest
formalnie powinienem sie akurat zapisac do PiS (chyba nie jest to najlepszy zapis LOL) a zapisalem sie do grup BiI
Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

:-)))))))))))))

To dopiero ciekawe:-)
Kurcze. Tak się zastanawiam. Jak stworzyć/co trzeba zrobić, aby Polacy byli podziwiani na całym świcie. Wiem, że dla wielu osób to może wydawać się mżonka, ale ja uważam, że to można zrobić.
Wystarczyłoby np. sprawić, aby jakaś część Polaków chciała rozwijać się, być ekspertami w tym co robi. Np. jeżeli część osób zadałaby sobie trud aby być dobrym w inestowaniu/tworzeniu biznesów to mógłby być nasz wyróżnik.
Myślę, że teraz są do tego super warunki. Czegoś takiego nie było od 300 lat!!!
Biorę takie czynniki pod uwagę:
1) Ogromny wzrost wykształcenia Polaków w ciągu ostatnich paru lat (np. jesteśmy jednym z niewielu krajów w UE, gdzie powszechnie jest znany j. angielski, przynajmniej podstawy)
2) Wyż demograficzny, dużo ludzi młodych, ambitnych, spragnionych "lepszej przyszłośći" a co za tym idzie, ciężka praca nie jest dla nich czymś wyjątkowym i "niegodnym" człowieka.
3) Migracja zarobkowa na pozostałą część UE. Przecież to super warunki do zdobycia "know how" i kapitału. Zapewne część tych osób powróci do kraju, jak wskazują doświadczenia Portugalii czy Hiszpanii.
4) Niewiele osób dostrzega, że UE jest w okresie dynamicznego wzrostu gospodarczego (w odróżnieniu np. od chołubionego USA, która niuchronnie chyli się ku recesji, a dowodem na to jest ciągle tracący na wartości dolar)
5) Wysokie bezrobocie w naszym kraju. Dla mnie to są ogromne zasoby do spożcia. Wcale nie uważam, ze np. organizacja EURO 2012 to będzie problem od strony siły roboczej. Bo jak to jest, że Ci sami Polacy wyjeżdżający za granicę do USA, czy Europy Zachodniej są tam w stanie bardzo ciężko pracować? Jednym z głównych powodów dla mnie to kwestia zarobków i wydajności pracy. Uważam, że za parę lat płace bardzo mocno wzrosną (w ciągu pięciu lat średnia krajowa o 100-200 procent, a co za tym idzie również płace w poszczególnych branżach). To przyczyni się do tego, że wiele osób obecnie "nie pracujących" po prostu zacznie pracować, bo kto nie będzie chciał pracować za 5-6 tyś miesięcznie na rękę?

Mam nadzieję, że moja analiza oparta jest na słusznych przesłankach:-)))

MichałMichał Stopka edytował(a) ten post dnia 30.04.07 o godzinie 01:39
Miсhal S.

Miсhal S. quidquid latinum
dictum est, altum
viditur

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

ad1. pozwole sie nie zgodzic. ba, jestem przekonany ze to
myslenie zyczeniowe. prawie niemozliwe jest znalezienie francuza po studiach ktory nie zna angielskiego. w polsce jest to powszechne.
tak, w takiej SGH czy innej porzadnej ekonomicznej szkole znaja.
po renomowanych szkolach technicznych, sa ludzie co slabo znaja polski ;) o innych nie mowiac. na uniwerkach jest czeto jeszcze gorzej. pamietaj ze niemiec, francuz czy nawet hiszpan maja swiadomosc swiadmosc ze to ich jezykow sie ucza na swiecie, nie maja specjalnej motywacji do nauki
z tego co wiem najlepiej ze znajomoscia angielskiego jest w rumunii

ad2. co najmniej taka sama ilosc w podejsciem "nalezy mi sie"
panstwo/rzad powinien zalatwic mieszkanie/prace/emeryture/zasilek.

ad3.ok

ad4. szybciej pl dogoni europe, niz europa usa
smiem twierdzic ze "dynamiczny wzrost" europy ma tyle wspolnego z prawda co polska siodma czy nawet piata gospodarka swiata za gierka

ad5.
Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

:-)
Jak najbardziej się zgadzam, z argumentami, które przedstawiłeś.
Zwróc jednak uwagę, że ja piszę o konkretnej sytuacji, czyli dokonałem analizy konkretnych czynników, które moim zdaniem mają kluczowe znaczenie dla przyszłości.
Przyznaję, dokonałem pewnego skrótu myślowego:-), ale do konkretów:
michal s.:
ad1. pozwole sie nie zgodzic. ba, jestem przekonany ze to
myslenie zyczeniowe. prawie niemozliwe jest znalezienie francuza po studiach ktory nie zna angielskiego. w polsce jest to powszechne.
tak, w takiej SGH czy innej porzadnej ekonomicznej szkole znaja.
po renomowanych szkolach technicznych, sa ludzie co slabo znaja polski ;) o innych nie mowiac. na uniwerkach jest czeto jeszcze gorzej. pamietaj ze niemiec, francuz czy nawet hiszpan maja swiadomosc swiadmosc ze to ich jezykow sie ucza na swiecie, nie maja specjalnej motywacji do nauki
z tego co wiem najlepiej ze znajomoscia angielskiego jest w Rumunii

Oczywiście tutaj masz racj,ę co do ogólnej sytuacji, zwróć uwagę jednak, że aby PRZYSZŁOŚC POLSKI była lepsza, to wcale 38 mln Polaków nie musi znać super język angielski. Wystarczy, że pewna część będzie w tym super, czyli Ci, którzy
-zakładają firmy
-są ekspertami w swoich zawodach
Tutaj wystarczy przywołać zasadę Pareto: „80 procent sukcesu powodowanych jest przez 20 procent podjętych działań”, czyli innymi słowy np. wystarczy, aby TYLKO 20% Polaków znała ten język super, aby bardzo wiele się zmieniło

A to, że inne narody zachodnie nie potrzebują się uczyć języków, to tylko dla mnie argument za Polską. Przecież j. angielski jest językiem nauki. Np. mój znajomy jest fachowcem w dziedzinie użyteczności stron www i marketingu w Internecie. Z tego, co mówi, to praktycznie ten temat praktycznie nie istnieje w polskim necie, dlatego cały czas uczy się z blogów po angielsku (głównie USA, bo Europa też jest w tym słaba), a Niemiec czy Francuz, nawet jeżeli zna angielski, to nie ma jednak takiej motywacji do zdobywania wiedzy, jak np. mój znajomy. Założę się, że taki przypadki można mnożyć.
Właśnie tacy ludzie będą za jakiś czas zakładali firmy. Mało tego, że jestem przekonany, że odniosą sukces w Polsce, to i będą BARDZO POWAŻNĄ konkurencją dla firm z Europy Zachodniej…:-)
ad2. co najmniej taka sama ilosc w podejsciem "nalezy mi sie"
panstwo/rzad powinien zalatwic mieszkanie/prace/emeryture/zasilek.

Jak najbardziej racja co do obecnej sytuacji, jednak ja zakładam bardo mocny wzrost płac w ciągu najbliższych kilku lat (nawet do poziomów średnich europejskich, wiem, że może to się wydawać „niedorzeczne”, jednak dla mnie jest to tak oczywiste, że po dniu nadchodzi noc, a po nocy dzień:-). Dlatego w takiej sytuacji problem się po części sam rozwiąże. Jak ludzie zaczną solidnie zarabiać, to po prostu wezmą się do roboty zamiast narzekać, (np. zamiast myśleć o zasiłku w porównaniu do płacy za 500 zł na rękę to będą mieli do wyboru zasiłek i powiedzmy 2 000 na rękę).


ad3.ok

ad4. szybciej pl dogoni europe, niz europa usa
smiem twierdzic ze "dynamiczny wzrost" europy ma tyle wspolnego z prawda co polska siodma czy nawet piata gospodarka swiata za gierka

No cóż tutaj nie będę walczył z Twoim postrzeganiem:-) Ja analizuję konkretne dane i ich dynamikę. Widać jak na dłoni, że USA ma coraz większe problemy, a w Europie w ciągu ostatniej recesji rynek się „oczyścił”, wprowadzono pewne reformy a wejście nowych Państw do UE już zdynamizowało i zdynamizuje wzrost PKB w przyszłości.
Zapewne tutaj może działać „prawo postrzegania”, które opisałem w artykule:
http://www.goldenline.pl/forum/inwestor-czego-robic-ni...

Oczywiście NIE LANSUJĘ tutaj nigdzie poglądu, że Europa jest taka super, że zaraz przegoni resztę świata. To mnie w ogóle nie interesuje:-). Postawiłem hipotezę, że dla Polski jest to bardzo ciekawy moment historyczny, który może wykorzystać.
Akurat czynniki zewnętrzne, czyli silna Europejska gospodarka to bardzo pozytywna sprawa z punktu widzenia Polski.
Miсhal S.

Miсhal S. quidquid latinum
dictum est, altum
viditur

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

z placami to mowisz jak rzad
"obnizymy ZUS gdy spadna koszty pracy" ;)

chetnie poczytam dane o dynamicznym wzroscie w europie
bo czytalem inne.
to wlasnie ten wzrost to zyczeniowe postrzeganie
naturalnych cyklow koniunktury, akurat ameryka jest w dolku
glownie moim zdaniem przez majace bardzo "pozytywny" wplyw
na gospodarke rozrywki typu irak. jak skoncza gospodarka ruszy
spojrz jak wygladalo to w czasie vietnamu a jak potem
w europie ledwo sie odwrocil trend, ja powiedzialbym ze juz nie leci po rowni pochylej w dol, ale dynamiczny wzrost?
ile jest sredni w UE, 2-3% wzrostu.

z reszta argumentow jak najbardziej sie zgadzam
Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

No OK:-) Dla mnie te 2-3% to dynamiczny wzrost (w porównaniu do tego co było). Owszem to nie 5% jak w Polsce czy emerging markets na świecie, ale tutaj nie ma co się spodziewać cudów, bo to rynek rozwinięty i dojrzały.

Co do samego wskaźnika dynamiki PKB, moim skromnym zdaniem:-) nie ma co też za bardzo się przywiązywać. Powód jest prosty. Wzrost PKB jest liczony dla całego Państwa a nie na jednego mieszkańca.
W USA ostatnie kilkadziesiąt lat to duży napływ ludności z reszty świata. Stąd ta średnia dynamika PKB to te 4 może 5% rocznie. Jeżeli jednak weźmie się pod uwagę PKB na jednego miszkańca, to okazuje się, że USA praktycznie zrównuje się z Europą:-)
Czyli wynika z tego, że gospodarka USA nie jest taka super, albo Europa nie taka "do bani", albo po prostu, że człowiek jest człowiekiem i generalnie podobnie się zachowuje (a raczej pracuje) na całym świecie.

Dlatego jak mówiłem o "słabości" USA, to oczywiście znowu dokonałem "skrótu myślowego", co dopiero teraz zauważyłem.
USA ma problem, bo migracja do USA znacznie spada (słaby dolar). Koncentruje się już teraz głównie na Meksyku. Mieszkańcy Europy Środkowo-wschodniej wyjeżdżają do Europy Zachodniej a nie na taką masową skalę do USA. Chińczycy nie wiem, ale zakładam, że z czasem też migracja się zmniejszy do USA, jeżeli już się to nie dokonało.

W tym kontekście Europę ciągną paradoksalnie "nowi" członkowie. Ambitni ludzie, spragnieni lepszych warunków życia, np. Polacy.(bo niby dlaczego stara Unia miałaby cokolwiek robić dla Polski, jeżeli nie widziałaby w tym interesu?;-) Dodatkowo wzrasta wymiana handlowa Europa Zachodnia-Środkowa, tańsza siła robocza zarówno dla Europy Zachodniej czy też przenoszenie produkcji do Polski spowoduje NIEUNIKNIONE ROZWÓJ.
To właśnie nieuchronnie DOPROWADZI do WZROSTU PŁAC (moim zdaniem:-) oczywiście. To będzie wynik ekonomicznych sił, nie "odgórnego rządowego" nakazu. Po prostu będzię się opłacało płacić Polakom więcej, bo będzie to napędzał rynek zbytu zarówno w Europie Zachodniej jak i rynek krajowy.
Zresztą na rynku mieszkań już się dokonało "równanie" do średniej UE. Teraz tylko zostają płace, a to będzie możliwe, jeżeli wydajnośc pracy będzie wzrastała, (czyli większe zyski dla firm), a to też jest nieuniknione (nowe techologie i maszyny są tańsze, bo złotówka bardzo się umocniła, a wiedza i kapitał jest przywożony przez Polaków z Europy Zachodniej).

A i jeszcze parę wykresów:
PKB Europa http://www.bankier.pl/inwestowanie/notowania/macro/pro...

PKB USA http://www.bankier.pl/inwestowanie/notowania/macro/pro...

Inflacja Europa http://www.bankier.pl/inwestowanie/notowania/macro/pro...

Inflacja USA http://www.bankier.pl/inwestowanie/notowania/macro/pro...

Zauważ, że w Europie są idealne warunki do kontynuacji wzrostu PKB-niska inflacja, a w USA? Inflacja jest o wiele wyższa. Oczywiście nie piszę, że gospodarka USA jest do bani, bardziej chciałbym zwrócić uwagę, że w Europie przyszłość wcale nie rysuje się tak czarno, jak wiele osób "postrzega".

Michał
P.S. Jeżeli piszę niezrozumiale lub po prostu bzdury:-), co jak nabardziej jest możliwe, to daj znać. Dzięki takim ludziom, jak Ty, można rozwijać "logiczne rozumowianie". Zresztą wiele moich teorii nie przetrwało właśnie takich dyskusji i dzięki temu zmieniałem zdanie, udoskonalałem "analityczne myślenie", a dzięki temu jestem w stanie lepiej przewidywać przyszłość:-)Michał Stopka edytował(a) ten post dnia 30.04.07 o godzinie 15:03
Miсhal S.

Miсhal S. quidquid latinum
dictum est, altum
viditur

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

będzię się opłacało płacić Polakom więcej, bo będzie to napędzał > rynek zbytu
keynes wiecznie zywy ;)

tańsza siła robocza ...DOPROWADZI do WZROSTU PŁAC
wtedy juz nie bedzie tansza ;)
juz teraz jest stosunkowo droga po doliczeniu
kosztow pracy, biurokracji itd

idealne warunki do kontynuacji wzrostu PKB-niska inflacja
przepraszam jaki to ma zwiazek?

oboma wskaznikami akurat da sie bardzo skutecznie sterowac
przez kreacje (pustego) pieniadza

sa rzeczy ktore ciezko oddc wskaznikami
rosnaca przewaga technologiczna ameryki (tak, wiem.
sila europejskich naukowcow, ale to fakt)
usilne starania na opanowanie zloz surowcow strategicznych
czym moga szachowac rosnace w sile chiny

piszesz zrozumiale i na pewno nie bezdury
sa tylko rozne punkty widzenia...

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

Jeśli mógłbym się włączyć do dyskusji...

...również spodziewam się dynamicznego wzrostu wynagrodzeń w przeciągu kilku najbliższych lat, a tym samym wzrostu popytu wewnętrznego. Zastanawiam się jednak na czym Michale, opierasz swój optymizm, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu płac. 100-200% w przeciągu 5 lat, to naprawdę sporo. Rozumiem, iż zakładasz iż do Mistrzostw Europy 2012, średniorocznie wynagrodzenia będą rosły między ok. 15 a 25% r/r. To naprawdę brzmi optymistycznie. Jednak, jakie warunki muszą zajść by było to możliwe? Jak szybko musi "pędzić" gospodarka, jak bardzo bezrobocie musi się zmniejszyć, jak wiele osób musi jeszcze wyemigrować z kraju by stało się to realne?

Pozdrawiam.
/Robert
Michał S.:
5) Wysokie bezrobocie w naszym kraju. Dla mnie to są ogromne zasoby do spożcia. Wcale nie uważam, ze np. organizacja EURO 2012 to będzie problem od strony siły roboczej. Bo jak to jest, że Ci sami Polacy wyjeżdżający za granicę do USA, czy Europy Zachodniej są tam w stanie bardzo ciężko pracować? Jednym z głównych powodów dla mnie to kwestia zarobków i wydajności pracy. Uważam, że za parę lat płace bardzo mocno wzrosną (w ciągu pięciu lat średnia krajowa o 100-200 procent, a co za tym idzie również płace w poszczególnych branżach). To przyczyni się do tego, że wiele osób obecnie "nie pracujących" po prostu zacznie pracować, bo kto nie będzie chciał pracować za 5-6 tyś miesięcznie na rękę?
Robert Ditrych edytował(a) ten post dnia 02.05.07 o godzinie 02:05
Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

tańsza siła robocza ...DOPROWADZI do WZROSTU PŁAC
wtedy juz nie bedzie tansza ;)
juz teraz jest stosunkowo droga po doliczeniu
kosztow pracy, biurokracji itd

Rzeczywiście to jest zagrożenie:-) Dlatego znaczny wzrost wydajności pracy jest bardzo ważny.
Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

Robert D.:
Jeśli mógłbym się włączyć do dyskusji...

...również spodziewam się dynamicznego wzrostu wynagrodzeń w przeciągu kilku najbliższych lat, a tym samym wzrostu popytu wewnętrznego. Zastanawiam się jednak na czym Michale, opierasz swój optymizm, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu płac. 100-200% w przeciągu 5 lat, to naprawdę sporo. Rozumiem, iż zakładasz iż do Mistrzostw Europy 2012, średniorocznie wynagrodzenia będą rosły między ok. 15 a 25% r/r. To naprawdę brzmi optymistycznie. Jednak, jakie warunki muszą zajść by było to możliwe? Jak szybko musi "pędzić" gospodarka, jak bardzo bezrobocie musi się zmniejszyć, jak wiele osób musi jeszcze wyemigrować z kraju by stało się to realne?

:-))) Bedą zawody, że wzrost płac będzie jeszcze wyższy, a w niektórych wzrost będzi trochę mniejszy niż te wspomniane 100%-200%.

A argumenty?
-jeżeli obecnie wzrost płac jest na poziomie około 10% rocznie to po pięciu latach już powinno być +61%, dlatego aby przedział się ziścił (100-200%) powinno to być w przedziale, jak wspomniałeś 15%-25% rocznie. Skoro do tej pory pracownicy jeszcze tak naprawdę nie "zorientowali się", że mogą żądać naprawdę dużo wyższych płac i wzrost jest na poziomie +10% rocznie, to w przyszłości powinien być dużo więcej powyżej tego poziomu.(a zakładam, że pracownicy jeszcze się nie zorientowali, bo ten proces wymaga czasu)
-taką teorię, jak na razie, wspiera wysoka dynamika wydanjności pracy (prawie 20% rok do roku), więc są warunki, aby płace szły do więcej niż obecne 10%, bez szkody dla firm i gospodarki.
-z powodu EURO2012 Polskę powinno dodatkowo opanować "gorączka" zakładania/powiększania biznesów i budowy(jak wiadomo) infrastruktury, wtedy dla firm podnoszenie płac to może być kluczowy warunek, aby skorzystać z tego boomu.
-cały czas będzie konkurecja pracy "za granicą", więc polscy pracodawcy nie będą mieli za bardzo wyjścia (od wczoraj Holandia otwarta, za 4 lata Niemcy)
-Jak wskazują doświadczenia Portugalii i Hiszpanii, potrzeba około 5 lat, aby szukający pracy za granicą, powrócili do kraju (podobno większość ludzi powróciła). Tak więc od 2004 pięć lat to 2009 (początek powrotów). A Ci ludzi przywiązą pieniądze, część z nich pomysły na biznesy i know-how. Czyli znowu wydajnośc pracy powinna solidnie wzrastać.

Zagrożeniem byłaby jakaś światowa recesja czy załamanie.
Jeżeli już, to USA ma problem (słaby rynek nieruchomości, wyższa inflacja i słaby dolar, zachamowanie napływu imigrantów do USA z Eur. Środkowo-wschodnie i Azji).
Europa w tym kontekście wypada lepiej (Budowlanka się rozpędza, niska inflacja, mocne Euro, przepływy ludności z Eur. Środkowej).

Pozdrawiam Michał
P.S. Oczywiście nie chodzi nawet o dokładny przedział wzrostu z przedziału 100-200%, w dyskusji dotyczącej tego artykułu chodziło mi o wskazanie, że w mojej opinii (a jak najbardziej mogę się mylić) przed Polską znaczny i dynamiczny wzrost płac, co powinno przyczynić się do znacznego spadku bezrobocia i że znaczna część obecnie "bezrobotnych" będzie miało motywację do PODJĘCIA P............RACY przez co euro 2012 nie jest jakoś strasznie zagrożone od strony "braku rąk do pracy". A czy to "postrzeganie" przez bezrobotnych "zadowalających" płac będzie przy wzrości płac o 100-200% czy może wystarczy jednak te +61%(przy dynamice rocznej 10%), to już dla mnie kwestia drugorzędna. Ważne jest dla mnie, czy tok rozumowania idzie w dobrą stronę:-)
Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

idealne warunki do kontynuacji wzrostu PKB-niska inflacja
przepraszam jaki to ma zwiazek?

No cóż:-) Mogę się mylić, ale wzrost PKB przy jednoczesnej niskiej infacji, to idealne warunki na jeszcze szybszy wzrost PKB:-)
Mój tok rozumowania na przykładzie Polski ostatnie 2 lata:

cały czas niska inflacja>>>RPP nie podnosi stóp procentowyh>>>tani kredyt>>>więc niski koszt kapitału dla firm>>>WIĘKSZE inwestycje>>>wzrasta też POPYT KONSUMPCYJNY klientów indywidualanych>>>WIĘKSZE ZYSKI FIRM (Czyli też wzrost PKB utrzymuje się na wyższym poziomie)

Co prawda w strefie EURO jakiś czas temu zaczęły się podwyżki stóp procentowych, ale to bardziej asekuracja niż wynik wysokiej inflacji. W USA można przeprowadzić raczej przeciwny tok rozumowania:-)

MichałMichał Stopka edytował(a) ten post dnia 02.05.07 o godzinie 10:05

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

Powiem tak... nie mam nic przeciwko by wzrost płac był w tym przedziale (15-25%r/r), pod warunkiem, że wzrost wydajności pracy będzie jeszcze większy... wtedy będziemy mówić o zdrowym wzroście. Osobiście jestem jednak większym realistą (?), wg. ostatnich danych dynamika wynagrodzeń r/r wyniosła 9,1%... i jakoś ciężko mi sobie wyobrazić by miała być blisko dwukrotnie większa przez okres aż 5 lat. Ale, to szczegóły :) Co do toku rozumowania to się zgadzamy. Jak napisałem również spodziewam się znacznego wzrostu płac, nie zastanawiałem się jednak jak to wpłynie na zaktywizowanie "bezrobotnych z wyboru". Przyznam, że coś w tym jest, choć pewnie możemy się zastanawiać jaki realnie jest zasób bezrobotnych.

Pozdrawiam
/Robert
Michał Stopka

Michał Stopka Inwestor
Profesjonalny:
michalstopka.pl

Temat: Uzupełnienie "grupy docelowej"

:-)))
rzeczywiście, jeżeli dynamika wzrostu wydajnośći spadnie i ten tredn się utrzyma, to dla gospodarki nie będzie najlepiej w długim okresie.

Proszę jednak zwrócić uwagę, że wyszliśmy tutaj od kwestii wzrostu płac i analizujemy CZY RZECZYWIŚCIE PŁACE MOCNO WZROSNĄ. Przecież można sobie wyobrazić nawet mocny wzrost płac przy spadającej dynamice wzrostu wydajności. (co oczywiście nie jest dobre w długim terminie, ale przecież pracownicy nie znają się na ekonomii:-) Tak więc są możliwe 3 scenariusze poniżej:( jeżeli wyeliminujemy ten najbardziej nieprawdopodobny nr.3, to zostaje 1 i 2 i proszę zwrócić uwagę, że tutaj nie trzeba dobrze przewidzieć, co się stanie z wydajnością pracy, bo i tak oba przemawiają na korzyść mocnego wzrostu płac:-))
1) Dalszy mocny wzrost wydajności i "zdrowy" mocny wzrost płac
2) Z wydajnością nie dzieje się za dobrze, ale i tak jest presja na mocny wzrost płac (z powodów przytoczonych powyżej). Pojawia się inflacja... a to z kolei przyczynia się znowu do wzrostu płac:-), co prawda nominalnie, ale czy bezrobotni zwracają uwage na inflację?
3) Jedyny przypadek przemawiający za brakiem wzostu płac jest nagłe załamanie na świecie czy też wejście w recesję polskiej gospodarki.
Wejści w recesję byłoby możliwe za poprzedniego prezesa NBP, bo nie bardzo widzę, że nagle obecna RPP i obecny prezes NBP zacznie walczyć o niską inflację, szczególnie, że obecne "ostre" podwyżki stóp procentowych dałyby skutek dla gospodarki w 2008 a ludzie, czyli wyborcy odczuliby to... w 2009, czyli roku wyborów:-) No chyba sobie obecna koalicja nie strzeli samobója. Byłoby to "co najmniej niemądre".
Owszem to może doprowadzić do przegrzania gospodarki, ale ja opisuję świat takim jaki go widzę w rzeczywistości, a decyzje w rzeczywistości podejmują ludzie podatni na wpływ polityków czy też innych "sił lobbistycznych". Niestety.

Michał

Następna dyskusja:

Prawo "grupy docelowej"




Wyślij zaproszenie do