Temat: Pogadajmy ile zarabiają trenerzy, czy godnie i uczciwie?
napisalam, ze nie mieszajmy w to Kamela, ba jest to
nieporozumienie.
Nie chcę się wcinać w dyskusję między konkretnymi osobami, ale ponieważ ducha Kamela wpuściłam tu ja, wytłumaczę więc, jeżeli wcześniej napisałam niejasno, o co mi chodziło.
Mianowicie opisałam przypadek firmy szkoleniowej, która chwali się warsztatami z owym prezenterem, biorąc za nie duuuuże kwoty od klientów (a zgadzam się z jednym z przedmówców: np. Kamel kwalifikacji trenerskich nie ma, więc może zrobić profesjonalne show, ale niekoniecznie profesjonalny warsztat i nie ma tu znaczenia czy jest sympatyczny!)), zaś z boku, po cichu, proponuje trenerom stawki 30 zł/godzinę, bez dojazdu i posiłków. Wpadłam na to zupełnie przypadkiem, firma ta nie chwali się stawkami dla trenerów na swojej stronie. Za to chwali się cenami za warsztaty...
Podumowując: przykład ten miał na celu unaocznienie faktu, iż niskie stawki niekoniecznie wynikają z ubóstwa klienta, a są np. przejawem braku szacunku firmy do trenera. Czyli, decydując czy pracujemy za 100 zł/h, czy z mniej, czy za więcej, czy zupełnie za darmo, powinniśmy brać pod uwagę, KTO nam tę ofertę składa.
Jak już wspomniałam gdzieś wcześniej, organizacje pozarządowe nie płacą dużo, ale mnóstwo profesjonalnych trenerów dla nich pracuje, bo ta praca ma sens i jest faktycznie potrzebna. To nie nabijanie kasy za show, tylko rozwiązywanie prawdziwych problemów.
Oksano (jeżeli mogę po imieniu?) - piszesz, że mamy lepiej, niż inne zawody. Cóż, nie wiem, pewnie i lepiej, i gorzej. Na pewno praca trenera i coacha do łatwych nie należy, aby robić to co robimy, profesjonalnie, musimy dużo umieć, cały czas pracować nad sobą, rozwijać się, tworzyć programy, ewaluować swoją pracę, dbać o swój wizerunek, a wszystko to między warsztatami (czyli już nie płatne w ogóle, nie tylko za godzinę). A same zajęcia? Po dwóch dniach warsztatu wszyscy znani mi trenerzy (a nie mam na myśli nowicjuszy, tylko "wyjadaczy" w tym zawodzie) są wypompowani emocjonalnie i fizycznie, mają siły tylko na sen lub wino i sen. Sama mam podobnie. Coaching - 2 godzinki i przez kilka kolejnych mogę nie mieć ochoty na nic, zwłaszcza na rozmowę. Pracujemy mocno także własnymi emocjami. A żyjemy normalnie - mamy dzieci, mężow, żony, psy, koty, rybki, i musimy znaleźć siły i czas na zajęcie się nimi.
Dlatego też nasze stawki muszą być wyższe, niż w "normalnej" pracy, która trwa 8 godzin. Bo my nie jesteśmy w stanie (fizycznie i psychicznie) pracować 5 dni w tygodniu po 8 godzin dziennie.
Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć Tobie Oksano i innym Czytelnikom naszych trenerskich rozmówek, specyfikę naszej pracy, i zanim wydacie kolejny werdykt w kwestii naszych zarobków, zastanowicie się, czy na pewno chcielibyście robić to co my, za tyle co my, takim kosztem jak my. No i czy już jutro moglibyście zacząć... :)
A przy okazji: wspomniana tu wcześniej Jola Rutowicz na pewno zarabia więcej niż znani trenerzy z listy PTP, więc np. ona ma lepiej :) Do dziś nie słyszałam o stawce 5000/h u poważnego trenera.
Pozdrawiam,
j