Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Temat: początek

Spamiętnika młodej lekarki.

Ehę, ehę. Będąc młodą lekarką, rzutującą na pierwszy front dekomunizowania rubieży, wszedł raz do mej przychodni pacjęt o wzroku wzburzonym.
- Dziędobry pani doktor.
- A dziędobry. Co pana sprowadza?
- Sprowadza mię do panidoktór lustracja.
- A na czym się panu zrobiła?
- Na posiedzeniu Podstawowej Organizacji Partyjnej Prawa i Sprawiedliwości w Polskim Radiu, pani doktór.
- Ach - spłoniłam się dziewczęco - Nie wiedziałam, że taką już mamy.
- Mamy mamy, pani doktór, towarzysz sekretarz Marcin Wolski jak tylko odnalazł swój stary gabinet w którym sekretarzował POP PZPR za komuny, wzruszył się okrutnie, kazał odnowić, wydrukować nową papeterię i zasiada teraz jako POP PiS.
- Medycyna niestety jest wobec tego przypadku bezradna - powiedziałam zachowując ton adekwatnej powagi.
- Medycyna może i tak, ale my nie - zarechotał pacjęt - My musimy panią doktór zmusić do zlustrowania, żeby wykształciuchy się nie śmiały, że w radiu zostały już tylko stare komuchy jak Wolski, Czabański czy Targalski.
Uznałam, że już czas na przejęcie inicjatywy strategistycznej. Inteligentnym fortelem odwróciłam uwagę pacjęta.
- O, ptaszek!
- Gdzie?
Zaaplikowałam narkozę (BUM!). Śmiałym ruchem umieściłam pacjęta na fotelu i przystąpiłam do trepanacji czaszki (wzzzzzzz!). Dokonałam sekcji treści mózgowia (ćplskślpskslślslsplsk). Znalazłam żałosne kompleksy, zawiść i opakowanie po wazelinie zawierające szarą substancję przypominającą kacze odchody. Przeniosłam te ciała obce do autoklawu (zzziut!). Następnie wlałam pacjętowi do głowy litr oleju Kastrol (chlllust!), umieściłam czaszę czaszki w położeniu pierwotnem i zaszyłam catgutem (ciachciachciachciach).
- Już po wszystkiem, może się pan obudzić! - oznajmiłam.
- Gdzie ja jestem?
- W mojem gabinecie. Przeprowadziliśmy zabieg mający pana wyleczyć z kaczyzmu. Ile pan widzi palców?
- Jeden.
- Dobrze. Co pan myśli o lustrowaniu satyryków?
- Od żartowania to są chyba satyrycy, nie politycy?
- Dobrze. Co pan myśli o obecnej polityce radiokierownictwa?
- No wariaci jacyś się do tego dorwali, najciekawsi ludzie odchodzą, zostają same stare komuchy udające antykomuchów. To na dalszą metę samobójstwo jest przecież.
- Doskonale. Jest pan wyleczony. Nowoczesna medycyna po raz kolejny zatryjomfowała nad wstecznictwem i zabon... zabonbonem. Co ma pan w tej kopercie?
- Druk oświadczenia lustracyjnego, ale to teraz niepotrzebne, bo już zmądrzałem. Dziękuję pani doktor, czuję się o wiele lepiej, rzucę te głupie papiery byle gdzie, na przykład tu na parapet. Do widzenia!
Niestety, ledwie pacjęt opuścił mój gabinet, przez okno weszli komandosi z Centralnego Biura Antylekarskiego ostrzeliwując się zaciekle („papapapa! ka-buuuum! zzzzzzzonnnk! putatatatataputatatata!”). I tak właśnie znalazłam się na tej oto konferencji prasowej poświęconej mojemu usiłowaniu morderstwa dla uzyskania korzyści materialnej o wartości zadrukowanej kartki a cztery.
[guest starring - Minister Ziobro]: Ta pani już nikogo nie rozśmieszy.
Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Temat: początek

"Z pamiętnika młodej lekarki"

- Cepelian -

Będąc młodą lekarką na swej wysuniętej placówce, wszedł raz do mej przychodni pacjent o wyglądzie tran... tranwe... pedalskim.
- Dzień dobry, pani doktór!
- Dzindobry! Co panu dolega?
- Jestem albowiem Transseksualistą.
- Proszę zapodać objawy.
- Lubię ubierać się w kolorowe sukienki i błyszczące ozdoby, a chłopcy w mundu..
-Jesteś pan więc fetyszystą, jak nasz kapcan, nie cepelian wojskowy. Czy pan też jesteś cepelian?
- Nie, pani doktór! Mnie się podobają mężczyźni, chciałabym urodzić dziecko, a to co mam tu między nogami - o to, to mój wstyd i obrzydzenie powoduje.
W istocie, cierpisz pan na zespół dezaprobaty płci, co jest związane z patologią płata czołowego. Proszę się położyć na kozetce i rozluźnić.
- Aaa!
Pospiesznie zadałam pacjentowi narkozę (buuum!), zręcznym cięciem skalpela odsłoniłam kości czaszki i dokonałam trepanacji tejże (odgłos młota pneumatycznego). Po czem moim oczom ukazał się nadmiernie rozbudowany i pofalowany mózg. Za pomocą pompy próżniowej wyssałam ca. 98% mózgu (odgłos ssania), a wolną przestrzeń nawodniłam (stuk spłuczki "THE BEST NIAGARA" i szum opadającej wody). Po czem zamknęłam czaszkę i zaszyłam ranę catgutem (turkot maszyny do szycia) i ocuciłam pacjenta.
- Czy może zapodać, jak się czuje? Czy nadal chciałby urodzić?
- Eee, po co mi tam.
- Czy nadal podobają się mężczyźni?
- Che tam.
- A kolorowe sukienki i świecidełka?
- A chu... tam.
- Jest więc pan uleczony. Może się pan zrewanżować na parapecie.
- Do widzenia pani doktór!
- Do widzenia!
Gdy pacjent opuścił gabinet, znalazłam na parapecie wibrator z napisem w nieznanym języku: MADE IN GAYLAND, FOR MEN ONLY. I znów mogłam zadumać się nad postępami medyny.
Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Temat: początek

"Z PAMIĘTNIKA MŁODEJ LEKARKI"

- PILEPTYK - STYMULANT -

LEKARKA: Będąc młodą lekarką porającą się z zagadkami naszej rzeczywistości wszedł raz do mej przychodni mężczyzna o wyglądzie nie obudzającym ufności.

PACJENT: Dzień dobry pani doktór. Jestem pileptykiem.

LEKARKA: Co proszę?

PACJENT: Jestem pileptykiem. Czasem jak mnie najdzie to bez dania racji rzucam się na ziemię, drygam i toczę pianę.

LEKARKA: To się zdarza. A czegóż pan zatem chce ode mnie?

PACJENT: Proszę o tydzień zwolnienia, leki co je mam tu wypisywane na kartce i sanatorium.

LEKARKA: Hahaha!!! Zaśmiewam się z ironią. Będąc młodą lekarką znam stymulantów co pod pozorem rujnują naszą gospodarkę, która się boryka.

PACJENT: Daje pani doktór czy nie? Bo się zacznę rzucać!

LEKARKA: A proszę bardzo!

PACJENT: To proszę bardzo!

LEKARKA: Istotnie, pacjent rzucił się na wznak i zaczął mię drygać po całej przychodni, nosił się od ściany do ściany w stanie zaawansowanej konwulsji przy czym strącił mię sterylizator i doniczkę z rośliną fuchsja co mogło być stymulowane. Niestety z ust toczył dodatkowo obfitą pianę. Już miałam mu ulec i uznać za prawdziwego pileptyka gdy nagle cuś mię tkło. Wypowiedziałam się: „A co pan tam trzymię w jamie ustnej?”

PACJENT: Gdzie, gdzie?

LEKARKA: Zręcznym ruchem przydepłam mu szyję i wtedy z ust wyleciało mu mydło kostkowe „Zefir”…”No proszę, stymulował pan!”

PACJENT: Cóż, zostałem się zdemaskowanym. Istotnie, jestem stymulantem pileptykiem w celu wymuszenia ustępstw.

LEKARKA: A ileż pan piany wytacza na jeden atak?

PACJENT: Tak, z ćwierć kostki „Zefir”.

LEKARKA: Aha. I marnotrawi pan cenne zjawisko, które pan minister - łakomiec w dobroci swojej przyznał społeczeństwu swojemu po jednej kostce na dwa miesiące. Zagraża to w najboleśniejszy punkt bo wszak górnik nasz mógłby podnieść wydobycie będąc nęconym otrzymaniem mydła. Piętnuję pana!

PACJENT: Podnosząc się ze wstydem i otrzepując ubranie istotnie teraz dopiero zrozumiałem mę ohydę. Dziękuję, że pani doktór zwróciła mię z drogi występku.

LEKARKA: Był to mój skromny obowiązek.

PACJENT: Wychodzę zatem będąc skruszonym, że nadużyłem. Teraz już wychodzę.

LEKARKA: Po wyjściu pacjenta rozeparła mię duma, że i na mej rubieży mogę rozwijać działalność dyk…dyd…dyktadyczną i ratować podupadłą moralę społeczną.
Następnie rzuciłam się na czworaki i resztką wytoczonej przez pacjenta piany wyszorowałam mą przychodnię oraz zdezynfekowałam instrumenty operacyjne dla dobra nas wszystkich.
Do usłyszenia….

Temat: początek

Będąc młodą lekarką z dala od rubieży [1], bo w cyntralnem mieście Śląska, Dolnem zwanego, wszedł raz do mej przychodni pacjęt o wyglądzie winowatem. Pacjęt czymał kota młodego, szarego po wierzchu.

— Dziędobry, co jemu dolega?
— Dziędobry pani doktór, jemu nic nie dolega, dlatego chciałem jemu wytnąć to i owo.
— Ach, to nie ma problemu, proszę jego położyć na stół pośrodku, a pieniądze na tem drugiem, pod oknem.

Pacjęt wyciągł jedno i drugie i położył, a przy tem wpatrywał się we mię wzrokiem ukradkowem i bardzo zachwyconem, z czem mię było miło.

Zważyłam kota na oko w ręcach, po czym wyciągłam szczykawkę i zaszczykłam jemu Jasia.

— Zaraz zacznie działać, a tymczasem niech się pan rozpłaszczy i dołoży do tego pod oknem — rzuciłam.

Pacjęt rozpłaszczył się i dołożył, a przy tem nadal rzucał się na mię zauroczonemi spojrzeniami, co mię sprawiało przyjemność.

Odczekaliśmy trochę, po czem kot sflaczał i obwisł.

— No, już można, zaraz jemu wytnę…
— Ale czy aby na pewno on wcale nic zupełnie nie czuje? — zatroszczył się pacjęt, wpatrując się we mię wzrokiem maślanem.
— Nic a nic, niech pan paczy — to mówiąc wzięłam i fachową ręcą uszczypłam kota we worek.

Pacjęt skurczył się w twarzy i jakoś zmalał, i od tej chwili stał się zupełnie oficjalny i małomówny.

Zabrałam kota na zaplecze, wytłam, zaszyłam i oddałam pacjętowi, któren kota wziął, zapakował i wyszedł w stanie lękowym nie pytając nawet, o której kończę pracę, przez co pozostawił mię pełną zadumy i bez nadziei na relaks na łonie, ale przynajmniej z satysfakcją finansową.

Trudny, oj trudny jest zawód lękarza i dostarczający mię wiele zagadek…

konto usunięte

Temat: początek

Brak odzewu społeczeństwa.... Znaczy się, że społeczeństwo pamięci nie posiada na temat młodej lekarki.... Szkoda, bo to jeszcze niedawno w Trójce latywało czasem.

A szkoda, że już nie latywa w tej Trójce.
Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Temat: początek

Nie latywa, ale można malutki "wycinek" na płycie zdobyć np. w Merlinie

Podobnie jak dwie części (mam nadzieję, że to dopiero początek) - "Za chwilę dalszy ciąg programu"
:)
Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Krzysztof W.

Krzysztof W. profesjonalne cięcie
kosztów - zarabiamy
dla Ciebie

Temat: początek

Janusz L.:
Nie latywa
Będąc doświadczonem adeptem sztuki medycznej młodej lekarki na rubieży (jako że wysunięta placówka moją była rejonową) takoż boleję iż sztuka medyczna w zanik pójdzie tudzież niepamięć.

Tak i boleję nad zanikiem naszej myśli trene... tfu, rycerskiej. Imainuj sobie waćpan, iż już nie tylko na Dzikich Polach, ale i na Goldenlinie nie uświadczysz kwiatu naszego rycerstwa. Nic, jeno siwuchą upić się pozostanie... Hej, szable w dłoń...
Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Temat: początek

"Omam"

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v...Janusz L. edytował(a) ten post dnia 18.05.11 o godzinie 11:01
Janusz L.

Janusz L. Dyrektor ds. Mediów

Temat: początek

http://studio.wp.pl/audio.html?mid=574409Janusz L. edytował(a) ten post dnia 18.09.12 o godzinie 17:48



Wyślij zaproszenie do