Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

http://bryla.gazetadom.pl/bryla/1,85301,9637081,Zupeln...

Ciekawe kto wydał WZ lub zrobił wyjątek przy istniejącym MPZP?

Ja się borykam z urzędami już przy nie symetrycznych połaciach dwuspadowego dachu, a tu proszę, można też i tak. Polsko proszę dorośnij! Najlepiej jeszcze przed moją emeryturą!
Anka Gregorczyk

Anka Gregorczyk artystka wizualna &
promotorka kultury
wizualnej &
właści...

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

To nie jest takie trudne, trzeba wniosek dobrze umotywować bądź zastosować podchwytliwe rozwiązania. A co do mpzp - przecież na daną działkę można to zrobić - pytanie czy tak zostało to wykonane ? Poza tym projektant domu to znana osobistość w świecie architektury (co najmniej lokalnej), dlatego pewne rzeczy łatwiej przechodzą.

Warto walczyć i wymyślać ciekawe rozwiązania. Zapewne to męczące, ale ile twórczych pomysłów może dzięki takiej walce powstać :-) ?

Gdy pracowałam w urzędzie przy ustalaniu WZ, nie raz trafiały na moje biurko ciekawe propozycje, totalnie odchodzące od norm czy sąsiedztwa - upadały często dlatego, że architekci nie potrafili do danego pomysłu przekonać. WZ powstaje na zasadzie sąsiedztwa i koniec - takie są realia, trzeba tak umotywować rolę danego projektu w kreowaniu otoczenia czy braku jego oddziaływania na to otoczenie, by dany urzędnik z czystym sumieniem i bez stresu mógł wydać decyzję zgodną z prawem i wolą zainteresowanych.
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. To nie zależy od umotywowania wniosku lub zastosowania podchwytliwych rozwiązań, tylko od nastawienia urzędnika.

W dwóch gminach pod Wrocławiem przechodzi mi prawie każde rozwiązanie, które bym nie zaproponował, a to tylko dlatego, ponieważ urzędnik i urzędniczka są zwolennikami nowoczesności. W pozostałych gminach niestety za każdym razem trafiam na wielki opór.
I nie jestem z tym sam. Niektórzy inwestorzy sprzedawali swoje działki i kupowali w innym miejscu, ponieważ oprócz dworkowatych badziewi nic innego nie mogli postawić.

Jedna gmina ma nawet ciekawe wewnętrzne reguły - od 4 domów tego samego typu, można stawiać co się chce. Dla deweloperów jest to mega-ułatwienie i droga otwarta.

Więc gdzie tu jest mowa o kreowaniu otoczenia? Czy wszystko musi wyglądać podobnie aby wpasowało się - wg urzędnika - w otoczenie?

Może masz jakieś rady jak dobrze motywować wniosek, aby nie być ograniczonym przez urzędy?

Uważam, że nie brakuje architektom odwagi lub inteligencji aby walczyć o swoje i przekonywać, ale do tego jest potrzebna druga strona, która słucha.

PS: urzędnik z czystym sumieniem - zabawne.

konto usunięte

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

To wypowiem się jak ktoś kto bywa po jednej i po drugiej stronie barykady.
Pomijając kwestie zapisów MPZP bo te są trudne do ruszenia w wypadku DoWZ właściwie bardzo trudno wydać decyzję odmowną. Ile w naszych wsiach i miasteczkach jest choćby ulic o wyraźnym i jednolitym charakterze zabudowy?

Obrona ograniczeń:
Jakubie, nie jest do końca tak, że warunki zabudowy czy MPZP ograniczające w ten czy inny sposób formę obiektu który można w danym rejonie postawić są kłodami pod nogi inwestorów rzucanymi przez złośliwych biurokratów.
Wszyscy zachwycają się niemieckimi, francuskimi czy brytyjskimi miasteczkami gdzie zabudowa jest utrzymana w jednym stylu, oczywiście taki stan rzeczy wynika tam z historycznych uwarunkowań i tradycji u nas musimy niestety wytworzyć to w sposób sztuczny. Choć przyznam, że osobiście poszedłbym w stawianiu ograniczeń albo jeszcze dalej albo zrezygnował z nich w ogóle.
Na przełomie lat 80/90 wydawało się i to nie tylko przeciętnym ludziom, że dom jednorodzinny jeżeli tylko nie będzie miał płaskiego dachu już będzie piękny... Jak bardzo to mylne chyba nie muszę tłumaczyć, jednak pokutuje to do dziś i tego typu zapisy pojawiają się najczęściej z inspiracji urzędników.

Choć trudno powiedzieć co jest bardziej irytujące - stado spadzisto-dasznych domków czy willa może i piękna sama w sobie ale zupełnie bez kontekstu i pomiędzy takie domki wciśnięta.
Jeżeli coś mnie mierzi i przeszkadza to jakość architektury od rozmieszczenia funkcji po bryłę i niedoceniany detal.

Co do radzenia sobie:
Jeżeli mamy do czynienia z zapisem MPZP to w przypadku drobnych inwestorów jedyne co możemy zrobić to wpasować się w zapisy lub zaproponować zmianę działki natomiast jeżeli na daną działkę wydawane są warunki zabudowy to prawie nie ma możliwości, żeby wydać w naszych warunkach decyzję odmowną z powodu kształtu dachu - możliwe to jest tylko i wyłącznie w rejonach gdzie zabudowa jest jednolita i nie ma odstępstw. Więc z taką niesprzyjającą decyzją należy udać się do SKO i ją obalić lub zmienić.
Anka Gregorczyk

Anka Gregorczyk artystka wizualna &
promotorka kultury
wizualnej &
właści...

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Jakub D.:
Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. To nie zależy od umotywowania wniosku lub zastosowania podchwytliwych rozwiązań, tylko od nastawienia urzędnika.

Może masz jakieś rady jak dobrze motywować wniosek, aby nie być ograniczonym przez urzędy?

Uważam, że nie brakuje architektom odwagi lub inteligencji aby walczyć o swoje i przekonywać, ale do tego jest potrzebna druga strona, która słucha.

PS: urzędnik z czystym sumieniem - zabawne.

Wypowiedziałeś się w takim tonie o urzędnikach jak o obcej rasie, której zależy na czyimś nieszczęściu, problemie. To taki sam zawód jak każdy inny a raczej wykonywana praca. Mylisz się, każdy kto pracuje i jest z tego rozliczany, a poza tym działa w ramach przepisów prawa, chce mieć czyste sumienie i nie chce mieć problemów.

Z doświadczenia jako urzędnik powiem, ze w ciągu 2,5 roku mojej pracy przy robieniu analiz urbanistycznych, miałam tylko 2 ciekawe projekty domów - 2 na ok. 350, które zostały mi do analizy przedstawione !!!

Urzędnik jest od wydawania decyzji a nie od słuchania o projektach. Ustala kształt dachu, wysokość kalenicy i linię zabudowy a nie plastykę budynku czy jego funkcjonalność.

Szanuję architektów za całokształt, ale śmiem twierdzić, że zrzucanie odpowiedzialności na urzędników za brak urozmaiconej architektury w kraju, jest grubo przesadzony i niesprawiedliwy.
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Anno, bardzo mnie to dziwi, że tylko dwa projekty na 350 były ciekawe. Czyli Twoim zdaniem architekci w Polsce są mało kreatywni? Nie zgodzę się!
Poczytaj trochę na forach budowlanych lub architektonicznych, to się dowiesz, że to właśnie zapisy w MPZP lub wystawione WZ nie pozwalają na lepszą architekturę w tym kraju.

Zajmuję się architekturą nowoczesną - nawet powiedziałbym ultranowoczesną - i po prostu nie mogę zcierpieć zapisów w WZ odnośnie pokrycia dachu dachówką karpiówką w czerwonym kolorze. A już dwa razy miałem problem tylko i wyłącznie z tego powodu z uzasadnieniem, że czarne włóknocementowe płyty elewacyjne nie pasują do otoczenia...Inwestorom opadły ręce jak to usłyszeli i po raz kolejny szukaliśmy nowej działki w sąsiedniej gminie.

Ten temat mnie teraz boli i porusza w sposób szczególny, ponieważ jestem na etapie kupowania działki i planowania domu dla siebie.
Znaleźliśmy działkę, która by nam odpowiadała, zrobiłem wstępny projekt, udałem się z nim do urzędu po WZ i usłyszałem już na wstępie, że na taki projekt nie dostaniemy pozwolenia na budowę, ponieważ zabudowa jest jednolita i bla bla bla...Załatwiałem już WZ w tej gminie i wiedziałem że będzie ciężko i co można, więc dostosowałem się do warunków - oprócz koloru, materiału dachówki i równoległych połaci dachu. Dla mnie to nie jest prawidłowe kreowanie otoczenia. Aż mi się nie chce dalej pisać na ten temat.

Wiem, że nic nie wskóram! Ale chciałem spróbować - niestety czeka mnie ten sam los, co innych inwestorów, dla których projektowałem domy - będziemy szukać działki w sąsiedniej gminie. Chociaż wójt się ucieszy, że to u niego wybudujemy kolejny nowoczesny dom!

Ale wkurza mnie fakt, że nie będziemy mogli się pobudować tam, gdzie byśmy chcieli (chciałbym jeszcze tylko zaznaczyć, że to nie był teren chroniony lub o zabytkowej zabudowie!).

Więc jak mam to wszystko widzieć? Po której stronie leży wina? Architekta, który się nie chce dopasować do istniejącej zabudowy, urzędnika, który wykonuje tylko swoją pracę, czy ustawodawcy?

A żeby było jeszcze ciekawiej, w tej ww. gminie mógłbym wybudować min. cztery ultranowoczesne domy, takie jakie bym chciał, i one by już nie zakłócały ładu...Czegoś tu nie rozumiem!

A jak jest to wszystko wina ustawodawcy, to dlaczego gminy zupełnie inaczej interpretują przepisy?

Anna Gregorczyk:

Wypowiedziałeś się w takim tonie o urzędnikach jak o obcej rasie, której zależy na czyimś nieszczęściu, problemie. To taki sam zawód jak każdy inny a raczej wykonywana praca. Mylisz się, każdy kto pracuje i jest z tego rozliczany, a poza tym działa w ramach przepisów prawa, chce mieć czyste sumienie i nie chce mieć problemów.

Z doświadczenia jako urzędnik powiem, ze w ciągu 2,5 roku mojej pracy przy robieniu analiz urbanistycznych, miałam tylko 2 ciekawe projekty domów - 2 na ok. 350, które zostały mi do analizy przedstawione !!!

Urzędnik jest od wydawania decyzji a nie od słuchania o projektach. Ustala kształt dachu, wysokość kalenicy i linię zabudowy a nie plastykę budynku czy jego funkcjonalność.

Szanuję architektów za całokształt, ale śmiem twierdzić, że zrzucanie odpowiedzialności na urzędników za brak urozmaiconej architektury w kraju, jest grubo przesadzony i niesprawiedliwy.
Anka Gregorczyk

Anka Gregorczyk artystka wizualna &
promotorka kultury
wizualnej &
właści...

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Nie twierdzę, że polscy architekci są mało kreatywni. Gdyby tak było nie miałabym pracy jako fotograf architektury ;-)

Twierdzę, że często brak jest dialogu pomiędzy oczekiwaniami a możliwościami w kwestii planowania architektonicznego jak i urbanistycznego.

Nie wszędzie ultranowoczesny dom można postawić, nie wszędzie można postawić coś zupełnie innego niż znajduje się w otoczeniu. Czasem zastanawiam się czy architekci nie powinni być tez obowiązkowo urbanistami, aby nie zarzucać pomysłami oderwanymi od rzeczywistości i otoczenia.

Przyznam, że nie spotkałam się z określaniem w WZ typu dachówki, ustawa wymaga określenia typu dachu, wysokości kalenicy i jego kształtu - nie wspomina o typach dachówek ani nawet o kolorystyce, co bywa mieczem obosiecznym oferując różowe domy o niebieskich okiennicach, czerwonym dachu i żółtych płotach.

Warto podchodzić do wytycznych WZ jak do szkieletu, na bazie którego powstaje konstrukt - nie obwiniajmy urzędników o brak jednoznacznych przepisów czy katalogu określonych możliwości tzw. furtek. Proszę swoje żale kierować do ustawodawcy.

Nie muszę już walczyć z przepisami - wyzwoliłam się z tej niewdzięcznej pracy, mogę tylko walczyć w imieniu tych, którzy nie mieli tyle szczęścia co ja, by zacząć żyć ze swojej pasji.

Pamiętajmy o dialogu i o kontekście architektury. Nawet jeśli projektuje się nietypowy i wyszukany estetycznie budynek na środku pola, trzeba liczyć się z tym, ze o ile nie jest to 5 ha działka, w sąsiedztwie mogą powstać nowe realizacje, które będą daleko idącym odstępstwem od wyznaczonego kierunku rozpoczynającej w danej lokalizacji zabudowy.

Jeśli budujesz w mieście, funkcjonujesz wg określonych zasad, nie masz wyjścia i musisz się dopasować - jeśli budujesz poza miastem, tylko od Twojej pomysłowości i zawziętości zależy co i w jakim zakresie uda się Tobie zrealizować.

Najważniejsze to być miłym i nie traktować urzędnika jak wroga - w końcu działa tylko na bazie kilku głupich przepisów, które w żaden sposób nie wpływają na funkcjonalność budynków, a głównie na ich lokalizację i wielkość.

:-)Anna Gregorczyk edytował(a) ten post dnia 03.06.11 o godzinie 16:24
Sebastian S.

Sebastian S. Kluczową sprawą w
powodzeniach
biznesowych jest
podnieść ...

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Anna Gregorczyk:
Wypowiedziałeś się w takim tonie o urzędnikach jak o obcej rasie, której zależy na czyimś nieszczęściu, problemie. To taki sam zawód jak każdy inny a raczej wykonywana praca. Mylisz się, każdy kto pracuje i jest z tego rozliczany, a poza tym działa w ramach przepisów prawa, chce mieć czyste sumienie i nie chce mieć problemów.
W Polsce od czasów Polski Szlachetnej funkcjonuje podział na my i wy. Na obywateli i urzędników, dlatego pewnie Jakub wypowiedział się o urzędnikach jak o obcej rasie. Sam także zajmuje się dość niespotykaną w Polsce architekturą i dlatego mogę się pod tym podpisać. Z jednej strony przepisy są głupie, ale z drugiej strony dużo zależy od urzędnika jak je zinterpretuje.
Jakub D.:
Zajmuję się architekturą nowoczesną - nawet powiedziałbym ultranowoczesną - i po prostu nie mogę zcierpieć zapisów w WZ odnośnie pokrycia dachu dachówką karpiówką w czerwonym kolorze. A już dwa razy miałem problem tylko i wyłącznie z tego powodu z uzasadnieniem, że czarne włóknocementowe płyty elewacyjne nie pasują do otoczenia...Inwestorom opadły ręce jak to usłyszeli i po raz kolejny szukaliśmy nowej działki w sąsiedniej gminie.
Mam podobne problemy. Rozumiem ze w ścisłej zabudowie są ściśle określane warunki (czasem nawet bardziej niż powinny być), ale często mi się zdarzają tak samo ściśle określone warunki na działce siedliskowej kiedy nie ma żadnego sąsiedztwa.

Ale wracając do wątku: jest to możliwe, jak widać Jakub udaje Ci się robić projekty i realizować domy, może nie zawsze tam gdzie byś chciał i gdzie by chcieli Twoi inwestorzy ale zawsze... u mnie jest podobnie, czasem w gminie się zgadzają na kosmiczny dom, a czasem nie...
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Anno, bez obrazy, ale Twoje wypowiedzi brzmią trochę jakbyś chciała mi coś tłumaczyć jak studentowi pierwszego roku.

Jestem w tej branży już od 14 lat - 12 lat za granicą, 2-3 lata w Polsce. I wierz mi, że wiem co to urbanistyka i co to kontekst. Ale też od razu widzę, czy urzędnik jest przychylny do rozmowy, albo czy chce przez swoją arogancję i niedostępność pokazać swoją wyższość - takie osoby istnieją.

To co piszesz jest piękne, i masz ode mnie plusa za to, ale rzeczywistość wygląda inaczej.

Trochę mi się też wydaję, że ja piszę o jabłkach, a Ty o gruszkach - nie czytasz do końca tego co piszę lub nie czytasz ze zrozumieniem. Próbujesz tylko obronić stanowisko urzędników.
Ja nie atakuję tutaj osób (urzędników), z którymi można porozmawiać. Nigdy nie traktuję urzędnika jako wroga i zawsze jestem miły, ale nie pozwolę sobie na czyjeś "widzi mi się".

Tutaj nie chodzi o kontekst, tutaj nie chodzi o otoczenie i wpasowanie się w nie. Tutaj chodzi tylko i wyłącznie o przywileje i znajomości, które niektóre osoby posiadają. Niestety w takim kraju żyjemy i nie wmówi mi nikt, że jest inaczej. Nie będę się rozpisywał na ten temat. Na pewno każdy wie o co chodzi. Od czasów komuny nie wszędzie się coś zmieniło, niektóre stołki są nadal grzane przez te same osoby, które teraz nawet siedzą piętro wyżej.

Ale teraz przejdźmy do czegoś bardziej pozytywnego:

Byłem dzisiaj prawie cały dzień u sołtysa, który mi pomógł w założeniu komitetu składającego się z paru mieszkańców gminy, którzy popierają nowoczesność, posiadają działki budowlane w danym terenie i którzy mają chęć walczyć o swoje. Byliśmy wszyscy razem w urzędzie gminy, u wójta. No i nagle sprawa wygląda zupełnie inaczej...

Moja wymarzona działeczka graniczy z trzech stron z lasem. W pobliżu stoi tylko 6 domów i jest jeszcze sporo wolnego miejsca. Więc jak można tutaj mówić o otoczeniu, do którego trzeba się dopasować. Otoczenie będzie dopiero tworzone. A jak nawet w takich miejscach nie można postawić czegoś odbiegającego od standardów, to pytam się gdzie można?

W tej chwili parę osób zadeklarowało, że chcą w tym miejscu również postawić coś innego - nowoczesnego, więc widzę znowu światełko w tunelu. Tak szybko się nie poddam. Sołtys jest po naszej stronie, wójt czuje presję - chociaż od razu był bardzo przystępny. Pani urzędnik się gotuje - przecież tak nie można! A ja nazywam takie zachowanie złośliwością. Ale jak to się fajnie mówi - fight fire with fire!
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Sebastian S.:

Ale wracając do wątku: jest to możliwe, jak widać Jakub udaje Ci się robić projekty i realizować domy, może nie zawsze tam gdzie byś chciał i gdzie by chcieli Twoi inwestorzy ale zawsze... u mnie jest podobnie, czasem w gminie się zgadzają na kosmiczny dom, a czasem nie...

Sebastianie, dziękuję za Twoją wypowiedź.

Projektujesz bardzo kosmiczne domy, które jeszcze bardziej odbiegają od normy niż moje. Uważam, że też i dla tych domów jest miejsce na tej ziemi, w tym kraju.

Myślę, że masz jeszcze trudniej ode mnie przeforsować w gminie swoje wizje. Ale masz cel, walczysz i nie poddajesz się! Odwaga się liczy!

Popieram Twoje podejście i życzę wytrwania i sukcesów!
Paweł S.

Paweł S. architekt, własne
studio

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Jakub D.:
Ale wkurza mnie fakt, że nie będziemy mogli się pobudować tam, gdzie byśmy chcieli (chciałbym jeszcze tylko zaznaczyć, że to nie był teren chroniony lub o zabytkowej zabudowie!).

Więc jak mam to wszystko widzieć? Po której stronie leży wina? Architekta, który się nie chce dopasować do istniejącej zabudowy, urzędnika, który wykonuje tylko swoją pracę, czy ustawodawcy?

A żeby było jeszcze ciekawiej, w tej ww. gminie mógłbym wybudować min. cztery ultranowoczesne domy, takie jakie bym chciał, i one by już nie zakłócały ładu...Czegoś tu nie rozumiem!

A jak jest to wszystko wina ustawodawcy, to dlaczego gminy zupełnie inaczej interpretują przepisy?

Przypomnę może, że plan miejscowy jest prawem lokalnym tworzonym przez gminę a nie "ustawodawcę". WZiZT to tylko proteza, gdyż nasze słabe gminy od 17-tu lat nie są w stanie planów zrobić. Tam gdzie są plany to założenia do nich tworzone są przez mieszkańców. Tak było zawsze - za przekroczenie linii regulacyjnej obcinali ręce już w Babilonie. Później przepisy w połączeniu z mądrością architektów którzy umieli się do nich dostosować (a nie narzekać) dawały wspaniałe efekty. Miasta rzymskie, średniowieczne lokacje... Kto nie podziwia Mont St Michel z nawisającymi piętrami albo San Giminiano z jego wieżami????
Mądry architekt zawsze sobie poradzi. Problem jest tylko tam (a to u nas powszechne) gdzie nie ma przepisów czyli wydawane są WZIZT na podstawie widzimisię urzędnika. To sytuacja chora. Ale winni jesteśmy temu my, którzy wybieramy sobie takie rady gminne. A na czele "nas" wyborców jesteśmy "my" architekci. My wiemy jak powinno być tworzone prawo lokalne, my powinniśmy mówić o tym innym. Ale jak słyszę o "winie ustawodawcy" to wątpię czy architekci mają tą podstawową wiedzę :/
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Paweł S.:
Ale jak słyszę o "winie ustawodawcy" to wątpię czy architekci mają tą podstawową wiedzę :/

Pawle, widzę że cytujesz moją wypowiedź, więc rozumiem że Twój tekst jest skierowany do mnie. Nie pisałem, że uważam że jest to wina ustawodawcy. To bardziej wywnioskowałem z wypowiedzi Anny, która twierdzi, że urzędnicy postępują z czystym sumieniem zgodnie z prawem wydając takie a nie inne WZ. Ja winię urzędników, którzy stoją w drodze architektom, blokując ich kreatywność.

Pawle, widzę że myślimy identycznie, nie przeczytałeś tylko wszystkich moich postów do końca. Cytat o "winie ustawodawcy" był z mojej strony cynicznym zapytaniem w kierunku Anny, a nie wypowiedzią, ponieważ tak uważam. Myślę, że się po prostu nie zrozumieliśmy.

Ja właśnie w tym wątku chcę przedstawić sytuację jaka panuje w gminach i że większość decyzji jest niestety jednym wielkim "widzimisię" urzędnika, a nie wynika z przepisów czy rozsądku i logiki.

Nie poruszamy tutaj tematu MPZP, tylko WZ, które są wydawane przez urzędnika, od którego tak na prawdę dużo zależy. I jak by było tak pięknie, jak pisze Anna, że przy zdrowym podejściu do sprawy i dialogu pomiędzy urzędnikiem a architektem, powstałaby dobra architektura, to ja protestuję. Tego dialogu nie ma, ponieważ to nie architekci tego dialogu nie chcą, tylko urzędnicy nie mają ochoty lub deklarowanego czasu na dyskusje.

Więc trzeba szukać innej drogi. Nie możemy przyjmować wszystkiego jakim jest. Jakby więcej architektów się odważyło działać i protestować przeciwko niesłusznym decyzją, to sytuacja z czasem by się zmieniła i wtedy byśmy stanęli na równym poziomie i mogli podyskutować z urzędnikami. W chwili obecnej to architekt jest spostrzegany jako ten, który przychodzi ze swoimi wizjami - swoimi "widzimisię", które bardziej pasują na księżyc niż na część pola pod lasem. Tylko jedynie adoptowany projekt do powielenia o architekturze wiejskiej jest traktowany jako wyznacznik dobrej architektury i pasuje do otoczenia - totalna bzdura, ale niestety takie są często realia.

To architekt chce coś od urzędnika, a nie na odwrót, więc jest się już na "dzień dobry" na pozycji przegranej. No ale są sposoby, o których pisałem powyżej.

Chciałbym na koniec jeszcze tylko powiedzieć, że nie wszyscy urzędnicy są niedostępni i kładą kłody pod nogi. Spotkałem też wielu, którzy się na prawdę starają i próbują zrozumieć architekta. Wtedy możemy porozmawiać i dojść do konkretnego rozwiązania, które usatysfakcjonuje obydwie strony. A na tym może zyskać nie tylko inwestor, ale przede wszystkim też architektura, którą tak bardzo kochamy.Jakub D. edytował(a) ten post dnia 04.06.11 o godzinie 07:57
Anka Gregorczyk

Anka Gregorczyk artystka wizualna &
promotorka kultury
wizualnej &
właści...

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Z takim nastawieniem do urzędników sukcesu nie wróżę a wieczną walkę o swoje ideały - zatem powodzenia ;-)
Sebastian S.

Sebastian S. Kluczową sprawą w
powodzeniach
biznesowych jest
podnieść ...

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Anna Gregorczyk:
Z takim nastawieniem do urzędników sukcesu nie wróżę a wieczną walkę o swoje ideały - zatem powodzenia ;-)
Anno chciałbym aby, jeśli nie wszyscy to przynajmniej, większość urzędników miała takie podejście jak ty, świat był by wtedy piękniejszy:) niestety jako architekci wiemy jaka jest rzeczywistość, i taki urzędnik jakim Ty byłaś to rzadkość :(

Jeśli możesz, jako była urzędniczka która ma w tym doświadczenie, napisz nam od drugiej strony- od strony urzędu, jak powinna wyglądać dobra argumentacja, dość niespotkanego domu jakie projektujemy, aby urzędnik z czystym sumieniem mógł wydać odpowiednie dla takiego domu WZ.
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Anna Gregorczyk:
Z takim nastawieniem do urzędników sukcesu nie wróżę a wieczną walkę o swoje ideały - zatem powodzenia ;-)

Anno, o swoje ideały zawsze trzeba walczyć. Każdy to robi na swój własny sposób - jeden się poddaje, drugi podjeżdża z ciężką artylerią.

Jak nie ma innej możliwości i nie idzie po dobroci, to trzeba szukać innej drogi, nawet tej pod górkę. A sukces każdy definiuje inaczej - dla mnie jest to osiągniecie postawionego sobie celu.

A to co teraz przeforsuję w gminie, otworzy drogę dla innych, więc uważam, że jest warte starania.

konto usunięte

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Moi mili, a zwłaszcza ty Jakubie, zwracam waszą uwagę, że tam gdzie jest uchwalony plan miejscowy faktycznie nie ma pola manewru i zapisy jakie są w decyzjach o warunkach zabudowy są niczym w porównaniu z niektórymi kretyńskimi zapisami planów miejscowych.
Przede wszystkim dlatego że od decyzji o warunkach zabudowy możliwe jest odwołania i tutaj mając doświadczenie polecam tę drogę bo pewnych zapisów nie da się obronić. O ile w planie miejscowym zapis "ma mieć czerwoną dachówkę" jest możliwy i może być wzięty z powietrza o tyle takie ograniczenie w decyzji o warunkach zabudowy musi mieć swoją podstawę w terenie i przyznam, że jeżeli w danej okolicy wszystkie domy mają dach dwuspadowy i czerwoną dachówkę karpiówkę to nie jest dla mnie zadziwiający fakt, że tak zostały ustalone warunki zabudowy ale ile jest w naszym kraju miejsc, ulic czy miejscowości o tak jednolicie uformowanej zabudowie?
Urzędnicy też nie są od oceny jakości architektury, niestety a może na szczęście.
A co do samych ograniczeń w planach miejscowych czy DOWZ to nie one powodują mierność otaczającej nas architektury a niestety dzieła naszych kolegów po fachu czy to architektów czy inżynierów. Moim zdaniem ze wszystkich elementów procesu inwestycyjnego to my jesteśmy najbardziej odpowiedzialni za jakość architektury i to nie z urzędnikiem trzeba walczyć o formę a z inwestorem a potem z wykonawcą.
Paweł S.

Paweł S. architekt, własne
studio

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Jakub D.:
Paweł S.:
Ale jak słyszę o "winie ustawodawcy" to wątpię czy architekci mają tą podstawową wiedzę :/

Pawle, widzę że cytujesz moją wypowiedź, więc rozumiem że Twój tekst jest skierowany do mnie.
Tak i nie. Nie zgadzam się z Twoim twierdzeniem, że zapisy planu czy decyzji WZiZT nie pozwalają na stworzenie dobrej architektury. Uważam, że władze gminy mają prawo chcieć, aby u nich domy miały dachy spadziste w kolorze czerwonym. I to niezależnie, czy jest to obszar zainwestowany czy działki pod lasem. A dobry architekt zrobi w nałożonych ramach dobrą architekturę nie koniecznie klasyfikując ją jako nowoczesną lub tradycyjną.
Problem w tym, że władze gminy nie wiedzą czego chcą a architekci robią plany byle jak. Radnym zależy żeby jak najszybciej zrobić działki budowlanymi a projektantom żeby bezboleśnie szybko oddać robotę i skasować klienta. Również architekci zamieszkujący daną gminę nie korzystają ze swoich praw uczestnictwa (jako mieszkańcy) sesjach komisji czy w czasie wyłożenia planu.
I tu jest uwaga do wszystkich.

A decyzja WZiZT jest jak pisałem tylko protezą. Oczywiście urzędnicy będą wolą takie rozwiązanie niż plan, bo mają wtedy władzę. Ale walczyć z tym możemy tylko naciskając na robienie planów.
Jakub D.

Jakub D. architekt - Wrocław

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Paweł S.:
Nie zgadzam się z Twoim twierdzeniem, że zapisy planu czy decyzji WZiZT nie pozwalają na stworzenie dobrej architektury. Uważam, że władze gminy mają prawo chcieć, aby u nich domy miały dachy spadziste w kolorze czerwonym. I to niezależnie, czy jest to obszar zainwestowany czy działki pod lasem. A dobry architekt zrobi w nałożonych ramach dobrą architekturę nie koniecznie klasyfikując ją jako nowoczesną lub tradycyjną.

Dla mnie jest to podcinanie skrzydeł. Projektuję dla mnie samego i wiem czego chcę i wcale nie uważam, że ta architektura tam nie pasuje, ponieważ to miejsce się dopiero tworzy i rozrasta. A czerwona dachówka i dwuspadowy dach bierze się ze stylu, który gmina sobie zażyczyła, a który nie jest wcale czymś poparty - jest mnóstwo domów o wielospadowych, różnokolorowych dachach i domy kostki o płaskich dachach.
Więc trafiłeś w dziesiątkę pisząc, że gmina nie wie czego chce.

Możecie to widzieć jak chcecie, ale jak widzę, że dwie działki dalej wpływowy człowiek w gminie stawia dom w formie dwóch tub betonowych połączonych ze sobą szklanym przejściem (bez dachu dwuspadowego i jakiejkolwiek dachówki), a przy moim projekcie urzędniczka w gminie przyczepia się do koloru dachu, to mnie krew zalewa.

A dobry architket stworzy coś dobrego znajdując na to sposób, niekoniecznie dostosowując się do wszystkiego co go otacza, staje mu na drodze i go ogranicza. Efekt końcowy się liczy - i wiem, że w moim przypadku nie będzie to na pewno czerwona dachówka.

Ale Pawle, wezmę sobie Twoją uwagę do serca i spróbuję uczestniczyć w tworzeniu planu w następnym roku.

W tej chwili moje relacje z wójtem są niezłe i z panią urzędniczką też już rozmawiamy na innym, bardziej wyrównanym poziomie.

Ponieważ posypały się same krytyki odnośnie mojego sposobu działania, jestem ciekaw jak Wy to robicie? Zawsze się Wam udaje dialog z urzędnikami?Jakub D. edytował(a) ten post dnia 06.06.11 o godzinie 19:25
Bogdan A.

Bogdan A. architekt - "
Wybierając dom
katalogowy
przystosowuje s...

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

ależ Jakubie nie prawda jest, że jesteś tu krytykowany, mało tego większość z nas kibicuje Tobie,
dyskusja rozgrywa się wokół tego co może albo nie może urzędnik:)
hm
większość urzędników to nasi koledzy po fachu, którzy obrali trochę inną drogę rozwoju zawodowego, czasami bywa to droga z przymusu, bywa tak,albo raczej było za czasów sławnego paragrafu czwartego prawa budowlanego:) który to dawał możliwość ingerencji urzędnika w naszą pracę, bywa tak że urzędnikiem jest kolega z branży "około-architektonicznej " ( z tymi mam najgorsze doświadczenia), a fakt jest taki ,że urzędnik może a nawet powinien sprawdzić zgodność naszego projektu z MPZP, i pozostałe sprawy fomalne ale tylko prawnie nic mu do tego jak jest zaprojektowany obiekt, nawet gdyby był on zaprojektowany błędnie - oświadczenia o poprawnie wykonanym projekcie.

Skoro była mowa MPZP, to n, no cóż jest to wytwór w dużej mierze naszych kolegów , którzy zwą się urbanistami ( znacie moje zdanie nt urbanistyki) pamiętaj ,że są to osoby które kończyły w znakomitej więkzości te same uczelnie co my:), szkoda,że zapomnieli czym jest architektura, szkoda też ,że opracowanie planu ogranicza sie do zaznajomienia sie z mapą, szkoda,że większość z tych kolegów zapomniała o wizytach w terenie, szkoda,że nie pamiętają o czymś takim jak architektura krajobrazu:0, być może gdyby nie te szkoda, plany mogły by być bardziej przyjazne inwestorom, architektom, środowisku, krajobrazowi.......

konto usunięte

Temat: Nietypowy dom w Polsce - czy to możliwe?

Jakub D.:
Paweł S.:
Więc trafiłeś w dziesiątkę pisząc, że gmina nie wie czego chce.
Zastanawiałem się skąd w planach miejscowych zapisy np o dachach dwuspadowych - wynika to pewnie z chęci ujednolicenia zabudowy a to że los pada na dachy dwuspadowe pewnie z tego, że jest to najpopularniejszy (niestety) ostatnio typ zabudowy - wielu klientom wydaje się, że dach dwuspadowy to gwarancja, żę będą mieli ładny dom... o zgrozo.

Możecie to widzieć jak chcecie, ale jak widzę, że dwie działki dalej wpływowy człowiek w gminie stawia dom w formie dwóch tub betonowych połączonych ze sobą szklanym przejściem (bez dachu dwuspadowego i jakiejkolwiek dachówki), a przy moim projekcie urzędniczka w gminie przyczepia się do koloru dachu, to mnie krew zalewa.
No i taki właśnie argument jest wystarczający do walki w SKO a jak będzie trzeba to i wyżej i to nie dlatego, że pobudował się ktoś wpływowy.

A dobry architekt stworzy coś dobrego znajdując na to sposób, niekoniecznie dostosowując się do wszystkiego co go otacza, staje mu na drodze i go ogranicza. Efekt końcowy się liczy - i wiem, że w moim przypadku nie będzie to na pewno czerwona dachówka.
No nie mów że nie potrafiłbyś zaprojektować ładnego domu krytego czerwoną dachówką?;)

Ale Pawle, wezmę sobie Twoją uwagę do serca i spróbuję uczestniczyć w tworzeniu planu w następnym roku.

W tej chwili moje relacje z wójtem są niezłe i z panią urzędniczką też już rozmawiamy na innym, bardziej wyrównanym poziomie.

Ponieważ posypały się same krytyki odnośnie mojego sposobu działania, jestem ciekaw jak Wy to robicie? Zawsze się Wam udaje dialog z urzędnikami?
Nie zawsze, ba czasem dla świętego spokoju i dobra inwestora człowiek zaciska zęby - decydujące tak naprawdę jest nastawienie klienta i jego chęć do walki, bo nawet jak samą walkę bierzemy na siebie to klient traci czas i często pieniądze o nerwach nie wspominając. Jednak w wielu wypadkach świetnie sprawdza się zdanie "Proszę mi pokazać podstawę prawną":) I tu mamy trzy scenariusze - 1 pesymistyczny - urzędnik wie co robi i faktycznie jego żądanie ma podstawę prawną, 2 - urzędnikowi wydaje się, że wie co robi jednak po sprawdzeniu musi ulec bo nie ma racji i 3 - urzędnik miał swoje widzimisię (często wynikające z wieloletniej praktyki urzędniczej gdzie nikt mu się nie postawił) a jest zbyt leniwy żeby cokolwiek sprawdzać i przyjmuje nasze zdanie;)



Wyślij zaproszenie do