Temat: Jednostki certyfikujące
Z moich obserwacji wynika, że relacje na linii klient-jednostka certyfikująca są dwojakiego rodzaju: "chcę mieć certyfikat i święty spokój, bo mi klient brzęczy" lub "czas wznieść firmę na inny poziom!".
Dla pierwszego typu nie ma za bardzo o czym pisać, ponieważ zadowolenie klienta można dość prosto zdefiniować.
Co do drugiego podejścia, to z mojego punktu widzenia dobrze, gdy pracownicy jednostki certyfikującej potrafią oderwać się całkowicie od tego co już wiedzą.
Bardzo denerwujące jest to, gdy auditor zabiera pół godziny (lub więcej) czasu na przekonywanie drugiej strony o tym, że np "wystawianie zamówień" powinno wyglądać inaczej, bo widział/pracował przez tyle lat tak w innej firmie i tam się tak a tak robiło.
Spotkałem się z tym dwukrotnie i powiem, że dużo pracy potrzeba aby potem odkręcić w nastawieniu auditowanych pracowników poczucie pewnego niesmaku i zachęcić do dalszej zmotywowanej pracy. Tematem auditu jest spełnienie wymagań zapisanych w normie (a nie nadinterpretowanych przez auditorów).
Też jesteście ludźmi i też się z czasem denerwujecie, dlatego musicie szczególnie o tym pamiętać!
Inną rzeczą jest zrozumienie specyfiki i ogólnej organizacji przedsiębiorstwa, i dopasowanie wymagań do jej rozmiaru. Mimo tej samej obowiązującej normy, to inaczej powinny wyglądać pytania i poziom formalizacji w firmie zatrudniającej 20 i 320 osób. Dobrze o tym pamiętać, bo czasami mam wrażenie, że auditor "nie przełączył się" jeszcze z tego koncernu, który tydzień temu auditowali w czterech przez 5 dni.
Odnośnie utrzymywania kontaktów z klientami przez jednostki, to mam kilka propozycji:
auditorzy mają wiele firm pod sobą i wymiana tej wiedzy należy do unikalnej wartości auditora - oczywiście nie w formie konsultingu, ale zaproszenia na np. darmowe internetowe workshopy, gdzie pracownicy firm bezpośrednio rozwiązywaliby swoje problemy/potencjały doskonalenia zidentyfikowane w czasie auditów (wewnętrznych i zewnętrznych). Rola auditora może ograniczać się do skojarzenia pracowników firm z podobnym problemem (w końcu auditor zapisuje wszystkie obserwacje), np "Nadzorowanie zmian dokumentacji Klienta". Konkretny termin i zainteresowane grono nie tylko pozwoliłoby uzyskać nowe spojrzenia ale i zmobilizowałoby firmy do terminowego zamykania akcji korygujących - nad czym też może czuwać auditor jako element proaktywnego podejścia poauditowego.
Innym pomysłem jest generowanie opracowań w stylu case study dla danego procesu. Oczywiście przykłady, które wypełniają wymagania konkretnej normy, np TS 16949. Mnie np interesuje w tej chwili jak przy najmniejszym zaangażowaniu środków zarządzać brakami produkcyjnymi. Jak do tej pory nie znalazłem sensownego opracowania przykładowych metod i technik z tym związanych, a co odwiedzam innego dostawcę/klienta to jest to kompletnie inaczej rozwiązane! Nie mówiąc już o temacie rzece - ocenie dostawców. ;)
Dobrą cechą proaktywnej firmy auditorskiej byłoby również dbanie o dobre relacje z zarządami firm i skupieniu się na korzyściach wynikających z posiadania danego systemu. Najlepiej udokumentowanych korzyściach - konkretnych przykładach z innych firm.
pozdrawiam,
p