Temat: BIM (building information modelling)
Po dlugiej hibermacji pozwole sobie na pare slow z mojej strony.
Ale wpierw publicznie chcialbym przeprosic Macieja za brak obiecango kontaktu z racji spraw opisanych w koncowe czesci postu.
Zatem kontynuujac moj post chcialbym tu niejako podejsc arbitrazowo do dyskusji dotyczacej adopcji BIM w UK. Jak juz wiadomo rzadowa strategia istnieje i nie odnosi sie ona jedynie ochrony interesu i pieniedzy wydawanych na inwestycje publiczne, ale i rowniez na zwiekszenie potencjalu i konkurencyjnosci brytyjskigo przemyslu budowlanego, miedzy innymi poprzez wklad w rozwoj na rzecz bycia europejskim leader’em BIM . Potencjalnie rzad, reprezentujacy brytyjskie spoleczenstwo , jest najwiekszym klinetem przemyslu budowlanego, a ktory z kolei reprezentowany jest przez prywatne konsorcja. Zrozumiec trzeba wazna i istotna sprawe , ze w UK, bardziej niz w Polsce, rozwinieta jest swiadomosc o wspozalenosci i wartosci partnerskiej wspolpracy pomiedzy sektorem prywatnym a publicznym. I ta zaleznosc widac poprzez sylwetki osob odpowiedzialnych za implemnatacje BIM w UK a dzialajacych z nadania i z „blogoslawienstwem” brytyjskiego rzadu. Sa to najczesciej osoby z duza wiedza i dlugimi latami praktyki, ale zdobytymi w szeregach duzych prywatnych firm AEC czy tez firm z innych sektorow gospodarki takich jak lotnictwo, przemysl samochodowy, petrochemiczny czy informatyczny.
Owszem, BIM jest narzedziem, ktore rzad brytyjski wykorzystuje w swojej polityce dotyczacej redukcji kosztow oraz odpadow, redukcji emisji CO2 z jednoczesnym polepszeniem standardow zycia w ogole i chwala im za to. Ale datkowo, produkty uboczne, takie jak odpowiednie regulacje i narzedzia stworzone do prawidlowego planowania, monitorowania i werfikacji procesu implementacji BIM jako wiedze, mozna przeciez dobrze spieniezyc. (analogia do PRINCE2)
OK, jesli mowa o klientach prywatnych, to jak najbardziej wcale nie musza oni wymagac uzycia BIM w swoich projektach, czy tez byc swiadomym korzysci jakie wynikaja z zastosowania samej technologii, bo w gruncie rzeczy to co ich obchodzi najbardziej, to: jakosc produktu oraz pieniadze i czas jakie w ten produkt inwestuja. Tylko teraz mozna sobie zadac pytanie, czy taki oto na przyklad projektant czy wykonawca, ktory raz poksztowal owocow z zastoswania BIM-u (tutaj z naciskiem na metodologie niz technologie)zdecydowalby sie na powrot do konwencjonlego, liniowego prowadzenia inwestycji. Z komercyjnego punktu widzenia wydaje mi sie to raczej nielogiczne. Jesli masz, wiedze, doswiadczenie, narzedzia, ludzi, masz sprawdzonych poddostawcow i konsultantow i wiesz, ze wszyscy znaja zasady gry, przez co oferujesz bardziej konkurencyjna pod wzgledem wydajnosci i efektywnosci oferte w odniesieniu do tradycyjnego procesu prowadzenia procesu inwestycyjnego.
Wspomnialem o zasadach gry, czyli wlasciwie czegos czego brakowalo do niedawna i bez czego BIM , a w efekcie i IDDS nie mialy by szansy istniec – czyli standardach.
Standardami zwykle jednak najbardziej przejmuje sie rzad, z wielu roznych powodow. Byc moze, pare glow pomyslalo sobie – „No tak, mamy technologie, z CAD – em nie wyszlo do konca jak sie spodziewalismy , brniemy w niewiadomym kierunku; zrobmy cos by ten kierunek nakreslic, sprecyzowac i zaczac na tym jakos zarabiac/oszczedzac.”
Natura sektora prywatnego jest to, ze w gruncie rzeczy dziala on ad-hoc w odniesieniu do ciecia kosztow i robi to w miejscu gdzie mozna zrobic to szybko, efektownie i czesto z pominieciem szeroko pojetych regul a nawet prawa ( chociaz zdaza sie tez to resortom zasilanym z budzetu panstwa – patrz polskie autostrady). Jak wspominalem w jednym z moich wczesniejszych postow, technolgia juz jest od dawna, ale prywatny sektor budowlany jakos nie bardzo mial czas i checi by wypracowac sobie odpowiednia strategie do jej wykorzystania poniewaz :
a) wiazalo sie to z kosztami, ktore nikt niechcial poniesc wraz z ryzykiem ujemnego ROI
b) bylo male przelozenie na konkurencyjnosc, z powodu ograniczonej wiedzy wsrod calej branzy budowlanej, brak bylo podmiotow do wypeninia w pelni lancucha dostacow uslug i materialow;
c) w efekcie malo bylo tzw. „szumu medialnego”
Stad zaangarzowanie rzadu, w cale to zamieszanie z BIM.
Calkiem niedawno bylem na spotkaniu grupy ludzi wykorzystujacych Revit’a w swojej pracy (wylacznie prywatne firmy). Podczas jednego z cwiczen dotyczacych weryfikacji danych i sposobu zarzadzania procesem wymiany plikow, zgromadzeni na sali miel podac 10 najwazniejszych czynnosci poprzedzajacych publikacje modelu. Ja bylem w grupie z architektami, inzynierem i konsultantem BIM (nie ktorzy z latami praktyki na Revit’cie). Wszyscy doskonale okreslili techniczne wymogi dotyczace audytu, czyszczenia, zalaczania niezbednych czy kasowania zbednych informacji, jednoczesnie prowadzili dluga debate na temat kto jest mniej lub bardziej odpowiedzialny za jakosc i format informacji, ktora tworzy koncowy produkt kolejnych etapow procesu projektowego. Wyrazilem swoia opinie, jakze zigonorowana (chyba czas przestac przedstawiac sie jako student), ze dopoki nie ma wspolnego jezyka i zdefiniowanej startegii okreslonej na etapie incjacji projektu do ktorej wszyscy zaangazowani w projekt mogliby sie odniesc, to w sumie BIM mozna sobie odpuscic. Stety byl to najwazniejszy punkt, na ktorego zdefiniowanie prozno czekali prowadzacy, a ktory z koleji bezposrednio odnosil sie odo publikowanego juz jakis czas temu BS1192:2012, ktorego lekture polecam.
Obecnie BIM jest tematem nad ktorym prowadze badania do mojej pracy dyplomowej. W sumie od dwoch lat gromadze wiedze i staram sie brac udzial w sympozjach, spotkaniach i warsztatach. Jenakze zpowodu zblizajacego terminu zdania pracy wraz z natlokiem obowiazkow zwiaznych z praca mam nie wiele czasu na dzielenie sie wiedza na oraz po za forum.
Pozdrawiam