konto usunięte
Temat: Sztuka pracy - praca jako sztuka wg. R. Jarowa
streszczenie z I rozdziału "Antykariery"----------------------------------------------------------
Jeśli przestanie nam tak bardzo zależeć na czasie i zaczniemy stawiać na cierpliwość, to być może zdołamy odnowić swój związek z rytmami natury. Zamiast szukać nowego zajęcia „tam", będziemy mogli powrócić do rzeczywistego źródła - do siebie samych - i pozwolić, aby to nasza wewnętrzna prawda stworzyła od nowa nasz styl życia i pracy. Cierpliwość taka przychodzi wraz ze zrozumieniem, że „twoim przeznaczeniem jesteś ty sam", że nie ma nic lepszego, niż być tym, kim się naprawdę jest. Stanowi to prawdziwą afirmację wartości twojej najgłębszej istoty, śmiały skok w przestrzeń, w której nie ma już miejsca dla wiecznie powracających wątpliwości. Ono to pozwoli ci wypracować sobie sytuacje zawodowe ożywcze dla twojej duszy. Sztuka pracy wyłania się więc przed tobą jako ścieżka. Wstąpienie na nią wymaga odwagi, a pozostanie na niej - determinacji; z czasem jednak staje się ona „drogą", ponieważ wytrwałe postanowienie, że będziesz pracować w zgodzie z własną prawdą, pobudza twój wewnętrzny rozwój.
Odebrać ludziom pracę to odebrać im ich godność, ich poczucie, że mogą autentycznie dać coś z siebie światu, który ich otacza. System państwa opiekuńczego nie chroni ludzkiego poczucia własnej wartości, ani nie zachęca do wykazy wania się twórczymi możliwościami, natomiast sprzyja kapitulacji na rzecz modelu życia w ciągłej i nieustającej potrzebie. W jego systemie żyją ci wszyscy z nas, którzy wtłaczani w przegródki istniejących zawodów, dają się wprząc w kierat wydajności ekonomicznej. Alternatywa istnieje: przedrzeć się przez samozadowolenie oraz liczne subtelne formy rozpaczy maskowanej postawami konsumpcyjnymi i na nowo oprzeć działanie na duchowych podstawach.
Wysiłek transformacji to nie tylko budowanie własnego świata, do którego nawoływał Emerson, jako że dzieło realizacji swoich wizji jest wysiłkiem zarazem indywidualnym i zbiorowym. Indywidualnym, ponieważ wymaga od człowieka zdobycia się na odwagę życia sercem, podję cia ryzyka utraty bezpieczeństwa i chroniącej go przeciętności w dążeniu do urzeczywistnienia własnych aspiracji. Zbiorowym, ponieważ w trakcie urzeczywistniania swoich marzeń nie możemy obejść się bez siebie nawzajem. Budowanie życia, które polega na wzajemnym wspieraniu się, a tak że na korzystaniu ze wsparcia, jakiego udziela nam Ziemia, jest celem tego, co nazywam antykarierą.
Mit o Edenie w Księdze Rodzaju maluje kondycję człowieka przed upadkiem jako stan nieustającej sielankowej zabawy, po upadku -jako konieczność ciężkiej pracy. „W pocie oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie". Oto Bóg rzuca na człowieka klątwę, skazując go na dużo pracy i mało zabawy; jest to widziane jako nieuniknione następstwo grzechu. Praca jest częścią naszej codziennej więziennej egzystencji, a jej celem jest chleb, czyli przetrwanie. Jedynym powodem, dla którego musisz pracować, jest twoje wygnanie z pierwotnego stanu, a im ciężej pracujesz, im bardziej niekorzystny układ akceptujesz, tym większą masz nadzieję, że uda ci się zadośćuczynić za swoją grzeszną naturę.
Wystarczy jednak mała zmiana perspektywy, aby spojrzeć na mit o Edenie w znacznie bardziej konstruktywny sposób. Owszem, jako ludzie utraciliśmy stan niewinności; zjadając jabłko, być może usiłowaliśmy stać się kimś, kim nie jesteśmy. Jednak wygnanie z raju jest jednocześnie pierwszym krokiem naszej transformacji, naszej drogi powrotnej. Jesteśmy tu po to, żeby przeobrazić oblicze Ziemi i odkupić siebie przez pracę. Dlatego nasza praca ma cel. Wspólnie budujemy na nowo drogę do świętego miasta, do królestwa swojej prawdziwej natury. Jeśli praca, którą się zajmujemy, nie ma tego charakteru transformacji, działania w zgodzie z naszym wewnętrznym ideałem, to zawsze będzie ona dla nas przekleństwem. Będziemy wzdragać się przed trudnościami i iść po linii najmniejszego oporu, ponieważ zabraknie nam wiary w to, co robimy, i szerszej wizji tego, czemu to robimy. Z drugiej strony, gdy czujemy, że nasze zadanie jest czymś wartościowym, wówczas nawet najskromniejszy obowiązek możemy spełniać z entuzjazmem.
Co to znaczy zdobywać pożywienie w pocie oblicza swego? Czy trzeba w tym widzieć przekleństwo, które spadło na ludzi z winy ich praprzodków, czy też może sformułowanie to odzwierciedla postawę, jaką sami sobie narzuciliśmy? Czy aby przetrwać w tym świecie, trzeba przy bierać postawę rezygnacji? Czy praca musi być utożsamiana z odmawianiem sobie przyjemności? Ten świat faktycznie jest nietrwały, a wiedza człowieka - ograniczona. Ludzki los jest niestały i niepewny. Czy jednak zalęknione czołganie się jest właściwą reakcją na taki stan rzeczy? Istnieją inne realne wyjścia i jeśli chcemy odejść od koncepcji pra cy jako przekleństwa, to zacząć trzeba od dążenia do tego, aby na pracy zależało nam tak samo, jak zależy nam na życiu.
Nauczono nas wierzyć, że praca jest przekleństwem. Z drugiej strony, wyrosła na gruncie tej idei etyka protestancka rozwinęła w sobie ewoluującą na przestrzeni dziejów obsesję na punkcie pracy zawodowej w kon tekście ideologii predestynacji do zbawienia lub potępienia. Według Kal wina, zbawienia nie można być pewnym, ponieważ „zrządzeniem Boga" jedni są przeznaczeni do wiecznego życia, a inni do wiecznej śmierci. Taki niepokojący stan rzeczy rodzi w człowieku palącą potrzebę jakiegoś miernika tego, czy jest się zbawionym, i wskaźnik taki odnaleziono w ide ale „powołania". Wykonywanie w świecie pracy „na chwałę Bożą" być może zbawienia nie gwarantuje, ale, jak to ujął Max Weber, jest jego dobrą oznaką. Skoro masz powołanie, to możliwe, że zostałeś „wybrany". Bycie wybranym znaczy więc znów tyle, co bycie bezpiecznym, a stąd wynika obsesyjne pytanie: czy moja kariera ma „słuszny" charakter?