Dominik
Paweł
Student, Uniwersytet
Marii
Curie-Skłodowskiej w
Lublinie
Temat: Rozterki miłosne
Cześć, nei wiem w sumie co tu robie, może to akt jakiejś desperacji i próby uzyskania jakiejś porady co robić...Sprawa wygląda tak, że na początku stycznia na studniówce poznałem świetną dziewczynę, kilka dni potem napisałem do niej, dobrze nam się rozmawiało, żartowaliśmy itd. i dostałem od niej zaproszenie na wspólne wesele. Na prawdę z każdą rozmową robiłem sobie coraz więcej nadziei, bo czekam i modlę się o tą jedyną już baaaardzo długi czas. No i przyszło wesele, na którym bawiliśmy się świetnie, wspólne zdjęcia z jej rodziną, przed którymi mnie przedstawiało (żeby nie było, nie jako chłopaka swojego), przez całe wesele dalej świetny kontakt, czułem się super, wyluzowany i z nadziejami... potem poprawiny, po i na których bardzo mocno dała mi poczuć, że może być coś więcej.
Niestety, kiedy spotkaliśmy się kilka dni potem, w między czasie pisaliśmy troszkę ze sobą, wtedy powiedziała mi, że chyba za dużo sobie pomyślałem, ze ona była pijana i po prostu dobrze się bawiła. Poza tym jest po świeżym rozstaniu i nie chce się wiązać, ale zapytała, że chyba możemy się dalej spotykac, bo fajnie jej się ze mną rozmawia. Ze mnie wtedy uszło całe szczęście, jakby przebiła balon pełen nadziei, marzeń... Ale porozmawialiśmy jeszcze chwilę, próbowałem żartować, normalnie rozmawiać, jakoś to szło. Była też ta chwila ciszy, jakże wymowna...
Po rozmowie z kimś bliskim odezwałem sie następnego dnia, jak gdyby nigdy nic i ta rozmowa już nie była taka jak wcześniej, nie "kleiła się", mimo, ze jak sama powiedziała, że chcę się dalej spotykać. Nie wiem, co robic, pierwszy raz w życiu jestem w takiej sytuacji, wiem, że powininem spróbować walczyc, ale ona jest czasem taka zimna i jest mi bardzo źle...